Siły zbrojne
Piloci dronów - żołnierze drugiej kategorii?
Amerykańscy piloci bezzałogowych statków powietrznych mają niskie morale, niewystarczający trening, a ich praca jest źle odbierana zarówno w siłach zbrojnych, jak i w środowisku cywilnym. Ocena ta jest o tyle ważna, że z takimi samymi problemami zetkną się niewątpliwie w przyszłości również polscy piloci systemów bezzałogowych.
Raport napisany przez biuro GAO (Government Accountability Office) po badaniach przeprowadzonych na polecenie rządu w amerykańskich siłach powietrznych nie pozostawia cienia złudzeń. Piloci dronów czują się niedowartościowani, a negatywna otoczka jaka się wokół nich wytworzyła z powodu użycia bezzałogowców do działań antyterrorystycznych jeszcze bardziej pogłębiła ich trudną sytuację. Efekt? Powiększa się liczba żołnierzy, którzy decydują się na odejście ze służby.
Raport podkreśla, że bez zmiany podejścia zarówno w procesie rekrutacji jak i późniejszego utrzymania żołnierzy w służbie, amerykańskie siły powietrzne mogą już niedługo stanąć przed poważnymi brakami kadrowymi w obsłudze powiększającej się z dnia na dzień floty systemów bezzałogowych.
Trudne losy pilotów dronów
W raporcie GAO oparto się na wnioskach z badań przeprowadzonych na dziesięciu grupach pilotów z trzech baz sił powietrznych: Beale w Kalifornii, Cannon w Nowym Meksyku i Creech w Nevadzie. Baza Beale została wybrana, ponieważ to stamtąd są pilotowane bezzałogowe samoloty latające rozpoznania strategicznego klasy HALE (dużego pułapu i dużej autonomiczności) typu RQ-4 Global Hawk – a więc drony latające przez kilkadziesiąt godzin bez przerwy. Cannon jest natomiast bazą, z której pilotowane są drony wykorzystywane przez Dowództwo Operacji Specjalnych Sił Powietrznych (Air Force Special Operations Command), czyli bezzałogowce uzbrojone w bomby i rakiety.
Zgodnie z raportem GAO piloci dronów wyraźnie wskazują na trudności w awansowaniu, spowodowane zbyt słabo rozwiniętą w ich specjalności siatką stanowisk. Dodatkowym problemem jest niewystarczająca możliwość rozwoju zawodowego, ponieważ tak naprawdę działanie bezzałogowców w dzisiejszych czasach ogranicza się do kilku bardzo prostych scenariuszy i nikt jeszcze nie przewiduje np. prowadzenia operacji zespołowych lub opracowywania specjalnej taktyki.
Piloci dronów dostrzegają poprawę warunków pracy, ale nadal czują się zbyt obciążeni, a długotrwały stres źle wpływa na ich życie rodzinne. Obciążenie to jest tym większe, że jednostki wykorzystujące bezzałogowce odczuwają często niedobory kadrowe. Brak doświadczenie zauważalny jest nie tylko u samych pilotów, ale również u ich przełożonych, którzy często nie reagują na raporty przekazywane z jednostek.
Żołnierze obsługujący systemy bezzałogowe uważają się za postrzeganych gorzej w porównaniu z innymi pilotami sił powietrznych wskazując jednocześnie na słabą świadomość w siłach zbrojnych jak i w społeczeństwie wagi wykonywanych przez nich zadań. Co gorsza, dosłownie wszyscy piloci dronów wskazują na negatywne odbieranie ich pracy przez całe otoczenie.
Spokojna reakcja sił powietrznych
Problem jest jednak w tym, że amerykańskie siły powietrzne nie zgadzają się z takimi ocenami uznając, że zrobiono już wiele by pozyskać i utrzymać pilotów dronów i nie trzeba podejmować jakiś specjalnych kroków by poprawić obecną sytuację. Tymczasem raport GAO został zlecony przez Senat USA we wrześniu 2012 r. po wyraźnych sygnałach, że zaczyna dziać się coś niedobrego. Analizowana miała być miedzy innymi droga kariery operatorów dronów oraz możliwość zmiany sposobu kwalifikowania osób do pilotowania systemów bezzałogowych.
Propozycja by nabór kandydatów na pilotów dronów przeprowadzano również w środowisku cywilnym spotkała się jednak z negatywną reakcją dowództwa amerykańskich sił powietrznych. Dowództwo USAF wyraźnie wskazywało na ważność stopnia wojskowego, który powinien być współmierny z odpowiedzialnością.
Tłumaczenie amerykańskich dowódców nie przekonało jednak senatorów. Po opublikowaniu raportu GAO szef większości senackiej w specjalnym wystąpieniu 16 kwietnia wyraźnie wskazywał „Ci ludzie poświęcają wiele, by wykonywać zadania ważne dla amerykańskiego bezpieczeństwa narodowego działając każdego dnia w dynamicznie zmieniającej się sytuacji i w ogromnym stresie.” „Nadanie odpowiedniej wagi zadaniom wykonywanym przez pilotów dronów, jest krokiem koniecznym do podjęcia przez Siły Powietrzne by ich zadania były realizowane z sukcesem”.
Widać tu jednak niekonsekwencję, gdy się przypomni problemy z wprowadzeniem specjalnego odznaczenia wojskowego dla żołnierzy pilotujących systemy bezzałogowe. W efekcie tego amerykański sekretarz obrony Chuck Hagel postanowił zlikwidować „Zaszczytny Medal Wojenny” - DWM (Distinguished Warfare Medal), przyznawany pilotom dronów w kwietniu 2013 r., a więc zaledwie dwa miesiące po jego stworzeniu.
buden
ciekawe jak będzie wyglądać kwestia polskich UAV. Niby potrzeba jest, ale nie słychać nic o realizacji.
alfa
już raz kupiliśmy drony. Orbitery od Aeronautics. Wyszliśmy na nich jak Zabłocki na mydle. choć nie przeczę, akurat te uzbrojone i patrolowe o większym zasięgu na pewno by się przydały
Mirosław Znamirowski
Być może to co napiszę wielu uzna za herezję, ale moim zdaniem dronami nie powinni kierować żołnierze, których stan zdrowia pozwala na latanie samolotami załogowymi. Operatorami samolotów bezzałogowych powinni być takie osoby, dla których normalne latanie jest nieosiągalne i jedyną szansą dla nich na służbę w lotnictwie jest właśnie pilotowanie bsl.
RS
Zgadza się, w przypadku BSL pilot jest obciążony przetwarzaniem informacji, przy dość niewielkim obciążeniu fizycznym. Siedząc w klimatyzowanym pomieszczeniu w wygodnym fotelu, jest raczej graczem komputerowym. W zasadzie większość modelarzy, a zwłaszcza tych latających z układami FPV wykonuje tego typu zadania, kwestią kluczową jest stres wynikający z ważności misji, kosztów sprzętu, tid.
Skoczek
''Żołnierze obsługujący systemy bezzałogowe uważają się za postrzeganych gorzej w porównaniu z innymi pilotami sił powietrznych'' (!!!) Przepraszam, a powinni być postrzegani?
A65
To są tylko technicy a nie piloci