Reklama

Bomy to rozwiązanie stosowane na amerykańskich statkach powietrznych od lat pięćdziesiątych minionego wieku. Wykorzystywały je powietrzne tankowce KC-135 oraz KC-10 i ich zasadniczą przewagą nad holowanymi przewodami jest szybkość, z jaką uzupełnia się paliwo (4500 litrów na minutę) oraz bezpieczeństwo prowadzenia całej operacji. Dlatego rozwiązanie takie preferowały siły powietrzne.

Śmigłowce USAF oraz statki powietrzne lotnictwa morskiego i piechoty morskiej wykorzystują do uzupełniania paliwa w powietrzu holowane przewody giętkie. Przykładowo, tankowce US Navy KC-46 wykorzystują systemy CDS (Centerline Drogue System) z giętkim przewodem wypuszczanym z zasobnika umieszczonego pod tylną częścią kadłuba i WARP (Wing Aerial Refueling Pods) - wykorzystujące giętkie przewody paliwowe wypuszczane z dwóch specjalnych zasobników podwieszonych pod skrzydłami samolotu.

Samolot KC-46A z wysuniętym jednym przewodem paliwowym systemu WARP. Fot. USAF

Zaletą takiego rozwiązania była możliwość jednoczesnego tankowania do trzech statków powietrznych, wadą – stosunkowo niewielka ilość przekazywania paliwa w jednostce czasu (1500 litrów na minutę).

Nowa wersja tankowca - KC-46A - może już uzupełniać paliwo na innych statkach powietrznych za pomocą przewodów lub bomu w czasie jednej misji, bez potrzeby przeprowadzenia wcześniej rekonfiguracji systemu na lotnisku. Takie rozwiązanie znacznie uprości działanie amerykańskiego systemu zaopatrywania w powietrzu – szczególnie podczas działań ekspedycyjnych. W ten sposób każdy tankowiec będzie mógł obsługiwać dowolny statek powietrzny. Przy pojedynczym samolocie wykorzystywane będą bomy, natomiast w razie potrzeby zaopatrzenia w paliwo większej liczby statków powietrznych, wykorzystane zostaną przewody giętkie.

Samolot KC-46A z wysuniętym przewodem paliwowym systemu CDS. Fot. USAF

Próby nowego rozwiązania trwały dwa dni. Pierwszego sprawdzono system tankowania WARP i CDS. Drugiego dnia do uzupełniania paliwa wykorzystano wysuwany z dolnej części kadłuba teleskopowy bom, do którego podłączały się tankujące samoloty.

Samolot KC-46A z wysuniętym bomem paliwowym. Fot. USAF

Prace prowadzone są w ramach kontraktu zawartego z koncernem Boeing w lutym 2011 roku. Siły powietrzne zamówiły wtedy w sumie 179 tankowców powietrznych typu KC-46A, które mają zastępować inne dotychczas wykorzystywane w tym celu samoloty (przede wszystkim około 100 zaopatrzeniowych KC-135E Stratotankers). Koszt całego zakupu - określony w marcu 2015 r. - to około 43,16 miliardów dolarów.

Dostawy nowych tankowców maja być realizowane etapami. Pierwszy zakłada, że do sierpnia 2017 r. uda się wprowadzić do amerykańskich sił zbrojnych 18 w pełni gotowych do działania tankowców KC-46A wraz z całym wyposażeniem naziemnym.

KC-46A zbudowano na bazie samolotu Boeing 767. Jego koszt jednostkowy to około 188 milionów dolarów (po wliczeniu kosztów prac badawczo-rozwojowych cena wynosi około 241 milionów dolarów). 

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. antyUSA

    Kolejny przykład, że źle się dzieje z amerykańską myślą techniczną. W uczciwym przetargu przegrał z Airbusem. Po użyciu politycznych wpływów przetarg anulowano i w "powtórzonym" wygrał KC-46A, który wypadł gorzej, ale miał być tańszy. Tyle, że program ma wieloletnie opóźnienia i cena urosła ponad to, co od ręki proponował Airbus, który istnieje od wielu lat, a gorsze właściwości pozostały. Wiele państw wybrało latającą cysternę Airbusa, a tylko jedno, poza USA, KC-46A. To o czymś świadczy.

    1. Marek

      A moim zdaniem wręcz przeciwnie. To, że wybrali swój produkt zamiast cudzego, mimo, że własny miał kłopoty. dobrze świadczy o zdrowym rozsądku Amerykanów.

  2. MDx

    To ten co go "wolny rynek" wybrał dla US Air Force?