Reklama

Siły zbrojne

Rośnie gotowość floty amerykańskich Super Hornetów

Fot. U.S. Navy
Fot. U.S. Navy

Amerykańska marynarka wojenna podała, że po roku reform udało się osiągnąć status ponad 80% gotowości operacyjnej dla samolotów Super Hornet i Growler pozostających w tzw. Primary Mission Aircraft Inventory (wyznaczonych do pełnienia zadań operacyjnych).

Dowódca amerykańskich sił powietrznych marynarki wojennej wiceadm. DeWolfe Miller poinformował w dniu 24 września o przekroczeniu progu 80% gotowości operacyjnej dla samolotów F/A-18 E/F Super Hornet i EA-18G Growler - oznacza to, że w gotowości do wykorzystania pozostają 341 maszyny pierwszego typu i 93 maszyn drugiego rodzaju.

Zadanie osiągnięcia progu 80% gotowości operacyjnej wyznaczył ponad rok temu ówczesny sekretarz obrony James Mattis - wskaźnik ten wynosił wówczas ok. 50%. Jego znaczącą poprawę udało się uzyskać dzięki głęboko posuniętej reorganizacji działania eskadr lotnictwa morskiego marynarki wojennej USA, składów i magazynów zaopatrzeniowych i warsztatów remontowo-naprawczych. Kluczem do powodzenia całej operacji było wykorzystanie schematów działania i rozwiązań wypracowanych przez rynek cywilny.

Przeanalizowano i zmieniono sposób pracy i działanie podwykonawców i dostarczycieli części zapasowych, warsztatów remontowo-naprawczych, instytucji rządowych odpowiadających za realizację zamówień. Akcją objęto początkowo wyłącznie Super Hornety, następnie - ze względu na podobieństw obu platform - również Growlery. Docelowo jednak nowy system znajdzie zastosowanie dla każdego typu statku powietrznego marynarki wojennej i piechoty morskiej.

O skali powodzenia mogą świadczyć liczby - dowódca lotnictwa morskiego U.S. Navy stwierdził, że "od dziesięcioleci" mógł liczyć na zdolne do prowadzenia działań 250 do 260 samolotów F/A-18. Obecnie jest ich ponad 320, a jeszcze w tym miesiącu będzie to 341 maszyn tego typu.

Dodatkową korzyścią jest rosnący - dzięki dostępności samolotów - nalot pilotów lotnictwa marynarki wojennej. W tym roku po raz pierwszy od dłuższego czasu w pełni wykorzystano przewidziane regulaminami godziny lotów pilotów obu typów samolotów.

Reklama
Reklama

Komentarze (8)

  1. Ralf_S

    O to, to... Jak byśmy mieli takich 60, to 48 by latało...

    1. CdM

      Skąd ten optymizm? Przecież to MY byśmy je mieli.

  2. MARIANA prawda

    Co na to polskie zezowate umysły kiedy polskie F-16 uzyska zdolność choćby 50% a marzy im F-35

  3. kraw

    A u nas ile procent jest w gotowości operacyjnej 8%

    1. Davien

      Zero, bo Polska nie posiada F-18E:)

  4. Hektor

    Skoro w USA z trudem udało się osiągnąć wskaźnik 80% gotowości operacyjnej to nie należy sądzić, aby w Polsce dało się osiągnąć wyższy. W związku z tym po pierwsze MON powinno dokupić jeszcze jednego Merlina (żeby w razie czego był cały klucz tych maszyn do dyspozycji), a po drugie jeśli już kupuje F-35, to powinno zamówić 40, a nie 32 maszyny i przyjąć strukturę 20 samolotowych eskadr dzięki czemu w teorii powinno być zawsze 16 maszyn gotowych do akcji.

  5. Grzegorz Brzęczyszczykiewicz

    I to jest dobry samolot ! a nie szroty 5 generacji stojące po hangarach w niekończących się serwisach i naprawach.

  6. Navigator

    Teraz powinni zabrac SIĘ za bazy w Łasku i Powidzu A zobacza CHAOS i prawdziwa Niemoc

  7. Ekonomista

    W przypadku f-16 i f-35 nie jest tak optymistycznie ...

  8. Fanklub Daviena

    US Navy nie jest tak skorumpowana jak inne amerykańskie siły zbrojne. Dlatego odmówiła przyjęcia F-35B i F-35C zanim będą spełniać wymogi samolotu bojowego i nie zgodziła się na żadną "wstępną gotowość" a po bezprzykładnych naciskach skorumpowanych senatorów na zakup F-35, US Navy ujawniła niektóre wady F-35 (np. ograniczony do 32km lot na prędkości naddźwiękowej z uwagi na przegrzewanie usterzenia...). Ponieważ US Navy wie, że F-35 jest i będzie bublem, więc pewnie nigdy ich nie przyjmie, dlatego z jednej strony rzuciła kasę na F-18, z drugiej strony już w trybie pilnym zamówiła następcę F-35 i ma to być następca dla US Navy, a nie żaden "joint fighter"... Wygląda na to, że F-35 do US Navy nie trafi, więc rzucenie kasy na podniesienie gotowości F-18 nie dziwi. :)