Reklama

Siły zbrojne

Pentagon zamawia kolejne okręty LCS

  • Zdjęcie ilustracyjne, fot. BasilioC - praca własna, domena publiczna, commons.wikimedia.org
    Zdjęcie ilustracyjne, fot. BasilioC - praca własna, domena publiczna, commons.wikimedia.org

Pentagon poinformował w poniedziałek 4 marca br., że kontrakt na budowę dwóch następnych okrętów do działań przybrzeżnych LCS (Littoral Combat Ships) otrzyma zarówno koncern Lockheed Martin Corp jak i Australia’s Austal. W pierwszym przypadku będą to oczywiście jednokadłubowe okręty typu Freedom (o kadłubie stalowym i wyporności 3000 ton), w drugim natomiast trimarany typu Independence (o kadłubie aluminiowym i wyporności 2780 ton).



Początek marca br. jest ważny dla programu wielozadaniowych okrętów wojennych klasy LCS powstających dla amerykańskiej floty. Nie dość, że USS Freedom wyruszył w swój pierwszy azjatycki rejs operacyjny, lecz także przyznano fundusze na budowę kolejnych, a także zwiększeniu ulega działalność marketingowa.

CZYTAJ WIĘCEJ: USS Freedom już w nowych barwach

Departament Obrony Stanów Zjednoczonych poinformował, o podpisaniu kontraktów z koncernami stoczniowymi budującymi oba typy jednostek omawianej klasy. Lockheed Martin, za budowę dwóch jednostek typu Freedom (przyszły USS Little Rock oraz USS Sioux City) zainkasuje 696,6 mln dolarów, a Austal za kolejne dwa okręty typu Indepedence (przyszły USS Gabrielle Giffords oraz USS Omaha) 681,7 mln dolarów. Realizacja tych umów ma pozwolić na wcielenie do służby jednostek do czerwca 2018 roku, podniosą ogólną ilość jednostek klasy LCS w szeregach US Navy do dziesięciu sztuk. Dodatkowo stocznia Bath Iron Works zdobyła kontrakt serwisowy (o wartości 12 mln dolarów) na utrzymanie USS Coronado (LCS 4), drugiej jednostki typu Indepedence.



O ile nowe okręty to śpiew przyszłości, teraźniejszość jest równie interesująca. Otóż po raz pierwszy, od 2010 roku, USS Freedom opuścił wody ojczyste i skierował się na drugi rejs operacyjny. O ile pierwszy był powiązany z przerzuceniem ze stoczni do bazy San Diego nad Oceanem Spokojnym, tak drugi jest już standardowym – ma trwać dziesięć miesięcy, w czasie których jednostka ma bazować w zaprzyjaźnionych portach sojuszników. Po przejściu przez Ocean Spokojny okręt trafi do Singapuru, który na mocy umowy ze Stanami Zjednoczonymi, ma stać się wysuniętą bazą dla sześciu okrętów klasy LCS mających operować na wodach Azji Południowo-Wschodniej. Głównym zadaniem okrętu będzie przeprowadzenie prób infrastruktury portowej oraz zbieranie pierwszych doświadczeń eksploatacyjnych. Nieoficjalnym punktem rejsu są także działania marketingowe, które mają umożliwić sprzedaż kilku okrętów państwom regionu, które są zainteresowane modernizacją własnych sił morskich.

CZYTAJ WIĘCEJ: USS Freedom już w nowych barwach

Gdzie Amerykanie upatrują szans na sprzedaż okrętów typu Freedom? Przede wszystkim mowa o Filipinach oraz Tajlandii. Ten pierwszy kraj, od lat będący bliskim sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, chce pozyskać dwie fregaty dla sił morskich – od dłuższego czasu murowanym faworytem byli Włosi (oferujący sprzedaż używanych jednostek tej klasy), jednak w lutym br. władze w Manili ogłosiły, że chcą zakupić fabrycznie nowe okręty. Ma to związek z faktem, że pozyskanie używanych daje tylko fałszywe oszczędności przy zakupie. Amerykanie dość szybko zaoferowali na potrzeby sojuszników i już przesłali ofertę obejmującą sprzedaż dwóch okrętów typu Freedom. Podobna sytuacja ma miejsce w Tajlandii, która chce zastąpić nową konstrukcją dwie stare fregaty typu Knox – także w tym przypadku Amerykanie (administracja wspierająca koncern Lockheed Martin) przesłali już swoją ofertę sprzedaży okrętów. Ich głównymi rywalami będą Niemcy oraz Chińczycy – biorąc pod uwagę, że stosunki na linii Bangkok – Pekin są pozytywne, trudno będzie przebić tą ofertę. W przypadku obu wymienionych państw, obecność USS Freedom na wodach azjatyckich będzie okazją do bezpośrednich oględzin oraz rejsów zapoznawczych – pomimo XXI wieku, internetu, zdjęć, filmów, prezentacji multimedialnych nic tak nie ułatwia przekonania decydentów do zakupu jak bezpośredni pokaz możliwości w realu.

Dotychczas Amerykanie oferowali okręty klasy LCS do Izraela, komputerowe wizje oraz niski priorytet izraelskiej floty nie przekonały decydentów w Jerozolimie do wydania blisko dwóch miliardów dolarów na cztery jednostki zmodyfikowanego typu Freedom. Być może obecność okrętu w regionie Azji pozwoli na zdobycie zamówień eksportowych, które umożliwią odciążenie budżetu amerykańskiego Departamentu Obrony planującego budowę dla własnych sił morskich około 50 okrętów tej klasy. Jak obliczono, eksportowa sprzedaż przynajmniej jednej jednostki pozwoliłaby obniżyć cenę jednostkową dla własnej floty o około 4,5% - przy ponad 300 mln dolarów za sztukę, daje to jakieś oszczędności.

CZYTAJ WIĘCEJ: Filipiny nie chcą używanych fregat

Okręty klasy LCS mają stanowić trzon amerykańskiej floty w operacjach przybrzeżnych oraz niskiej intensywności. Jako jednostki wielozadaniowe, mają zastąpić w działaniach patrolowych fregaty typu Oliver Hazard Perry, przeciwminowych niszczyciele min typu Osprey/Avenger, a także odciążyć większe okręty. Pod koniec lutego w linii znajdowały się trzy – para typu Freedom oraz prototyp typu Indepedence.

ŁP, MD

 
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama