Reklama
  • W centrum uwagi
  • Wiadomości

Rosja buduje własne „Mistrale”

Dowódca rosyjskiej marynarki wojennej poinformował, że 9 maja 2020 roku ruszy w Rosji budowa dwóch uniwersalnych śmigłowcowców desantowych. Będą to okręty zupełnie nowego projektu o wyporności ponad 20000 ton, a więc podobnej wielkości jak zamówione w 2011 roku we Francji „Mistrale”.

Fot. Naval Group
Fot. Naval Group

Agencja RIA Nowosti opublikowała wypowiedź dowódcy Wojenno-Morskiej Floty admirała Nikołaja Jermienowa z 21 stycznia 2020 roku, z której wynika, że Rosja chce w najbliższym czasie zbudować dwa uniwersalne, desantowe śmigłowcowce. Jak na razie planuje się rozpoczęcie prac nad tymi jednostkami 9 maja 2020 roku, a więc ma to być uroczystość połączona z obchodami Dnia Zwycięstwa.

Według Jermienowa projekt ma być zupełnie nowy, a zbudowane na jego podstawie okręty mają mieć wyporność ponad 20 000 ton. Rosjanie zaznaczają również, że właściwości morskie oraz charakterystyki „eksploatacyjno-konstrukcyjne” mają być lepsze niż znanych, francuskich śmigłowcówców-doków typu Mistral.

Taka argumentacja jest zupełnie zrozumiała w Rosji, gdzie do dzisiaj pamięta się niezrealizowany kontrakt zawarty z Francją na dostawę dwóch takich jednostek. Umowa podpisana pomiędzy francuskimi stoczniami (DCNS i STX Saint-Nazaire) oraz rosyjskim koncernem zbrojeniowym Rosoboronoeksport zakładała przekazanie do 2014 roku dwóch Mistrali. Jednak w momencie, gdy oba okręty były praktycznie gotowe do oddania, Rosja zaatakowała Ukrainę, co doprowadziło do zerwania umowy.

Ostatecznie Francuzi zwrócili Rosjanom zapłacone wcześniej pieniądze (około 1 miliard euro), a oba śmigłowcowce sprzedali Egiptowi, gdzie służą w marynarce wojennej jako: „Gamal Abdel Nasser” (ex. „Władywostok”) i „Anwar El Sadat” (ex. „Sewastopol”). Egipcjanie odkupili też od Rosjan kilkadziesiąt śmigłowców uderzeniowych Ka-52 i Ka-52K, w które wcześniej planowano uzbroić rosyjskie Mistrale.

Czego Rosjanie nauczyli się od Francuzów?

Decyzja rosyjskiej marynarki wojennej o budowie dwóch śmigłowcowców nikogo tak naprawdę nie zaskoczyła poza tym, że zapadła tak późno. Rosja nie kupiła bowiem od Francuzów tylko okrętów, ale również technologie potrzebne do ich zbudowania. Była to także wiedza praktyczna, ponieważ części rufowe „Władywostoku” i „Sewastopola” były budowane w stoczni w Sankt Petersburgu (części dziobowe były składane we francuskiej stoczni STX Saint-Nazaire). Rosjanie na pewno nauczyli się więc trzymać surowych standardów zachodnich, jak również prowadzić nadzór nad tak skomplikowanymi budowami.

Pięć lat jakie upłynęło od zerwania kontraktu mogło więc być czasem, w którym Rosjanie odtworzyli odtworzyli projekt, który wcześniej nie został sfinalizowany wspólnie z francuskim przemysłem. Znamienne jest to, że według niepotwierdzonej oficjalnie informacji oba, już rosyjskie śmigłowcowce mają otrzymać takie same nazwy jak nieprzekazane Rosji Mistrale: „Władywostok” i „Sewastopol”. Może to być jednocześnie sygnał, że nowe okręty będą rozwinięciem francuskiej konstrukcji, różniąc się od niej wyglądem, ale nie założeniami konstrukcyjnymi i operacyjnymi.

O pracach nad „zrusycowaniem” Mistrali było zresztą wiadomo już od 2015 roku, gdy ujawniono koncepcję uniwersalnego okrętu desantowo–śmigłowcowego „Lawina”, opracowaną przez centralny instytut naukowo badawczy im. Kryłowa z Sankt Petersburga projektu. Była to zaledwie koncepcja, jednak z od razu widocznymi podobieństwami do francuskich pierwowzorów. „Lawina” była od nich nieco większa (24000 ton w porównaniu do 21300 ton), szybsza i zabierała więcej wyposażenia (śmigłowców, pojazdów, ludzi i kutrów desantowych).

Informacja przekazana przez Jermienowa oznacza, że projektowo wszystko już musi być gotowe. Nie oznacza to jednak wcale, że budowa nowych śmigłowcowców ruszy we wskazanym terminie. Na przeszkodzie mogą stanąć przede wszystkim pieniądze, których brakuje na realizację o wiele ważniejszych inwestycji rosyjskiej marynarki wojennej – jak np. niszczycieli przeciwlotniczych. Rosjanie porywają się bowiem na budowę okrętów, które wymagają sił osłony, a tych jak na razie Wojenno-Morska Flota nie może zapewnić i musi je zbudować.

Należy też pamiętać, że same prace stoczniowe przy realizacji tego rodzaju projektów wcale nie są najważniejsze. O wiele trudniejsze jest zaprojektowanie i wyprodukowanie specjalistycznego wyposażenia pokładowego i okrętowego systemu walki. Tymczasem w rosyjskiej marynarce wojennej nie było jak dotąd okrętu, który miałby rozwiązania przydatne dla śmigłowcowców-doków. Wszystko więc trzeba będzie zrobić od nowa i być może w obawie przed kompromitacją zapowiedzi Jermienowa pozostaną tylko na papierze.

Z drugiej jednak strony w Rosji wiele rzeczy realizuje się na rozkaz i w tym przypadku sprawy wizerunkowe mogą okazać się ważniejsze od rozsądku.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama