Reklama

Siły zbrojne

Obwód Kaliningradzki – rakietowy straszak Rosji

  • Fot. mil.ru

Zgodnie z deklaracjami rosyjskich polityków i wojskowych w Obwodzie Kaliningradzkim mają się pojawić kolejne, różnego rodzaje baterie rakietowe systemów „Bastion”, „Iskander” oraz S-400. Nie zmienia to jednak diametralnie sytuacji wojskowej w Europie (te rakiety i tak by się tam pojawiły przed planowanym przez Rosję ewentualnym konfliktem), natomiast daje czas i bodziec krajom zachodnim na polityczne i militarne przygotowanie się na to zagrożenie.

Co rzeczywiście grozi nam z obszaru Obwodu Kaliningradzkiego?

Możliwość pojawienia się rakietowego wzmocnienia za naszą północną granicą nie powinna nikogo dziwić tym bardziej, że Rosjanie wielokrotnie trenowali przerzut swoich systemów rakietowych (w tym Iskanderów) do Obwodu Kaliningradzkiego – często specjalnie pozwalając sfotografować pojawiające się tam nowe wyrzutnie. Systemy te później wracały do wnętrza Rosji, ponownie się pojawiały, wracały - i nigdy władze Kremla nie wyjaśniały, czy tak się dzieje tylko na okres ćwiczeń, czy też na stałe. Tym trudniej jest zrozumieć obecne zaskoczenie.

Na pewno więc trzeba uwzględnić możliwość użycia przez Rosjan z terenów sąsiadujących z NATO broni ofensywnej „ziemia- ziemia”. Analizy i doświadczenia wskazują, że z Obwodu Kaliningradzkiego mogą zostać wystrzelone w różnych kierunkach przede wszystkim:

  • rakiety Oniks (z systemu „Bastion”) o zasięgu około 450 km;
  • lądowe rakiety balistyczne systemu „Iskander-M” o oficjalnym zasięgu 500 km (nieoficjalnie nawet do 700 km);
  • okrętowe rakiety manewrujące 3M14 systemu Kalibr o zasięgu 2500 km, które mogą być odpalana z lądowych, mobilnych wyrzutni systemu „Iskander-K”;
  • rakiety balistyczne systemu OTR-21 „Toczka” o zasięgu 120 km;
  • rakiety ognia salwowego BM-30 „Smiercz” o zasięgu do 90 km.

Rosjanie mają więc środki by zaatakować cele blisko ich granic – do około 120 km (system „Toczka” i „Smiercz”), które można dodatkowo wspomóc samobieżnymi systemami artyleryjskim MSTA –S i nowymi – typu Koalicja SW kalibru 152 mm o zasięgu około 40 km.

W przypadku celów leżących w głębi Europy (do odległości około 500 km) trzeba się liczyć z zagrożeniami trzech rodzajów: z atakiem rakiet lecących torem balistycznym (Iskander-M), lub manewrujących na niskich i średnich wysokościach („Iskander-K i „Bastion”). W tym drugim przypadku sytuacja jest o tyle skomplikowana, że pociski 3M14 lecą dalej, ale z prędkością poddźwiękową, natomiast Oniksy atakują bliżej za to z prędkością ponaddźwiękową (ponad 2 Mach).

Z formalnego punktu widzenia są to oczywiście rakiety przeciwokrętowe (z głowicą radiolokacyjną), jednak Rosjanie pokazali w Syrii, że można w nich zainstalować system naprowadzania satelitarnego i wykorzystać je do atakowania celów lądowych. Jest to kosztowne ponieważ specjalistyczne pociski przeciwokrętowe są obecnie droższe od manewrujących, ale ze względu na prędkość ponaddźwiękową znacząco utrudnią obronę przy zmasowanym i skoordynowanym ataku.

System Iskander może strzelać rakietami balistycznymi (Iskander-M) i manewrującymi (Iskander-K) o zasięgu około 2500 km – fot. mil.ru

Rosjanie już bowiem pokazali, że mogą tak wystrzelić rakiety, by atak na dany cel był prowadzony jednocześnie z różnych kierunków, na różnych wysokościach i z różnymi prędkościami. Pomaga w tym udowodniona niedawno możliwość wykorzystania punktów kierowania systemu „Iskander” np. do naprowadzania rakiet z wyrzutni systemu „Bastion” i odwrotnie. Rosjanie udowodnili to w czasie ostatniego strzelania przeprowadzonego na Krymie, gdy pociski P-35 ze starego, stacjonarnego systemu „Utjos” były naprowadzane przez punkt dowodzenia i kierowania system „Bastion”.

Podobny elastyczny sposób dowodzenia dotyczy kierowania obroną przeciwlotniczą. Rosjanie mają już bowiem możliwość naprowadzania rakiet systemu S-300 z punktu kierowania systemu S-400, a więc uzyskali możliwość wyboru najbardziej odpowiedniego do sytuacji środka rażenia. Poszczególne wyrzutnie zestawów mają wiec różne pociski, których użycie zależy tylko od typu pojawiającego się zagrożenia.

Jaki powinien być odzew na nowe plany Putina?

Plany Kremla odnośnie Obwodu Kaliningradzkiego powinny automatycznie zmodyfikować lub przynajmniej utrzymać podejście do działań podejmowanych przez rosyjskie władze. Nie powinno się jednak wchodzić w klincz, w którym każda ze stron wykonuje ruch w odpowiedzi na ruch przeciwnika i nie chce się, ani zatrzymać, ani cofnąć do tyłu (dając szanse przeciwnikowi na zrobienie tego samego). Bo tego właśnie chcieliby Rosjanie dostając kolejny argument na straszenie Zachodem swojego społeczeństwa.

Przykładem takiej eskalacji działań jest tarcza antyrakietowa budowana przez Stany Zjednoczone w Europie. Kiedy Amerykanie ogłosili gotowość operacyjną instalacji zlokalizowanej w Rumunii, Władimir Putin natychmiast ostrzegł, że Rosja będzie wdrażać „w odpowiedzi środki, które zagwarantuje nam bezpieczeństwo”. W reakcji na te deklaracje i pokazowe przerzuty systemów uzbrojenia do Obwodu Kaliningradzkiego niektóre rządy państw wschodnioeuropejskich (w tym Polski i Rumunii) poprosiły o zwiększenie na ich terenie obecności sił NATO. Siły te zostały już wyznaczone i rozpoczął się proces ich przerzutu, w zamian za co Rosjanie robią praktycznie to samo, na terenach sąsiadujących z państwami – członkami Paktu Północnoatlantyckiego.

Oczywiście działania w odniesieniu do Rosji powinny być kontynuowane, ale bez odgrażania się, że jest to odwet za np. systemy S-400 czy „Bastion”. Na takie hasła bowiem tylko czeka propaganda kremlowska. A przecież, by przeciwstawić się zagrożeniem, jakie dla Europy mogą przyjść z Krymu i Obwodu Kaliningradzkiego wystarczy po prostu konsekwentnie realizować wcześniejsze plany modernizacji sił zbrojnych i wypełniać zobowiązania wojskowe w odniesieniu do NATO. I to właśnie na te obowiązki krajów zachodnich wskazywał m.in. Donald Trump.

Plany te już wcześniej powinny uwzględniać zagrożenie ze strony Obwodu Kaliningradzkiego i to nie według stanu obecnego, ale tego, który będzie w momencie rozpoczęcia ewentualnego konfliktu. Powinny one dotyczyć zarówno działań defensywnych (jak zwalczać to, co już leci), jak i ofensywnych (jak nie dopuścić, by coś stamtąd dalej wylatywało).

W pierwszym przypadku konieczne jest odbudowanie tarczy przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. I to powinien być priorytet dla polskiego rządu i innych krajów europejskich. Działania te powinny być w miarę możliwości skoordynowane z sąsiadami, bo nie może być tak, że decyzje polskie są zupełnie inne od tych, jakie np. zostaną podjęte przez Niemcy (i odwrotnie).

Obrona powinna być dodatkowo wielopoziomowa i skoordynowana. Nie można więc zakładać, że systemy „Narew” i „Wisła” będą działać oddzielenie. Nawet Rosjanie zmienili swoje podejście i potrafią podporządkowywać wyrzutnie różnych systemów pod jeden, konkretny system dowodzenia. Zwiększa to żywotność „tarczy” (poszczególne jej elementy mogą przejąć zadania tych, które zostały zniszczone lub których nie można użyć) i pozwala na racjonalne wykorzystanie posiadanych zasobów (rakietą dalekiego zasięgu nikt nie będzie musiał zwalczać dronów).

Podobna konsekwencja powinna dotyczyć działań ofensywnych. I w tym przypadku wystarczy tylko realizować sumiennie to, co się wcześniej planowało w odniesieniu do systemów wykorzystywanych przez Wojska Lądowe, Marynarkę Wojenną i Siły Powietrzne. Wtedy może się bowiem okazać, że praktycznie cały Obwód Kaliningradzki jest w zasięgu natowskich systemów ogniowych i można z łatwością zapobiec wystrzeliwaniu stamtąd kolejnych rakiet.

Kaliningrad Obrona
Możliwości oddziaływania na Obwód Kaliningradzki po modernizacji armii. Fot. Defence24.pl.

Trzeba mieć przy tym świadomość, że polską racją stanu nie powinno być tylko zainstalowanie tego rodzaju systemów w Polsce, ale również rozmieszczenie ich w razie zagrożenia w krajach nadbałtyckich – przede wszystkim na Litwie. W Tym momencie Obwód Kaliningradzki byłby kontrolowany praktycznie z każdej strony, co utrudnia działanie systemom obronnym, takim jak np. S-400 i S-300.

Gdyby w odpowiedni i konsekwentny sposób zrealizować tylko polskie plany modernizacyjne, to bez potrzeby straszenia jakimiś nowymi zagrożeniami, w północno-wschodniej Polsce można by w razie potrzeby rozstawić:

  • system rakietowy „ziemia-ziemia” Homar z pociskami o zasięgu nawet 300 km;
  • rakiety przeciwokrętowe NSM wchodzące w skład Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego, które mogą również atakować cele lądowe na odległości do 200 km;
  • zestawy artyleryjskie „Krab” o zasięgu do 40 km zgodnie z wymaganiami. Przy zastosowaniu odpowiedniej, specjalnej amunicji mogą potencjalnie zwalczać cele naziemne nawet do 70 km.

Całość wzmocniłaby dodatkowo możliwość wykorzystania: polskich samolotów F-16 uzbrojonych w rakiety AGM-158 JASSM (o zasięgu około 370 km), rakiet RBS-15 Mk3 z okrętów Orkan (o zasięgu około 200 km) oraz okrętów podwodnych – o ile w ramach programu Orka zostaną one kupione z rakietami manewrującymi (o zasięgu około 1000 km). Użycie tego uzbrojenia wymaga oczywiście stworzenia systemu rozpoznania (w tym radioelektronicznego) i wskazywania celów dalekiego zasięgu, dlatego on też powinien się stać priorytetem, takim samym jak zakup rakiet, czy artylerii.

Po zrealizowaniu tych znanych od kilku lat planów, naszą reakcją na kolejne deklaracje rosyjskie mogłoby być tylko wzruszenie ramion i stwierdzenie: „jesteśmy gotowi”.

Konieczne są wnioski

Z każdej złej sytuacji można wyciągnąć coś, co w przyszłości pozwoli jej uniknąć i zwiększyć nasze bezpieczeństwo. Tak jest również w przypadku dozbrajania w nowe systemy rakietowe Obwodu Kaliningradzkiego. Dlatego specjaliści wojskowi dziwią się, że wszystkich zaskoczyła deklaracja prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina o podjętych tam przez niego środkach, by zapobiec ekspansji NATO w krajach przygranicznych. W rzeczywistości takie zapowiedzi nie mają praktycznie żadnego znaczenia wojskowego. Wszyscy powinni bowiem pamiętać, że nie liczy się to, co obecnie znajduje się, lub w najbliższym czasie się znajdzie w Obwodzie Kaliningradzkim, ale to co zostanie tam przerzucone przez Rosjan w momencie, gdy pojawi się rzeczywiste zagrożenie konfliktem zbrojnym.

Takie „rzeczywiste” niebezpieczeństwo pojawiłoby się np. wtedy, gdyby Rosjanie zaczęli zmieniać profil produkcji swojego przemysłu, znacznie rozszerzyliby już zatwierdzony plan modernizacji technicznej swoich sił zbrojnych i zaczęli zwiększać dostawy do jednostek wojskowych. Tak się jednak nie stało i do Obwodu Kaliningradzkiego nie zostaną przerzucone oddzielnie zamówione i dodatkowo wyprodukowane systemy rakietowe, ale te, które wcześniej miały pójść zupełnie gdzie indziej. Stało lub stanie się więc to, co i tak by zrobiono, gdyby rzeczywiście Kreml szykował się do konfliktu. A na razie się na to nie szykuje.

Z drugiej jednak strony Rosjanie popełnili wyraźny błąd. Pokazali bowiem, że przewidywania zachodnich wojskowych, co do charakteru działań rosyjskich z Obwodu Kaliningradzkiego, to nie jest np. „polska czy estońska histeria”, ale realne zagrożenie, na które trzeba się odpowiednio przygotować i wyłożyć konkretne pieniądze. Zachód dostał też wyraźny sygnał, że w dwa lata po agresji na Krym, na Kremlu nic się nie zmieniło i ze wschodniej strony nie ma co nawet marzyć o ocieplaniu stosunków międzynarodowych.

Niestety to stałe zagrożenie nie dotyczy tylko państw znajdujących się w zasięgu rosyjskich, „niestrategicznych” systemów uzbrojenia z Obwodu Kaliningradzkiego, ale również tych, które zostały objęte rakietami znajdującymi się, lub które mogą się znaleźć: na Krymie, w okolicach Sankt Petersburga, a nawet w Syrii i w Naddniestrzu.

Demokratyczny i łagodny Putin to mrzonka

Decyzje o przerzuceniu w obecnych czasach, kolejnych rosyjskich baterii rakietowych do Obwodu Kaliningradzkiego oraz ciągła militaryzacja Krymu to sygnał, że w rosyjskiej polityce, w stosunku do sąsiednich krajów, nic się tak naprawdę nie zmieniło. Albo sąsiednie państwa decydują się na uległość (jak Białoruś) albo mogą stać się obiektem oddziaływania, a nawet militarnej agresji (Gruzja, Ukraina, Mołdawia).

Rosjanie mają wprost dar w wymyślaniu powodów takiej siłowej interwencji. W przypadku Krymu była to troska o ludność rosyjską oraz los Sewastopola – głównej bazy Floty Czarnomorskiej Rosji. Prezydent Putin wskazywał w jednym z wywiadów, że pojawienie się sił amerykańskich i NATO w Sewastopolu było bardzo prawdopodobne.

Tłumacząc działania w Obwodzie Kaliningradzkim wskazuje się natomiast na obawy, że tworzona obecnie w Europie infrastruktura tarczy antyrakietowej może w krótkim czasie zostać przekształcona w system odpalania broni szturmowej, w szczególności pocisków manewrujących naziemnego bazowania. Co więcej, przewodniczący Komitetu Rady ds. Obronności i Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Wiktor Ozerow wyraźnie powiedział dla agencji RIA Nowosti 21 listopada br., że „dziś te obawy się potwierdzają”.

Rosjanie już kilkakrotnie trenowali przerzut systemu Iskander w okolice Kaliningradu i takie działanie nie powinno nikogo zaskakiwać– fot. Kremilin.ru

Władze na Kremlu tworzą więc obraz Rosji otoczonej przez agresywny Pakt Północnoatlantycki, który politycznie i wojskowo kontroluje podlegające sobie państwa. Nikt w Federacji Rosyjskiej nie zwraca przy tym uwagi na swoisty brak logiki w tego rodzaju działaniach - że np. Rosjanie w reakcji na tarczę antyrakietową, a więc system obronny, mający kilka lub kilkanaście rakiet, chcą rozbudować system ofensywny, który zagraża praktycznie całej Europie.

Putin umiejętnie odwraca całą sytuację i jednym ze swoich wywiadów wprost mówi: „Nie mogę nigdy zrozumieć logiki naszych partnerów… Czasami wydaje mi się, że oni potrzebują utrzymać w podległości i wprowadzić dyscyplinę w ich Zachodzie, w tym - co się nazywa obozem atlantyckim. To wymaga znalezienie zewnętrznego wroga”. Używanie przez Zachód takiej samej argumentacji nie ma więc najmniejszego sensu.

Tym bardziej, że Putin nadal ostro deklaruje, że w żadnym państwie, które dołączy do NATO nie może pojawić nic nowego: ani nowe systemy antyrakietowe, ani nowe bazy, ani rakietowe systemy ofensywne. Jeżeli jednak tak się stanie to „powinniśmy przedsięwziąć środki przeciwdziałania”. I teraz próbuje pokazać, że takie przeciwdziałania podjął.

Świadczą o tym chociażby dwie informacje, jakie przekazała Federacja Rosyjska 21 listopada br. W pierwszej agencja Interfax ujawniła, że rosyjska armia przerzuciła do obwodu Kaliningradzkiego „mobilne, rakietowe systemy obronne” Bastion. W drugiej agencja RIA Nowosti przedrukowała wypowiedź Wiktora Ozerowa o planach zainstalowania w rejonie Kaliningradu rakiet balistycznych Iskander (bez wskazania na ich typ) oraz systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego dalekiego zasięgu S-400.

Jaki jest odzew Zachodu na nowe plany Putina?

Reakcja zachodnich mediów, polityków i wojskowych na nowe plany dozbrojenia Obwodu Kaliningradzkiego była kolejnym sukcesem Kremla w trwającej w Federacji Rosyjskiej wojnie propagandowej. Zachodnie dzienniki są pełne informacji, że np.: „instalacja systemów „Bastion” zwiększa niepokój członków NATO, pamiętających wypowiedzi prezydenta elekta Donalda Trumpa skierowanych przeciwko transatlantyckiemu sojuszowi bezpieczeństwa i eskalacji napięcia między Rosją a Zachodem”.

Pojawiają się wszędzie tytuły, że według Amerykanów rosyjskie rakiety „destabilizują” europejskie bezpieczeństwo. Rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu John Kirby wprost powiedział dziennikarzom, że: „Rosja groziła przerzuceniem Iskanderów do Kaliningradu w ostatnim dziesięcioleciu w odpowiedzi na różnego rodzaju wydarzenia w Europie, z których żadne nie wymagało aż takiej reakcji wojskowej… Wzywamy Rosję do powstrzymania się od słów lub czynów, które są sprzeczne z celami promującymi bezpieczeństwo i stabilność”.

Na Zachodzie wskazuje się nawet, że: „obie strony podniosły swoje wydatki na obronę, programy rakietowe i tarcze obronne, tak więc wielu obserwatorów uważa, że Europa wchodzi w nową zimną wojnę”. Tymczasem jedynie Rosjanie podnieśli tak naprawdę wydatki na zbrojenia, ale nie z powodu jakiegoś zagrożenia lecz by naprawić tragiczną sytuację w swojej armii, jaka powstała po upadku Związku Radzieckiego. Sankcje i spadek cen ropy znacząco zresztą ograniczyły te plany i nie ma już szans by odtworzyć to, czym kiedyś była sowiecka armia. Rosjanie musieli więc ograniczyć plany w odniesieniu do samolotu przyszłości, strategicznych okrętów podwodnych, dużych okrętów nawodnych, floty desantowej, czy nowych czołgów propagandowo nagłaśniając, co już udało się im zrobić.

Nadzwyczajnego wzrostu wydatków nie ma także w przypadku państw zachodnich. A jeżeli już gdzieś podniesiono procent PKB przeznaczony na armię, to tylko do takiego poziomu, do jakiego się te państwa deklarowały wstępując do NATO. Przykład Polski, jak i działania innych państw, pokazuje zresztą, że i tak - jak na razie - są to tylko deklaracje.

Przeciwokrętowy, nabrzeżny system „Bastion” może również być wykorzystany do zwalczania celów lądowych – fot. mil.ru

Bardzo szybko się przekonamy, jak aparat propagandowy Kremla perfekcyjnie wykorzysta te nieprzemyślane wypowiedzi. 

Reklama

Komentarze (56)

  1. fjfjdj

    sytuacja jest śmieszna,bo z kaliningradu można z pomocą nawet V2 sparaliżować spory obszar, i vice versa-V1 zgrilować kaliningrad

  2. tadek

    tego nikt ci oficjalnie nie powie ,ale przyjmij żę jak się okaże że są tam potrzebne na miejscu to one tam już będą ! a że tacy jak ty już się tego boją to jest pozytywny odzew.....szkoda dłużej toczyć dyskusję..jakby WOWKA był taki silny jak twierdzisz to USArmy nie ćwiczyłaby na przedpolach PIOTROGRADU..nie możesz tago zrozumieć..? to we współczesnej wojnie już niemal rzut granatem ..daj sobie spokój ze straszeniem ,tacy jak ty zawsze tak kończą..

    1. Jolan

      "tego nikt ci oficjalnie nie powie, ale przyjmij, że jak się okaże, że są tam potrzebne na miejscu to one tam już będą !" - Tadziu, a w Twoim wyimaginowanym świecie biegają jednorożce? :-))) Tadziu, napisz coś jeszcze, bo jakoś nie trzęsę się ze strachu :-)))) (w cytatach poprawiłem błędy i literowki, przed "że" stawiamy przecinek)

  3. Jolan

    TADEK ja czekam na potwierdzenie, kiedy mi udowodnisz, że cyt: "ustawienie paru rakiet z głowicami atomowymi w Estonii (...) a NATO i tak już tam to postawiło ! ,i co zabronicie im ??? możecie się już bać !!!" Pewnie nie tylko mnie to interesuje, ale i wszystkich czytających :-) To rewelacyjny news i jesteś pierwszy, który o tym doniósł, więc pewnie masz na to dowody :-))))

  4. tadek

    JOLAN czyli sam potwierdzasz że Putin nie da powodu aby tą atomową broń amerykańscy dowódcy wstawili do Estoni..czyli idąc dalej sam twierdzisz że PUTIN tylko straszy i liczy na to że społeczeństwa europejskie mu ulegną z tego powodu ,a tutaj jednak nikt się nie boi i to jest powód że teraz to PUTIN zaczyna się bać !!! szkoda więcej o tym pisać..bo jak zajdzie potrzeba to PIOTROGRAD będzie w odwecie tak samo zdmuchnięty jak i jakiekolwiek miasto po drugiej stronie jeśli Wowka by się odważył w co całkowicie wątpię..bo ruski Wowka tylko w mordzie odważny..

  5. tadek

    jJOLAN ,jak sprawa stanie na ostrzu noża..to nikt w NATO się zastanawiał nie będzie tylko naciśnie guzik ,czy ty masz dowódców US Army za głupców.?...jeśli tak to trzeba przyznać że sam nim jesteś...WOWKA już jako straszak najwyżej na WRÓBLE i sam już się ośmiesza..rozumiem że wasz największy atut .,,,straszenie Europy nikogo już nie obchodzi..przestał działać i teraz wy z tego powodu zaczynacie się bać..i tyle w temacie..

    1. Jolan

      Dowódców z USA nie mam za głupców, gdyż broni atomowej nie ma i nie będzie w Estonii. Gdybym miał ich za mało inteligentnych, o co mnie posądzasz, to musiałbym przyjąć założenie, że Ty też kiedyś będziesz dowódcą US Army.

  6. tadek

    no widać że niejaki JOLAN nareszcie zrozumiał że nie tylko jego uwielbiany WOWKA ma atom a takowa rakietka w Estonii bardziej zagraża im niż ich postawoione w obwodzie kaliningradzkim..bilans jest jasny..PIOTROGRÓD za .....???? Putin nie drgnie bo mu się zwyczajnie nie opłaca ,spijcie spokojnie..

    1. Jolan

      Powiedz mi "mocarzu intelektu" kto w NATO da zgodę, żeby zainstalować głowice atomowe w Estonii? Które państwo zainstaluje tam swoje wyrzutnie?

  7. Intolerambler

    Niech politycy sprzedawał broń. Ważne jest, aby nie stało wojnę.

  8. tadek

    całkowicie nie rozumiem wypowiedzi które negują jako odpowiedz na rosyjskie zagrożenie z obwodu kaliningradzkiego ustawienie paru rakiet z głowicami atomowymi w Estonii prawie na przedmiesciach Piotrogradu..od razu zaczyna się zbiorowy kwik rusofilów że tak się nie da ,że to nierealne ,że tak myśli tylko jakiś niedouczony debil i dalej w tym temacie..,to tylko śmieszy ,a NATO i tak już tam to postawiło ! ,i co zabronicie im ??? możecie się już bać !!!

    1. Jolan

      NATO rozstawilo głowice atomowe przy granicy z Rosją? Kiedy? Skąd taki news?

  9. endras1

    Dobrze że szantażują.Przynajmniej nikt na zachodzie od Polski nie będzie spał spokojnie

    1. tadek

      tylko jedna rakieta w Estonii z głowicą atomową i można spać spokojnie w całej Polsce, jak Rusy zaatakują znienacka co jest dzisiaj niemożliwe to ,,spalą" przede wszystkim swoich ziomków których jest w Estonii tam prawie połowa,inaczej to ,,spali" się PIOTROGRAD i po ptakach....WOŁODZKA nie drgnie..to pewne..boi się..

  10. tadek

    straszą na okrągło już tym zagrożeniem z Kaliningradu ,już zdażyli ,,zniszczyć" Warszawę ,Pragę ,Gdańsk ,w zasięgu mają Berlin ,Paryż ,a tu masz ,wystarczy zdanie że jedna rakieta z głowicą atomową w Estonii 200 km od Piotrogradu ,miasta gdzie urodził się sam WOWKA stwarza takie zagrożenie dla Rusów jak nigdzie dotąd ..i dyskusja się kończy..pozdrowienia

    1. Jolan

      Dyskusja się nie kończy, tylko na takie bzdury jak wypisujesz to nawet nie ma sensu odpowiadać... Z Estonii? Z głowicą atomową...? Tadziu, weź nie rozśmieszaj ludzi.. Czy wy dzieci nie potraficie zrozumieć, że po pierwsze jak nie znasz rosyjskiego potencjału obronnego i atamowego, to się nie wypowiadaj, po drugie to nie jest gra komputerowa, w której jak myslisz, że przywalisz bombką tu (o ile ta bombka doleci) to będzie tak i tak..

  11. Marek

    Bardzo bym się cieszył, gdyby napchali do obwodu kaliningadzkiego, który jest w zasięgu konwencjonalnej artylerii NATO tyle, ile tylko mogą.

    1. Jolan

      I w mniej niż minutę tej artylerii by nie było..

  12. frank dux

    Świetny artykuł, który po raz kolejny obnażający brak systemu przeciwwagi polskiej OPL. Cały czas się dewaguje i marzy co powinniśmy mieć, jakie najnowsze uzbrojenie przeciwstawić potecjalnemu agresorowi, nomen omen zawsze Rosja!!! Przecież cała polska armia w liczebności ok. 100tyś. żołnierzy zawodowych, zmieści się na dwóch nowoczesnych stadionach piłkarskich. Mając na uwadze, że połowa żołnierzy to opaśli emeryci pobierający wypłatę i tylko czekają by jak najwięcej mieć lat służby, jedna czwarta w przypadku konfliktu by uciekła tradycyjnie na zachód, to zdolnych żołnierzy chcących bronić polskich granic mamy ok. 10tyś. Przemyślmy temat jak najszybciej.

  13. Generał Jacek

    Do tego przemądrego taktycznego rozpoznania trzeba dodać możliwości obrony przeciwlotniczej naszej i tej działającej z obwodu kaliningradzkiego ,bo to nieodłączna część planowania efektów jakiegokolwiek konfliktu.Pan redaktor tego nie wie? Czym my dysponujemy ? Niczym ! S 400 może uziemić samoloty na terenie Polski. Ruska opl wyłapie większość z tego co im poślemy .Oczywiście posłali byśmy jakbyśmy to mieli.na razie nie mamy a jak będziemy mieć za X lat to co wtedy będzie miał ruski? Nie mówiąc już o broni atomowej. Z motyką na księżyc. Jedyna rada dogadać się z nimi i wspolpracować gospodarczo ,bo mamy czym z nimi handlować .

    1. paź

      Z nimi nie można się dogadać. Na tym polega problem.

    2. Marek

      Może bym się i z tym zgodził, gdyby ciężka i rakietowa artyleria NATO nie była w stanie wbić w błoto tych wszystkich S 400 w obwodzie kaliningradzkim. Wszystkich razem i każdego osobno.

  14. Kola

    To nikt chyba nie ma wątpliwosci, że odzyskanie przez Ukrainę Krymu należy do Europejskich priorytetów. Przykład militaryzacji Królewca pokazuje to dobitnie.

    1. niki

      Ukraina już nigdy nie odzyska Krymu. Wybij sobie to z głowy że może być inaczej.

  15. milliit

    SZANOWNI KOMENTATORZY! ISTNIENIE TEGO NIESZCZĘSNEGO OBWODU KALININGRADZKIEGO ZAWDZIĘCZAMY TZW. MOCARSTWOM ŚWIATOWYM KTÓRE KIEDYŚ POSZŁY NA RĘKĘ ROSJI DAJĄC JEJ PRAWO DO TYCH TERENÓW A TERAZ PUTIN MA STRATEGICZNY PUNKT SZANTAŻU POŚRÓD PAŃSTW UE! TAK NAPRAWDĘ NA TYM TERYTORIUM ROSJI WOGÓLE NIE POWINNO NIGDY BYĆ!

  16. Tymon

    Boże... Ilu tu się nagle pojawiło piewców pokoju - głoszących neutralność Polski... Może wpierw Rosja powinna spróbować być neutralna, bo nawyraźniej nie miała żadnego problemu by zaatakować neutralną Ukrainę, hę?

  17. FatBoy rules

    Biedni ci wszyscy Rosjanie w Kaliningradzie! Ich wszystkich "matiuszka" na spalenie skazała! Takie to smutne gdy Rosja nie liczy się z żadnymi swoimi cywilnymi ofiarami, taki Arsenał wiadomo stanie się w razie celem nr 1!!! A obszar niewielki, statystycznie tylko strzelając CAŁY ten obszar ŁATWO i. SZYBKO może znikn ąć wraz z cywilami! Czy cokolwiek tam przeżyje? To będzie jatka!!! Biedni ci Rosjanie, oj biedni!

    1. Jolan

      Dlaczego na spalenie? Wszyscy tu pięknie i w większości jednym churem analizują potencjał Polski względem maluśkiego Kalingradu. Tylko co to da..? Pytanie zasadnicze: to kto miałby uderzyć pierwszy..? Bo jesli Rosjanie przy skoordynowanym rzucie rakietowym, to nie wiem czy nawet jedna lub dwie F-16-stki zdąrzyłyby oderwać koła od pasa startowego.. Szybkie uderzenia w instalacje wojskowe, magazyny, środki obrony wybrzeża... Do czego i czym później chcielibyście strzelać na Kalingrad..? Wyrzutnie są mobilne.. Wyślecie odpowiedź, a pod tym adresem wyrzutni już nie będzie... Oj stratedzy, stratedzy, a raczej straceńcy...

  18. jajec

    Z 4 lata temu byłem jeszcze imigrantem w Londynie, i przy wódeczce rozmawiałem sobie z Litwinem i Rosjaninem (major na emeryturze, dorabiał w UK na budowie) Wystąpił temat wojny, Rosjanin opowiedział..połowa sprzętu nie działa, rakiety?-malują puste rury i na parady..kasy w jednostkach nie ma na jedzenie..przez 20 lat to 3 razy widział ostre strzelanie rakietami.. A i jeszcze jak wspomniałem o tych rakietach w Kaliningradzie, to się tylko zaśmiał :)

    1. Antek Emigrant

      Pracowałem z tym majorem na budowie. On nie był z Rosji, a z Ukrainy, poza tym cała reszta się zgadza.

    2. Podpułkownik Wareda

      jajec! Z wielką uwagą przeczytałem Twoje wspomnienia i powiem wprost: z całą pewnością mnie uspokoiłeś i zapewne - całe miliony Polaków! To jest informacja miesiąca! Teraz już wiemy, że skoro tak beznadziejnie przedstawia się armia Federacji Rosyjskiej, to pokonanie jej - w tri miga - zajmie najwyżej trzy doby. I nie trzeba będzie do tego angażować całej potęgi Paktu Północnoatlantyckiego NATO, a szczególnie wyjątkowo bitnych: Włochów, Holendrów, Belgów, Duńczyków oraz Czechów. W zupełności wystarczą nasze trzy bataliony Wojsk Obrony Terytorialnej. Powiem więcej: należy spodziewać się, że przy złej pogodzie, Rosjanie, w większości, poddadzą się bez walki, a maruderzy będą uciekać tak, gdzie pieprz rośnie. W sierpniu 1920 roku, podczas decydującej chwili wojny polsko-bolszewickiej, M. Tuchaczewski zachęcał swoich żołnierzy do walki - wołając do nich: jeszcze 18 wiorst i będzie Europa! Ciąg dalszy znamy! Z kolei Ty, Jajec, jesienią 2016 roku możesz śmiało zawołać: armia rosyjska jest w całkowitym rozkładzie - jeszcze krok i będzie Moskwa! Ciągu dalszego nie znamy! Tak czy inaczej, dzięki Ci Jajec za to, że wprowadziłeś w nasze szeregi odrobinę spokoju i wiary we własne siły! To bardzo wiele!

  19. fryz5

    Putin kieruje strumień propagandy w kierunku Rosjan, a co po niektórzy Polacy też się łapią na ten lep. Strategiczne znaczenie województwa królewieckiego okupowanego przez Rosję w obecnych czasach jest niewielkie, propagandowo oczywiście znaczące. Natomiast minister Macierewicz przy okazji jakichś spotkań międzyrządowych powinien Putinowi podziękować i podarować skrzynkę dobrej wódki (Ławrowowi koniecznie z ziemniaków, może być Luksusowa - podobno lubi :) a u nich już nie produkują ), bo tak dobrej roboty na rzecz armii polskiej i innych w europie nikt nie robi. Także Panie Prezydencie Władymirze - dziękujemy. Z Rosjanami powinniśmy starać się mieć natomiast jak najlepsze relacje, nawet jak nie pochwalamy działań ich obecnego rządu, bo za 20 lat na 100% będzie inny.

    1. nadal rozbawiony

      "województwa królewieckiego okupowanego przez Rosję"... Proponuję jednak najpierw lepiej zapoznać się z historią dawnych Prus Wschodnich, a dopiero później spróbować wypowiadać się w przedmiotowym temacie. Zdecydowanie nie odwrotnie... Przypomnę więc przy tej okazji, że wspomniane województwo królewieckie istniało w latach 1454 - 1466. Tak więc równie dobrze III RP mogłaby się dzisiaj domagać zwrotu pozostałych ziem wchodzących w skład I RP... W zdecydowanie bliższej już nam historii Prusy Wschodnie stały się wręcz symbolem niemieckiego militaryzmu. W związku z tym bardzo dobrze się stało, że Armia Czerwona ostatecznie zlikwidowała ten wyjątkowo wrogi germański twór u granic Polski. Wspomnę przy tym, że w skład obecnego województwa warmińsko-mazurskiego wchodzą także tereny, które nie były objęte plebiscytem, przeprowadzonym w 1920 roku. Takie są niezaprzeczalne fakty historyczne, które obecnie próbuje się zastąpić propagandowymi sloganami... Zgadzam się natomiast oczywiście i to w całej rozciągłości z postawioną tezą, że Polska powinna utrzymywać z Rosją relacje dobrosąsiedzkie.

    2. historyk bez głupot

      Fryz5 - na mocy traktatu z JAŁTY . Ziemie obecnie wzięte w administracje przez POLSKĘ po 1945r. POMORZE , WIELKOPOLSKA , ŚLĄSK GÓRNY, OPOLSKI , DOLNOŚLĄSKI można uznać za teren okupowany ? Skoro królewiec jest okupowany przez ROSJĘ ?

  20. lejoncy_z_funboyow

    Same gorące głowy, stratedzy, znafcy geopolityki, miłośnicy militariów i CoD, którym wydaje się że wojna to taka fajna gra jak w komputerze tylko na żywo. Postrzelam, poobserwuje w internecie kto wygrywa i będzie fajnie. Wiecie co będzie jak wybuchnie wojna - będzie kataklizm jakiego sobie nie wyobrażacie. Ale na szczęście na świecie jest parę mądrych osób / poza wojskowymi, którzy myślą że wszystko załatwia się przy pomocy broni/ które mają za dużo do stracenia na tej wojnie i żadnej wojny nie będzie. Jedyny wyjątek to nawiedzeni wojskowi, którzy chcą rozpętać wojnę dla własnych celów - tak jak było to w przypadku Turcji - na szczęście znaleźli się rozsądni ludzie po obu stronach, którzy się dogadali. To co obserwujecie to gra wielkich mocarstw - gra o strefy wpływów - hegemon, który to wszystko wywołał dostał zadyszki. Pierwszy raz udało im się rozwalić ZSRR przez Afganistan, wspierani Al-Kaidy i Czeczenów - ale ta broń obróciła się bardzo szybko przeciw temu kto ją stworzył. Później rozwalono cały Bliski Wschód - aby zniszczyć tam wpływ Rosjan - a później aby można było się bardziej bogacić znaleziono najtańszą siłę roboczą na świecie - Chiny - i postanowiono traktować jak kolonię - czyli Chińczyk wyprodukuje coś za 1 dolara a my sprzedamy to za 100 dolarów - i 99 zarobimy. Ale jak zwykle brak edukacji, znajomości historii, znajomości kultury spowodował że nie przewidziano co się stanie jak państwu z mld ludzi pozwolimy się wzbogacić, jak rozwiniemy im przemysł - nie pomyślano że to znowu obróci się przeciwko chciwym ludziom. Teraz hegemon ma przeciw sobie śmiertelnych i mocnych wrogów - Rosję i Chiny - które jeżeli chodzi o politykę, rozgrywają ją w sposób 100x sprytniejszy i inteligentny od Ameryki. W Chinach rządzi Partia - aby zostać członkiem ich komitetu trzeba najpierw sprawdzić się w kantonach wielkości Polski, zarządzać milionami ludzi, urzędników, inwestycjami itp, w Rosji rządzi polityk z krwi i kości, który od samego dołu zna powiązania, zna intrygi, i ma najlepsze służby wywiadowcze na świecie, - a w USA rządzi komik, i kongres złożony z kupionych przez koncerny kongresmenów, leśnych dziadków, którzy za kasę zrobią wszystko, o Europie nawet lepiej nie wspominać. Po jednej stronie w Ringu dobrze wyszkoleni bokserzy wagi ciężkiej - po drugiej zgraja przestraszonych pierwszaków - jaki będzie wynik tego starcia? - pytanie retoryczne. To jak wygląda polityka CIA i USA widać najlepiej na przykładzie Turcji, Kurdów, Wolnej Opozycji Syryjskiej - setki mln dolarów wyrzucane w błoto, już nikt nie wie kto jest sojusznikiem, kto wrogiem, koku ufać a komu nie?

    1. dk.

      Rozumiem, Amerykanie nic nie zarabiają przez te wojny na wzroście sprzedaży broni, krocie zarabiają Rosja i Chiny. Tylko podaj jeszcze cyfry, ok ? Bo zapomniałeś. To tak dla porównania głębi Twego intlektu z (phi !) intelektem amerykańskich leśnych dziadków.

    2. mity i fakty

      lejoncy_z_funboyow - trafnie zdiagnozowałeś pan tą całą historie , tylko ślepo zapatrzony tego nie widzi ( rusofob ). No nie stety tak jest jak pieniądz rządzi nad NARODEM ? Pozdrawiam mity i fakty

  21. tadek

    nie obawiajcie się wcale ,to tylko straszak dla mocno bojących się...jak MISZKA będzie podskakiwał to z Estoni jedna rakieta konwencjonalna walnie w Aurorę w Piotrogradzie i pośle to na dno ,jak Miszka nie otrzżwiejeto druga już z głowicą atomową wyląduje w tym samym miejscu..i po wszystkim..Putin nie poświęci 5 milionowego drugiego miasta w Rosji za Gdańsk ,czy Pragę a nawet Berlin...możecie spć spokojnie !

    1. yaro

      A jak MISZKA się postąpię za uchem to walnie głowicą atomową w Warszawę i już @tadek przestanie głupoty na forum wypisywać

  22. nikt ważny

    Wszystko to "fajne i piękne" czyli napędzające maszynę strachu i nienawiści. A teraz proszę się bardziej realistycznie zastanowić co potencjalny przeciwnik (nie tylko FR) zrobiłby gdyby chciał zwyczajnie "rzucić na kolana" Rzeczpospolitą. Wchodziłby tu wojskiem? Nie. Podniósłby poziom gotowości w wojskach strategicznych, zaatakowałby krytyczną infrastrukturę: prąd, węzły paliwowe, komunikacyjne (dwoiście rozumując) i dopełnił obrazu redukując ujęcia wody o dwie trzecie, cały czas trzymając w wysokiej gotowości wojska strategiczne. I poczekałby. Oczywiście wszystko musiałoby być wobec jakiegoś incydentu który zapewne odbyłby się "pod fałszywą flagą". Wyobrażam sobie milion bezrefleksyjnych komentarzy tym "poradzilibyśmy sobie, Polak potrafi". Otóż moi drodzy, nie poradzilibyśmy sobie a raczej poradziłaby sobie tylko niewielka cześć. Pominę drastyczność scen i szerszy opis bo można książki pisać. W skrócie: po tygodniu było by "dajemy radę", po dwóch "jednak nie dajemy bo ludzie umierają", po miesiącu wybuchłyby epidemie, po dwóch mielibyśmy katastrofę humanitarną. I nawet jeśli na świecie by się "uspokoiło" to w Naszym kraju nie ma zaplecza by szybko odbudować to co zostałoby zniszczone. Zabawa w kółka cyrklami fajna ale w zakresie odsuwania zagrożenia nic się nie robi a wręcz przeciwnie.

    1. Pow

      Po co tutaj "taki" text? Ma nas przestraszyć! Nas? My Rosji nigdy nie zaufany! A po co Rosji tu kolejny Afganistan ? Smiertelny nieprzewidywalny Wróg który nigdy się nie podda? Poza tym : ile potrzeba niewidzialnych b-2 i rakiet Cruise z okrętów podwodnych by zmieść z powierzchni Okręg Kaliningradzki w całości?

  23. SZELESZCZĄCY W TRZCINOWISKU

    Człowiek broni się przed strachem za pomocą lęku" ...Zygmunt Freud.....Człowiek taki już jest..zastępuje strachem większą część swoich emocji...Strach nie jest długotrwałym nauczycielem obowiązku.. jak mawiał Cyceron....okiełznasz strach zabijesz lęki ..ale one dają napęd cywilizacji.....ewolucyjnie stoimy jeszcze na poziomie destrukcji ..ale to ona budzi w człowieku geniusza tworzenia ..może kiedyś zabijanie ..scedujemy na inne wartości ..ale nie teraz dziś najniższe instynkty mają największą wartość bo niszcząc tworzą coś nowego ( wynalazki ,społeczeństwa ,wartości )….kreatorzy tego świata potrzebują zła ..by budzić dobro by istnieć...ewolucja równowagi jest formą życia ziemi jest pokój jest wojna jest dobro jest zło jest życie jest śmierć ....inaczej ludzkość jeszcze nie potrafi

  24. alex

    Nie obronimy się przed Smierszami, Toczkami i Kalibrami ale ruscy też nie obronią się przed zmasowanym atakiem Feniksów Plus i Homara. Musimy zapewnić sobie możliwość adekwatnej odpowiedzi aby w razie ataku zrównać Obwód z ziemią. Proste !

    1. Marek1

      re-alex ... a GDZIE masz te Feniksy i Homary ?? Póki co to w dalekich planach co najwyżej, a rosyjskie systemy artyleryjskie, które wymieniłeś od dawna są już na stanie armii FR.

  25. yaro

    Ten cały straszak to sobie można w 4-litery wsadzić. To takie prężenie muskułów jak bokserzy przed walką z ta różnicą, że tej walki nie będzie. Rosja nie musi krajów bałtyckich atakować choćby dlatego, że nie ma w tym interesu. W tych krajach żyje tylu obywateli Rosji, że wystarczy by Rosja zaczęła im finansować partię polityczną, i ta partia zamieszałaby odpowiednio by mieć odpowiednie poparcie w społeczeństwie ... I po co Rosji konflikt jak może te kraje destabilizować w białych rękawiczkach i takimi partiami grać na scenie politycznej .... tyle im wystarczy. Kto wygrał prawybory w partii Sarkoziego we Francji .... bliski poplecznik Putina ... osoba mocno pro-rosyjska ... Po co Rosjanom konflikt kiedy oni za 1/10000 wydatków jaki musieli by ponieść na wojnę załatwiają to co chcą osiągnąć. Europie bardzo pasuje nakręcenie spirali uzbrojenia bo z socjalem zabrnęła w ślepą uliczkę a firmy zbrojeniowe ledwie dyszą, a to lobby potrafi odpowiednio wywierać naciski .... Jeśli ktoś jest naiwny i chce wierzyć w rosyjskie zagrożenie niech sobie wierzy, ale w rzeczywistości żadnej wojny wywołanej przez Rosję nie będzie bo po 1. jej na to nie stać, po 2. bo jej się to nie opłaca, po 3. Putin nie jest idiotą by swój narów wkręcić w śmierć.

    1. fort

      bla bla bla... bo to rosja i poza napadaniem, grabieniem i terroryzowaniem sąsiadów jeszcze nic nie pokazała od początku swojego istnienia.... rosja zawsze parła i będzie przec na zachód ( czytaj Polskę ) przynajmniej do czasu do póki się nie rozpadnie... kraje bałtyckie może destabilizować ale może tez uzyc do stestwania NATO. Jesli to testu nie zda... przyjdzie kolej na to co napisałem na początku

    2. ecik

      Ad3.1938 rok. No oczywiście Hitler nie jest idiotą, nie będzie atakował nikogo, bo nie będzie zadzerał z połową Europy. No a Stalin, to na pewno nie jest idiotą, dostał małego łupnia w bitwie Warszawskiej to po raz drugi testował nie będzie. Reasumując: Być może wojny nie będzie i oby tak było. Przysłowie mówi jednak: chcesz pokoju - szykuj się do wojny. No i Twój argument w pkt. 3 jest trochędo bani.

    3. Redrum

      Chcesz powiedzieć, że Rosja destabilizuje Europę, steruje opinią publiczną, nakręca skrajne emocje, próbuje rozsadzić NATO i UE? Czy państwo to byłoby skłonne ingerować w sprawy krajów bałtyckich, a może nawet (to już czysta abstrakcja!) Ukrainy czy państw na Kaukazie? Nie uwierzę nigdy.

Reklama