Reklama

Siły zbrojne

Rosja stawia na spadochroniarzy

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Rosyjskie ministerstwo obrony podsumowało działania wojsk powietrzno – desantowych w 2015 r. Skakano więcej, częściej i w trudniejszych warunkach. Desantowano też ponad 200 sztuk techniki wojskowej.

Szczególnie dużo ćwiczeń i to z przerzutem sił na dużych odległościach przeprowadzono w miesiącach letnich. Już w czerwcu 2015 r. na nieznanym lądowisko w pobliżu miasta Ułan-Ude zrzucono ponad 200 żołnierzy i około 10 palet transportowych z ładunkiem i techniką wojskową. Miesiąc później w nieznanym terenie koło Pskowa wylądowało już ponad 1000 osób oraz około 30 pojazdów i ładunków.

Desantowanie było zawsze ważnym elementem międzynarodowych ćwiczeń. W sierpniu 2015 r., w ramach manewrów „Wzaimodziejstwije 2015” zrzucono 260 żołnierzy i 10 palet, natomiast we wrześniu, w ramach manewrów „Sławianskoje bratstwo” desantowało się ponad 600 osób i 9 sztuk techniki wojskowej.

Najwięcej spadochroniarzy użyto podczas wielkiego ćwiczenia „Centr-2015” we wrześniu 2015 r. Na dwóch lądowiskach lądowało kolejno 300 ludzi i 4 palety oraz 800 żołnierzy i 30 palet. Później, w październiku, kontynuowano serię taktycznych ćwiczeń zrzucając na dwóch lądowiskach 1100 spadochroniarzy i 6 palet.

Żołnierze wojsk powietrzno - desantowych Federacji Rosyjskiej wykonali w 2015 roku w sumie ponad 200 tysięcy skoków ze spadochronem, przy czym 140 tysięcy spadochroniarzy wykorzystało do tego samolot An-2 i śmigłowiec Mi-8, a 60 tysięcy – samolot Ił-76.

Charakterystyczną cechą rosyjskich ćwiczeń było każdorazowe zrzucanie z żołnierzami przynajmniej kilku palet z ładunkiem lub techniką wojskową. W 2015 r. zrobiono ta ponad 200 razy, za każdym razem nadając temu odpowiednią oprawę medialną. Rosjanie chwalą się również, że tylko tysiąc razy żołnierze skakali blisko miejsca swojej dyslokacji i na znanych lądowiskach. W pozostałych przypadkach spadochroniarze nie wiedzieli, gdzie będą lądowali.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (22)

  1. bender

    Jak napisano powyzej: "Żołnierze wojsk powietrzno - desantowych Federacji Rosyjskiej wykonali w 2015 roku w sumie ponad 200 tysięcy skoków ze spadochronem, przy czym 140 tysięcy spadochroniarzy wykorzystało do tego samolot An-2 i śmigłowiec Mi-8, a 60 tysięcy – samolot Ił-76." Ciekawy wskaznik te osobo-skoki, ale wydaje sie, ze zaprzeczajacy tezie z tytulu powyzszego artykulu. Skoro 70% wszelkich skokow wykonano z przedpotopowego An-2 lub Mi-8, to primo slabo u nich z transportem powietrznym, a secundo zrzucane sa glownie male zespoly (jak u nas), a nie wielkie armie spadochroniarzy.

    1. maj

      A może inny wniosek -prowadzi się intensywne szkolenie spadochronowe (z wykorzystaniem An-2) oraz ćwiczenia na różnych szczeblachz wykorzystaniem IŁ-76. Ilość skoków z Iła jest 2 krotnie wyższa niż liczebność wojsk powietrzno-desantowych.

  2. Igor

    Skoro wojska powietrznodesantowe to przeszłość to czemu wszystkie armie które chca liczyć się na świecie ciągle takie wojska posiadają i rozwijają ich zdolności bojowe ?

    1. WojtekMat

      Duże armie są nastawione obecnie na tzw. konflikty asymetryczne , czyli ze słabym przeciwnikiem. I wtedy wojska wysoko mobilne się sprawdzają (bo przeciwnik nie ma czym oddać ciosu). Natomiast w przypadku konfliktu z równorzędnym przeciwnikiem wojsja PD mają małe szanse przetrwania bez szybkiego wsparcia silnych jednostek lądowych. Służą one tylko do zajęcia z zaskoczenia ważnych obiektów i do ich utrzymania do czasu nadejścia wsparcia. Bez tego wsparcia długo mnie przetrwają, bo nie mają ciężkiego sprzętu. Czyli wojska PD rozwijają państwa mające albo wybitnie agresywne zamiary, albo nastawione na misje "policyjne" (co często wychodzi na jedno). Do obrony wpłasnego terytorium wojska PD niezbyt się nadają. Świetni żołnierze, ale nie są dotego szkoleni i uzbrojeni.

  3. MPL

    "... w 2015 roku w sumie ponad 200 tysięcy skoków ze spadochronem, przy czym 140 tysięcy spadochroniarzy wykorzystało do tego samolot An-2 i śmigłowiec Mi-8, a 60 tysięcy – samolot Ił-76." - czyli jeśli dobrzę liczę, to każdy spadochroniarz rosyjski wykonał "ponad" jeden skok w ciągu całego roku? Zaiste imponujący wynik.

    1. STYKS

      "...jeśli dobrzę liczę, to każdy spadochroniarz rosyjski wykonał "ponad" jeden skok w ciągu całego roku. Zaiste imponujący wynik." Cóż można odpowiedzieć na tak głębokie "przemyślenia". Chyba tylko to, że mnie licząc "czysto statystycznie" (wliczając generałów, "pomniejszych" niż generałowie członków wszelakich sztabów i innych "dekowników" oraz przysłowiowych kucharzy), wychodzi, że każdy żołnierz WDW skakał "średnio" prawie sześć. PS. Ale przecież 6 to też "ponad jeden" więc w sumie przepraszam za "bezsensowne" zabieranie głosu.

  4. Renak

    Do wykonania operacji powietrzno-desantowej potrzebne jest panowanie w powietrzu. I tyle.

  5. say69mat

    Specyfika rosyjskiej strategii polega na tym, że w potencjalnej konfrontacji. W pierwszej fazie konfliktu, atak z użyciem WMD/TBN ma zdezorganizować potencjalną obronę. I dopiero wtedy zostaną rzucone wojska spadochronowe do przejmowania kontroli nad obszarami, które nie zostały zaorane atakiem taktycznej broni nuklearnej.

  6. Darnok

    "Ekspertów" internetowych uświadamiam - w wojnie z Polską zrzut nastąpi w nocy na tyły zdziesiątkowanych ostrzałem z Gradów zgrupowań wojska, po wcześniejszym unieszkodliwieniu lotnisk i systemów OPL za pomocą Iskanderów. Po 48 godzinach pełnoskalowych ataków rakietowych, kiedy krytyczna infrastruktura przestanie istnieć, a NATO zorganizuje debatę nt. sytuacji w Polsce, pod Warszawą wylądują desantowcy spod Pskowa i pomaszerują "wyzwalać" al. Ujazdowskie witani przed grochówkożerców w strojach z epoki z tzw. gwardii krajowej... :|

  7. Tomasz

    Zwracam uwagę że transport lotniczy daje przewagę w zaskoczenia mimo że nie jest idealny. A forsowany w Nato transport drogą morską co prawda może przenosić ciężkie ładunki ale trwa z usa do Europy około 3 tygodni i jest narażony na zatopienie, a przy dzisiejszych systemach pocisków manewrujących oraz rozpoznawczych to dużo ryzyko przy bardzo dużej autonomi okrętów podwodnych wroga staje się chyba przeceniany. Tak duże przywiązanie US do lotniskowców może okazać się błędem gdyż chiny oraz rosja to nie irak czy Libia które nieposiadały broni manewrującej dalekiego zasięgu oraz floty podwodnej. Przy zatopieniu lotniskowca mamy olbrzymie straty w tysiącach ludzi i kilkudziesięciu samolotów , strata dużego desantowca to także olbrzymia strata sprzętu i ludzi. A okręty typu sealth to bajka przecież każdy może mieć na pokładzie Kreta. Niewspominając o przywiązaniu ich załogi do mediów społecznościowych oraz komunikacji z rodziną. Jedyny sealth to okręt podwodny przyczajony w głębine zdala od celu wyposażony w broń o zasięgu powyżej 500km a dziśaj taki uzbrojenie to standard w każdej dużej armi więc transport morski przez Pacyfik jak w 2 WŚ to na dziśejsze warunki coś nierealnego przy konflikcie globalnym

  8. ig.

    Po prostu rosjanie nigdy nie mieli przykrego doświadczenia jak alianci w operacji Market Garden czy niemcy na Krecie i dalej planują użycie tego rodzaju wojsk na masową skalę. A to w przypadku konfliktu z przeciwnikiem uzbrojonym trochę lepiej niż Mudżasyny w Afganistanie doprowadzi do koszmarych strat - vde zestrzelenie ukraińskiego IŁa-76

    1. Marek

      Już Ty się nie bój. Rosjanie nie są analfabetami. Tak o Market Garden, jak i o Krecie przeczytali to, co trzeba. Nie wiem jednak, czy Ty czytałeś o tym, że zanim zaczęła się DWS, Rosjanie na swoich poligonach zrzucali potężne siły desantowe. W tym samym czasie szkoliły się tam przyszłe kadry Wermachtu. A straty? No cóż. A la guerre comme à la guerre Są do nich psychologicznie lepiej przystosowani od USA czy UE.

    2. linoskoczek

      Dwójka z historii wojen kolego ig. Jak już coś piszesz publicznie to najpierw sprawdź. Przed II wojną wojska powietrzno-desantowe ZSRR były podobnie, jak to piszą ruskie media obecnie, elitą armii. Jednak od początku wojny z Niemcami w 1941 roku Sowieci używali jednostek spadochronowych jak zwykłej piechoty, co b. szybko spowodowało ich faktyczną zagładę. Próbowano potem zrzucać desanty, ale w mniejszej w sile (kompania, batalion), na ogół jednak nieskutecznie. Powszechne były błędy pilotażu załóg samolotów i złe planowanie operacyjne. Pod koniec września 1943 roku podczas prób sforsowania Dniepru pod Bukrinem, prawdopodobnie pod wrażeniem lipcowej operacji lądowania na Sycylii (operacja Husky), Stalin (chcąc zapewne popisać się przed Aliantami) zgodził się na użycie wojsk powietrzno-desantowych w większej skali. Źródła różnie interpretują rezultaty tej operacji. Ponieważ desant zkończył się sromotną klęską Rosjan, ich historycy twierdzą, że siły desantu nie przekraczały 5000 żołnierzy. Historycy brytyjscy twierdzą, że było znacznie gorzej, ponieważ łączna liczba skoczków sięgała 7-10 tysięcy (trzy brygady po 3 tys.) a i straty były znacznie większe. Potwierdzają to archiwa niemieckie. No, ale tutaj wiadomo przynajmniej o co chodzi jedym i drugim. Tak więc reasumując kolego ig., swoje powietrzno-desantowe Waterloo mają także i Rosjanie. Dlatego twierdzę, że fakty świdczące o dalszym rozwoju WDW są wynikiem oddziaływania ciągle silnego lobby wojskowego "desantników" w kręgach rządowych. Poza tym, ten rodzaj broni bardzo pasuje do wizerunku Włodziemierza Włodzimirowicza, bo on lubi grać twardziela. I o to chyba najbardziej chodzi!!!

  9. STYKS

    Po zapoznaniu się z "wysypem" wypowiedzi prawdziwych "geniuszy strategii i sztuki operacyjnej" nie pozostaje nic innego jak pokornie nad nimi się pochylić upewniając się tylko, że kwatera gówna NATO wykorzysta ich "przemyślenia". PS. Nie wiem tylko czy dowódcy wojsk NATO równie "radośnie" podzielą pogląd w/w geniuszy, że 70 tysięczne (w perspektywie 2020 r.) świetnie wyszkolone i wyposażone w bardzo nowoczesne uzbrojenie i sprzęt wojska spadochronowe (a więc "bardzo" mobilne) potencjalnego przeciwnika nie stanowią dla wojsk sojuszu "żadnego zagrożenia".

  10. AS

    Rakiety ukryte w cywilnych kontenerach i skoczkowie w cywilnych samolotach transportowych to pasuje do Rosji.

  11. Dark Souls

    Tak wielki kraj jak Rosja, a dokoładniej o powierzchni 17 125 000 km2 ( dla porównania Polska około 310 000 km2 :>) musi posiadać dobrze rozwinięte wojska powietrzno – desantowe. Mobilność i duże pole manewru! To nie Polska gdzie nasi żołnierze mają z jednego krańca kraju na drugi 600 kilometrów świetnymi drogami ekspresowymi i autostradami. Rosja jest pełna tajgi, pustyń, stepów, bagien, wiecznej zmarzliny oraz terenów górskich i niezamieszkałych. Duża część kraju nie posiada dróg tylko tzw Zimniki czy też gruntowe/leśne drogi sezonowe (np Jakucja czy Buriacja). Czy ktoś wyobraża sobie przerzut prawie 50 tonowych T-80U i T80UE1 (tak wciąż ich używają!) Gwardyjskiej Kantymirowskiej Dywizji Pancernej spod Moskwy do Ussuryjska pod Chińską granicę (ponad 6500 kilometrów !) ? Zajęłoby to wieczność i byłoby niepraktyczne a więc i bezsensowne. Zamiast tego można dokonać zrzutu bardzo dobrze wyposażonej i wyszkolonej piechoty a także zapewnić im wsparcie w postaci nowoczesnych 13+ tonowych BMD-4M, Rakuszek, BMP-3M i Sprutów-SDM, jeden tylko Ił-76 (lub nowy Ił-476) dokona zrzutu 3 takich pojazdów. Już od jakiegoś czasu SZ FR kładą bardzo duży nacisk na WDW, szczególnie na wyszkolenie i wyekwipowanie tychże sił. Takie oddziały to skarb w przypadku obrony granic państwa przed agresją.

    1. syberiada

      Dokładnie ochrona takiego wielkiego terytorium to gigantyczne operacje logistyczne, wojska desantowe chronione przez własną OPL to logiczny punkt widzenia. Rosji taniej wychodzi atakować niż bronić terenu. gdyby tak Rosję potraktować jak sfora psów myśliwych traktuje niedźwiedzia...

    2. Kiks

      Ich ogromne terytorium jest bardziej przekleństwem niż zaletą. Sami nie potrafią go wykorzystać, a i w obronie to koszmarny problem. Ale nie chcą tego zrozumieć i z chęcią by coś jeszcze przytulili. Nigdy, ale to nigdy nie uda się choćby 65% tego obszaru pokryć przyzwoitą infrastrukturą. Ich zresztą łatwiej jest podbić niż okupować.

    3. Polanski

      Marnotrawstwo sił i środków. Do dokonania takiego desantu potrzebna jest flota transportowa i przewaga powietrzna której Rosja nie może zapewnić. Takie transportowce świecą na radarach jak latarnie i widoczne są z 1000km.Będą spadały jak ulęgałki.

  12. linoskoczek

    WDW FR mają w swoim składzie cztery dywizje, w tym właściwie dwie (98 z Iwanowa i 106 z Tuły) to "czyste" dywizje spadochronowe, pozostałe dwie mają charakter mieszany (powietrzno-szturmowy), choć destaniki noszą tam też niebieskie berety, ale właściwie tylko część z nich (bodaj jeden pułk) wykonuje bojowe skoki spadochronowe. Jest jeszcze samodzielna brygada (31) z Ulianowska i samodzielny pułk szturmowy (45) z Kubinki (doświadczalny). Nie wszystkie dywizje są w pełni ukompletowane i nie wszystkie wyposażono w najnowsze uzbrojenie. Najsłabszą jednak ich stroną jest to co i u nas nie domaga. Kiepski stan środków transportu (u nich techniczny, u nas liczebny). Poza tym wojska tego typu to już anachronizm, trudno sobie wyobrazić operację desantową w konflikcie konwencjonalnym, gdzie wzięłoby udział kilka dywizji. Potrzeba do tego istnej powietrznej armady, 500-600 samolotów typu np. Ił-76 (których FR ma ok. 100 w różnym stanie technicznym) i co najmniej drugie tyle samolotów "obstawy", żeby tego nikt nie zestrzelił w trakcie przelotu (rakiety OP powinno zagłuszyć lotnictwo SEAD). Praktycznie każda z wymienionych dywizji utrzymuje taktyczną grupę batalionową z stosunkowo wysokim stanie got. boj. (ok. 800-1000 skoczków). Cztery grupy, po jednej na kierunek strategiczny. Mamy więc tak naprawdę do czynienie z propagandą głównie i trzeba przyznać, że działa to całkiem nieźle, bo prawie wszyscy na świecie się tego boją.

    1. lotr

      Ja licze, ze beda sie desantowac na tyly IS. Pare km od granicy tureckiej, zeby odciac duza grupe terrorystow od matecznika.Nocny zrzut z pojazdami (BMD, Tigr), umocnienie pozycji lub manewr, atak na tyly w koordynacji z Armia Syryjska (lub swoja) na froncie. Po polaczeniu sie uderzenie w kierunku granicy, zabezpieczenie. Potem marsz wzdluz linii granicznej by oflankowac kolejne zgrupowania brodaczy.

  13. Marek

    Rosjanie forsownie zwiększają ilość związków powietrzno-desantowych. Celem Moskwy jest podwojenie liczby desantników do 2020r.(z 34 do 75 tys.). A najzabawniejsze jest, że Kreml próbuje wciskać kit, że związki powietrzno-desantowe mają ... defensywny(sic!!!) charakter :-))))

    1. porażony zakłamaniem

      USA natomiast "kitu nie wciska" i napaści na Jugosławię, Haiti, Irak, Afganistan, Libię, Syrię itp. to były wszystko albo "operacje obronne" albo "operacje pokojowe". :-)))

    2. Jaro

      przy takiej powierzchni kraju mają charakter defensywny

  14. fx

    Jak dostanie z OPL to będzie niezły BIGOS :) Na Ukrainę piechotą szli bez paszportów i naszywek.

  15. Dana

    Strata czasu i kasy. Oby tak dalej.

  16. windy_city

    I bardzo dobrze - spadochroniarzy się "zneutralizuje" w powietrzu a sprzęt i uzbrojenie przejmie... już dawno udowodniono iż przy dzisiejszej sile ognia pojedynczego potencjalnego obrońcy, desant bojowy ma jakiś sens do poziomu kompanii a najlepiej, gdy nie przekracza siły plutonu pod warunkiem zrzutu z drastycznie niskiego pułapu, który sam w sobie niesie możliwość do 30% strat własnych... pod publiczkę to może i dobre ale taktycznie nic nie warte!

  17. Krzysiek

    Rosja to duży kraj posiadanie mobilnej armii to konieczność w ich sytuacji.

  18. adax

    USA ma USMC, a FR ma VDV I To tyle (niech każdy sobie porówna potencjał )

  19. plumq

    ćwiczenia typowo defensywne :)

  20. tomato

    TAKI TRANSPORTOWIEC TO DOSKONAŁY CEL DLA opl :)

  21. byrrbyć

    A tych spadochroniarzy zrzucali z opancerzonych samolotów, czy czegoś podobnego? Jak duża jednostka spadochronowa wykona zadanie bez opancerzonego samolotu transportowego?

  22. ig.

    "W pozostałych przypadkach spadochroniarze nie wiedzieli, gdzie będą lądowali." .. i tak przez przypadek wylądowali w Doniecku, .. a to pech ;)

Reklama