Reklama

Siły zbrojne

Polsko-niemiecka marynarka wojenna? MON zaprzecza

  • Fot. Internet
    Fot. Internet
  • Ilustracja: Thales
    Ilustracja: Thales

Z wypowiedzi minister obrony RFN Ursuli von der Leyen oraz komunikatów z prac niemiecko-polskich grup roboczych wynika, że w Polsce przygotowywano się do stworzenia floty jednostek pływających z mieszanymi załogami polsko-niemieckimi. Ministerstwo Obrony Narodowej temu jednak zaprzecza.

Tworzenie armii europejskiej jest obecnie szczególnie mocno popierane przez Niemcy. Mówiła o tym również niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen w Warszawie 11 marca br. w czasie odprawy kierowniczej kadry MON i SZ RP na Stadionie Narodowym. Von der Leyen wspomniała m.in. o istniejącym od dwóch lat polsko - niemieckim „stabilnym fundamencie dla partnerstwa”, który był budowany „między naszymi marynarkami i siłami lądowymi”. Mówiła przy tym o „niemieckim batalionie pod polskim dowództwem i o polskim batalionie pod niemieckim dowództwem”.

212
fot. R. Siemaszko/M. Nędzyński/DPI MON/mon.gov.pl

Jednak von der Leyen podała tylko jeden, konkretny przykład jednostek „mieszanych”: „integrację załóg na okrętach podwodnych”. A to oznacza, że jest to temat nadal bardzo poważnie rozpatrywany.

Niemieckie problemy z załogami okrętów podwodnych

Niemcy od dawna nie kryli się z problemami kadrowymi w swoich siłach morskich, dotyczących przede wszystkim okrętów podwodnych. Szczególnie odczuwalny był brak podoficerów - w tym operatorów sonarów.

Doszło do tego, że marynarze w Niemczech nie otrzymują już konkretnego przydziału na dany okręt podwodny, ale do konkretnej załogi i tej załodze przydziela się jednostkę pływająca, która jest akurat dostępna. Taka „wielozałogowa” polityka została wprowadzona w 2011 r. jako reakcja na kłopoty z ukompletowaniem personelu na poszczególne okręty. Będzie ona również zastosowana na okrętach nawodnych –po raz pierwszy na fregatach F-125. Niestety by spełniała ona swoje zadanie musi być więcej załóg niż jednostek pływających. A na to bez pomocy w zewnątrz, w Bundesmarine się jak na razie nie zanosi.

Jeszcze w styczniu 2015 r. w składzie pierwszego dywizjonu okrętów podwodnych w Eckernförde były tylko trzy w pełni skompletowane załogi. Zgodnie z oficjalnym komunikatem nie było z tym problemu, ponieważ w tym czasie były w pełni sprawne tylko trzy okręty typu 212.

OP 212
Podczas wizyty niemieckiego okrętu podwodnego w Gdyni w 2013 r., Bundesmarine miała w Niemczech do dyspozycji jeszcze tylko jedną skompletowaną załogę na trzy przebywające tam jednostki tego typu – M.Dura/Defence24.pl

W rzeczywistości po rozpoczęciu prób morskich okrętu „U35” jest ich w służbie pięć. Jedna załoga przebywała wtedy na „U33” w basenie Morza Śródziemnego. Druga była zaangażowana w próby „U35” (który ma wejść do linii 23 marca br.). Oznacza to, że na potrzeby trzech kolejnych jednostek zostawała tylko jedna pełna załoga (!). To zresztą i tak lepiej procentowo niż było latem 2014 r., gdy obsadzone mogły być tylko dwa z czterech okrętów.

Sprawy nie ułatwiają trudy służby na okrętach podwodnych. W czasie rejsu pełni się ją w trybie dwuwachtowym (burtami). Z 28 osób tylko cztery są wyłączone z takiego systemu dyżurowania: dowódca, mechanik, radiowiec i kucharz. Pozostali stają na sześciogodzinne wachty, po których mają sześć godzin wolnego. W tym „wolnym czasie” są jednak inne zadania do wypełnienia: np. sprzątanie okrętu, jedzenie i na końcu spanie. Przy czym dla niektórych marynarzy obowiązuje zasada „ciepłej koi” – tzn. zajmujesz to miejsce do spania, które zwalnia kolega udający się właśnie na wachtę. Do tego trzeba doliczyć ograniczony kontakt z rodziną i …. Internetem.

Nie poprawia sytuacji napęd niezależny od powietrza, który pozwala na przebywania pod wodą przez kilkanaście dni. Tymczasem okręty typu 212 są niewielkie i mało komfortowe przy takim sposobie działania. Wspominał o tym dowódca niemieckiej załogi „Delta: „Zobaczyłem załogę po 18 dniach spędzonych w zanurzeniu w czasie rejsu do Ameryki. I wtedy stało się jasne, że w pewnym momencie ma się wszystkiego dosyć na tak małym okręcie. To nie jest okręt atomowy i nie można o tym zapominać”.

Polacy mogą uzdrowić sytuację w Bundesmarine

Szukając personelu do skompletowania załóg zaczęto prowadzić nabór także w odległych od wybrzeża obszarach Niemiec. Pojawiła się również idea współpracy z innymi krajami, która, jak zauważyły niemieckie media, może: osiągnąć takie rozmiary:, „że pewnego dnia na niemieckich okrętach pływać będą załogi mieszane. Oferta leasingu dla Polski może być tego początkiem”.

Wniosek taki został wyciągnięty po wypowiedzi dla radia NDR z czerwca 2014 r. inspektora niemieckiej marynarki wojennej wiceadmirała Axla Schimpfa: „Polacy planują zamówić w Niemczech okręty podwodne. Do chwili ich dostawy dobrze byłoby móc się na nich szkolić. Dlatego złożyliśmy ofertę leasingu. Ale generalnie chodzi o to, by korzystać ze współpracy międzynarodowej w taki sposób, aby zadania rozkładane były na większą ilość barków – by także odciążyć nasz personel, który na obecną chwilę pełni służbę pod dużym obciążeniem.

Jak się okazuje nie był to wcale wniosek na wyrost.

Okręty polsko - niemieckie czy niemieckie z polskimi marynarzami?

Pomysł stworzenia polsko-niemieckich załóg na niemieckich okrętach podwodnych nie jest jedynie wymysłem władz w Berlinie, ale również niektórych polskich marynarzy. Możliwość utworzenia mieszanych załóg była jednak o tyle niebezpieczna, że Polacy mogliby być w pierwszej kolejności rekrutowani do obsadzania brakujących stanowisk na niemieckich okrętach podwodnych.

Ponadto mówiono o szkoleniu załóg w oparciu o niemiecką bazę szkoleniową i według niemieckich wzorców (jednostki pływające wraz z zapleczem logistycznym były przecież tylko w Niemczech). Ministerstwo Obrony Narodowej potwierdziło, że takie rozmowy były prowadzone i dotyczyły okrętów podwodnych: „Prowadzone rozmowy dotyczą jedynie możliwości zorganizowania szkoleń wybranych oficerów i podoficerów MW w Centrum Szkolenia Załóg OP w Eckernforde”.

W tą logikę wpisuje się także leasing od Niemców okrętu(ów) typu 212A, które byłyby nam wypożyczone na bardzo konkretnych zasadach. Ale pomysł ten uzależniał nas praktycznie całkowicie od niemieckiej bazy szkoleniową i technicznej, ponieważ toczące się w tym czasie w Polsce postępowanie na okręt podwodny nowego typu nie pozwalało na wcześniejszy (przed rozstrzygnięciem przetargu) wybór ostatecznego dostawcy systemów zabezpieczających.

Tymczasem rozmowy na temat polsko-niemieckich załóg okrętów podwodnych toczyły się co najmniej na dwa lata przed rozpoczęciem postępowania na Orkę (planowanego na II połowę 2015 r.). Wspominano o tym m.in. przy okazji trzeciej tury rozmów obustronnej grupy roboczej 25 września 2013 r., których celem miało być „pogłębienie współpracy pomiędzy Marynarką Wojenną RP, a Marynarką Niemiecką”.

Zgodnie z oficjalnym komunikatem omawiano wtedy m.in. temat „utworzenia wspólnej komórki kierowania okrętami podwodnymi… możliwości wymiany personelu pomiędzy obu flotami wojennymi, a w przyszłości utworzenia wspólnych załóg dla jednostek pływających”.

Teraz Ministerstwo Obrony Narodowej zaprzecza, by były plany tworzenia wspólnych, niemiecko-polskich załóg okrętów nawodnych i podwodnych. „Integracja załóg na okrętach podwodnych”, o której mówiła minister Von der Leyen Według MON i „wspólne załogi dla jednostek pływających”, jakie negocjowała Marynarka Wojenna w 2013 r. mają według MON polegać jedynie na prowadzeniu wspólnych szkoleń i staży na okrętach, w sztabach i centrach szkoleniowych obu państw.

Zgodnie z listem intencyjnym podpisanym przez ministrów obrony Polski i Niemiec w maju 2013 roku, prowadzone są prace w uzgodnionych obustronnie obszarach zainteresowania. Jednym z nich jest prowadzenie wspólnych szkoleń i staży na okrętach, w sztabach i centrach szkoleniowych obu państw. Nie planuje się tworzenia wspólnych, polsko-niemieckich załóg okrętów – ani podwodnych, ani nawodnych.

ppłk Artur Goławski Oddział Komunikacji Społecznej, Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych

Wspólne szkolenie tak, służba pod obcą banderą - nie

Szkolenie i staże polskich marynarzy na okrętach obcych bander odbywają się od dawna i przynoszą bardzo dobre rezultaty. Czymś zupełnie innym jest jednak stała służba na obcych okrętach. Ale i to można byłoby zaakceptować gdyby nie moment, w jakim rozmowy zaczęto prowadzić.

Postępowanie na okręty podwodne powinno nas bowiem wyczulić na wszystko, co może świadczyć o braku w nim przejrzystości. Tymczasem pojawia się coraz więcej informacji, że coś się jednak odbywało poza oficjalnym przygotowywaniem do przetargu na Orkę. Szczególnie intensywnie działano przed rozwiązaniem Dowództwa Marynarki Wojennej w 2013 r.:

  • 05. 2013 r. – złożenie propozycji leasingu okrętu U32 (typ 212A) przedstawicielom Dowództwa Marynarki Wojennej w trakcie rozmów „Permanent DEU-POL Naval Working Group” w Rostoku – bez podawania tego do publicznej wiadomości;
  • 27.05.2013 r. – zawarcie porozumienia pomiędzy niemieckim i polskim ministerstwem obrony zakładające m.in. współpracę pomiędzy siłami morskimi jeżeli chodzi o działania koncepcyjne, operacyjne, logistyczne i szkoleniowe (w tym planowane utworzenie wspólnej komórki kierowania operacjami okrętów podwodnych);
  • 07.2013 r. – MON zaprzecza by były prowadzone rozmowy na temat leasingu niemieckiego okrętu podwodnego;
  • 10-11.2013 r. – intensywne prace nad leasingiem okrętu 212A batch 1 i zakupem okrętów 212A batch 2, łącznie z ustaleniem warunków umowy;
  • 05-09.2013 r. – odbywają się co najmniej trzy tury rozmów pomiędzy polskimi i niemieckim przedstawicielami sił morskich m.in. na temat wspólnych załóg okrętowych (komunikat z 25 września 2013 r.);
  • 14.11.2013 r. – pojawia się oficjalna informacja MON, że nastąpi zmiana wymagań operacyjnych i taktyczno – technicznych na Orkę, ponieważ „…przyjęcie opcji NATO-wskiej w wyposażeniu Marynarki Wojennej w okręty podwodne (jednostki projektu 212A posiadają Niemcy i Włosi) jest korzystne z punktu widzenia strategii Sojuszu, a także unifikacji zaplecza technicznego, obsługi i szkolenia z ważnymi sojusznikami Polski”;
  • 28.06.2014 r. inspektor marynarki niemieckiej wiceadmirał Axela Schimpfa potwierdza w stacji radiowej NDR, że była propozycja leasingu niemieckiego okrętu podwodnego;
  • 2013-2014 r. - do dzisiaj niewyjaśniony opór MON i Inspektoratu Uzbrojenia przed wprowadzeniem wymagania, by nowy okręt podwodny był uzbrojony w rakiety manewrujące i opóźnianie jakichkolwiek działań formalnych w tej sprawie do grudnia 2014 r. (kiedy prawdopodobnie wysłano pismo do Amerykanów w sprawie pocisków Tomahawk).

Tymczasem powinien dziwić pomysł leasingowania okrętu, który jest jednym z kandydatów w przetargu oraz pomysł by tworzyć wspólne załogi przed decyzją, co zostanie wybrane. Równie niepokojące powinna być zmiana wymagania pod ściśle określony typ jednostki pływającej i to pomimo negatywnej opinii gestora. Jednocześnie przesuwa się termin przetargu i czas wprowadzenia pierwszej jednostki, tak by m.in. leasing musiał być brany pod uwagę.

Kolejne opóźnienia i lista wątpliwości wokół budowy podwodnego potencjału Marynarki Wojennej nie sprzyja nie tylko pozyskaniu nowych OPNT, ale rykoszetem uderza w cały proces modernizacji polskiej floty. A kolejne stracone lata w odbudowie morskiego potencjału mogą oznaczać faktyczną utratę bardzo słabych już dzisiaj zdolności bojowych MW.

Reklama

Komentarze (44)

  1. andy

    a jak to jest z prawnego punktu widzenia, jeśli ktoś przysięgał na dana flagę i godło a później podlega dowództwu innego państwa? Chyba ze uznamy iż UE jest państwem a Polska już tylko regionem to ok.

    1. sf

      Jest normanie... Po zmianie ustroju żołnierze PRL składali przysięgę wierności w 3 RP...

  2. qwerty

    Jest jeszcze ciekawiej. Autor kompletnie pomija, że to właśnie forsowany przez niego pomysł musowego uzbrojenia OP w pociski manewrujące spowodował kolejne opóźnienie. Czyli mamy taką sytuację, autor będący pomysłodawcą pocisków manewrujących na OP które to wymaganie spowodowało naturalne opóźnienie programu krytykuje MON za opóźnienie powstałe m.i.n. z powodu jego pomysłu... Do tego dochodzi nagonka na możliwą dzierżawę/kupno greka (mielibyśmy w linii od kilku lat nowoczesny OP za grosze) i zdumiewająca niewrażliwość na problemy trapiące francuza (patrz problemy w Indiach czy S-80). Aby nie było niejasności. Osobiście uważam uzbrojenie OP w pociski manewrujące za dobry pomysł ale nie zasadzie musu. Ekstra punkty jak najbardziej ale nie jako warunek konieczny. Z wielu powodów dla których ich znikoma ilość jest najważniejsza. Ale skoro mogą być to super, na pewno nie zaboli ich mieć. Nie obchodzi mnie czy OP dostarczą Niemcy, Francuzi czy Szwedzi. W.g. mnie wszystkie konstrukcje mają pewne zalety i pewne wady. Nie mam dość wiedzy aby rozsądzić który model byłby dla nas najlepszy, ale wystarczy przez chwilę poczytać aby dojść do wniosku, że niektórzy "niezależni eksperci" są po prostu lobbystami. Nie ma w tym niczym złego, ale na bogów nie udawajmy, że to są w niezależne opinie. Tyczy się to zarówno typu 214 jak i Scorpene.

    1. xw

      zgoda co do wad i zalet każdego z oferowanych typów okrętów. Każdy wybór projektantów czy pierwszego zamawiającego ma swoje przełożenie na parametry okrętu. Wszystko co czyni okręt "lepszym" niesie za sobą często wady w innych obszarach. Może mi jednak Kolega wytłumaczyć jakie przełożenie mają wady hiszpańskiego okrętu t. S-80 na wady francuskiego okrętu t. Scorpene?

    2. k

      moim zdaniem qwerty nieprawdą jest, że to autor był pomysłodawcą pocisków manewrujących na op, a co do reszty tekstu, przyznaję rację.

  3. panzerfaust39

    Tak wygląda upadek państwa opętanego pacyfsocliberalnym szaleństwem

  4. Piotr Kraczkowski

    Na czas pokoju, aby szkolić się w pływaniu i nawigacji w zanurzeniu, powinno się usunąć torpedy i zapewnić załodze większy komfort. Popełnilibyśmy wielki błąd kupując okręty, podwodne, które nie posiadają dodatkowo: 1. Wielkie włazy/luki umożliwiające ładowanie i rozładowanie z podwodnych kontenerów dosłownie wszystkiego, co ładuje się normalnie z portów. W ewentualnej wojnie trzba zrezygnować z portów i korzystać z zaopatrzenia kontenerami spuszczanymi na dno ze zwykłych statków i lotnictwa. 2. Wielkie włazy/luki umożliwiające także stosowanie najróżniejszych dronów woda-powietrze oraz morskich. Także desantowanie oraz w czasie pokoju prace dla przemysłu oraz nauki powinny być tu możliwe. 3. Obrony przeciwlotniczej z głębin, nie tylko z głębokości peryskopowej. 4. Dalsza redukcja załogi zastępowanej komputerami tak aby każdy marynarz miał swoją koję i by powstało miejsce dla desantu, czy dla naukowców lub techników i inżynierów w czasach pokoju. 5. Stosowanie rakiet atakujących zarówno cele morskie jak i lądowe. 6. Dalszy wzrost bezpieczeństwa: głębsze zanurzenie, ewakuacja. Być może możliwość sterowania okrętem zdalnie, jako drona. Te właściwości będą miały okręty podwodne po dokonywującej się obecnie rewolucji technologicznej: https://www.youtube.com/watch?v=18nx44_w0uc

    1. qwerty

      I to wszystko przy wyporności do 2500t... a może chcesz od razu boomera kupić?

    2. racjonalizator

      W przypadku tzw ciepłej koi proponuje gratis rozwiązanie koi podwójnej. jedno posłanie na górze, a drugie zablokowane na dolnej stronie. przy zmianie wachty obrót o 180 i każdy ma swoja koje...

  5. zawodowiec

    podpisał by kontrakt na pracę jako starszy mechanik okrętowy z stawką 10 000 euro na miesiąc płatne on/off może być 8 weeks on/off i może być bandera niebieska z żółtymi gwiazdkami lub czarno-złoto-czerwona

  6. qwerty

    Mój post był do komentarza Tyberios'a z 31 Marca, 16:36.

  7. wunderwaffen

    Zamiast roić drobne kroczki w przód i w tył, powinniśmy (Europejczycy) za wszelką cenę doprowadzić do powstania jeszcze za naszego życia, Stanów Zjednoczonych Europy. Państwa federalnego składającego się z częściowo autonomicznych stanów i władzy federalnej. USA jest pięknym przykładem jak można pokojowo pogodzić interesy stanów francuskojęzycznych, hiszpańskojęzycznych z angielskojęzycznymi. Oczywiście różnice językowe nie były najważniejsze, tylko różnice kulturowe, obyczajowe, prawne i światopoglądowe, ale dało się! Stany Zjednoczone Europy (USE) stałyby się krajem 2 razy ludniejszym od USA i 5 krotnie ludniejszym od Rosji, posiadającym nieco większą gospodarkę od USA, posiadającym większe siły zbrojne od USA a w przymierzu euroatlantyckim z USA stałyby się prawdziwym dominatorem na świecie w każdej dziedzinie. Jeżeli Zachodnia Cywilizacja zamierza w przyszłości zachować, należną nam, pozycję hegemona na świecie, to takie zjednoczenie jest konieczne.

    1. Piotr Kraczkowski

      To wymagałoby równości obywateli w wyborach i wobec prawa, a więc np. takiego samego, lub przynajmniej zbliżonego poziomu pomocy socjalnej. Na to jednak brakuje setek bilionów euro, a więc jest gospodarczo nierealne. Natomiast armia UE jest możliwa i pożądana, bo: 1. taka armia UE miałaby większą wartość bojową za mniejsze pieniądze. 2. weszłaby wskład NATO obok armii USA, Kanady, Australii itd. Dla NATO jest lepiej mieć jako część składową zwartą armię UE, niż wiele mniejszych armii. 3. szanse na pokój byłyby większe, bo np. stałaby za nami automatycznie armia UE. Chiny, czy Rosja musiałyby liczyć się z armią UE. Także każde inne państwo świata współpracując z nami gospodarczo i politycznie wiedziałoby, że polskie terytorium jest chronione przez gigantyczne wojsko. Musielibyśmy jednak zrezygnować z naszego politycznego i wojskowego awanturnictwa na Wschodzie Europy i z atakowania Rosji jak Gruzja, czy Ukraina. Przyspieszeniu uległby wówczas jednak wzrost naszej zamożności oraz rozwój przemysłowy i droga w kosmos, bo supernowoczesny przemysł zbrojeniowo-cywilny zach. UE rozciągnąłby się na Polskę nie tylko w drodze kooperacji, lecz także woli politycznej. Gdy wzrosłaby nasza konkurencyjność gospodarcza, to moglibyśmy przyjąć euro. W Brazylii, czy w Australii lub w USA występowalibyśmy nie tylko jako obywatele chronieni przez wojskowego giganta, ale i płacący gigantyczną walutą. Europa byłaby w świecie znowu tym, czym była w średniowieczu i później, a Chińczycy skopiowaliby Katedrę z Krakowa wraz z ołtarzem Wita Stwosza :-)

    2. Zjerzy

      Stany Zjednoczone Europy to sen wyśniony przez zachodnioeuropejskich intelektualistów zazdrosnych, że przyziemnym Amerykanom udało się stworzyć światowe imperium. Skoro tacy sklepikarze i kowboje mogli, to czemu oni - ludzie wyrafinowanego intelektu - nie mogli wymyślić czegoś lepszego? I tak narodził się poroniony pomysł Stanów Zjednoczonych Europy. Ktoś powinien ten pomysł dobić zanim narobi więcej szkód. W jaki sposób Stany pogodziły interesy francuskojęzycznych i hiszpańskojęzycznych z Anglosasami? Tego stwierdzenia na podstawie znanej mi historii USA nie rozumiem. Dalej - różnice kulturowe są w Europie o rzędy wielkości większe od tego, co jest nawet teraz w USA, nie mówiąc o czasach, kiedy ten kraj powstawał. W mojej opinii taki żałosny stwór jak Stany Zjednoczone Europy, gdyby powstał byłby albo sklerotycznym molochem, cierpiącym na coraz większe zbiurokratyzowanie, próbując zarządzać kontynentem albo zmieniłby się w autokratycznego molocha rządzonego przez niewybieralną kastę technokratów i biurokratów. Generalnie duże, różnorodne państwa w historii nie trwają długo. Prędzej czy później części składowe mają sprzeczne interesy, centrum próbuje przykroić śrubę kontroli i wszystko trafia szlag.

    3. Wojmił

      Brawo. Popieram. Komentować zjerzego nie będę bo bzdur się nie opłaca komentować..

  8. ANDY

    wspólne załogi z Niemcami na ich Ubotach bez możliwości wyboru misji bojowych itp ... czyt. w pakiecie kupno niemieckich pewnie "gotowych" wyeksploatowanych łódek po preferencyjnej ??? cenie ... bo oczywiście na nowe nas nie stać ... a że przy okazji minie nas możliwość odbudowy swojego przemysłu okrętowego ( co można zrobić decydując się na moim zdaniem bardzo korzystną ofertę francuską ... i współpracę z Francuzami...lub Szwedami ) i w efekcie nic na tym nie zyskami tylko dopłacimy do interesu ...

    1. say69mat

      Przyjacielu, tak się nieszczęśliwie dla nas maluczkich składa, że obowiązek edukacyjny doświadcza nas już od wieku 7-lat. Bezustannie próbując nas, biedne dzieci świata tego. Skutecznie wyedukować w zdolności do czytania tekstu literackiego ze zrozumieniem. Przecież, w tekście jak WÓŁ jest napisane, że rozważana jest kwestia leasingu nowych jednostek niemieckich projektu 212A. Ponadto, gdzież Ty, drogi Przyjacielu, widzisz te - integracyjne - załogi z Niemcami??? Nikt o zdrowych zmysłach takiego numeru nie będzie realizował. To byłyby szalenie popularne rejsy, ze względu na integracyjną degustację komponentów na bazie C2H5OH. W zdecydowany sposób poprawiających morale i integrację załogi. Z kolei cierpiałaby niewątpliwie zdolność bojowa, no cóż coś za coś.

    2. baca

      moim zdaniem gra toczy się o wyeliminowanie naszego przemysłu z pozyskana zdolności do budowy zaawansowanych okrętów ... i do tego prawdopodobnie zmierza niemiecka propozycja ( tzw. drugie dno ...) podobnie jak to miało miejsce z darowniem polsce starych Leo ... co doprowadziło do całkowitego rozkładu naszego sektora pancernego ... i pomomo doraznego wzmocnienia naszych możliwości w tym zakresie spowodowało całkowitą utratę zdolności producyjnych ... a w rezultacie całkowite uzależnienie sie od Niemców

  9. JanKo

    Czy to Polska jeszcze? Wątpliwość co do celu działań władz sformowanych przez Tuska przed jego wyjazdem na saksy jest uzasadniona, ale kto by się wyjaśnieniem stanu spraw Polakom przejmował!

    1. kzet69

      A możesz wytłumaczyć w jakim stopniu polską suwerenność narusza propozycja obsadzenie niemieckich OP przez polskie załogi? Bo twój post to jedynie polityczny bełkot, na dodatek pozbawiony logiki.

  10. Zjerzy

    Tania siła robocza z Polski, teraz w wydaniu wojskowym. Niesamowite.

    1. kzet69

      Dlaczego niby tania? Sądzisz że na niemieckim okręcie polski marynarz by pracował za miskę ryżu, a niemiecki za plik euro? Ludzie i kolego Zjerzy czemu sami nie szanujecie własnego Narodu?

  11. Tyberios

    Właściwie... to autor jest wyjątkowo stronniczy. Faktycznie w pierwszych zapisach faworytem była Niemiecka konstrukcja ale pod wpływem silnego lobby Francuskiego zapisy zostały zmienione. Tyczyło się to nie tyle konieczności posiadania możliwości przenoszenia pocisków manewrowych (bo jak pokazał przykład Izraela jak ktoś sobie życzy, to taką możliwość Niemcy "montują" na okręcie) ale o fakt... rozszerzenia zakresu wielkości okrętu i jego wyporności, bo zwyczajnie oferta Francuska nie mieściła się w widełkach. A teraz się mieści. Więc tutaj dochodzi faktycznie do manipulacji, tylko że obecnie stroną manipulująca przy przetargu są Francuzi a nie Niemcy. I to autor bardzo skutecznie ignoruje i pomija... aż by się chciało zapytać, w jakim celu i na czyje zlecenie?

  12. Tom

    Powyżej opisana sprawa "niewytłumaczalnego oporu oraz opóżniania" ze strony MON oraz IU powinna zostać zbadana przez Prokuraturę Wojskową. To jest skandal.

    1. TRĄBKA

      prokuratura wojskowa to też struktury MON ......"kruk krukowi oka nie wykole "..panie Tom...

  13. m

    Armia europejska to na razie pomysł nierealny i dla Polski nawet szkodliwy (m.in. uniemożliwiałby Polsce samodzielne działanie na wypadek konfliktu, a jak wiadomo Niemcom nie jest na rękę jakiekolwiek zadrażnianie relacji z Rosją). Jeżeli Niemcy mają problem z ukompletowaniem załóg, to korzystniej dla nas byłoby przejąć określone zadania na Bałtyku w zamian np. za wydzierżawienie nowoczesnych jednostek klasy fregaty (a RFN ma dużą liczbę pływających jednostek pływających), zanim powstaną polskie okręty w ramach projektu "Miecznik".

  14. grey

    No fakt, chęć podtrzymania szkolenia załóg jest naprawdę dziwnym pomysłem. Kobeny o ile mnie pamięć nie myli mają wyjść ze służby do 2017, pierwsza Orka jak dobrze pójdzie to 2021, czyli mamy co najmniej 4 lata z samotnym Orłem. Rozumiem, że w.g. autora, samotny OP pozwala na bezproblemowe podtrzymanie szkolenia załóg dla 3 planowanych Orek? No chyba, że autor zna jakieś OP które nie są oferowane MW i które można wydzierżawić.

  15. arnold

    Ciekawe kto będzie dowodził, raczej nie Polak. Co za bzdury, nawet się śmiać nie chce.

  16. NAVY

    [...]Tworzenie armii europejskiej[...] - od dawna już zwykli - w tym ja- ludzie dostrzegali ów problem ale dopiero ,gdy las się pali szuka siś straży pożarnej ! EU - powinna odejść od armii narodowych i przejść na unijną z wyjatkiem typowo obronnych formacji terytorialnych.Uzbrojenie jest szalenie drogie i wielu państw nie stać na nie lub są za małe ,by mieć odpowiednia ich ilość -vide Bałtowie-więc, tylko Europejska armia może być potęgą która bedzie się równać z armią Rosji/Chin i diabli wie jeszcze kogo.... Oczywiście, armia - to mam na myśli całość sił zbrojnych. Co do wspólnej floty podwodnej ,to nie taki głupi pomysł - wspólne szkolenia,serwisowanie i budowanie okrętów ,prace rozwojowe itd.zapewne da konkretne rezultaty ,ale wszystko zależy od warunków przekazania op-ów i póżniejszego współdziałania. W każdym bądż razie ,otrzymujemy od ręki 2-3 okręty ,bo....ta ORKA może nigdy nie dopłynąć na Oksywie !

    1. lukiki

      100% racji! Co więcej, nie oznacza to rezygnzcji z narodowych formacji wojskowych. Struktura moglaby wyglądać np.: 1- SZ UE kontrolowane przez PE i Radę Europy - finansowana na poziomie europejskim z najnowocześniejszym sprzętem, finansowaniem badań itp. 2 - gwardie narodowe finansowane i kontrolowane przez rządy i parlamenty z głównym naciskiem na obronę konkretnego państwa 3 - obrona "terytorialna" np na poziomie lokalnym (województwo land hrabstwo - jak kto woli) - coś na kształt dyskutowanej obecnie w Polsce AK.

    2. albert

      mrzonka... UE istnieje juz tyle lat, a szczytem integracji są brygada francusko niemiecka (po kilka batalionów narodowych obu państw) oraz dowództwo korpusu (polsko niemieckie i chyba duńskie jednostki narodowe). I już. Jest to też potencjalnie niebezpieczne, bo w razie wojny może się okazać, że ani Hiszpanie, ani Polacy i Estończycy nie mają żadnej chęci bronić berlina, i każdy pojedzie do domu (albo odwiedzić kolegów z Hiszpanii) by go bronić. I jeszcze jedna istotna sprawa: który język będzie obowiązywał w takiej armii?

  17. ppp

    Siemoniakowi źle z oczu patrzy. Ostatnim cywilnym ministrem godnym uwagi, był w MONie wbrew opinii wielu ludzi Sikorski.

  18. Zbrozło

    uprawiacie piekna propagande ostatnio... na kogo zlecenie dzialacie? odechciewa sie coraz czesciej czytac tej zenady

    1. pzdr

      Propagandę zachodu. Oni widzą nas wyłącznie w roli niewolników tak jak Adolf Hitler.

  19. root

    To rewelacyjny pomysł... Niemcy maja sprzęt, my marynarzy... Oby ta współpraca doszła jak najszybciej do skutku. Trzymaj kciuki!

    1. kj1981

      Rewelacyjny? A jak będzie wojna (jakakolwiek), to myślisz, że Niemcy nam pozwolą walczyć na tym sprzęcie?

  20. q1

    Niemiecki okręt, a załoga polska - to dowódca kim będzie? I czyich rozkazów ma słuchać? Z artykułu wnioskuję, że my mamy dać mięso armatnie na usługi niemców, Nie mogę zrozumieć, gdzie tu nasz interes? Tak wiem, wspólne dowództwo, blablabla, ale ja pytam poważnie, w razie wojny którego portu będzie bronił ten okręt - Gdyni czy Wilhelshaven - to wbrew pozorom kwestia chyba najważniejsza...

    1. say69mat

      Jak wynika z treści artykułu, rozważana jest kwestia leasingu niemieckich OP na rzecz naszej MW. Czyli mają to być niemieckie OP pływające pod polską banderą i polskim dowództwem. Wydaje się, że jest to rozsądne rozwiązanie, ponieważ zyskujemy czas niezbędny dla opracowania koncepcji OP dla naszej MW. Przecież nasze Kobbeny mają praktycznie zerową wartość operacyjną. Z drugiej strony skala inwestycji związanych z pozyskaniem i wprowadzeniem do służby OP, jak nosicieli SLCM-ów, jest zaiste ... porażająca.

  21. Zenek

    Powinniśmy jak najbliżej współpracować z Niemcami. Ale na partnerskich warunkach. To wydaje się możliwe.

    1. ADHD

      na partnerskich zasadach ... chyba kpisz ... na partnerskich zasadach to niemcy współpracują z Ruskimi ... poczytaj co mówi kanclerz Sroder o Putinie i o rusofobisycznej Polsce ... i co robi p.Angela

  22. Sido

    Jestem za niemieckim U 216 z Tomahawkami i oddanym nam za symboliczne € w ramach reparacji

  23. Roman

    Autor powyższej informacji powinien wiedzieć, że nazwa Bundesmarine odeszła już od 20 lat do historii. Powstała w 1956 r. jako przeciwwaga dla Volksmarine, a po kilku latach od zjednoczenia Niemiec bo od 1995 r. marynarka wojenna RFN używa nazwy Deutsche Marine.

  24. FG

    "Tworzenie armii europejskiej jest obecnie szczególnie mocno popierane przez Niemcy." Ojojoj... a gdy Wojmił już kilkanaście miesięcy temu pisał, że integracja europejska będzie postępować (w tym pod wpływem działań Putina hahaha) coraz bardziej to było wielu, którzy omal go tu nie zagryźli... aaaa... to kiedy UK wychodzi z tej UE? Jeden z autorów tutejszych napisał komentarz do mnie w czerwcu: "wyjście UK z UE to jedynie kwestia czasu" Decyzje zostaną podjęte już jesienią"..

  25. GUCIO

    Polacy bardzo dobrze się sprawują jako najemnicy ..co pokazuje nam historia i ta bliższa i ta dalsza .to czemu w tej sprawie ich nie wykorzystać i niech kosztują żołnierki ...dostaną większy żołd ,pakiet socjalny itp. itd. .. lepszy sprzęt ..MON odpali sobie od sztuki profity ....sztabiki,sztaby genialne i te mniej genialne .będą mogły się pocieszyć .wstawiając więcej znaczków taktycznych ..że cos jest a nie jest iluzją ..mapy będą bardziej kolorowe ...no i załączników ,wytycznych , i aneksów będzie więcej ..o jakieś 10 hektarów więcej ściętego lasu ( dla papieru )

Reklama