Reklama

Siły zbrojne

"Niezłomne" zobowiązanie Niemiec wobec członków NATO? Dwuznaczna postawa Berlina

Fot. Bundeswehr/Bienert.
Fot. Bundeswehr/Bienert.

Minister obrony Republiki Federalnej Niemiec Ursula von der Leyen podczas wizyty w krajach bałtyckich odniosła się do obaw wyrażanych w związku z zagrożeniem ze strony Federacji Rosyjskiej. Wcześniej prezydent Estonii wezwał do ustanowienia o wzmocnionej, stałej obecności sił Paktu – w tym także Niemiec – na Litwie, Łotwie i w Estonii. Władze w Berlinie nadal jednak nie wyrażają zgody na podjęcie tego typu działań.

W trakcie wizyty w krajach bałtyckich minister von der Leyen apelowała między innymi, aby unikać „niedoceniania” zdolności szybkiej odpowiedzi Paktu Północnoatlantyckiego, w tym w kontekście formowania jednostek natychmiastowego reagowania NATO. Zapewniła również, że Berlin podziela obawy krajów bałtyckich odnośnie zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej, a zobowiązanie do obrony krajów bałtyckich określiła jako „niezłomne”.

Wcześniej prezydent Estonii Hendrik Ilves stwierdził w wypowiedzi przytaczanej przez The Telegraph, że NATO powinno rozlokować na stałe w państwach bałtyckich jednostkę przynajmniej wielkości brygady. Serwis tagesschau.de podkreśla, że w jego opinii kluczową rolę we wzmacnianiu sił Paktu Północnoatlantyckiego na Litwie, Łotwie czy w Estonii mogłyby odegrać właśnie Niemcy.

Berlin opowiada się przeciwko stałemu stacjonowaniu jednostek Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie Środkowo-Wschodniej, z uwagi na dążenie do przestrzegania porozumienia Rosja-NATO zawartego w 1997 roku. Jak wiadomo, Pakt Północnoatlantycki zadeklarował, że nie będzie rozmieszczać na stałe znacznych sił wojskowych „w obecnym i przewidywalnym środowisku bezpieczeństwa”. W świetle aneksji Krymu i działań Rosji na Ukrainie przedstawiciele krajów NATO (w tym Niemiec) przyznali, że Moskwa złamała postawnowienia umowy, zawartej w 1997 roku. Berlin dąży jednak nadal do przestrzegania wymienionych wyżej ustaleń przez Pakt Północnoatlantycki.

Niemcy wydzielają natomiast jednostki do formowanych sił natychmiastowego reagowania NATO, będą również uczestniczyć w ćwiczeniach w ramach ciągłej obecności rotacyjnej, m.in. na Litwie. Według litewskiego ministerstwa obrony pierwsi żołnierze Bundeswehry dotarli już na terytorium kraju. Łącznie w manewrach na Litwie weźmie udział ponad 500 niemieckich wojskowych. Zdecydowano również o niewielkim podwyższeniu nakładów na obronę narodową, choć osiągnięcie poziomu zbliżonego do 2% PKB w przewidywalnej perspektywie jest mało prawdopodobne.

W trakcie wizyty na Litwie Ursula von der Leyen poinformowała również, że rząd federalny wesprze starania Wilna o nabycie dwunastu samobieżnych haubic PzH 2000 z nadwyżek Bundeswehry. W maju rozpoczną się szczegółowe negocjacje w tym zakresie. Wcześniej podobne systemy artyleryjskie zostały sprzedane również do Chorwacji.

Dwuznaczna postawa Berlina?

Wizyta minister von der Leyen miała na celu zapewnienie o solidarności ze strony Republiki Federalnej. Jednakże, trudno nie zgodzić się z prezydentem Estonii, że NATO powinno ustanowić stałą obecność w krajach bałtyckich, wzmacniając ich ograniczone (pomimo wdrażanych środków w celu zwiększenia bezpieczeństwa) zdolności obronne i znacznie utrudniając przeprowadzenie ewentualnej agresji.

Niemcy dążą bowiem do przestrzegania porozumienia z Rosją w zakresie, w którym Sojusz deklarował powstrzymanie od rozmieszczania wojsk „w obecnym i przewidywalnym środowisku bezpieczeństwa”. W praktyce oznacza to dobrowolne wykonywanie zobowiązania, unieważnionego przez Moskwę wskutek aneksji Krymu oraz działań na Ukrainie.

Wzmacnianie sił szybkiego reagowania Sojuszu (realizowane także przez Niemcy) oraz ustanowienie stałej obecności powinny być moim zdaniem traktowane jako dwa, wzajemnie uzupełniające się elementy. Trudno zgodzić się z logiką, według której jednostka wzmacniająca siły NATO w wypadku zagrożenia jest substytutem wojsk sojuszniczych, pełniących służbę i gotowych do reagowania w sposób ciągły. Przypomnijmy, że w czasach Zimnej Wojny przerzut wojsk do Niemiec na bardzo dużą skalę (w ramach szkoleń Reforger) ćwiczono pomimo stałej obecności znacznych sił, w tym Stanów Zjednoczonych. Takie rozwiązanie pozwalało na wzmocnienie jednostek obecnych w rejonie ewentualnych działań, zwiększając tym samym szanse powodzenia operacji obronnej i co istotne – wzmacniając system odstraszania.

Wydaje się więc, że Niemcy nadal w pewnym zakresie wykazują dwuznaczną postawę wobec zagrożenia ze strony Rosji dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Z jednej strony podejmowane są bardzo pożądane działania, pozwalające na wzmocnienie zdolności sił zbrojnych, jak i całego NATO, jak choćby udział w siłach natychmiastowego reagowania, czy zwiększenie docelowej liczby czołgów Leopard 2. Jednakże, brak zgody Berlina na stałą obecność wojsk sojuszniczych w krajach bałtyckich czy w Polsce nadal stawia skuteczność systemu obrony kolektywnej pod znakiem zapytania, zwłaszcza w świetle zagrożenia dla Litwy, Łotwy i Estonii, dysponujących ograniczonym potencjałem militarnym.

Reklama

Komentarze (20)

  1. crisis

    tych trzech ze zdjęcia to chyba ostatni niebieskoocy ;)

    1. w

      Wystraszeni, uzbrojeni wypatruja turkow ;) Widac Estoncom i Lotyszom dobrze bylo pod butem pruskiego szweja i wolaja o jeszcze.

  2. lol

    niemcy po prostu chronią swój przemysł i kontakty z/w rosji. jak zrobią coś oddmiennego, to wania to znacjonalizuje, więc grają dwoma piłkami. i jak zawsze dowiemy się ostatni, że już wszystko podzielone

    1. Piotr Kraczkowski

      W czym się wg pana różni pod tym względem RFN od USA? USA kupują od Rosji loty do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i silniki rakietowe, co wspiera wojska kosmiczne Rosji. Czym jest w stosunku do tego jakaś tam termowizja kupiona od Francji lub centrum szkoleniowe od RFN? Niczym. USA kupiły też od Rosji wojskowe helikoptery dla wojska Afganistanu za prawie miliard dol. i płacą Rosji za wynajmowanie bazy logistycznej i drogę zaopatrzenia wojsk USA w Afganistanie. ___USA eksportują do Rosji więcej niż do Polski, bo za ok. 1 mld. dol. rocznie, a tysiące firm i koncernów USA ma swe fabryki w Rosji przekazując Rosji najnowsze technologie. Koncerny USA: ExxonMobil, Boeing, Chevron Corp, General Electric Co, Caterpillar Inc, John Deere, Ford Motor Co, General Motors Co, PepsiCo Inc, Coca Cola, Mars, Cargill Inc, AT&T i Kraft Foods, Microsoft, Google itd. oraz setki mniejszych firm USA przekazują swymi fabrykami w Rosji technologie dual-use i podnoszą ogólny poziom technologiczny Rosji, a więc także w dziedzinie zbrojeń. Gdyby Rosja nie kupiła termowizji od Francji, to kupiłaby od USA.

  3. wunderwaffen

    Alianci wycieli Niemcom jaja a teraz mają pretensje, że Niemcy popiskują falsetem zamiast bronić Zachodniej Cywilizacji. Trzeba było słuchać tego co wręcz krzyczał Georg Patton i Douglas MacArthur, zamiast ulegać rusofilowi Rooseveltowi. Prosili, błagali i grozili, aby obalić nazistów, ale nie dobijać Niemców, tylko wykorzystać Wermacht i wspłonie zgnieść gniazdo zbrodniczego bolszewizmu a prymitywnych kacapów wyprzeć raz na zawsze za Ural.

    1. ghostdog

      @wunderwaffen - Pan sobie żartuje czy może przodkowie z kategorią 1-2 na Volksliście? "Obalić nazistów, ale nie dobijać Niemców"? Ci "naziści" to jakieś zaginione plemię wędrowne czy może goście z innej planety? Poza tym nawet jeśli przyjąć, że 44' istniała w III Rzeszy realna opozycja w postaci narodowych konserwatystów, to warto pamiętać, że była to formacja polityczna Polsce i Polakom wroga. Ci ludzie nie bez powodu popierali NSDAP od lat 30' do pierwszych większych klęsk i popieraliby dalej, gdyby tylko te klęski się nie pojawiły. "Za Ural" planowano wysiedlić nie tyle "kacapów" co większość Słowian (z grupy, której nie objęłaby eksterminacja i która nie zeszłaby z tego świata w wyniku niewolniczej pracy "ku chwale Rzeszy"). Von Stauffenberg i jemu podobni "bohaterowie" tylko tyle spuścili z tonu, że w okolicach 44' liczyli na separatystyczny pokój z Zachodem i granicę na wschodzie..z 1914r. Czy potrzebuje Pan wyjaśnień, jak przedstawiałyby się wówczas granice ewentualnego państwa polskiego? Co do tej niemieckiej "obrony Zachodniej Cywilizacji" - brzmi jak ponury żart. A skoro już jesteśmy przy czarnym humorze, to odwracając należałoby mieć raczej pretensje do Aliantów, że nie mieli jaj, by przeprowadzić coś na kształt nieco bardziej zaawansowanego planu Morgenthau - najlepiej w wariancie z tej mapki: http://i.imgur.com/SnEyIRh.png ;)

    2. Misyu

      Ma Pan rację. Pozostaje mieć nadzieję, że Angela reaktywuje wunderwaffen.

    3. Piotr Kraczkowski

      Hitler mający na rękach zbrodnie na pasażerach statków cywilnych na Atlantyku, ofiary bombardowań w Londynie, w Polsce i Holocaust, Hitler budujący bombę atomową i rakietę dolatującą do Nowego Yorku miał wg pana uniknąć odpowiedzialności i stać się aliantem zasiadając obok Churchila i Roosevelta jak równy z równym, aby posiadając broń atomową ich następnie zniszczyć? Nie wiem, czy generałowie Georg Patton i Douglas MacArthur faktycznie "krzyczeli", to co pan wmawia, ale byli żołnierzami demokracji, a więc ich zadaniem nie było politykowanie, lecz wykonywanie zdań zlecanych przez cywilnych polityków demokracji. _____Przypomnę też, że to USA uczyły ZSRR budować przedsiębiorstwa itp. Między innymi USA zbudowały Leninowi wieżowiec Uniwersytytu Łomonosowa oraz fabrykę traktorów w Charkowie, wielkie huty i wiele innych zakładów ogłaszanych potem przez propagandę sukcesu ZSRR jako dzieło partii i ludu roboczego miast i wsi.

  4. robhood

    tak naprawde niemcy maja gdzies wschod europy lacznie ze wschodem naszego Kraju. czasami mam wrazenie, ze podzial miedzy niemcami i rosja naszego regionu juz zostal dokonany. swiadczy o tym ich opor w jakimkolwiek wsparciu sojusznikow na wschodzie.

    1. rastafaraj

      Myślisz że dlaczego nie mamy dotąd paktu z Niemcami, odmówili tej inicjatywie ciekawe czemu?

  5. gość

    po komentarzach widać że pewnej grupie Polaków (tu szczególnie silnie reprezentowanej) trudno się pogodzić z faktem że niektóre (większość ?) państwa Europy nie podzielają naszego stanowiska wobec Rosji. Ujadamy jak piesek, który czuje za sobą obecność większego brata (zza wielkiej wody) ale niewiele to daje.

    1. Geoffrey

      Nie rozumie Pan, że nie chodzi o to, kto podziela nasze stanowisko a kto nie, tylko o realne zagrożenie? Mamy się kierować tym, "co o nas pomyślą"? Toż to jest jakiś kompleks niższości. Inne państwa nie graniczą z Rosją i mają prawo mieć inne zdanie.

    2. The Guest

      "Niektóre" państwa Europy nie były niszczone przez Rosję przez ostatnie 300 lat tak jak Polska, „niektóre” państwa Europy nie były zaatakowane przez Rosję na początku II wojny światowej i potem z małymi przerwami okupowane przez Rosję przez prawie 50 lat, co znacznie cofnęło nasz kraj w rozwoju. Dlatego niektóre kraje Europy niewiele wiedzą o tym, jaki wy Rosjanie macie niszczący wpływ na swoich sąsiadów i jakim jesteście zagrożeniem dla społeczeństw, w których choć nominalnie, ale jednak szanuje się wolność i godność człowieka, czyli te dwie wartości, które wam Rosjanom szczególnie po 70 latach komuny są całkowicie obce. Dlatego гость/субъе́кт nie wiele mnie obchodzi, co myślisz na temat stosunku Polski i Polaków do twojego pokręconego kraju i roli, jaką odgrywa w naszym kraju „wielki brat “zza oceanu. To jest nasze Polskie zmartwienie a nie wasze Ruskie. No i nie nazywaj mojego kraju i moich rodaków ujadającym pieskiem bo to nie ładnie

  6. gosc

    Niemcy zachowuja sie jakby chcieli byc "bardziej swieci od samego Papieza". A moze bardziej im zalezy na interesach ich przemyslu z Rosja, niz na bezpieczenstwie krajow wschodnich. Jezeli tak sie zachowuja teraz, podczas pokoju, to jak sie zachowaja podczas realenj wojny z Rosja? Mozna przypuszczac, ze ich dzialanie nie wykroczy ponad ich slynne oburzanie sie.

  7. ghostdog

    @Janek I. - Rusty Sparks: dokumenty? twarde dowody? Czego oczekujesz? Że jest gdzieś w berlińskim sejfie papier pod tytułem "Ribbentrop-Mołotow 2.0" i że ktoś w wyniku dziennikarskiego śledztwa go odnajdzie, skopiuje i opublikuje? ;) Bądźmy poważni. Niemcy i Rosja spokojnie, pragmatycznie i bez fajerwerków budują strategiczne partnerstwo od czasów Khola i Gorbaczowa do dziś, kryzys ukraiński jedynie je zawiesił. I jak już ktoś tu napisał - Niemcy nie patrzą na Rosję jak na zagrożenie. Patrzą na Rosję właśnie jak na strategicznego partnera, owszem: trudnego, wizerunkowo kłopotliwego ale jednak stanowiącego atrakcyjną alternatywę wobec relacji transatlantyckich, które z niemieckiego punktu widzenia ograniczają ich podmiotowość. Ta alternatywa to projekt "Europy od Lizbony po Władywostok", czyli "eurazjatycka" oferta rosyjska promowana zarówno drogą oficjalną przez Kreml (w tym przez samego Putina) jak i przez wiodących współczesnych twórców rosyjskich doktryn geopolitycznych i ich sympatyków. Alternatywa ta jest oczywiście bliższa niemieckiej racji stanu niż dalsze wiązanie UE z USA ale póki USA nie przekieruje 100% swojego zainteresowania na Pacyfik, Niemcy nie będą mogli sobie pozwolić na otwarty powrót do projektu Mitteleuropa (tym razem połączonego taśmociągiem ;) z projektem Eurazja). Muszą kluczyć, lawirować, grać na dwa fronty, stawiać bierny opór amerykańskim jastrzębiom i ich potencjalnym sojusznikom w krajach Europy Środkowej i Wschodniej itd. Co do "dowodów" - dziwi mnie, że tak wielu osobom umknął ten fragment niedawnego porozumienia Mińsk2 (będącego de facto przyklepaniem rozbioru Ukrainy) sygnowanego przez Niemców, Francuzów i Rosjan: "Przywódcy są niezmiennie oddani idei utworzenia wspólnej przestrzeni kulturalno-naukowej i gospodarczej od Atlantyku po Ocean Spokojny na fundamencie pełnego poszanowania prawa międzynarodowego i zasad OBWE." A tak komentuje to prezes Komitetu Wschodniego Gospodarki Niemieckiej Eckrad Cordes: "Idea sformowania wspólnej przestrzeni gospodarczej od Lizbony do Władywostoku po spotkaniu na szczycie w Mińsku otrzymała nowy impuls". Warto też w tym kontekście wspomnieć słowa Georgea Friedmana ze Stratfor (cyt za RP): "Rosja nie jest już konkurentem Ameryki, to regionalna potęga, problem dla Polski, nie dla Stanów Zjednoczonych. [...] O wiele poważniejszym problemem byłby sojusz Rosji i Niemiec. Niemiecka technologia i kapitał połączony z rosyjskimi surowcami: to byłoby wyzwanie dla Stanów Zjednoczonych! Temu Ameryka jest gotowa przeciwdziałać. [...] Dlatego tak poważnie w Waszyngtonie rozważa się zastąpienie NATO porozumieniami dwustronnymi. Tyle że jest problem także z Polską, która wciąż jest bardzo zaangażowana we współpracę z Niemcami, z UE i z NATO. Jeśli Polacy będą wciąż uważali, że Niemcy są dla nich najważniejszym partnerem, jak Amerykanie mają z nimi współdziałać?"

    1. mk

      ten komentarz Friedmana był stricte do nas...on miał wywołać u nas reakcje...szczególnie w tym okresie kiedy mamy coś kupić dla nas za ok 40 mld $...im bardziej zależy na nas niż może się wydawać...kto bez nas z nimi (US) w tym sojuszu (NATO) jest bliżej...i komu na tym zależy żebyśmy nie byli (Niemcy)?

    2. Janek I. - Rusty Sparks

      Co do idei "wspólnej przestrzeni gospodarczej od Lizbony aż po Władywostok" to dla mnie jest to nic innego jak troszkę zmodyfikowany Dugin za poparciem samego Putina, Sieczyna i niektórych silowików, czyli nieśmiertelna rosyjska, panslawistyczna idea euroazjatycka. Bez całej Ukrainy, a także bez Kazahstanu (N. Nazarbajew ma do tego projektu znaczące obiekcje, poza tym sam oboawia się o rosyjskie "zielone ludziki" w swoim kraju) projekt nierealny. I nawet, obecnie problematyczne, przyszłe hipotetyczne poparcie Niemiec dla tego projektu, temu projektowi nie pomoże. Co do słów szefa STRATFOR-u, to zgadzam się z nimi w 100%. Widzę jednak jedno podsawowe "ale." A mianowicie, by powstrzymać nieuchronne zbliżenie Niemiec i Rosji, która zaburzy równowagę euroazjatycką potrzebna jest silna Polska (wsparta przez silne: Rumunię, Finlandię, ewentualnie Turcję z Izraelem). Ale do tego niezbędna jest coroczna pomoc wojskowa podobna do tej, która otrzymują: Izrael, Egipt czy Afganistan. W obecnych czasach jest na świecie tylko pięć państw, które moga "pstryknąć palcem" i raz, dwa są w stanie otrzymać (nie twierdzę, że takową obecnie dostają) znaczącą pomoć wojskowo-gospodarczą. Są to: Japonia, Wielka Brytania, Korea Południowa, Australia oraz Filipiny. Polska powinna zrobić wszystko, by dołączyć do tej "piątki." Warto pprzekonywać stale Waszyngton, iż to w jego interesie leży duże wzmocnienie Polski (stały kontyngent wojsk amerykańskich w Polsce, coroczna znacząca pomoc dla polskiej armii itd.), które nie dopuści do odrodzenia się bismarckowskiego sojuszu niemiecko-rosyjskiego. Czy zgodzi się Pan ze mną w tej kwestii? Pozdrawiam. J.I. P.S. Oczywiście w Niemczech cały czas żywe są idee niemiecko-rosyjskiego sojuszu czy nawet "koncertu mocarstw." Poniżej podaję link do jednego z niepokojących (z polskiego punktu widzenia) raportu niemieckiej Fundacji Nauka i Polityka napisanego pod redakcją Markusa Kaima i Kirsten Westphal: http://www.swp-berlin.org/en/publications/swp-comments-en/swp-aktuelle-details/article/new_pan_european_order.html

    3. Geoffrey

      @Ghostdog: "Niemcy nie patrzą na Rosję jak na zagrożenie. Patrzą na Rosję właśnie jak na strategicznego partnera, owszem: trudnego, wizerunkowo kłopotliwego ale jednak stanowiącego atrakcyjną alternatywę wobec relacji transatlantyckich". Należy jeszcze zadać pytanie: "którzy Niemcy". Ponieważ część Niemców doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że "strategiczna współpraca" Niemiec i Rosji, które mają diametralnie różne systemy funkcjonowania, może się skończyć dwojako: albo Rosja zostanie zapleczem surowcowym Niemiec ( wygra model niemiecki), albo Niemcy zostaną zapleczem technologicznym i finansowym Rosji. Wiedząc choćby na przykładzie Chodorkowskiego, lub przejęciu białoruskiego przemysłu, jak Rosja szanuje zasady rynku kapitałowego, Niemcy nie mają żadnych szans na wygraną w tej "współpracy", która skończy się drugim DDR. To pojedynek szachistów, w którym jeden z graczy używa pistoletu. Tu Niemcy są niemal tak zaślepieni rosyjską propagandą, jak Francuzi. Na szczęście nie wszyscy.

  8. Piotr Kraczkowski

    RFN ma całkowitą rację, że należy stawiać na deeskalację. Tym bardziej, że RFN i Polska są wstanie błyskawicznie przyjść krajom bałtyckim na pomoc. RFN ma też wynik rozmów dyplomatycznych w tej sprawie z Rosją - jeśli Rosja wiarygodnie stwierdza, że nie zamierza atakowaś krajów bałtyckich, to trzeba to także uwzględnić. ____Przede wszystkim jednak NATO nie oznacza spełnianie życzeń polskiego Osła Trojańskiego, bo oznacza to pewną esklację konfliktu w Ukrainie oraz wzrost korupcji w polskiej obronności na konto obrony przez RFN.

    1. Janek I. - Rusty Sparks

      A Pan znowu z tym "osłem trojańskim" wyskakuje. Przypomnę Panu, że to ekipa SLD pod wodzą Millera była najbardziej proamerykańska w ciągu ostatnich 25 lat. A Sikorski w Berlinie w 2011 jasno stawiał na Niemcy jako wiodącą siłę w Europie i strefie Euro. Poza tym mam pytanie, na kogo po kryzysie ukraińskim chce Pan postawić w kwestii polskiego sojuszu strategicznego? Na Niemcy, które posiadają mniej czołgów niż Polska oraz które również mają nie mniejsze niż my problemy ze sprzętem wojskowym, a co więcej nie chcą przeznaczać 2% PKB na armię? Czy naprawdę nie dostrzega Pan tego, że poza USA (w mniejszym stopniu poza Brytyjczykami) nie mamy na kim oprzeć naszego bezpieczeństwa? J.I.

    2. kzet69

      Rosja i wiarygodność to oksymoron...

    3. Geoffrey

      "Rosja wiarygodnie stwierdza" - żart roku. Rosja już dawno utraciła zdolność przekazywania informacji. Cała jej polityka informacyjna jest skierowana na osiąganie celów politycznych. Mówiąc wprost - Rosja mówi to, co jest potrzebne do realizacji jej celów. A od dłuższego czasu fakty wskazują na to, że celem Rosji jest szeroko rozumiana ekspansja - gospodarcza, propagandowa i terytorialna. Między oświadczeniem Putina, że "nie zamierza" zająć Krymu, a przyłączeniem go do Federacji Rosyjskiej nie upłynęły nawet dwa miesiące.

  9. DF

    Na nasze szczęście NATO już dawno naruszyło zasady porozumienia Rosja-NATO zawartego w 1997 roku i teraz jesteśmy możemy czuć się przez nich bronieni. Wtedy Rosja się na to zgodziła, bo była za słaba. Teraz NATO sięga po Ukrainę i Gruzję i wielkie larum, że to Rosja łamie porozumienie zajmując Krym i to jeszcze powołując się na paradoks z Kosowa. Jedyny większy sojusz militarny i to jeszcze obronny, który rozrasta się mimo braku oficjalnego przeciwnika. Nie Rosja wcale nie powinna czuć się zagrożona. To tak jakby Rosja pierwsza otwierała swoje bazy w Płd. Ameryce.

    1. Gojan

      Drogi Paradoksie, czy chodziło Ci może o "precedens" z Kosowa?

    2. antyDF

      "DF: Na nasze szczęście NATO już dawno naruszyło zasady porozumienia Rosja-NATO" Na nasze szczęście propaganda Kremla jest od prawdy łatwo odróżnialna.

    3. Tania Rosjanka

      Twierdzenie przez Putina, iż NATO przyjmując kolejnych, nowych członków staje się agresorem wobec Rosji jest mniej więcej tym samym co apel złodzieja mieszkającego w bloku, iż każdy mieszkaniec, który zamontuje sobie w drzwiach zamek ogranicza jego wolność i osacza i będzie to traktowane jako akt agresji wobec niego.

  10. oleum

    Niemiecka opinia nie jest najwazniejsza w tej sprawie. Decyduje USA. Niemcy maja kilkadziesiat sprawnych smiglowcow i 250 czolgow. Oni nie sa w stanie obronic nawet siebie

    1. Max

      Ale zmagazynowanych Leopardow 2 a4 maja ogromne ilości.

    2. Piotr Kraczkowski

      RFN sama jest wstanie pokonać Rosję w wojnie konwencjonalnej.

    3. Alfons > oleum

      Mylisz się, RFN dysponuje 1935 czołgami.Dokładnie 150 jednostek Leopard 2 A4 plus 835 jednostek A5, A6, A7 i 950 jednostek Leopard 1 A5 stąd dysponują potężną i nowoczesną pięścią pancerną w Europie.Ponadto na Bundeswehrę warto będzie spojrzeć za 10-11 lat góra, gdyż będzie to wówczas najnowocześniejsza armia w Europie i jedna z najnowocześniejszych na świecie zob. raporty SIPRI.Rację ma pan Piotr Kraczkowski, a kiedy twierdzi, iż w wojnie konwencjonalnej RFN jest wstanie samodzielnie pokonać Rosję, choć uważam, iż przy bardzo dużym wysiłku.Wierze, że do tego nigdy nie dojdzie, a Europa pozostanie kontynentem bez wojen.

  11. Albatros

    Czy nie lepiej kupić patrioty w zamian za stałe bazy amerykanów (a nie nato) w Polsce? Umowa dwustronna, a Niemcom nic do tego. Tyle tylko że zapewne w US musi się zmienić prezydent na jakiegoś normalnego, no i u nas zmiany ekipy rządzącej tez by były wskazane. Obecni za nic Niemcom się nie będą narażać - z wiadomych powodów.

  12. Orkan

    Niemcy są DWULICOWYMI draniami. Układają się z Rosją, że może ona zając terytorium Polski tylko do Wisły. Nie pozwalają na stałe stacjonowanie sił USA w Polsce i u Bałtów. Z drugiej sytrony chcą być odbierani jako gwaranta bezpieczeństwa. Przecież to w ich interesie aby trzymać Moskali jak najdalej od Wolnego Świata. Trzeba tylko wygonić Moskali z Obw. Królewieckiego.

    1. Janek I. - Rusty Sparks

      Zbytni fatalizm w Pana komentarzu. Obecnie Niemcy są zbytnio "spętani" swymi powiązaniami w ramach UE i NATO, by mogli dogadywać się ponad głową Polski, czy nie daj Boże USA. Owszem, Niemcy prowadzą aktywną politykę międzynarodową, ale ramy instytucjonalne NATO i UE, a także nieformalne powiązania z USA zbytnio ich ograniczają, by prowadzili w 100% niezależną politykę zagraniczną niezależną od USA w skali globalnej. Warto podkreślić szczególnie te trzy ostatnie wyrazy. Pozdrawiam. J.I.

    2. kzet69

      "Układają się z Rosją, że może ona zając terytorium Polski tylko do Wisły. " Cytat z gotowca z Kremla???

  13. nrn

    "Akt podstawowy o stosunkach dwustronnych, współpracy i bezpieczeństwie między NATO i Federacją Rosyjską (1) Paryż, 27 maja 1997 r. " Konia z rzędem temu, kto znajdzie tam zobowiązanie NATO do nierozprzestrzeniania sie na wschód, albo do rozmieszczania wojsk.

    1. Janek I. - Rusty Sparks

      Proszę posłuchać byłego polskiego ambasadora przy NATO, Pana Nowaka. Powiedział on wprost, że wspomniane zobowiązania NATO wobec Rosji zostały przypieczętowane pierwszego dnia szczytu madryckiego NATO latem 1997 roku. Wtedy do Kwaśniewskiego/Buzka podeszli emisariusze rządów USA, UK, Francji, Niemiec i Włoch i zaproponowali Polsce wejście do NATO pod trzema warunkami: żadnych znaczących sił NATO na terenie nowo przyjętych państw, żadnych znaczących baz wojskowych umieszczonych tamże, żadnych sił nuklearnych rozmieszczonych tamże. Oczywiście Kwaśniewski/Buzek przystali na takie dictum Zachodu. Czesi oraz Węgrzy postąpili podobnie. Jeszcze raz odsyłam do wypowiedzi Pana Nowaka. Pozdrawiam. J.I.

    2. ghostdog

      Po prawdzie coś tam ;) się znajdzie. Kluczowy fragment o rozmieszczaniu stałych sił: "NATO reiterates that in the current and foreseeable security environment, the Alliance will carry out its collective defence and other missions by ensuring the necessary interoperability, integration, and capability for reinforcement rather than by additional permanent stationing of substantial combat forces." Oczywiście nie jest to żadne twarde zobowiązanie, a co najważniejsze: między tym, czym w roku 1997 było "current and foreseeable security environment" a tym, co mamy teraz jest PRZEPAŚĆ. Już wcześniejsze działania Rosji podważały sens tego porozumienia, a aneksja Krymu zwyczajnie je unieważniła.

  14. Frankofon Bydgoszcz

    Niemieckie wojsko i doradcy kto ich tu miło powita?

  15. A_S

    Wyjątkowa obłuda Niemiec. Jak można dotrzymywać zobowiązań wobec Rosji nie dotrzymującej żadnej umowy?

  16. Lucek

    Niemcy sa tak słabi że za kilka lat jak się dozbroimy to pokonamy ich szybciej niż oni nas z Rosją w 1939 roku. Żartowałem ale pacyfizm Niemiec jest zagrożeniem dla ich demokracji bo ich społeczeństwo z całym szacunkiem to nie ten sam naród idący ślepo za Hitlerem. Przeciez oni tam mają miliony Turków,Kurdów,Polaków,Jugoli,Arabów,Afrykanów i innych przybyszów.

  17. groo

    Umieszczenie wojsk w krajach nadbaltyckich dalo by kacapom pretekst to przesuniecia duzej ilosci wojsk w poblize granic co zmniejszylo by czas potrzebny na organizacje uderzenia.

    1. antyniedźiwedź

      o czym ty mówisz? - przy bałtyckich granicach stacjonuje już kilkadziesiąt tys. kacapów. rozumowanie "unikamy pretekstów" to prosta droga do zagłady, także naszej, takie "nie drażnijmy niedźwiedzia" u nas i u bałtów winno stacjonować tyle sprzętu i ludzi, co po drugiej stronie granicy, ruskiej i białoruskiej. OK - nie więcej, wtedy byłby to jakiś "pretekst"

    2. Orkan

      To by odstraszało Rosję od ewentualnej agresji. Nie odwrotnie. Sorry, ale piszesz jak ruski troll. Wyrażasz typowy dla ruskich sposób myślenia: poczucie życia w oblężeniu i postrzeganie reszty świata jako wroga.* *) Za Gazetą Polską 15 kwietnia 2015r, "Cyberwojna Putina".

  18. edi

    Niemcy NIE MA POROZUMIENIA z 1997 roku bo to były zapewnienia na gębę gdy Rosja nie napadała kolejnych krajów.Niemcy pamietajcie gdy Rosja łyknie Bałtów i Polskę to BERLIN będzie mogła gów.m obrzucać z za granicy i skończy się multi kulti i gender.

  19. Au

    Zgoda Niemiec na stacjonowanie NATO w Polsce , na Litwie , Łotwie i Estonii de facto oznacza marginalizację roli Niemiec w Europie Centralnej i wzrost roli Polski. Niemcy zrobią wszystko ,żeby do tego nie dopuścić , bo jest to sprzeczne z ich racją stanu. Reszta jest już tylko dopisywaniem legendy.

    1. AlFret

      Z drugiej strony przesuniecie jednostek amerykanskich do Polski, Rumunii czy panstw nadbaltyckich pozwoli Niemcom na bardziej niezalezna polityke oraz wymusi wylozenie 2% PKB na armie. Niemcy i Japonia zawsze po 1945 r. wydawaly mniej z uwagi na wojska okupacyjne aliantow. Oczywiscie uniemozliwią takze niemiecka potencjalna ekspansje na wschod do Polski.

    2. Janek I. - Rusty Sparks

      Czy ja wiem? Niemcy i tak są obecnie "uwiązani" dwojako: zarówno poprzez członkostwo w NATO (ma powstrzymywać przed Niemieckim militaryzmem) oraz przez członkostwo w UE. Gdyby Niemcom naprawdę zależałoby na uzależnieniu się od USA i reszty państw Zachodu, to najpierw by wyszły z NATO (albo z NATO i UE łącznie) albo starałyby się o własną broń atomową. Jak wiadomo, obie czynności nie są obecnie wdrażane przez RFN. Pozdrawiam. J.I.

    3. Janek I. - Rusty Sparks

      Tak w ogóle, to nie chce mi się wierzyć, by zwiększenie oecności sił NATO w Polsce i Pribałtyce byłoby sprzeczne z niemiecką racją stanu. Przecież ochrona kolektywna jest kamieniem więgielnym NATO, poza tym w interesie Niemiec leży by potencjalny konflkt nie toczył się na terytorium RFN. Zwiększenie obecności wojskowej we wschodniej flance NATO tylko wzmacnia położenie strategiczne Niemiec (to tutaj przerzucane byłyby uzupełnienia następnie rzucane na front wschodni). Trudno mi sobie wyobrazić, by w Urzędzie Kanclerskim Niemiec istniał jakiś tajny dokument, który by stwierdzał, że wzmocnienie wojskowe ze strony NATO Polski i Pribałtyki jest sprzeczne z niemiecką racją stanu. Niemcy nie są chyba aż takimi idiotami. Wg mnie ich obecna polityka jest wypadkową historycznych relacji z Rosją (kompleks napadającego, który przegrał II WŚ) oraz wymogów eksportowo-inwestycyjnych ichniejszej gospodarki (duże inwestycje w Rosji). Dodałbym jeszcze do tego dosyć idealistyczne spojrzenie obecnej ekipy rządzącej RFN na Rosję Putina. To właśnie te kwestie, a nie jakieś wyobrażenie o marginalizacji pozycji Niemiec w Europie po instalacji NATO-owskich baz w Europie Środkowej, determinują niemiecką politykę obrony i bezpieczeństwa odnośnie wschodniej flanki Sojuszu. Pozdrawiam. J.I.

  20. AlFret

    Inflanty zawsze przechodzily z rak do rak. Czy byly to rece niemieckie, szwedzkie, polskie czy rosyjskie... Nie dziwie sie ludziom tamtych terenow, ze nie chca tam Polakow, jednak obecnosc poprzednio wspomnianych krajow niekoniecznie musi oznaczac stabilizacje. Moze Anglikow tam jeszcze nie bylo, a chyba maja chec zaistnienia w akwenie Baltyku.

Reklama