Reklama
  • Wiadomości

Ponad sto defektów w nowym brytyjskim patrolowcu

Na najnowszym, brytyjskim okręcie patrolowym typu River - HMS „Forth” wykryto ponad sto defektów, które musza teraz zostać usunięte przez koncern BAE Systems - dostawcę tej jednostki pływającej. Niestety dla Wykonawcy, część z tych uszkodzeń było wynikiem ludzkiej bezmyślności.

Pełnomorski okręt patrolowy HMS „Forth”. Fot. Royal Navy
Pełnomorski okręt patrolowy HMS „Forth”. Fot. Royal Navy

Niedociągnięcia zostały wykryte na pierwszym z pięciu zamówionych przez Royal Navy w BAE Systems okrętów patrolowych typu River Batch 2 – HMS „Forth”. Był on oddany brytyjskiej marynarce wojennej 13 kwietnia 2018 r. i w ciągu dwóch tygodni wykryto na nim ponad sto defektów.

Część z tych uszkodzeń była znana jeszcze wcześniej, ponieważ wykryto je już podczas przejścia okrętu ze stoczni Clyde w Szkocji do swojej bazy macierzystej w Portsmouth na południu Anglii. Nie zmniejsza to jednak winy koncernu BAE Systems, który powinien przekazać brytyjskiej marynarce wojennej w pełni sprawną jednostkę pływającą.

Sprawa jest o tyle wstydliwa, że pośród niedociągnięć było np. nieprawidłowe mocowanie do pokładu kilku z ośmiu tratw ratunkowych. W trakcie przeglądu okazało się bowiem, że część śrub miała ucięte łby, które później zostały przyklejone klejem. Takie niedoróbki świadczą nie o wadliwej konstrukcji, ale o bezmyślności stoczniowców wykonujących prace.

Rzecznik BAE Systems w specjalnym oświadczeniu poinformował, że koncern będzie aktywnie uczestniczył w usuwaniu niesprawności (szczególnie w systemie elektrycznym) oraz wzmacnianiu połączeń śrubowych. Dodatkowo przekazał zobowiązanie do dostarczania sprzętu spełniającego „rygorystyczne normy bezpieczeństwa i jakości”. Mają też zostać znalezione przyczyny takich niedoróbek, by uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.

Prace naprawcze mają trwać przez dwa tygodnie w bazie w Portsmouth i podobno nie wpłyną na proces wprowadzania patrolowca HMS „Forth” do służby operacyjnej. Sprawa jest zresztą wyciszana zarówno przez koncern BAE Systems, jak i przez brytyjskie ministerstwo obrony. Wskazuje się np., że brak części śrub nie powodował niebezpieczeństwa utracenia tratw ratunkowych. Resort obrony tłumaczy natomiast, że wprowadzenie poprawek i dokonywanie napraw na nowo zbudowanych okrętach jest rzeczą normalną i proces ten musi być zawsze uwzględniony w procesie wprowadzania jednostek pływających do linii.

W przypadku HMS „Forth” część uszkodzeń nie wynikała jednak z tzw. „wieku niemowlęcego”, ale po prostu z ludzkiej bezmyślności. Jeżeli więc klejenie śrub mogło mieć miejsce na okręcie patrolowym, to może się również zdarzyć na okrętach uzbrojonych w rakiety.

Dodatkowo jednostki typu River mają działać w bardzo trudnych żeglugowo regionach świata zwalczając m.in. piractwo i przemyt oraz nadzorując rybołówstwo. Dlatego ich systemy pokładowe muszą być niezawodne i bezpieczne, ponieważ naprawa będzie możliwa dopiero po przerwaniu misji.

Sprawa jest ważna, ponieważ brytyjskie siły morskie zamówiły w sumie pięć takich jednostek pływających i ich budowa już się rozpoczęła. Nie chodzi więc jedynie o dokonanie napraw na HMS „Forth”, ale również o ponowne stworzenie efektywnego systemu kontroli jakości w stoczni BAE Systems tak, aby niedociągnięcia się już nie powtórzyły.

Nie może być bowiem uznawanie za normę stwierdzenie, że pierwszy patrolowiec zostanie wysłany na pierwszą misję operacyjną dopiero po przeprowadzeniu dodatkowych prób morskich. Sprawdzenie gotowości jednostek pływających odbywa się bowiem przy ich przejmowaniu - podczas testów zdawczo-odbiorczych na morzu. Następne próby morskie nie powinny już sprawdzać samego okrętu, ale przygotowanie załogi do stawianych im zadań.

Zobacz również

WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133
Reklama
Reklama