Siły zbrojne
Rola Reaperów w RAF po Afganistanie
Nie wyobrażam sobie przyszłości, w której RPAS (Remotely Piloted Air Systems) nie będą częścią naszych połączonych sił. - Mówi zastępca dowódcy personelu powietrznego Royal Air Force, wicemarszałek lotnictwa Edward Stringer. - Chociaż Ministerstwo Obrony rozważa jeszcze dokładny skład naszych siły Reaperów po zakończeniu operacji w Afganistanie, nie ma wątpliwości, że nie ustanie zapotrzebowanie na jednostki stałego dozoru powietrznego.
Obecnie Wielka Brytania poważnie rozważa los swoich maszyn bezzałogowych typ Reaper, wykorzystywanych w Afganistanie. Zdaniem wicemarszałka Stringera, pozostaną one w służbie po roku 2015, jednak RAF poszukuje możliwości szerszego ich wykorzystania. Mowa tu choćby, o przystosowaniu ich do przenoszenia pocisków kierowanych typu Brimstone w miejsce amerykańskich AGM-114 Hellfire.
Obecnie rola środka przenoszenia uzbrojenia ofensywnego, to jedynie drugoplanowe zastosowanie pojazdów bezzałogowych przez RAF. Podczas operacji w Afganistanie 50% wszystkich lotów brytyjskich maszyn realizują własnie Reapery, jednak broni używają jedynie w jednym na 12 lotów. O wiele ważniejsze jest ich działanie w ramach operacji rozpoznawczych ISTAR (intelligence, surveillance, target acquisition, and reconnaissance).
W tym względzie MQ-9 Reaper stanowią jedynie tymczasowe rozwiązanie, do czas realizacji projektu Scavenger. Jest to program rozpisany przez brytyjskie Ministerstwo Obrony mającego wyłonić następce tych maszyn w zakresie operacji ISTAR. O ten kontrakt stara się obecnie zarówno General Atomics, ze swoim MQ-X, jak również BAE Systems z pojazdem Mantis.
Plany Royal Air Force w zakresie wykorzystania pojazdów bezzałogowych są bardzo ambitne i zakładają, że do 2030 roku będą one stanowiły 1/3 wszystkich należących do tej formacji pojazdów latających.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie