Reklama

Siły zbrojne

Turcja posiada technologię rakiet średniego zasięgu (na zdjęciu test systemu HiSar-O), a obecnie chce pozyskać możliwość produkcji rakiet dalekiego zasięgu. Fot. Roketsan

Turcja: System przeciwrakietowy w ramach kooperacji przemysłowej

Turcja skasowała program obrony powietrznej dalekiego zasięgu T-LORAMIDS i planuje stworzyć odpowiedni system w kraju przy wsparciu partnerów zagranicznych. Wśród potencjalnych kontrahentów premier Turcji Recep Tayyip Erdogan wymienił Francję i Chiny. 

W wywiadzie dla telewizji Al Haber premier Erdogan potwierdził oficjalnie, że zerwano trwające od ponad dwóch lat negocjacje z chińskim koncernem CPMIEC (China Precision Machinery Export-Import Corp.) na temat zakupu systemu rakietowego HQ-9. Rząd turecki zrezygnował z programu T-LORAMIDS i będzie poszukiwał innego rozwiązania, bazującego na możliwościach krajowego przemysłu.

W obecnej chwili produkujemy rakiety, ale ich zasięg nie jest na wymaganym poziomie. Powinien być znacznie większy. Czy poszukujemy „ataku” czy „obrony dalekiego zasięgu”? To jest główna kwestia. To właśnie obecnie rozważamy i chcemy aby było to rozwiązanie „narodowe” i „krajowe”.

Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan

Jak poinformował szef tureckiego rządu, Podsekretariat Przemysłu Zbrojeniowego w ministerstwie obrony (SSM – tur. Savunma Sanayii Müsteşarlığı) będzie pracować nad odpowiednim projektem, który może zostać zrealizowany we współpracy z Chinami lub Francją. Brana jest pod uwagę procedura przetargowa lub umowa międzyrządowa. Decyzja miała zapaść w powiązaniu ze szczytem G-20 w Antalii (15-16 listopada 2015).

Jest to potwierdzenie fiaska, trwających od jesieni 2013 roku, kiedy w atmosferze skandalu Turcy ogłosili zwycięstwo chińskiego systemu HQ-9 w wartym 3,44 mld dolarów programie T-LORAMIDS (Turkish Long Range Air and Missile Defense System). Pokonani w walce o kontrakt oferenci z Europy (EUROSAM z systemem SAMP-T) i USA (firmy Lockheed Martin i Raytheon oferujące system Patriot) silnie oprotestowali tą decyzję. Zostali zaproszeni do ponownego złożenia ofert, kontynuowano jednak rozmowy z przedstawicielami ChRL.

Wskazywano m.in. na brak możliwości zapewnienia interoperacyjności zestawu HQ-9 z systemami NATO i obawy o bezpieczeństwo kluczowych technologii Sojuszu. Poważny problem stanowiło też dość sztywne stanowisko chińskiego koncernu w sprawie dostępu do technologii. Jak wynika ze słów tureckiego prezydenta, kluczowa dla programu jest technologia rakiet dalekiego zasięgu. Może ona stanowić element systemów obrony powietrznej, jak też znaleźć zastosowanie w produkcji nowoczesnych pocisków balistycznych, jeśli Turcja otrzyma dostęp do rozwiązań związanych z napędem i sterowaniem. 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. AnonimGall

    Proponuję, żeby Polska kupiła 12 baterii HQ-9, ale musiałyby być w pełni montowane i zgrywane w Polsce, a więc Polska musiałaby mieć również komplet kodów źródłowych i oprogramowanie do wgrania nowych własnych.

    1. Hammer

      Politycznie niepoprawna nawet kosztem podniesienia możliwości obronnych RP

  2. ;)

    Erdoan jest prezydentem Turcji premierem jest Agutoglu o ile się nie mylę.

  3. jaric

    Czyli pod pozorem budowy systemu obrony powietrznej dalekiego zasięgu Turcja chce pozyskać technologie do budowy ofensywnych pocisków balistycznych o takim zasięgu, sprytne.

  4. malkontent

    W sumie w naszej Wiśle też mieliśmy mieć radary i łączość własne, tylko rakiety kupione.

Reklama