Siły zbrojne
Ukraina chce zmodernizować lotnictwo. Polska jako wzór [KOMENTARZ]
„Od czasu uzyskania przez Ukrainę niepodległości nie otrzymaliśmy ani jednego nowego samolotu wojskowego. Najstarsze samoloty wojskowe w naszym kraju mają 52 lata” – mówi dowódca Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy gen. płk Serhij Drozdow. Jako realistyczny wzór wskazuje Polskę, która równolegle eksploatuje F-16 i MiGi-29, oczekując na zakupione właśnie F-35. Podkreśla jednocześnie, że dziś ukraińskie siły powietrzne funkcjonują tylko dzięki remontom i modernizacji sprzętu.
W wywiadzie udzielonym ukraińskiemu portalowi RBK- Ukraina, dowódca Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy gen. płk Serhij Drozdow zarysował trudną sytuację podległej mu formacji, której sprzęt, jak podkreślił, funkcjonuje tylko dzięki ciężkiej pracy służb technicznych w brygadach lotniczych i 10 zakładach remontowych rozproszonych po całym kraju. Nie tylko remontują one, ale również modernizują samoloty i śmigłowce sił zbrojnych. Najstarsze maszyny mają 52 lata, natomiast najnowsze pochodzą z roku 1991. Wszystkie samoloty bojowe pozostające w służbie pochodzą z lat 1981-1991 i jest ich łącznie 5 typów.
Czytaj też: Modernizacja ukraińskich Su-27 i MiG-29 [WIDEO]
Są to Su-25, Su-24M, MiG-29, Su-27, Su-24MR. Trwa ich regularna modernizacja, a przemysł dostarcza kilkanaście samolotów po remontach i unowocześnieniach rocznie. Jego zdaniem mimo to zużycie posowieckiego sprzętu, przede wszystkim silników i agregatów, doprowadzi najpóźniej za 10 lat do problemów z utrzymaniem gotowości do wykonywania zadań. Nawet dość głęboka modernizacja MiG-29 czy Su-27 jest więc rozwiązaniem tymczasowym. Dlatego tak ważne jest wdrożenie przyjętego w maju 2020 roku przez Radę Wojskową Dowództwa Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy programu „Wizja Sił Powietrznych 2035”. Jest on częścią szerszego projektu, którego ramy zakreślono w dokumencie „Wizja Sił Zbrojnych Ukrainy”, określającego plan reorganizacji sił zbrojnych Ukrainy jako całości, w zakresie struktury, wyposażenia i zadań. Ważnym elementem tego projektu i przy tym najbardziej kosztownym, jest wprowadzenie samolotów wielozadaniowych.
Mówimy o zakupie samolotów za granicą, od jednego z krajów partnerskich. Będzie to jeden typ myśliwca wielozadaniowego, który ma zastąpić wszystkie typy samolotów bojowych modelu radzieckiego: myśliwce, samoloty szturmowe, bombowce.
Oczywiście Siły Powietrzne chciałyby mieć najnowocześniejszy sprzęt, taki jak amerykański F-35, nasi piloci marzyliby o lataniu na takich samolotach. Ale bądźmy realistami, bo np. Polska, choć od dawna jest strategicznym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i pełnoprawnym członkiem NATO, dopiero teraz mogła starać się o zdobycie tych samolotów (F-35 – przyp. red.).
Zdaniem gen. Drozdowa, doświadczenie Polski jest dobrym przykładem tego, jak należy proces modernizacji i wprowadzania samolotów wielozadaniowych przeprowadzić na Ukrainie. Zwrócił on uwagę, że obok F-16 Polska nadal eksploatuje MiGi-29 i inne typy posowieckiego sprzętu, który jest sukcesywnie zastępowany maszynami zachodnimi. Taki plan zawarty jest we wspomnianym dokumencie „Wizja Sił Powietrznych 2035”, który zakłada modernizację myśliwców MiG-29 do wersji wielozadaniowej MiG-29MU2 jako rozwiązanie pomostowe, zapewniające zbliżone możliwości w okresie przejściowym w oparciu o krajowe rozwiązania. Jednocześnie dowódca sił powietrznych jasno stwierdza, że wszelkie plany opracowywania samolotu wielozadaniowego w kraju są nierealne z przyczyn ekonomicznych ale też ze względu na czas. W ciągu 10 lat takiej maszyny opracować się nie da, szczególnie dysponując tak ograniczonymi środkami jak Ukraina.
Doświadczenie Polski byłoby dla nas jak najbardziej akceptowalne: zdobyć szwadron myśliwców i wprowadzić go do służby w jednej z brygad lotnictwa taktycznego Sił Powietrznych. Nie powinno być problemów z przekwalifikowaniem naszych załóg lotniczych na nowy typ samolotu, ale są niuanse z bazą techniczną, naprawami, obsługą techniczną lotnisk które trzeba będzie opanować.
W kontekście systemów obrony przeciwlotniczej zdaniem generała Drozdowa sytuacja jest znacznie lepsza niż w lotnictwie taktycznym, gdyż potencjał krajowego przemysłu w tym zakresie jest większy. Oczywiście chętnie pozyskałby nowoczesny system zachodni, ale ograniczenia finansowe i priorytety są znane. Modernizowane są systemy posowieckie, a krajowe firmy twierdzą, że z odpowiednim finansowaniem są w stanie opracować nowocześniejsze rozwiązania. Lepsza sytuacja jest w zakresie systemów radiolokacyjnych, m.in. dzięki nowym systemom takim jak Kolczuga i Malachit.
Przy tej okazji dowódca sił powietrznych Ukrainy zdementował pojawiające się regularnie informacje, jakoby rosyjskie samoloty regularnie naruszały przestrzeń powietrzną Ukrainy, w tym również podczas działań bojowych na wschodzie kraju. Jak podkreślił gen. Drozdow, jedynie nad obszarem Krymu, Rosja regularnie narusza przestrzeń powietrzną w zakresie jej wycinka przynależnego do zaanektowanego obszaru. – „Nie było takich przypadków w przestrzeni powietrznej Ukrainy, oczywiście poza Krymem. Od początku 2014 r. Na niebie Krymu odnotowano natomiast 225 000 przypadków naruszenia granicy państwowej Ukrainy”.
Czytaj też: Ukraiński plan modernizacji sił powietrznych 2020-2035. Samoloty wielozadaniowe 4++ i wiele więcej [ANALIZA]
Generał Drozdow podkreślił, że jedyne maszyny rosyjskie jakie pojawiają się na ukraińskim niebie poza Krymem to bezzałogowce, masowo wykorzystywane przez Rosjan – „Od początku walk w Donbasie zarejestrowano 450 nieprzyjacielskich UAV, z których 150 przyleciało do nas z terytorium Federacji Rosyjskiej. Najczęściej stosowane rosyjskie kompleksy to „Forpost” i „Orlan-10”. Najpopularniejszy poziom operacyjny i taktyczny UAV, z którego Rosjanie korzystają w Donbasie - „Orlan-10”. – Licznie stosowane są też znacznie mniejsze maszyny, takie jak „Granat” czy „Eleron-SW”. Dotąd zestrzelono ponad 140 bsl różnego typu, w tym około 40 dużych maszyn dwóch pierwszych wymienionych typów.
Również strona ukraińska intensywnie wykorzystuje bezzałogowce. Choć generał jako pilot podkreślał, iż nie zastąpią one załogowych samolotów bojowych, to sprawdzają się w wielu zadaniach, w których nie trzeba stosować dla maszyn bojowych lub są zbyt niebezpieczne dla załogi. Dlatego siły powietrzne planują zwiększać liczbę systemów bezzałogowych, między innymi tureckich maszyn taktycznych Bayraktar TB2. Weszły one już na uzbrojenie, ale jak podkreślił gen. Drozdow, stało się to relatywnie niedawno i personel intensywnie się na nich szkoli. Poza tym Ukraina, przestrzegając ustaleń dotyczących zawieszenia broni, nie realizuje lotów bojowych maszyn w odległości 30 km od linii rozgraniczenia. Stosowane są natomiast lekkie systemy, takie jak polskie FlyEye (Grupy WB), do realizacji działań rozpoznawczo-wywiadowczych. W kwestii bezzałogowców trwają rozmowy na temat pozyskania kolejnych tureckich maszyn jak również uruchomienia ich produkcji w kraju, co mogłoby obniżyć koszty i przyspieszyć dostawy.
Jak widać, Ukraina w swoich planach dotyczących zmiany organizacji sił powietrznych i ich wyposażenia ze standardu posowieckiego na zachodni chętnie korzysta z doświadczeń i przykładu Polski. Jeśli Kijów zdecyduje się na zakup F-16, to prawdopodobna byłaby szersza współpraca i zaangażowanie polskiego lotnictwa oraz jego doświadczeń z transferu na sprzęt zachodni. Z drugiej strony, możliwości ukraińskie w zakresie samodzielnej modernizacji posiadanego sprzętu są znacznie większe niż w Polsce, a skala oczekiwanych zakupów na tyle duża, ze może wymagać dalszego wydłużenia rozwiązań pomostowych.
Pewne, choć dosyć nieśmiałe zalążki kooperacji już się pojawiają. O ile dla Ukrainy przydatna może być obserwacja polskiego procesu wymiany MiGów na F-16, to Polska z pewnością mogłaby skorzystać z doświadczeń Ukrainy w zakresie wykorzystania i zwalczania bezzałogowców. Nie bez znaczenia jest też możliwość obserwacji użycia przez Rosjan systemów walki elektronicznej i antydronowych. W tym zakresie współpraca z pewnością byłaby korzystna dla obu stron.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie