- Wiadomości
- Analiza
Ukraińscy piloci walczą jak Wietnamczycy [ANALIZA]
Wojna w Ukrainie zaskoczyła tak wojskowych jak i cywilnych analityków na wielu płaszczyznach. Jedną z nich był aspekt walki o dominację w powietrzu nad napadniętym krajem. Rosjanie, pomimo dość zdecydowanych uderzeń przeprowadzonych w pierwszych dniach wojny, nie zdołali jej zdobyć ani wówczas ani do dnia dzisiejszego. Tymczasem ukraińscy piloci, pomimo przewagi technicznej i ilościowej przeciwnika nadal prowadzą różnego rodzaju misje bojowe. Wydawałoby się: nie do pomyślenia. A jednak ukraińskie samoloty cały czas pozostają aktywne. Historia zna przynajmniej jeden konflikt, w którym sytuacja była podobna. Była to wojna wietnamska, w której w niechlubną rolę Rosjan wcielali się Amerykanie, a w Ukraińców – Wietnamczycy z Północy.

U progu konfliktu ze Stanami Zjednoczonymi, posiadaczem najpotężniejszego, wręcz legendarnego lotnictwa bojowego, Wietnam Północny (Demokratyczna Republika Wietnamu) praktycznie nie dysponował lotnictwem bojowym. Jego budowa rozpoczęła się dopiero w ciągu kilku lat poprzedzających wojnę z Amerykanami.
Dopiero w lutym 1964 Siły Powietrzne Wietnamu otrzymały pierwsze bojowe odrzutowce. Były nimi nie najnowsze już samoloty MiG-17, które otrzymano w darze od Moskwy w liczbie 36 sztuk plus kilka szkolno-bojowych MiG-1UTI. Ich wietnamscy piloci, łącznie 50 osób, szkolili się w Chinach od 1960 roku. Początkowo szkolenie to prowadzono na MiGach-15, a w latach 1963-64 w ZSRR i Chinach przeszkolono ich na nowsze MiG-17. Po pozyskaniu maszyn Wietnamczycy utworzyli swoją pierwszą jednostkę lotnictwa bojowego – 921. pułk lotnictwa myśliwskiego. Z kolei w 1965 z Krasnodaru w ZSRR powróciła druga grupa pilotów, która utworzyła drugą jednostkę MiGów-17– 923. pułk lotnictwa myśliwskiego.
Zobacz też
U progu starcia z US Air Force Wietnamczycy posiadali więc około 70-80 samolotów bojowych zaliczanych do pierwszej generacji, wobec nieprzyjaciela posiadającego w tym rejonie świata setki maszyn generacji 2. i 3. Dysproporcja sił na korzyść USA była więc podobna jak między siłami powietrznymi Rosji i Ukrainy w lutym 2022 roku. Wydaje się nawet, że Wietnamczycy byli w sytuacji jeszcze trudniejszej. Lotnictwo ukraińskie nie powstało bowiem naprędce w ciągu ostatnich pięciu lat, ale jest formacją o ugruntowanej pozycji z własnymi kadrami i tradycjami. Ukraińskie myśliwce nie odstają też tak generacyjnie od przeciwnika. Tutaj stanęły naprzeciwko siebie samoloty generacji 4. i 4+.
Liczebnie też nie było takiej dysproporcji. Ukraina dysponowała w lutym 83 myśliwcami (51 MiG-29 i 32 Su-27 w ramach 2 eskadr MiGów-29 i 2 eskadr Su-27) i około 30 bombowcami (w ramach 2 eskadr) i samolotami pola walki, a zatem łącznie 113 samolotami. Oprócz tego w czasie wojny otrzymała pomoc lotniczą od państw zachodnich, dzięki którym udało się uzdatnić do działań operacyjnych jeszcze około 20 MiGów-29 i 12 Su-25. Wietnamczycy także otrzymywali w czasie wojny uzupełnienia w postaci samolotów i świeżo wyszkolonych pilotów z ZSRR i ChRL. Tak, że w czasie wojny udało im się stworzyć jeszcze dwa dodatkowe pułki myśliwskie, nie licząc jednostki bombowej (z Ił-28) i transportowej. Z czasem w służbie pojawiły się także naddźwiękowe MiGi-21 i przekazane przez Chiny MiGi-19 w lokalnej odmianie J-6. Do końca wojny udało się stworzyć łącznie cztery pułki lotnictwa myśliwskiego pomimo ponoszonych strat.
Różnicę stanowił bezsensowny zakaz bombardowania wietnamskich lotnisk wojskowych, obowiązujący USAF przez większą część trwania konfliktu z przyczyn politycznych. Na Ukrainie tymczasem doszło do próby ataku na bazy lotnictwa ukraińskiego w pierwszych dniach walk. Doprowadził on do pewnego zamieszania i paniki, vide ucieczka ukraińskiego Su-27 do Rumunii. Ostatecznie jednak panika została opanowana a lotnictwo ukraińskie rozśrodkowano – na przygodne lotniska, do cywilnych portów lotniczych bądź na drogowe odcinki lotniskowe.
W Wietnamie korzystano bardziej z baz lotniczych, jednak ze wspomnianych przyczyn politycznych, rzadko mogły być one atakowane. Poza tym znajdowały się na północy Demokratycznej Republiki Wietnamu, a zatem były trudnym celem, a w razie potrzeby samoloty były ewakuowane na lotniska w Chinach. Ataki na te bazy były poza tym ryzykowne, ponieważ chroniono je, podobnie jak inną strategiczną infrastrukturę, licznymi systemami ziemia-powietrze.
Zobacz też
Tak czy inaczej zarówno Wietnam Północny jak i Ukraina zdołały stworzyć dla siebie względnie bezpieczne miejsca stacjonowania lotnictwa bojowego.
Silna naziemna obrona powietrzna jest kolejnym punktem zbieżnym pomiędzy tym co posiadali Wietnamczycy w latach 60. i 70. (systemy S-75 Wołchow i S-125 Dźwina), a sytuacją Ukraińców, który przed wojną mieli liczne i względnie nowoczesne systemy krótkiego (Tor, Buk) i średniego (S-300) zasięgu. W jednym i drugim przypadku ich występowanie paraliżowało przeciwnika, sprawiając ze wejście w pewne strefy było dla niego śmiertelnym zagrożeniem.
Cechą wspólną było też działanie w oparciu o ochronę własnej OPL i wskazania kontrolerów naziemnych, bez używania własnych sensorów pokładowych. Wietnamczycy działali ostrożniej niż dzisiaj Ukraińcy ograniczając się niemal wyłącznie do lotów na przechwycenie nieprzyjacielskich wypraw powietrznych, podczas gdy lotnictwo ukraińskie potrafi uderzać także na cele lądowe, znajdując się jednak cały czas pod osłoną swoich systemów naziemnych.
Wietnamczycy z kolei w reakcji na pojawiające się wyprawy lotnicze USAF startowali alarmowo i pojawiali się w ustalonych miejscach wyczekiwania – pułapkach. Ich samoloty czekały na mniejszej wysokości niż szły wyprawy amerykańskie, a zatem dla amerykańskich radarów lotniczych znajdowali się na tle ziemi, co utrudniało ich wykrycie. Po pojawieniu się przeciwnika uderzali na niego zadowalając się zadaniem jakichkolwiek strat, czy nawet zrzuceniem przez część nieprzyjaciół ładunków bombowych. Amerykańskie załogi musiały w takich sytuacjach zrzucać bomby czy dodatkowe zbiorniki paliwa, po prostu żeby mieć szansę z atakującymi maszynami. W przeciwnym przypadku, mimo większego zaawansowania technicznego dość łatwo padali ich ofiarą. Przypomina to wywiad z ukraińskim pilotem z marca 2022 r., który przyznawał, że Rosjanie mają nowocześniejsze samoloty i jest ich więcej, ale „są głupi" i latają jak w czasie pokoju.
Zobacz też
Idealny atak wietnamski wyglądał tak, ze MiGi-17 uderzały na formację przeciwnika od czoła, a szybkie MiG-21 podchodziły od tyłu i dokonywany był względnie skoordynowany atak. Po zestrzeleniu jednego bądź kilku celów w pierwszym ataku i zmuszeniu niektórych przeciwników do awaryjnego zrzucenia bomb, Wietnamczycy odchodzili, często wytracając wysokość i wchodząc w strefy własnej obrony powietrznej. Niejednokrotnie prowadziło to ewentualny pościg do zguby, a częściej – powodowało jego zaniechanie ze względu na potencjalne zagrożenie.
Nad Ukrainą dokładna taktyka myśliwców ukraińskich nie jest znana, chociażby z uwagi na trwające nadal działania. Wydaje się jednak, że obecnie nie dochodzi już do tak dużych bitew powietrznych, a jeżeli dochodziło to było to jedynie w pierwszych miesiącach (tygodniach?) wojny.
Jest tak pierwsze dlatego, że Rosjanie nie atakują i nie atakowali aż tak wielkimi formacjami jak Amerykanie w Wietnamie. Po drugie teraz ataki są teraz częściej dokonywane precyzyjną dużego zasięgu i to znad własnej granicy, a liczba dziennych rosyjskich lotów bojowych spadła z ponad 200 do kilkudziesięciu na dobę.
Mimo to taktyka samolotów ukraińskich w przypadku polowania na bardziej zaawansowane technicznie samoloty rosyjskie wydaje się podobna. Chodzi o skryte podejście pod przeciwnika na małej wysokości, odpalenie pocisków powietrze-powietrze w samolot przeciwnika i szybkie odejście w dół - pod osłonę własnych systemów obrony powietrznej. Oczywiście ukraińskie siły powietrzne mają obecnie także inne zadania, takie jak polowanie na pociski manewrujące przeciwnika. Ogólne zasady pozostają jednak podobne. Różnicę stanowi też „pokazywanie się" ukraińskich myśliwców Rosjanom, tak aby wyznaczyć im granice działania. Tego rodzaju demonstracje Wietnamczyków wobec wielkich wypraw amerykańskich były raczej niemożliwe.
Podobieństwa są widoczne w wielu innych szczegółach. Ukraińcy mieli np. legendarnego pilota-bohatera w postaci „Ducha Kijowa", a Wietnamczycy pułkownika Tomba, znanego także jako Nguyen Tuan. Tego ostatniego wykreowała jednak nie wietnamska propaganda, ale .... amerykańscy piloci. O ile na legendę Ducha Kijowa pracowała cała eskadra MiGów-29 chroniących w pierwszych tygodniach wojny przestrzeć powietrzną nad Kijowem, o tyle sekretem płk. Tomba była liczna zestrzeleń wymalowanych na jego samolocie. Wynikało to jednak nie z dokonać pojedynczego pilota, tylko tego, że Wietnamczycy malowali stosowne gwiazdki na samolocie na którym odnoszono zwycięstwa powietrzne. Sukces tutaj także więc był zbiorowy. Różnica polegała na tym, że Duchowi Kijowa przypisywano sześć zestrzeleń, a płk Tombowi – 13. Co więcej, Amerykanie twierdzili nawet że zestrzelili wietnamskiego „czerwonego barona" w 1972 roku.
Zobacz też
Po co dokonywać tego rodzaju porównań? Po to aby zobaczyć jak w następstwie ewoluowała sytuacja nad Wietnamem i jak reagowali Amerykanie. Reakcją było wprowadzenie do walki ciężkiego „supermyśliwca" jakim był w owych czasach ciężki samolot F-4 Phantom II, którego w wojnie Rosja-Ukraina można na siłę porównać z Su-35. Maszyny te nie zdołały jednak osiągnąć bezwzględnej przewagi nad przeciwnikiem operującym z zasadzki i nad własnym terytorium. Amerykanie twierdzą, z w walkach powietrznych Phantomy zestrzeliły ponad 150 MiGów kosztem 42 Phantomów, jednak strona wietnamska twierdzi, że jej samoloty zestrzeliły 103 Phantomy II kosztem 54 MiGów-21. Prawda leży gdzieś pośrodku, a zatem straty między najlepszymi dostępnymi samolotami USAF i migami mogły być mniej więcej wyrównane. Świadczy o tym chociażby modyfikacja F-4 Phantom II poprzed dodanie mu działka pokładowego, z którego pierwotnie przy jego projektowaniu zrezygnowano.
Zobacz też
Amerykanie starali się tez zredukować zagrożenie ze strony lotnictwa wietnamskiego poprzez nieliczne ataki na ich bazy. Przeprowadzona została także pozorowana operacja bombowa mająca na celu wywabienie migów z ich baz. W powietrzu zamiast na bombowce nacięły się one na liczne Phantomy II. Z kolei Wietnamczycy także starali się używać swoich samolotów w charakterze przynęty, tak aby naprowadzać Amerykanów na inne samoloty albo w zasięg systemów OPL. Czy podobne próby miały miejsce nad Ukrainą? Raczej nie, ale wynika to zapewne ze zbyt silnej obrony powietrznej obydwu stron i niechęci do narażania swoich samolotów i załóg. W przeciwieństwie do USA z lat 60. I 70., współczesna Rosja nie jest bowiem w stanie odbudowywać ponoszonych strat w statkach powietrznych i straty te mogą okazać się nie do odrobienia.
Ostatecznie wojna nad Wietnamem zakończyła się znacznie większymi stratami wśród samolotów amerykańskich niż wietnamskich, chociaż w walkach powietrznych były one mniej więcej wyrównane. Różnicę stanowiły maszyny amerykańskie zestrzelone przez wietnamskie systemy naziemne. A była to różnica duża. Nawet strona amerykańska przyznaje, że utraciła w czasie tej wojny ponad 3700 (!) samolotów, nie licząc śmigłowców, dronów i lotnictwa sojuszniczego (w tym Południowego Wietnamu, chociaż wliczając w to np. wypadki lotnicze.
W tej sytuacji, kiedy mamy potwierdzone wizualnie 64 zniszczone samoloty rosyjskie plus 5 uszkodzonych i 54 ukraińskie samoloty zniszczone, można zastanawiać się czy szacunki ukraińskie mówiące o 285 rosyjskich samolotach (i 275 śmigłowcach) zniszczonych, nie są bliższe prawdy.
To zaś oznaczałoby katastrofalny spadek zdolności i straty dla Sił Powietrzno-Kosmicznych Federacji Rosyjskiej, których potencjał w maszynach bojowych był obliczany 12 miesięcy temu na około 1,5 tysiąca maszyn bojowych, a w 2022 roku udało się ich wyprodukować Rosjanom między 20 a 30.