- Analiza
- Wiadomości
Syria - ofensywa Armii Podboju. "Reżim Assada słabnie"
Utrata miasta Jisr Shughur przez reżim syryjski na rzecz rebelianckiej koalicji o nazwie Armia Podboju została uznana przez wielu za punkt zwrotny w syryjskiej wojnie domowej. Faktem jest, że reżim Assada słabnie ale nic nie wskazuje na to by wojna miała się szybko skończyć - pisze w analizie dla Defence24.pl Witold Repetowicz.
Jisr Shughur zostało zajęte przez rebeliantów z Armii Podboju 25 kwietnia. Wcześniej, na początku kwietnia, rebelianci zajęli Idlib, a 27 kwietnia znajdującą się nieopodal bazę wojskową Qarmeed. Walki były przy tym bardzo krwawe. Siły reżimu wycofały się do Arihy, na południe od Idlibu, próbując tez przejść do kontrataku na Jisr Shughur, póki co jednak sprowadza się to do intensywnych nalotów. W prowincji Idlib reżim kontroluje już tylko wąski pas między Arihą a terenami na południe od Jisr Shughur. Traci również kontrolę nad sąsiednią prowincją Aleppo. Tam rebelianci zdobyli wioskę Handarat na przedmieściach miasta Aleppo co zapewnia im łączność z północą prowincji i przejściem granicznym z Turcją. To właśnie wsparcie Turcji stanowi główny powód ostatnich sukcesów rebeliantów.
Armia Podboju to bardzo szeroka koalicja ugrupowań rebelianckich, która powstała dzięki porozumieniu zewnętrznych sponsorów tj. Turcji, Kataru i Arabii Saudyjskiej. Wcześniej te państwa ostro rywalizowały ze sobą w zakresie kontroli nad rebeliantami syryjskimi i reprezentacją polityczną. Turcja i Katar wspierały Nusrę (która jest oficjalnie częścią Al Kaidy), podczas gdy KAS stworzył Front Islamski, którego głównym elementem jest Ahrar al Sham. I to właśnie te dwie organizacje dominują w Armii Podboju. Współpraca tych państw jest elementem ich ofensywy antyszyickiej w wojnie proxy z Iranem, związanej z zaniepokojeniem dot. wstępnego porozumienia Iranu i USA w sprawie irańskiego programu nuklearnego.
Dla sunnickich państw arabskich zniesienie sankcji nałożonych na Iran jest perspektywą koszmarną zarówno ze względów politycznych jak i ekonomicznych oraz bezpieczeństwa. Dlatego podjęto ofensywę w Jemenie i z tego samego powodu odłożono na bok różnice dot. Syrii. Celem jest z jednej strony osłabienie Iranu poprzez eliminację głównego sojusznika Teheranu oraz ewentualne storpedowanie dalszych negocjacji z Iranem przez wzrost napięcia na linii Waszyngton – Teheran w związku z sytuacją w Syrii. Stanowisko Turcji jest bardziej złożone, gdyż zniesienie sankcji nałożonych na Iran będzie dla niej bardzo korzystne ekonomicznie. Jednakże politykę Erdogana w kwestii Syrii determinują dwa cele: usunąć za wszelką cenę Assada i osłabić – również za wszelką cenę – kurdyjskie YPG.
Sukcesy Armii Podboju nie byłyby możliwe bez logistycznego (łączność, dostawy broni, szkolenia w tureckich bazach) wsparcia Turcji. Obie prowincje: Idlib i Aleppo, graniczą z Turcją i opozycja kontroluje w nich część granicy. W prowincji Aleppo jest to dość wąski odcinek (pod kontrolą Ahrar al Sham) między terenami będącymi w rękach YPG i obszarem okupowanym przez IS. Ahrar al Sham dominuje również na froncie w mieście Aleppo. Natomiast w prowincji Idlib prawie całkowitą kontrolę nad prowincją ma Nusra. To ona właśnie odegrała kluczową rolę w zdobyciu Jisr Shughur oraz Idlibu.
Do ostatecznego pokonania Assada jest jednak jeszcze bardzo daleko choć jest więcej przesłanek wskazujących na słabnięcie reżimu Assada – np. informacje o kolejnych dezercjach z jego obozu. Jeszcze poważniejsza jest wyraźna zmiana relacji między IS a reżimem. Dotychczas brak większych starć między wojskami rządowymi a IS skłaniał niektórych do wysuwania tez o tym, jakoby IS miało być tylko marionetką reżimu. Tymczasem wynikało to po prostu z chłodnej kalkulacji i wiele wskazuje na to, że IS przestała tolerować tę sytuację przechodząc do ofensywy przeciw reżimowi. Zapewne IS wyszła również z założenia, że reżim pada i trzeba ubiec konkurencję (YPG lub Armię Podboju) w przejmowaniu kontroli tam gdzie jest teraz reżim, by mieć więcej atutów w drugiej fazie wojny (tej która będzie nieuchronna po ewentualnym upadku Assada). Dlatego IS w ostatnich dniach usiłowała szturmować Hasakę (atak został odparty). To stolica prowincji w płn.-wsch. Syrii, która jest częściowo kontrolowana przez YPG (kanton Dżazire Rożawy) a częściowo przez IS. Reżim kontroluje tu tylko część miast Qamishlo i Hasakah.
W płn. - wsch. Syrii jedyne oddziały Free Syrian Army to współpracujące z YPG Burkan al Firat, działające w kantonie Kobane Rożawy (płn.-wsch. część prowincji Aleppo). Reżim, poza Qamiszlo (gdzie ich obecność znajduje się niejako pod kontrolą YPG ale armia rządowa wciąż kontroluje bazę wojskową i lotnisko) i Hasaką kontroluje jeszcze częściowo miasto Deir Ezzor i kilka wiosek oraz baz w pobliżu. Poza tym, cały obszar płn.-wsch. Syrii jest w rękach IS, które nie jest również daleko od Aleppo i są sygnały, że może tam uderzyć na pozycje rebeliantów. Oddziały podporządkowanej IS Jaish al Jihad zaatakowały również ostatnio pozycje Nusry w rejonie Quneitry, w rejonie Wzgórz Golan, gdzie walki komplikuje bliska obecność Izraela.
Zdobycie Jisr Shughur spowodowało, iż Armia Podboju (faktycznie Nusra) zbliżyła się niebezpiecznie do Latakii – portowego miasta alewickiego popierającego Assada. Ewentualna ofensywa w tamtym kierunku z całą pewnością obfitowałaby w masakry alewitów, którzy zaczęliby uciekać do północnego Libanu, gdzie są już uchodźcy z Syrii – sunnici z Homs, którzy uciekli przed Assadem. Konfrontacja między obydwiema grupami byłaby nieuchronna (alewici i zwolennicy Nusry oraz IS regularnie i od dawna toczą walki w Trypolisie) i odnowiłaby zagrożenie wybuchu wojny domowej w Libanie. Zwłaszcza, że siły IS i Nusry są też w rejonie Qalamoun (w pobliżu szyickiej części Libanu – rejon Baalbek) gdzie już dochodziło do starć (a Nusra i IS w tym rejonie są w wyjątkowo dobrych relacjach).
Bardziej prawdopodobne jest jednak podjęcie ofensywy na dwóch innych frontach – w Aleppo w celu jego ostatecznego zdobycia przez rebeliantów oraz na południe na Hamę (IS również nie znajduje się zbyt daleko zarówno od Hamy jak i Homs i może rozpocząć własną operację, korzystając z konfrontacji reżimu z rebeliantami).
Powstaniu Armii Podboju i obecnej ofensywie towarzyszy próba ocieplania wizerunku Nusry. Tymczasem nie ma żadnej możliwości by pogodzić cele Nusry i świeckiej, prodemokratycznej opozycji w Syrii. Cele Nusry (i Ahrar al Sham) niewiele się różnią od celów IS. Uznają oni demokrację za sprzeczną z islamem i chcą wprowadzenia ustroju opartego na sądach szariackich. Trudno się zatem dziwić, iż liczna społeczność chrześcijańska w Aleppo popiera reżim – nie z miłości do Assada, lecz dlatego, że nie ma wyjścia. Jeszcze gorszy los czeka alewitów – w Ishtabraq już kilka dni temu Nusra dokonała rzezi kilkudziesięciu członków tej mniejszości. W rejonie Efrin (płn-zach część prowincji Aleppo kontrolowana przez YPG) Nusra porwała 300 Kurdów ale później ich zwolniła.
Burkan al Firat nie może liczyć na taką pomoc jaka została udzielona Armii Podboju ze strony Turcji. To oddziały pochodzące głównie z Manbij (wsch. prowincja Aleppo), z którego IS wyparła je w połowie ub. r. Później wycofali się oni do rejonu Kobane i tam walczą razem z YPG i Peszmergą przeciw IS. Ale ten sojusz nie odpowiada Turcji toteż tam granica jest zamknięta i logistycznego wsparcia nie ma, choć Burkan al Firat to rzeczywiście rebelianci świeccy, prodemokratyczni, w których szeregach nie ma zagranicznych dzihadystów.
Są jednak dwa czynniki, które mogą zmienić rozwój wypadków w najbliższym czasie. Pierwszy to wybory w Turcji, które odbędą się 7 czerwca. Ich wynik jest niepewny głównie ze względu na to, iz nie wiadomo czy kurdyjska, lewicowa HDP przekroczy 10 % próg. Jeśli tak się stanie to AKP może nawet utracić większość parlamentarną, a w najbardziej sensacyjnym scenariuszu – zostać odsunięta od władzy. Tymczasem opozycja ma zupełnie inne podejście do wojny w Syrii i tureckiego zaangażowania. Z drugiej strony, jeśli HDP nie wejdzie do parlamentu to możliwe jest, iż AKP zdobędzie większość konstytucyjną. Drugim czynnikiem są natomiast rozmowy dot. irańskiego programu nuklearnego. To właśnie ze względu na nie Iran obecnie nie angażuje się w 100 % w Syrii (a także Jemenie) ale ostateczny wynik negocjacji (czy będzie to sukces czy fiasko) może zmienić to podejście.
W przyszłym tygodniu ma się odbyć trzecia tura rozmów pokojowych w Genewie. Na konferencję zaproszono po raz pierwszy przedstawicieli kurdyjskiej PYD (rządzącej w Rożawie) a także Iran. Skończą się one jednak tym samym co poprzednie czyli fiaskiem. Natomiast jeśli założyć, iż obecna ofensywa Armii Podboju doprowadzi w tym lub przyszłym roku do upadku Assada to nie będzie to oznaczało końca wojny. Północno-wschodnia Syria pozostanie w rekach z jednej strony IS (które bynajmniej nie zniknie wraz z reżimem), z drugiej YPG. Natomiast na terenach opanowanych przez Nusrę czy Ahrar al Sham nie zostanie wprowadzona świecka administracja podległa Syryjskiej Koalicji Narodowej, lecz władze będą sprawować sądy szariackie. To z kolei nieuchronnie doprowadzi do scenariusza libijskiego czyli nowej wojny między świeckimi rebeliantami z jednej strony a zwolennikami szariatu z drugiej, a także ewentualnego sojuszu islamistów walczących dziś w Armii Podboju z IS.
Prawnik, analityk ds. międzynarodowych, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor wielu artykułów dotyczących Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji Centralnej m.in. publikacji „Międzynarodowa jurysdykcja karna – szansą dla Afryki?”. W 2010 roku prowadził wykłady na Universite Panafricaine de la Paix w Uvirze, prowincja Kivu Sud w Demokratycznej Republice Kongo.
WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133