Siły zbrojne
Przygotowano decyzję o wydobyciu K-27
Przedstawiciel WMF poinformował Centralny Wojennomorski Portal, że przygotowano już decyzję o wydobyciu i utylizacji atomowego okrętu podwodnego K-27 (projektu 645), który został zatopiony przez Rosjan w 1981 r. po wschodniej stronie półwyspu Nowa Ziemia.
Było to wynikiem awarii reaktora, w wyniku której zginęło 9 członków załogi. Sam reaktor został wyłączony i zabezpieczony jednak poziom promieniowania był na tyle wysoki, że nie było możliwości wyremontowania okrętu, który po skreśleniu ze stanu floty został ostatecznie zatopiony. W ten sposób okręt, który ze względu na jego koszt przezywano „Złotą rybką” uzyskał nowy przydomek: „Nagasaki”.
Już od października ubiegłego roku rozpatrywano możliwość jego podniesieniu biorąc pod uwagę zagrożenie skażeniem radioaktywnym wód Morza Karskiego i coraz głośniejsze protesty ekologów i naukowców. Ostatnio sprawa ta była rozpatrywana podczas międzyresortowego seminarium, które odbyło się pod koniec stycznia tego roku w Moskwie w korporacji „Rosatom” i którego celem było przygotowanie propozycji dla rządu Federacji Rosyjskiej odnośnie dalszych losów K-27. W seminarium wzięli udział m.in. przedstawiciele Rosyjskiej Akademii Nauk i Minoborony.
Techniczne szczegóły podniesienia okrętu K-27 zostały już opracowane w instytucie podwodnych technologii naukowo – szkoleniowego centrum Floty Rosyjskiej, gdzie działa jedyny w Rosji oddział specjalizujący się w podnoszeniu zatopionych obiektów. W międzyczasie w 2012 r. zorganizowano dwie ekspedycje, które miały za zadanie określić poziom radiacji wokół zatopionego na głębokości 35 m wraku.
Okazało się, że pomimo iż K-27 był pod wodą przez 31 lat to jednak poziom promieniowania jest podniesiony nieznacznie, a co najważniejsze nie doszło do uszkodzenia reaktora i obwodu pierwotnego chłodzonego przez płynny metal (mieszaninę ołowiu i bizmutu). Niestety nie wykluczono jednak możliwości przeniknięcia wody do wnętrza reaktora i wywołania tym samym skażenia całej okolicy.
Sprawa K-27 tylko pozornie nas nie dotyczy, ponieważ pokazuje, że rozwiązanie tego typu problemów można odwlec w czasie, ale na pewno się ich nie uniknie. U nas na szczęście nie ma zatopionych i niebezpiecznych materiałów promieniotwórczych natomiast jest dużo leżącej na dnie amunicji, w tym zwierającej broń chemiczną. I możemy tak jak do niedawna Rosjanie udawać, że nic się nie dzieje, jednak z roku na roku wydobycie tego świństwa i utylizacja będą coraz trudniejsze, kosztowniejsze i niebezpieczne. A zostawienie tego naszym dzieciom jest po prostu nieuczciwe.
Maksymilian Dura