- Wiadomości
PZL-Świdnik nie wycofa pozwu sądowego. Krystowski: MON złamał prawo
MON popełnił poważne błędy proceduralne. Prawne. (…) I to jest przedmiotem naszego pozwu i sporu prawnego w sprawie przetargu – stwierdził prezes Krzysztof Krystowski podczas specjalnego spotkania z dziennikarzami. Podkreślił również, że PZL-Świdnik nie zamierza rezygnować z pozwu sądowego ws. przetargu na śmigłowce wielozadaniowe. Jego zdaniem zakup śmigłowca H225M Caracal jest nie tylko niezgodny z prawem, ale też nieuzasadniony merytorycznie.

Nowo wybrany szef resortu obrony narodowej Antoni Macierewicz poinformował, że kierowane przez niego ministerstwo prowadzi przegląd postępowania na śmigłowce wielozadaniowe dla polskiej armii. Jeszcze jako poseł wskazywał on, że przetarg ten może wymagać unieważnienia. Podczas spotkania z dziennikarzami również prezes PZL-Świdnik Krzysztof Krystowski przekonywał, że są poważne podstawy prawne dla unieważnienia przetargu, czego dotyczy pozew skierowany do sądu przez jego firmę. Wskazuje on 17 różnych naruszeniach procedur, z czego co najmniej trzy stanowią podstawę do natychmiastowego przerwania postępowania przetargowego. Zarzuty te zostały odrzucone przez poprzednie kierownictwo MON, jednak zdaniem prezesa Krystowskiego, nierozstrzygnięcie tej kwestii przed podpisaniem umowy może mieć kosztowne następstwa prawne.
Ja bym na miejscu nowego kierownictwa MON to wszystko przeanalizował. Nowe władze są w o tyle komfortowej sytuacji, że nie ponoszą odpowiedzialności. Mogą podejść do tego obiektywnie i powiedzieć – było złamanie prawa? Jeśli było, mogą sprawę przerwać. Jeśli uznają że nie było, to będą kontynuowali sprawy sądowe. Jakie byłyby konsekwencje decyzji, żeby zamknąć na wszystkie błędy proceduralne oczy i podpisać kontrakt? Wyobraźmy sobie, że za dwa-trzy lata PZL-Świdnik wygra w sądzie. Umowa będzie z mocy prawa nieważna, offset nieważny, nie będzie możliwości kontynuacji zakupu, który się już rozpoczął. Za trzy lata będziemy mieć pierwsze śmigłowce dostarczone. Uprawnienia do odszkodowania nabędzie PZL-Świdnik, PZL- Mielec, ale też Airbus Helicopters, który działał przecież w dobrej wierze. To nie ich wina, że wzięli udział w postępowaniu, które odbyło się z naruszeniem prawa.
Zdaniem prezesa PZL-Świdnik nie ma uzasadnienia wybór dla realizacji siedmiu różnych rodzajów misji jednego typu śmigłowca. Najbardziej pilne nie jest też wprowadzenie do służby w wojsku polskim następcy śmigłowców transportowych Mi-8/Mi-17, których następcą miał być wyłoniony w przetargu śmigłowiec wielozadaniowy. Najpilniejsze jest, jego zdaniem, zastąpienie śmigłowców morskich Mi-14 i lekkich Mi-2, których resursy niebawem się zakończą, oraz wprowadzenie średnich maszyn wielozadaniowych.
Mi-8 i Mi-17 mogą jeszcze latać. To po co wybraliśmy tak duży śmigłowiec? Wydaje mi się, że początkowym założeniem było wprowadzenie całkiem nowej jakości w tej białej plamie, klasie wagowej 8-11 ton. Dlaczego więc tak ustawiono warunki, że śmigłowce AW149 i Black Hawk były za małe, a tylko Caracal je spełniał? Ja nie wiem.
Dlatego, jak przekonuje Krystowski, zasadne byłoby obecnie pozyskanie w miejsce odchodzących Mi-14 dużych śmigłowców morskich w trybie Bezpieczeństwa Państwa, a więc bezprzetargowo – dla wypełnienia powstałej luki operacyjnej. W tej kategorii zasugerował on np. AW101 w wariancie morskim. Jak dowodził, lżejsze śmigłowce morskie, przeznaczone do bazowania na okrętach, będą potrzebne dopiero po 2020 roku, a więc gdy do służby trafią nowe okręty z lądowiskami. W międzyczasie należy natomiast odrębnie pozyskać śmigłowce transportowe dla zastąpienia Mi-8 i lżejsze maszyny wielozadaniowe.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]