Reklama

Siły zbrojne

Spike na pięć

PPK Spike w rękach żołnierzy 10. Brygady - fot. chor. Rafał Mniedło
PPK Spike w rękach żołnierzy 10. Brygady - fot. chor. Rafał Mniedło

6 grudnia, to nie tylko dzień, w którym dzieciom Mikołaj przynosi prezenty, także dla żołnierzy ma swoiste „gratki”. W tym dniu po raz pierwszy żołnierze kompanii wsparcia 10. batalionu zmechanizowanego Dragonów z 10. Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa wykonywali strzelenie bojowe przeciwpancernymi pociskami kierowanymi (PPK) Spike.



PPK Spike to jedne z najnowocześniejszych pocisków kierowany na świecie. W świętoszowskiej jednostce wyrzutnie pojawiły się w listopadzie 2011 roku. Od tego momentu żołnierze plutonu przeciwpancernego przystąpili do intensywnego szkolenia.

Droga do strzelania bojowego była długa i wymaga wiele poświęceń. Zanim żołnierze zajęli miejsce za wyrzutnią na poligonie, musieli przejść trudne i długie szkolenie przygotowawcze. - Dopiero po spędzeniu ponad 2000 tysięcy godzin na trenażerach i oddaniu na nich setek strzałów, żołnierz może zostać dopuszczony do realnego strzelania – opowiada dowódca plutonu przeciwpancernego podporucznik Robert Świątek.

Właśnie w „Mikołajki” dla żołnierzy kompanii wsparcia nadszedł ten najważniejszy dzień. Poranek przywitał ich gęstą mgłą. Nad żagańskim poligonem rozpościerał się gęsty płaszcz drobinek wody uniemożliwiający wykonanie strzelania. Na szczęście natura zaczęła sprzyjać i około godziny 10 rano można było przystąpić do szkolenia. Żołnierze, pod nadzorem doświadczonych instruktorów z Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu, przygotowali pociski do strzelania oraz zajęli miejsce za wyrzutnią.

Zadanie, jakie realizowali operatorzy PPK Spike, polegało na odnalezieniu celu potwierdzeniu i go i zniszczeniu. W tym dniu na poligonie wystrzelono dwa pociski, ze skutecznością trafienia 100%. -Na początku trochę stres ale później jest zadowolenie, że się trafiło.- przyznał dowódca obsługi kapral Przemysław Kozłowski, który jako pierwszy wykonywał zadanie ogniowe.

Następnie do strzelania przystąpił drugi podoficer starszy kapral Michał Granis. -Na symulatorach spędzamy kilka godzin dziennie, i każdy z nas wykonuje po kilkadziesiąt strzałów dziennie. Tak więc przygotowanie teoretyczne było, ale praktyka, praktyką. Jest trochę różnicy, bardzo głośny wybuch i wyrzutnię tak mocno ciągnie w dół. – opowiadał po strzelaniu.

- Tymi wynikami moi żołnierze potwierdzili swoje przygotowanie do działania. PPK Spike, to ważny element uzbrojenia mojego batalionu. To właśnie ci żołnierze będą wspierali działanie batalionu zmechanizowanego niszcząc broń pancerną przeciwnika. – podsumował dowódca batalionu podpułkownik Michał Rohde.

chor. Rafał Mniedło
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama