Reklama

Siły zbrojne

Pilot Super Horneta katapultował się podczas lądowania w Bahrajnie

Fot. US Navy
Fot. US Navy

Awaryjne lądowanie samolotu US Navy typu F/A-18E Super Hornet z lotniskowca USS Nimitz w Bahrajnie skończyło się katapultowaniem pilota z maszyny znajdującej się na ziemi. Prawdopodobną przyczyną zdarzenia była awaria silnika myśliwca. Uszkodzony samolot zablokował jeden z pasów startowych w Bahrain International Airport powodując zakłócenia cywilnych lotów. 

Pilot F/A-18E Super Hornet należącego do eskadry VFA-146 „Blue Diamonds” z lotniskowca USS Nimitz (CVN 68) zgłosił problemy z silnikiem podczas lotu nad Zatoką Perską w dniu 12 sierpnia 2017 roku. Samolot został skierowany do bazy lotniczej Sheik Isa w Bahrajnie, jednak z przyczyn technicznych nie był w stanie dotrzeć do niej. Maszyna awaryjnie lądowała na jednym z pasów Portu Lotniczego Bahrajn.

Czytaj też: Przyszłe myśliwce dla US Navy. "Kluczowe zasięg i prędkość"

Maszyna zdołała bezpiecznie dotknąć pasa, ale w wyniku awarii silników pilot nie był w stanie zatrzymać samolotu ani utrzymać nad nim kontroli i katapultował się, gdy Super Hornet zjechał z pasa startowego i prawdopodobnie złamał goleń prawego koła.

Pilot bezpiecznie znalazł się na ziemi, nie ucierpiały również osoby postronne, ale uszkodzona maszyna zablokowała na kilka godzin jeden z pasów startowych portu lotniczego w Bahrajnie, zakłócając komunikacje powietrzną w regionie.

Amerykańska Marynarka Wojenna poinformowała, że bada przyczyny awarii. Brak jest natomiast informacji czy maszyna brała udział w locie bojowym czy ćwiczebnym oraz na temat obecności uzbrojenia na pokładzie samolotu.

Reklama

Komentarze (4)

  1. niedowieżam

    Przypomina mi to Kuzniecowa - ale to zabytek a tu super armia ??????

    1. wania

      Tak? Przypominam, że Kuzniecow stracił dwa samoloty na kilkanaście. Natomiast tutaj mamy uszkodzoną goleń jednego na kilkadziesiąt (bliżej setki). nie mówiąc o długości trwania misji i ilości startów bo tu już jest przepaść. Nie mówiąc o awarii liny hamującej w czasie pierwszego rejsu od iluśtam lat (ruskim nie chciało się sprawdzić lin). Czyli teza o zabytku tj. ruskim złomie jest jak najbardziej dobra.

  2. Syl

    Wypadki sie zdarzaja..najwazniejsze jest zdrowie ludzkie (bo mozna go jeszcze wyszkolic) niz. Maszyna.. tylko gdzie sa komentatorzy. Ktozy sie nabijali gdy rusccy rozbijaja samoloty....bo latac nieumieja. Albo winna maszynny a juz mozna na nich najechac... Uprzedzam wszystkim maja takie nienormalne cechy. Wypadki to normalnosc. Najwazniejsze ze pilotom nic sie niestalo..i to w kazdym kraju

    1. DSA

      słuszne słowa. Niestety w przypadku Hornetów mamy niepokojący trend - coraz większą liczbę wypadków. Wynika to między innymi z faktu wydłużania resursów (vide nasze Mi-14). Opóźnienie w przypadku F-35C jest największe więc jest to poważny problem. To jest kolejny kamyczek do tego jak wygląda amerykańska armia po 8 latach Obamy.

  3. Pod wrażeniem

    Amerykańskie samoloty we wszystkim są lepsze od ruskich, nawet częściej spadają.

    1. Boguś

      Z tym częściej ,że spadają to bym polemizował . Jedno jest pewne USA ma znaczniej więcej samolotów od Rosji i są częściej używane .

    2. Aber

      W samych indiach spada więcej rosyjskich samolotów niż amerykańskich na świecie.

    3. CB

      Gdyby policzyć liczbę wypadków na godziny lotów, to niestety Rosyjskie spadają kilka razy częściej.

  4. gts

    Ciekawe ile jeszcze maszyn musi utracic amerykanskie lotnictwo zeny w koncu ktos zrozumial ze na gwalt potrzeba nowych konstrukcji, a bezmyslne wygaszenie produkcji F-22 i jego wersji pokladowej skazala sily powietrzne na wieczne modernizacje i latanie brakow "czym popadnie". Dzis do zastapienia jest cala pula maszyn Boeinga, a niestety decyzji nie widac. Ja wiem, ze kazdy moze uwazac inaczej, bo w koncu przyczyny moga byc rozne, ale jest taka niepisana zasada ze jak ci sprzet zaczyna co raz czesciej nawalac to cos jest nie tak i warto zajac sie tym na powaznie, zanim urwie ci reke, albo wysle do piachu. Owszem sa zdarzenia nagle, ale w wiekoszosci mamy do czynienia z "sugestia" przegiecia okresu eksploatacyjnego. Zwlaszcza keidy nakladajaca sie modernizacje zaczynaja "gryzc sie" ze soba i powodowac nieprzeiwdziane i wlasnie zaskakujace zdarzenia. Amerykanie przegieli z brakiem nastepcow i teraz sa w ciemnej dziurze. Projetkowanie nowej maszyny /nowych maszyn moze zajac im dzisiaj 10 lat i tyle samo wdrozenie do produkcji i osiagniecie zdolnosci bojowej, w tym czasie bedziemy swiadkami wiekszej ilosci "zdarzen" z Hornetami i pewnie nie tylko.

    1. taki jeden

      Zastanów się co piszesz. 1. F22 nigdy nie miał być samolotem pokładowym. Jest zbyt duży i zbyt ciężki. Były pojedyncze próby lądowania na lotniskowcu i skończyły się średnio albo słabo 2. Koszt F22 to ca 300-350 mln $, podczas gdy F15/F18 to ca 90-100 mln. Pomimjam ich znacznie niże koszty eksploatacji. 3. F22 to sprzęt 2o letni, wymagający już znacznej i kosztownej modernizacji. Totalnie nieopłacalnej. 4. Nie ma żadnej "dziury" i nic nie muszą nowego opracowywać. Mają F35 jako następcę F15/F16/F18, bo takie było założenie i zostało zrealizowane. Koszt F35 to 120-130 mln $ zależnie od wersji. Produkcja i dostawy F35 idą pełną parą i za jakieś 10-15 lat cały ten "złom" IV generacji F15/F16/F18 po prostu zniknie. Pomyśl zanim coś napiszesz. Komu jak komu, ale Amerykanom trudno jest zarzucić brak rozsądku czy głupotę, w przeciwieństwie do naszego MON.

    2. Aber

      Mam wrażenie, że pominąłeś powstanie takich samolotów jak F35 czy Super Hornet. F22 to maszyna przewagi powietrznej i w tej roli spisuje się znakomicie ale nic poza tym jako maszyna pokładowa to raczej słaby pomysł.

Reklama