Siły zbrojne
Nowy rosyjski lotniskowiec powstanie tylko na papierze?
Rosyjskie władze jeszcze na początku lutego bieżącego roku chwaliły się planami budowy do 2025 r. nowego lotniskowca. Ma być większy od obecnie wykorzystywanego okrętu „Admirał Kuzniecow”. W rzeczywistości na takie przedsięwzięcie brakuje Rosji nie tylko pieniędzy, ale również wiedzy i potencjału przemysłowego.
Sprawa jest o tyle drażliwa, że jeżeli nie uda się zrealizować planów Kremla, będzie to nie tylko duża porażka propagandowa, ale również znaczące ograniczenie możliwości prowadzenia działań ofensywnych na morzu. Żaden nawodny okręt rosyjski nie ma bowiem na tyle skutecznego systemu obrony przeciwlotniczej, by odeprzeć jednoczesny, zmasowany atak powietrzny bez osłony własnych myśliwców. Dlatego bez lotniskowców promień działania rosyjskiej floty ogranicza się do obszaru oddalonego maksymalnie o kilkaset kilometrów od brzegów Rosji. Trudno jest nazwać to możliwościami mocarstwowymi, a do takiego tytułu cały czas pretendują władze w Moskwie.
Rajdy po Morzu Śródziemnym, Atlantyku czy nawet koło Australii są więc możliwe tylko w czasie pokoju. Podczas konfliktu byłyby samobójstwem nawet w odniesieniu do niewielkich państw z w miarę nowoczesnym lotnictwem morskim.
Gdzie i jak budować
Obecnie stało się już jasne, że w przypadku lotniskowców Rosjanie utracili wykwalifikowany personel techniczny i nie zadbali o rozwijanie odpowiednich linii technologicznych. Ich wiedza zatrzymała się więc na latach osiemdziesiątych, kiedy budowano „Admirała Kuznicowa” i „Waryaga” – czyli obecnego „Liaoninga”.
Oba okręty były budowane nad Morzem Czarnym w stoczni Czernomorskij Sudostroitielnyj Zawod w Mikołajewie, gdzie znajdowała się największa w Związku Radzieckim pochylnia. Zakład po rozpadnięciu się ZSRR został na Ukrainie. O ile więc Rosjanie zdążyli odebrać „Admirała Kuzniecowa” w 1990 r., o tyle nie udało się to już z drugim okrętem tego typu, który jako „Waryag” został odprzedany w 1998 r. Chińczykom. Ci potrzebowali 13 lat, by go uruchomić jak pełnowartościowy lotniskowiec „Liaoning” (przynajmniej oficjalnie).
Natomiast sami Ukraińcy od lat dziewięćdziesiątych zrezygnowali z budowy tak dużych okrętów, a po zajęciu Krymu jest mało prawdopodobne by dla Rosjan chcieli do tego wrócić. Na odbudowę tych zdolności przez Moskwę potrzeba teraz czasu, pieniędzy i transferu wiedzy. Po wydarzeniach na Ukrainie będzie bardzo trudno znaleźć osoby, chętne do jej przekazywania Rosjanom.
Koniec z nadziejami na współpracę technologiczną
Po utracie stoczni w Mikołajewie, Rosjanie dwukrotnie próbowali odzyskać zdolność budowy okrętów zdolnych do wykorzystywania większych grup lotniczych. Obie próby zakończyły się niepowodzeniem. Pierwszym takim działaniem była współpraca indyjsko-rosyjska przy przebudowie starego krążownika lotniczego „Admirał Gorszkow” projektu 11434 na lotniskowiec INS „Vikramaditya”. Zawarta w 2004 r. umowa przewidywała zmodernizowanie zbudowanego w 1987 r. okrętu za równowartość około miliarda dolarów. Rosja miała przy tym uzyskać dodatkowo cenne doświadczenia, które chciano później wykorzystać do konstruowania własnych lotniskowców i do stworzenia do tego odpowiedniej infrastruktury.
Rosjanie przeszacowali jednak możliwości stoczni Siewmasz w Siewierodwińsku nad Morzem Białym, prace opóźniły się o pięć lat a koszty się podwoiły (ostatecznie wyniosły około 2,35 miliarda dolarów). To co miało pokazać siłę rosyjskiego przemysłu okrętowego pokazało więc jego słabość. Tym bardziej, że po oddaniu okrętu w 2013 r. już podczas rejsu do Indii awarii uległa naprawiona przez Rosjan siłownia główna.
Drugą próbą pozyskania odpowiednich technologii był kontrakt za ponad miliard euro na dostawę z Francji dwóch śmigłowcowców – doków typu Mistral. Mówili o tym zresztą głośno rosyjscy admirałowie potwierdzając swoje plany budowy floty oceanicznej na bazie zdobytych doświadczeń i wiedzy. Jednak rosyjska agresja na Ukrainę przerwała tą współpracę i nawet jeżeli ostatecznie oba okręty: „Władywostok” i „Sewastopol” zostaną przekazane przez Francuzów, to Rosjanie przez długie lata nie mogą już liczyć na jakąkolwiek współpracę z Zachodem np. przy odbudowie lotniczych sił pokładowych.
Problemy operacyjne
Kolejnym problemem Rosjan jest brak doświadczenia operacyjnego z powodu niewielkiego wykorzystania jedynego lotniskowca „Admirał Kuzniecow”. Po utracie zaplecza stoczniowego na Ukrainie Rosjanom udało się wyprawić okręt w dłuższe misje operacyjne jedynie pięć razy w ciągu prawie 25 lat służby. Jest to więc tak naprawdę jedynie niezwykle drogie narzędzie propagandowe rosyjskiej admiralicji.
Poszczególne zadania wykonywane przez „Admirała Kuzniecowa” trwały od 3 do 6 miesięcy i najczęściej polegały na opłynięciu Europy i wejściu na Morze Śródziemne.
Dla porównaniu w przypadku Stanów Zjednoczonych każdy lotniskowiec odbywa co dwa lata turę operacyjna trwającą od 6 do 9 miesięcy, co oznacza, że w każdym momencie dwa takie okręty są w pełnej gotowości bojowej (a wiec ponad 120 samolotów wielozadaniowych). Ponadto amerykańskie lotniskowce mają rzeczywiste doświadczenia bojowe, podczas gdy rosyjskie samoloty pokładowe nigdy nie wykonały żadnej misji bojowej (poza nieudanym epizodem z Afganistanu czterech samolotów Jak-38).
Brak szans na faktyczne dorównanie Stanom Zjednoczonym
Amerykanie mają w sumie 10 lotniskowców z napędem atomowym typu Nimitz o wyporności około 106 000 ton, z których każdy może przenosić skrzydło lotnicze liczące ponad 60 samolotów (maksymalnie do 130 szt.). Dodatkowo wykorzystują oni również 10 mniejszych okrętów amfibijnych typu Tarawa (1 szt. o wyporności 39000 t), Wasp (8 szt. o wyporności 41 000 t) i America (1 szt. o wyporności 45693 t), z których poza śmigłowcami mogą operować również samoloty krótkiego startu i pionowego lądowania AB-8B Harrier II (od 8 do 20 szt.), a w przyszłości wersja VSTOL samolotu F-35 (Bravo).
Tymczasem Rosjanie mają jeden lotniskowiec „Admirał Kuzniecow” (o wyporności 55200 ton), z którego oficjalnie może działać w ograniczonym zakresie około 50 samolotów. W ograniczonym zakresie, ponieważ Rosjanie nie mają samolotów wczesnego ostrzegania, takich jak E-2C Hawkeye, które są na każdym amerykańskim (i również francuskim) lotniskowcu. Oznacza to, że rosyjskie myśliwce pokładowe mogą działać naprowadzane jedynie w oparciu o dane z okrętowych stacji radiolokacyjnych, które są mało przydatne w odniesieniu do najgroźniejszych, niskolecących środków napadu powietrznego. Próbą naprawy sytuacji było wprowadzenie śmigłowców wczesnego ostrzegania Kamow Ka-31, ale bardzo rzadko odnotowuje się przypadki współpracy tych helikopterów z myśliwcami lotniskowca.
Dodatkowo "encyklopedyczna" lista pokładowych samolotów rosyjskich na „Admirał Kuzniecow” jest czysto teoretyczna. Jak dotąd rzadko wykorzystywano na nim jednocześnie więcej niż 12 myśliwców. Nowy lotniskowiec którego wstępny szkic i model powstał w Państwowym Instytucie Badawczego Kryłowa w Sankt Petersburgu miał mieć już większe możliwości, ale wszystko wskazuje na to, że nieprędko, jeśli w ogóle trafi do służby.
Według amerykańskich szacunków nowy rosyjski lotniskowiec będzie mógł się pojawić nie wcześniej niż w 2027 r. W tym czasie po okręcie „Admirał Kuzniecow” nie pozostanie już prawdopodobnie ani śladu. Rosjanie będą więc musieli szkolić załogę jednostki od początku.
marcin
Zapominamy o najważniejszym - rosjanie przewidują jeden jedyny sposób ataku na zgrupowanie amerykańskiego lotniskowca - strategiczna głowica nuklearna. Tylko na jakim etapie konfliktu na to się zdecydują ?
Marcin
Nie przesadzajmy z tymi strategicznymi. Ja słyszałem o taktycznym ataku nuklearnym, jako preferowanej strategii. Rosyjskie okręty podwodne przenosiły torpedy z głowicami nuklearnymi właśnie po to, żeby dowalić w lotniskowiec, jeśli będzie taka okazja. Z tego samego powodu ZSRR opracował głowice nuklearne do ciężkich pocisków przeciwokrętowych. Strategiczne rakiety jako broń na lotniskowce to koncept chiński (DF-21). Ale nie słyszałem, żeby chcieli używać do tego głowic nuklearnych - przy wielkości głowicy rakiety balistycznej, konwencjonalny ładunek mógłby wystarczyć.
MW80
USN ma wg planów na najbliższe 20 lat posiadać w służbie 11 lotniskowców uderzeniowych. To tak na marginesie.
Sławek2525
Od którego roku na jedynym lotniskowcu rosyjskim służą MIG-i 29K???
Marcin
Też się nad tym zastanawiałem. Ja słyszałem tylko o Su-33 (nie jestem pewien, czy morski dwudziesty siódmy tak się nazywa, w każdym razie należy do rodziny "flankerowatych"). I o morskich Su-25.
MW80
Aktualnie chyba mają tylko Su-33 ale planowali je zastąpić w najbliższym czasie MiG-ami 29K. Przez awanturę na Ukrainie może się z tego wycofają. A może nie, bo nowy lotniskowiec będą jednak chcieli zbudować i Migi 29 K są aktualnie jedyną dostępną konstrukcją przystosowaną do bazowania na lotniskowcach (z rozwijania Su-33 się wycofali).
jang
17 000 000km2 powierzchni we wszystkich strefach klimatycznych i 180 ml populacji /obecnie/od 1917 r i nadal nie potrafi SIEBIE wyżywić przy niezwykle skromnych wymaganiach 99% ludności .Bo nie potrafi zasiać i zebrać oraz przetworzyć nawet kartofli.A opowiadają o lotniskowcach i zajmują kosmos
Sejsmo
142,5 miliona. Przez ostatnie 10 lat z Rosji wyemigrowało 10 mln najwartościowszych ludzi. Demografię poprawia im tylko rosnąca z roku na rok część islamska społeczeństwa, która już stanowi ponad 20%. Na przyszłość to jednak wróży kiepsko, bo nie jest to grupa wiodąca prym pod względem poziomu wykształcenia. Rosja dziczeje przez debili z KGB i GRU. A Rosjan dalej hipnotyzują prorządowe media, jeszcze bardziej demagogiczne niż w Polsce.
Sejsmo
Flota uderzeniowa kosztuje. ZSRS zbankrutowało a Rosja pręży sparciałe muskuły nieadekwatne do jej aktualnych możliwości (gospodarczo na poziomie Włoch). Koszt utrzymania floty USA jest większy od całego planowanego budżetu obronnego Rosji przed narzuceniem jej sankcji zachodnich. Z czasem Rosja będzie musiała się obudzić, wyjąć rękę z nocnika i zrozumieć, że może aspirować do potęgi regionalnej na poziomie Francji, lub Wielkiej Brytanii. Oś układu bipolarnego już zaczyna się przemieszczać z Moskwy do Pekinu i tego ani Putin, ani cała armia innych kagiebowskich skorumpowanych złodziei nie zmieni. Gospodarka misiu, gospodarka.
Mokotów
Może dlatego modernizują samoloty dalekiego zasięgu z artykułu obok na Defence24 (Niedźwiedzie) żeby móc atakować rakietami amerykańskie zgrupowania uderzeniowe. Nie jestem wojskowym, ale to chyba ma sens.
Marcin
To ma sens, nawet mieli takie plany podczas zimnej wojny. Teraz do tego wracają. Były przypadki, że T-95 przelatywały nad amerykańskimi lotniskowcami na Pacyfiku (jeden nawet w okolicach Guam) i śmiem wątpić, że chcieli tylko zobaczyć, jak wygląda lotniskowiec z góry.
wabik
Szanowni państwo ten artykuł powinien raz na zawsze wybić wymyślone przez Polaków i ich pseudo polityków racje jakoby Rosja miała zamiar rozpocząć wojnę światową czy jakąkolwiek inną z wyjątkiem chęci zajęcia wschodniej Ukrainy ( protekcyjnie ze względu na zagrożenie wejścia NATO w strefę wpływów rosyjskich). Tylko państwo które chce być hegemonem i dyktować wszystkim jak mają żyć dąży do budowy lotniskowców i takim krajem są "miłujące pokój "Stany Zjednoczone. Bo tylko Amerykańcom można bezkarnie atakować inne kraje i zakładać tam marionetkowe rządy... Wszystkim innym absolutnie nie... Zresztą po co Rosji potrzebne są lotniskowce ? Utrzymanie ich to miliardy o jakim nam się nie śniło i po co tylko aby je mieć? Aby ładnie wyglądały i sobie wzdłuż brzegów pływały? Czysty idiotyzm...
Marcin
A nie pomyślał kolega o tym, że Stany są mocarstwem morskim (i jednocześnie kontynentalnym na swoim kontynencie, ale tam nie muszą się niczego obawiać), a Rosja tylko kontynentalnym? Że w historii Rosji zawsze była potężna armia i kulejąca flota, a w historii USA silna armia jest nowością powojenną, a tradycyjnie silna jest za to flota? Jakie to proste - silna marynarka pełnomorska (a taka wymaga lotniskowców) jest narzędziem podboju. Więc - są lotniskowce, będzie agresja; nie ma lotniskowców - będzie pokój. A nie pomyślał kolega, że Rosji do osiągnięcia jej celów strategicznych lotniskowce są potrzebne jak rybie rower? Rosja zajmuje centralną część superkontynentu eurazjatyckiego i jeśli chce zająć coś, co jest jej potrzebne, to może tam dojść "suchą stopą". Rosja dąży do powrotu do pozycji supermocarstwa - w tym celu musi osiągnąć hegemonię w Europie wschodniej i środkowej. Jej główne szlaki handlowe biegną po lądzie, wliczając w to rury z ropą i gazem. Obawia się ataku z Zachodu, lub (po cichu) chińskiego przejęcia Syberii. Jak lotniskowiec miałby w czymś tu pomóc - zwalczałby chińskie kutry na Amurze, czy może wysłałby swoje samoloty do nalotu na Kijów, płynąc w górę Dniepru? Lotniskowiec to droga zabawka i całkiem przydatna do projekcji siły. Ale jeśli nie jest kluczowa dla bezpieczeństwa państwa, to po prostu się nie wydaje na to pieniędzy. Stany z kolei są położone tak, że jakiekolwiek poważne zagrożenie dla nich może przyjść tylko zza oceanów - więc dominacja na morzu jest dla nich kwestią priorytetową. Co więcej, ma wielu zamorskich sojuszników, których bezpieczeństwo jest kluczowe dla bezpieczeństwa USA - UE, Japonia, Australia. Żeby do nich dotrzeć, trzeba dopłynąć - więc znowu dominacja na morzu jest kluczowa. Wreszcie większość amerykańskiego eksportu wypływa, a importu przypływa morzem. Ochrona morskich szlaków handlowych jest kluczowa dla bezpieczeństwa ekonomicznego USA. Wymaga tego, żeby w razie zagrożenia tych szlaków, US Navy mogła popłynąć gdzieś daleko, spuścić łomot tym, co grożą i przypłynąć z powrotem. Znowu dominacja na morzu kluczowa dla bezpieczeństwa państwa. A doświadczenia II Wojny nauczyły Jankesów, że na dominacja na morzu jest niemożliwa, gdy wróg dominuje w powietrzu. Więc marynarce potrzebne jest lotnisko, które może zabrać za sobą. Prosta różnica w priorytetach strategicznych pomiędzy mocarstwem kontynentalnym, a morskim. Ale równanie lotniskowiec = agresywne zamiary; brak lotniskowca = pokojowe zamiary jest jeszcze prostsze, więc znajduje swoich wielbicieli.
Alf
"Żaden nawodny okręt rosyjski nie ma bowiem na tyle skutecznego systemu obrony przeciwlotniczej, by odeprzeć jednoczesny, zmasowany atak powietrzny bez osłony własnych myśliwców." I dlatego zakup mistrali to frajerstwo straszne! Niech ich kupią nawet 20! Będzie co topić!
R
Niekoniecznie. Podczas operacji na Krymie wykorzystywali dwa duże okręty desantowe ze stanu flot bałtyckiej i północnej. I jakoś nikt ich nie zatopił. Te dwa okręty nie mają służyć do zrobienia drugiej Normandii, tylko dziłań doraźnych.
HKS
Ach, cudowne wiesci. Oby wiecej takich..
janusz_byznesu
Propaganda - w tym CCCP faktycznie przoduje. Oglądasz za dużo Rassija Tudej "rozbawiony". . Fani sowieciarzy nie chcą przyjąć tego do wiadomości, samogonowo- benzynowe "imperium" CCCP jest 30 lat technicznie za USA. Oczywiście możecie się pocieszać że jakiś radziecki system "gwiazda śmierci" może rozwalić cały zespół lotniskowca USA. Ja traktuję podobne głupio-mądre wpisy w kategoriach żartu. Weź no powiedź "rozbawiony" skoro to ZSRR takie wspaniałe i ma taką świetną technologię to czy posiadasz rosyjski sprzęt hi-fi, używasz rosyjskiego komputera, internetu i jeżdzisz ładą? Jeżeli nie to czemu?
jj
W niektórych dziedzinach to nawet więcej niż 30 lat.
ap
MiG 29K nie jest podstawowym myśliwcem pokładowym FR
rozbawiony
Przeciwnie - żaden z okrętów zgrupowania lotniskowca US Navy nie ma zdolności odparcia salwy 8 lub 16 rakiet Granit odpalanych z rosyjskich okrętów, natomiast systemy plot rosyjskich okrętów jak S-300FM mogą z 200km odpierać równoczesny atak wszystkich maszyn lotniskowca. Obecnie Rosja pracuje intensywnie nad następcą S-300FM, bazującym na rozwiązaniach z S-500 (S-400 marynarka "przeskoczy"). Rosyjskie krążowniki rakietowe właśnie były projektowane jako okręty zdolne samodzielnie, bez eskorty lotniczej i morskiej, walczyć z całym zespołem lotniskowca US Navy. Krążowniki rakietowe są najpotężniej uzbrojonymi okrętami, ale mają jedną wadę - nie nadają się do napadania na inne kraje, dlatego US Navy obstaje przy lotniskowcach...
Ja
Tak tak, te krazowniki na papierze sie prezentuja imponujaco. W praktyce taktyka atakowania lotniskowcow opracowana w ZSRR w teorii byla swietna, w praktyce ci ktorzy mieli ja wykonywac okreslali ja jako samobojcza.
krzysiek2103
Dobrze Wania. Rosjanie będą brali po dwa kamazy z wyrzutniami s-300 na lotniskowiec i będzie super :D
O.K.
Przy całej potedze obrony przeciwlotniczej Kirowów czy Sław, wysyłanie samotnego okrętu tego typu przeciwko dobrze wyposażonej (podkreślić) LGU to czyste samobójstwo... Okręt tego typu nie ma ani środków zwiadowczych do wykrycia okrętów wroga (helikoptery pokładowe zostałyby szybko wystrzelane przez myśliwce przeciwnika), ani jego pociski nie są w stanie razić na większy dystans niż promień działania samolotów z lotniskowca. Co do 200 km zasięgu S-300FM -jest coś takiego co się nazywa horyzont radiolokacyjny, który ogranicza praktyczny zasięg obrony przeciwlotniczej. Plus pociski przeciwokrętowe o zasiegu większym od zasięgu obrony przeciwlotniczej. Nawet potężnego Piotra Wielkiego salwa ok. 40 Harpoonów posłałaby na dno. A czy okręty LGU US Navy nie są w stanie odeprzeć salwy 8 czy 16 Granitów -śmiem wątpić. Zależnie od profilu lotu. Jako Sea Skimmery to może tak, ale Granit jako Sea Skimmer ma zasięg zredukowany do około połowy (a na dużej wysokości AEGIS dałby radę). 8 czy 16 (czy nawet 20) rakiet przeciw LGU to tak naprawdę niewiele. Przypuszczam ze Amerykańska LGU w ogóle nie dopuścilłaby Kirowa do strzału.
Alf
"Żaden nawodny okręt rosyjski nie ma bowiem na tyle skutecznego systemu obrony przeciwlotniczej, by odeprzeć jednoczesny, zmasowany atak powietrzny bez osłony własnych myśliwców." I dlatego zakup mistrali to frajerstwo straszne! Niech ich kupią nawet 20! Będzie co topić!