Siły zbrojne
Rakietowe „strzelania” Floty Bałtyckiej
Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o nowych ćwiczeniach baterii rakiet nadbrzeżnych systemu „Bastion”. Może to być odpowiedź Floty Bałtyckiej na informację o zamiarze budowania przez Polskę rakietowych fregat przeciwlotniczych w ramach programu „Miecznik”.
Komunikat resortu obrony z 4 marca 2021 roku pozornie niczym nie różnił się od podobnych informacji, na temat wcześniejszych ćwiczeń realizowanych przez rosyjskie baterie rakiet nadbrzeżnych. Rosjanie ujawnili więc że wydzielone zespoły ogniowe kompleksu „Bastion” Floty Bałtyckiej wykonały rakietowe uderzenie na wykryty samodzielnie zespół okrętowy umownego przeciwnika. Podkreślono przy tym, że zadanie zostało zrealizowane w ramach planowych ćwiczeń.
Strzelanie miało odbywać się według scenariusza jak najbardziej zbliżonego do rzeczywistych działań bojowych. Najpierw zgodnie z planem ćwiczenia, do centrum dowodzenia Floty Bałtyckiej wpłynęła informacje zbliżaniu się morskiej grupy uderzeniowej „wroga”, która przygotowuje się do wykonania uderzenia na obiekty infrastruktury przybrzeżnej oraz rosyjskie jednostki pływające.
Załogi wozów wchodzących w skład systemu „Bastion” najpierw wykonały zmianę pozycji w normatywnym czasie, wybierając stanowiska ogniowe w zupełnie nowym terenie, następnie wykryły przeciwnika oraz wykonały „elektroniczne” uderzenie rakietowe na symulowany, „wrogi” zespół okrętowy.
Pociski były strzelane salwami, poprzez starty elektroniczne z wykorzystaniem symulatora, co według Rosjan zakończyło się zniszczeniem okrętów przeciwnika. Ministerstwo obrony ujawniło, że w ćwiczeniach wzięło udział około 30 sztuk techniki wojskowej oraz około 100 osób personelu wojskowego. Może to oznaczać, że w pole wyprowadzono cały zestaw pułkowy po dwie jednostki ogniowe, z których każda posiada cztery wyrzutnie dla dwóch rakiet 3M55 „Oniks” (P-800).
Rosyjskie ćwiczenie mogą być traktowane jako standardowy element szkolenia Floty Bałtyckiej, ale może być również odpowiedzią na opublikowane niedawno plany polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej wprowadzenia fregat przeciwlotniczych do Marynarki Wojennej RP w ramach programu „Miecznik”.
Byłoby to w pełni zrozumiałe, ponieważ to właśnie rakiety przeciwokrętowe „Oniks” będą najważniejszym zagrożeniem dla przyszłych, polskich okrętów. Są to pociski o tyle niebezpieczne, że mogą atakować z prędkością ponaddźwiękową (2,6 Mach) i według Rosjan mają zasięg większy niż 600 km. Kompleksy „Bastion” z Obwodu Kaliningradzkiego mają więc w swoim promieniu rażenia całe polskie wybrzeże i przeszłe fregaty przeciwlotnicze muszą być przygotowane na atak „Oniksów”, przeprowadzony jednocześnie z różnych kierunków oraz na różnych wysokościach.
Czytaj też: Więcej „Bastionów” w „bastionie kaliningradzkim”
Rosjanie mogą jeszcze bardziej utrudnić zadanie obronie okrętowej, mając do dyspozycji również rakietowy kompleks nadbrzeżny „Bał” z rakietami Ch-35 „Uran” o prędkości 0,85 Mach i zasięgu od 120 do 260 km. Wtedy w salwie zbilżającej się do polskich okrętów znalazłyby się pociski lecące wolniej, ale za to bardzo nisko, na wysokości 1-3 m. Sytuację jeszcze bardziej skomplikuje ewentualne wprowadzenie przeciwokrętowych pocisków „Cirkon”, które poruszając się z prędkością hipersoniczną (około 9 Mach) będą uderzały w cel prawdopodobnie z góry.
Czytaj też: Rosja: Seryjne „Cirkony” już za dwa lata
Trzy typy rakiet w salwie mogą „przesycić” okrętowy system obrony przeciwlotniczej i to miało być prawdopodobnie rzeczywistym przesłaniem komunikatu opublikowanego przez resort obrony Rosji. Rosyjska propaganda chciała w ten sposób pokazać, że Rosja posiada skuteczny środek zwalczania okrętów nawodnych i wprowadzenie odpowiedniego systemu przeciwdziałania w „Miecznikach” będzie Polskę bardzo dużo kosztowało.
Mało kto zwraca uwagę, że na filmie opublikowanym przez ministerstwo nie ma całego zestawu pułkowego, a jedynie dwie wyrzutnie (jedna o nr burtowym 321), że strzelanie nie odbywa się z doraźnego miejsca, ale z wcześniej przygotowanej pozycji (pokrytej betonowymi płytami) oraz że na zachodzie istnieją okrętowe systemy saomoobrony, które są zdolne do odparcia nawet zmasowanego ataku rakietowego. I takie mogą być zastosowane również na polskich „Miecznikach”.