Siły zbrojne
Patrioty: drogie, ale pożądane. Niemcy, USA i Polska
U.S. Army zamierza zwiększyć liczbę posiadanych zestawów obrony powietrznej Patriot – pisze Defense News. Tymczasem Niemcy proponują, by Patrioty należące do Bundeswehry, które rozmieszczono w Polsce, pozostały tutaj do końca roku. Zestawy Patriot, choć kosztowne, okazują się niezbędne zarówno w sytuacji kryzysu, jak i konfliktu. Wyzwaniem jest zapewnienie odpowiedniej liczby żołnierzy do ich obsługi.
Jak pisze Defense News, dowódcy U.S. Army podjęli już kierunkową decyzję o zwiększeniu liczby zestawów Patriot, które mają pozostać w służbie. Obecnie w amerykańskich strukturach jest ich zbyt mało, by wykonywać wszystkie zadania, jakie mogą zostać im przydzielone. Przypomnijmy, że amerykańskie zestawy Patriot są w dyżurach bojowych w różnych częściach świata, między innymi w obszarze Pacyfiku, na Bliskim Wschodzie, ale także w Polsce (dwa zestawy pod Rzeszowem).
Czytaj też
Jak na razie w linii jest 15 batalionów (dywizjonów) z 60 bateriami (w skład każdej wchodzi jedna jednostka ogniowa). Amerykanie przyznają, że największym wyzwaniem jest nie sprzęt (pewne fundusze zostały już zatwierdzone przez Kongres), a przyjęcie do służby odpowiedniej liczby żołnierzy, bowiem U.S. Army boryka się z problemami z rekrutacją.
Jednocześnie służba w obronie powietrznej i przeciwrakietowej należy do najbardziej obciążających. Wiąże się ona z pełnieniem ciągłych dyżurów bojowych i jednocześnie szkoleniem do wdrażania nowych taktyk takich jak szybkie zmiany miejsc dyslokacji (ang. "Agile Deployment") i systemów (np. IBCS zapewniający możliwość przesyłania danych z różnych źródeł). Zrównoważenie tych założeń jest dużym wyzwaniem. Oczywiście nie dotyczy to tylko Amerykanów, ale wszystkich państw używających tych systemów.
Wśród nich są Niemcy, którzy właśnie zaoferowali Polsce przedłużenie stacjonowania należących do Bundeswehry zestawów Patriot do końca roku. Obecnie pełnią służbę w rejonie Zamościa (trzy baterie z dwunastu, jakie posiada Bundeswehra). Dwie inne od 2022 r. znajdowały się na Słowacji, ale zostały najpierw przeniesione do obrony szczytu NATO w Wilnie, a następnie wycofane. Jednocześnie z informacji, jakie przekazuje niemiecki resort obrony, wynika, że po 2023 r. również niemieckie zestawy mają wrócić do baz, by odtworzyć gotowość bojową.
Działania, jakie podejmują zarówno Niemcy, jak i USA, są dowodem na rolę, jaką odgrywają Patrioty, a jednocześnie podkreślają wyzwania, jakie wiążą się z eksploatacją tych systemów. Z punktu widzenia utrzymania zdolności bojowych, szkolenia, modernizacji pożądane byłoby, by zadania operacyjne polegające na pełnieniu służby w jednym miejscu, w ciągłym dyżurze bojowym, maksymalnie ograniczać. Do ciągłego pełnienia dyżurów bojowych przez dłuższy czas (ponad rok) potrzeba, zgodnie z założeniami Bundeswehry z czasów zimnej wojny, gdy takie pełniono, trzech lub nawet czterech kompletnych obsług zestawów przeciwrakietowych na każdą jednostkę. Oczywiście wtedy te obsługi w znacznej części stanowili poborowi, dzięki czemu łatwiej było zapewnić obsługę sprzętu.
🇩🇪 bietet 🇵🇱 Verlängerung der #Patriot-Stationierung bis Jahresende an. Seit Januar 2023 leisten unsere Patriot-Systeme als Teil der integrierten #NATO-Luftverteidigung einen wertvollen Beitrag zum Schutz der Zivilbevölkerung und unseres Bündnisgebietes an der #Ostflanke. pic.twitter.com/ybqxwcM6Y1
— Verteidigungsministerium (@BMVg_Bundeswehr) August 9, 2023
Dyżury powodują zmęczenie ludzi i zużycie sprzętu, który trzeba cały czas modernizować. A takie monotonne działania (w odróżnieniu np. od ćwiczeń, w których zestawy są rozwijane i zwijane, współdziałają z różnymi środkami wykrywania, z różnych stanowisk) nie do końca odzwierciedlają zagrożenia, jakie przeciwlotnicy mieliby zwalczać w czasie pełnoskalowej wojny. Bo w takich warunkach działa się w zupełnie innym reżimie, aby zapewnić zdolność przetrwania zestawów przeciwlotniczych, ograniczyć ryzyko ich wykrycia itd.
Zresztą doświadczenia z Ukrainy pokazują, że zestawy Patriot są wysoce skuteczne w przechwytywaniu najtrudniejszych celów, a to pomimo wszystkich ograniczeń, jakie posiadają (sektorowy radar w obecnej wersji, konieczność wsparcia przez inne systemy OPL, przy długotrwałych i intensywnych działaniach także dostępność amunicji). Jednak zestawy obrony powietrznej średniego zasięgu takie jak Patriot są po prostu niezbędne, bo ich brak daje pełną swobodę przeciwnikowi w użyciu szeregu środków rażenia, włącznie z taktycznymi pociskami balistycznymi. Są niezbędne pomimo kosztów, które wynoszą od pół miliarda dolarów za jednostkę ogniową z amunicją w najprostszej konfiguracji, do ponad miliarda, jeśli uwzględnimy offset, nowsze sensory i nowocześniejsze pociski, wydajniejszą łączność oraz sensory, czyli elementy, które mogą nie być niezbędne, jeśli prowadzimy osłonę w sytuacji kryzysu, ale na wojnie na pełną skalę już jak najbardziej tak.
Z podobnymi dylematami już niebawem będzie borykać się także Polska, która wprowadza zestawy Patriot (w najnowszej wersji, zintegrowanej z systemem IBCS) do użycia operacyjnego. Jak na razie dostarczono dwie baterie (cztery jednostki ogniowe). Niedawno uzyskano zgodę na dostawę 48 wyrzutni i 644 pocisków PAC-3 MSE oraz 12 radarów LTAMDS (zintegrowanych z IBCS) wraz z szerokim pakietem wyposażenia dodatkowego za maksymalnie 15 mld dolarów.
Ze strony polityków może pojawić się presja, by w wypadku przedłużającego się konfliktu na Ukrainie czy zagrożenia z Białorusi (a takie zagrożenie raczej będzie) jednostki obrony przeciwlotniczej kierować do dyżurów bojowych tuż po przezbrojeniu w nowy sprzęt. Trzeba jednak pamiętać o tym, że z drugiej strony taktyka wykorzystania Patriotów, zwłaszcza w nowej wersji, musi być dopracowana, a jednostki odpowiednio wyszkolone i ukompletowane.
Czytaj też
Dopiero wtedy można myśleć o "granicznych" dyżurach bojowych, i to w takim stopniu, na jaki pozwala posiadany potencjał. Warto też rozważyć dalsze wzmocnienie systemu wczesnego ostrzegania, bo to jest kluczowe dla czasu reakcji, tak w czasie kryzysu, jak i wojny, ale pozwala też lepiej zarządzać posiadanymi systemami OPL.
Po zakupie trzech kolejnych dywizjonów Wisły, jak również systemu Pilica+, a w dalszej perspektywie innych (m.in. docelowej Narwi), niezbędne będzie wyszkolenie całego nowego pokolenia przeciwlotników, bo żołnierzami rezerwy przygotowanymi w ramach obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej nie wypełnimy już luk w etatach na czas "W". Kluczowa powinna pozostawać budowa zdolności właśnie na najgorszy scenariusz. A ciągłej i w pełni skutecznej obrony granicy przed wszystkimi potencjalnymi zagrożeniami z powietrza nie da się zapewnić nigdzie, zwłaszcza przy tak ograniczonych zasobach, jakimi dysponuje i w najbliższych latach będzie dysponować Polska.
Odyseus
Pamiętam że jak zamawiano Patrioty jakiś oficer powiedział że nie da się nimi pokryć obszaru Polski bo byśmy potrzebowali ich ponad 200 , jest to obrona punktowa newralgicznych miejsc i zgrupowań bojowych i tak należy je traktować , mamy mieć chyba baterii 8 docelowo , dwa razy tyle byłoby lepiej ale że to droga zabawka to i tak jest dobrze , dojdzie jeszcze krótkiego zasięgu , do tego brakuje Nam jakiś 2-3 baterii thaad żebyśmy mieli jakiś własny parasol atomowy i już jakoś wyglądać to będzie
Pete
Polska bateria to dwie jednostki ogniowe z dwoma radarami. Chodzi m.in. o możliwość ciągłego dyżurowania także podczas zmiany pozycji: jeden radar i wybrane wyrzutnie są aktywne, gdy drugi radar się przemieszcza; w miejscu docelowym uaktywnia się i przejmuje dyżur. Przed rozbudowaniem systemu o Pilicę +, chodziło głównie o wzajemne osłanianie dyslokowanej części baterii w opisanym trybie. W każdym razie inaczej i wedłg mnie lepiej jest to pomyślane, ale ludzi potrzebujem więcej niż dla 8 amerykańskich baterii z jednym radarem kierowania ogniem każda. Trzeba też pamiętać o radarach wczesnego ostrzegania i zestawach PET/PCL, to dodatkowi ludzie.
Buczacza
W końcu egzamin w porównaniu z nie mającym analoga kindżałem zdał...
rwd
Ludzi da się wyszkolić nawet we własnym zakresie, tylko co z tego skoro mamy tylko dwie baterie, którymi nawet Warszawy nie da się obronić. Kiedyś zamawiając sprzęt kupiliśmy zbyt mało Patriotów a na realizację dodatkowych zamówień trzeba będzie lata czekać.
szczebelek
Wiadomo, że do tego potrzeba ludzi, ale dzisiaj już wiemy, że wielowarstwowa OPL jest nam potrzebna, a to co jest zakupione posłuży głównie do ochrony infrastruktury krytycznej.
DRB
Ciekawe kiedy umowa na II etap wisly