Reklama

Siły zbrojne

Niemcy zwiększą budżet armii. Pośpieszna rezygnacja z poboru „błędem”

Fot. Bundeswehr/Marco Dorow
Fot. Bundeswehr/Marco Dorow

Kanclerz Angela Merkel zaapelowała o zwiększenie wydatków obronnych, wskazując iż Niemcy muszą zaangażować się „jakościowo” w światowy system bezpieczeństwa. To z kolei ma pozwolić na utrzymanie woli i gotowości działań partnerów po „obu stronach Atlantyku”. Z kolei poseł Hans Peter Bartels z partii SPD zajmujący się sprawami Bundeswehry nazwał „pośpieszną” rezygnację z obowiązku służby wojskowej „błędem”.

Angela Merkel opowiada się za zwiększeniem wydatków obronnych przez Niemcy. Jak podaje tagesschau.de, w wypowiedzi dla parlamentarzystów podkreśliła, iż Niemcy muszą angażować się „racjonalnie” i „jakościowo” w systemie bezpieczeństwa, aby inni partnerzy, po obu stronach Atlantyku, zachowali gotowość do działań. W praktyce można to odczytać jako apel o podwyższenie nakładów na obronę narodową, gdyż ich obecny poziom znacząco odbiega od wymogów Sojuszu Północnoatlantyckiego (udział w PKB na poziomie ok. 1,17%), co ma bezpośrednie i negatywne przełożenie na zdolności Bundeswehry.

Pierwsze decyzje o zwiększeniu wydatków obronnych w Niemczech zostały podjęte jeszcze w 2014 roku i zaowocowały podniesieniem planowanych nakładów na rok ubiegły do 32,97 mld euro. Pierwotnie planowano wydanie 32,25 mld euro, a w 2014 roku na obronę przeznaczono 32,4 mld. W ubiegłym roku przyjęto wytyczne, zakładające zwiększenie wydatków na 2016 rok do 34,2 mld euro, a następnie stopniowo do 35 mld w 2019 roku. Podwyższenie wydatków na obronę w 2016 roku miało zaowocować niewielkim zwiększeniem wskaźnika ich udziału w PKB, ale nadal plasuje się on na bardzo niskim poziomie, wynoszącym około 1,17%.

Minister obrony Ursula von der Leyen zaapelowała w ubiegłym roku o co najmniej utrzymanie tego wskaźnika w przyszłych latach, z czym wiązałoby się niewielkie podnoszenie realnego budżetu na obronę zgodnie z tempem wzrostu niemieckiej gospodarki (np. 1,7% w 2015 roku). Podjęto też kroki w celu planowego wydatkowania środków z budżetu - obecnie w wypadku opóźnień większych programów mogą one być przesuwane na inne, np. zakupy amunicji.

Jednakże, w celu odbudowy zdolności bojowej Bundeswehry, nawet w jej istniejących strukturach, szczupłych w wielu istotnych dla konwencjonalnego konfliktu zbrojnego obszarach, konieczne może się okazać zwiększenie dynamiki przyznawania dodatkowych środków. Należy tutaj wziąć pod uwagę braki w ukompletowaniu personelu, czy problemy z utrzymaniem sprzętu.

„Pośpieszna” rezygnacja z poboru i nieprzemyślane reformy.

Obecnie niemiecka armia angażowana jest w szereg zadań, których ostatnia reforma Bundeswehry po prostu nie przewidziała. Niemiecka armia była kształtowana z myślą o prowadzeniu działań stabilizacyjnych, udział w misji obrony kolektywnej uznawano za mało prawdopodobny. W ramach reformy liczebność Bundeswehry ograniczono do maksymalnie 185 tysięcy żołnierzy (ta liczba uwzględniała 2,5 tys. rezerwistów), a faktycznie wojskowych w służbie czynnej jest zaledwie 177 tysięcy.

Poseł partii SPD Hans-Peter Bartels, zajmujący się sprawami Bundeswehry, wskazał w niedawnym wywiadzie dla Die Welt, że spodziewał się zmniejszenia liczebności armii w ramach procesu profesjonalizacji z 250 do 200 tysięcy. Jak wskazano wyżej, obecnie niemieckie siły zbrojne dysponują znacznie niższą liczbą wojskowych, 200 tysięcy. To, z kolei, przekłada się na niski stopień gotowości istniejących jednostek, i to pomimo, że znaczna część struktur została całkowicie rozwiązana (np. w zakresie naziemnej obrony przeciwlotniczej).

Teraz z [nadejściem] kryzysu rosyjsko-ukraińskiego, obrona kolektywna ma nowe znaczenie. Wierzę, że pośpieszne odejście od obowiązku służby wojskowej było błędem. Właściwie nie było pomysłu na okres przejściowy do nowej armii ochotniczej [nie opartej o pobór powszechny – red.]

poseł Hans-Peter Bartels dla Die Zeit

Czytaj więcej: Niemcy: "Konieczne pełne wyposażenie armii". Berlin traci potencjał obronny

Z kolei w wywiadzie dla Die Zeit poseł Bartels zwracał uwagę na obciążenie struktur osobowych. Wydaje się więc, że reforma Bundeswehry była przeprowadzona w dużej mierze pod dyktando celu politycznego i chęci zaoszczędzenia środków finansowych, a nie utrzymania (nie mówiąc o wzmocnieniu) zdolności operacyjnych w większości obszarów. Potwierdzeniem tego są pierwsze głosy, już oficjalnie wyzwające do wzmocnienia stanu osobowego armii (chociażby drogą ukompletowania istniejących jednostek), czy wcześniejsze zwiększenie docelowej liczebności czołgów Leopard 2 i KTO Boxer w jednostkach, będące de facto odrzuceniem założeń reformy.

Czytaj więcej: Niemcy podniosą liczebność Bundeswehry? „Reforma nie zakładała wzrostu zagrożeń”

Wcześniej poseł Bartels apelował też m.in. o zapewnienie pełnego ukompletowania jednostek w sprzęt, czy zwiększenie wydatków obronnych w tempie szybszym, niż wynikałoby to jedynie ze wzrostu niemieckiej gospodarki i utrzymanie wskaźnika udziału w PKB na tym samym poziomie. Jak wiadomo, obecny stan sprzętu Bundeswehry zmusił do przekazywania wyposażenia z wielu innych jednostek w celu uzyskania odpowiedniego stopnia relatywnie nielicznego komponentu, wydzielonego do tymczasowych sił natychmiastowego reagowania w 2015 roku.

Innym problemem jest zachęcenie obywateli Niemiec do podejmowania zawodowej służby wojskowej. Hans Peter-Bartels wskazywał na błędy w planowaniu ochotniczej służby wojskowej, jaka zastąpiła pobór, polegające na stawianiu – po szkoleniu podstawowym – zbyt niskich wymagań żołnierzom, gdyż część z nich po zakończeniu kursu nie była przyporządkowana do konkretnej roli w strukturach armii.

Należy podkreślić, że zarzuty stawiane obecnej strukturze Bundeswehry dotyczą nie tyle samego założenia zawieszenia poboru, co sposobu jego realizacji. Armia "ochotnicza" została bowiem wprowadzona bez odpowiedniego zabezpieczenia finansowego (zawodowe siły zbrojne są z definicji droższe i to pomimo, że są mniej liczne), pośpiesznie i raczej na bazie decyzji politycznych, niż opartej o realne założenia analizy w zakresie zdolności

Z uwagi na zmiany sytuacji geopolitycznej okazuje się, że konieczny jest większy nacisk na „klasyczne” zdolności i możliwość bardzo szybkiego osiągania gotowości bojowej, co wymaga pełnego ukompletowania w ludzi i sprzęt, a także dysponowania odpowiednią liczbą jednostek pancernych (tutaj zdecydowano już o wzmocnieniu sił), artylerii czy obrony przeciwlotniczej. Jednocześnie armia jest angażowana w misje poza obszarem kraju, w większym niż planowano wcześniej zakresie (Afganistan, Mali, loty nad Syrią, wsparcie szkoleniowe dla wojsk Regionalnego Rządu Kurdystanu itd.).

Dodatkowo Bundeswehrę obciąża zaangażowanie kilku tysięcy żołnierzy w pomoc imigrantom i uchodźcom, co w dłuższym okresie może się odbić na procesie szkolenia. Według oficjalnych zapowiedzi, tego typu operacje będą kontynuowane do lata tego roku, ale przebieg kryzysu migracyjnego pokazał już wielokrotnie, że założenia europejskich polityków co do jego skali i skutków mogą okazać się dalece zbyt optymistyczne.

Nie ulega wątpliwości, że odbudowanie zdolności niemieckiej armii do wystawiania dużych jednostek (do wielkości dywizji) do kolektywnej operacji obronnej, w krótkim czasie i pomimo zaangażowania w misje stabilizacyjne, wymaga znacznego zwiększenia wydatków obronnych. To nie musi oznaczać dążenia do formowania nowych związków taktycznych (brygad, dywizji), ale uzyskanie odpowiedniego poziomu ukompletowania istniejących oraz nasycenia ich jednostkami bojowymi (np. batalionami w brygadach) i wsparcia.

Pozostaje pytanie o realną zdolność do podjęcia tego typu działań. W 2015 roku udało się uzyskać nadwyżkę budżetową, podczas gdy większość krajów europejskich (w tym najbogatszych, jak Wielka Brytania czy Francja) boryka się z deficytem. Działania w celu rozszerzenia zdolności armii w zakresie pożądanym z punktu widzenia NATO wymagałyby jednak woli politycznej i odejścia od znacznej części założeń, które stały u podstaw reformy Bundeswehry wprowadzanej już w czasach rządów Merkel – w dużo większym zakresie, niż obecnie – o co w Niemczech może być bardzo trudno.

Przedstawiciele Republiki Federalnej, w tym cytowany w artykule poseł Bartels bardzo często postulują rozszerzenie międzynarodowej współpracy wojskowej, w ramach koncepcji nazywanej często ogólnie jako „europejska armia”. O ile w pewnych obszarach kooperacja jest ze wszech miar pożądana (szkolenie we współdziałaniu, do pewnego stopnia - zakupy sprzętu), o tyle musi ona być realizowana z zachowaniem pełnej suwerenności poszczególnych państw, tak jak się to dzieje przy podejmowaniu decyzji w ramach NATO. Działania Unii Europejskiej, w obszarach innych niż polityka bezpieczeństwa budzą tutaj wiele wątpliwości, a sama kooperacja żadną miarą nie zastąpi konkretnych zdolności, których brakuje zdecydowanej większości państw europejskich – w tym dysponującym największym Niemcom.

Czytaj więcej: "Europejska armia" nie zastąpi własnych zdolności

Dodatkowym czynnikiem, który może przeszkodzić w odbudowie zdolności Bundeswehry, jest kryzys migracyjny – powodujący nie tylko obciążenie dla budżetu, ale też poważne ryzyko destabilizacji sytuacji w kraju, a w dalszej przyszłości mogący przyczynić się do niekorzystnych zmian na scenie politycznej. Dlatego też rola Niemiec – ramowego państwa NATO, z uwagi na potencjał polityczny, gospodarczy i obronny (pomimo wszystkich problemów armii) – jednego z filarów Sojuszu w kolektywnym systemie bezpieczeństwa jeszcze długo będzie stać pod znakiem zapytania.

 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (25)

  1. Cienki Bolek

    W odwiecznej zbiorowej świadomości Anglosasów - Słowianie są gorszym rodzajem ludzi. To tak samo jak dla nas - Cyganie. Nie łudźcie się, że kiedykolwiek oni zbrojnie przyjdą nam z pomocą, dokładnie tak samo, gdyby polska armia miała ruszyć z interwencją zbrojną na pomoc rumuńskim terytoriom z dużą ilością ludności cygańskiej.

    1. sers

      Historii poucz się trochę ,już nie raz i dwa Niemiec walczył pod polskim sztandarem.

    2. Extern

      W świadomości Anglosasów to każdy jest od nich gorszy i tu naszej Słowiańskiej jakiejś specjalnej pozycji bym nie szukał. Wiadomo po prostu że oni dbają o własne interesy i jeśli w ich interesie by było nam pomóc i by to mogli zrobić to by to zrobili. Jeśli nie zrobili to znaczy że wcześniej zrobili dokładny "research" czy im się to opłaca. W ciemno bym stawiał na ich zmysł do ochrony własnych interesów. Jeśli sprawimy jakoś że ich interesy będą tożsame z naszymi to spokojnie na nich możemy liczyć. Jeśli stwierdzimy jednak że nasz interes nie jest im po drodze to lepiej jak najszybciej szukajmy innych możliwości.

  2. zLoad

    Problem Bundeswhery jest taki, ze moze byc zmuszona do obrony wlasnych obywateli przed muzulmanami, to jest wspierania dzialan policji. Jesli by ktos zaatakowal ich zewnetrzne granice moga byc zmuszeni do walki na 2 fronty, kiedy jeden z nich szabruje i rabuje wszystkie sklepy i mieszkania zamoznych niemcow po calym kraju. Jak zobacza transporty zywnosci czy ubran dla wojska tez to rozkradna(muzulmanie, uchodzcy itp). Juz widac jak traktuja cywilne ciezarowki. Niedlugo to bedzie najwiekszy problem krajow zachodu, pilnowanie cywilnych transportow.

  3. Podpułkownik Wareda

    Do internauty o nicku "Drzewko"! " ... propaganda komunistyczna, której głównym założeniem było szczucie Nas na Niemców już dawno się skończyła". (...). Internauto! Twój dzisiejszy komentarz zawiera dwa podstawowe wątki tematyczne. Zacznę od drugiego wątku, który jest jednoznaczny i, mam nadzieję, w pełni zrozumiały dla większości forumowiczów: otóż, zgadzam się i podpisuję pod Twoim stwierdzeniem dot. NATO oraz Unii Europejskiej, a także naszych zobowiązań wobec sojuszy, do których - jak słusznie przypomniałeś - nikt nas na siłę nie wciągał. To bardzo istotne, sami tego chcieliśmy i nie narzekajmy, że teraz mamy określone obowiązki, które wynikają z przynależności do tych organizacji. Podkreślam: w tej sprawie jesteśmy zgodni! Natomiast, Twój pierwszy wątek w dzisiejszym komentarzu, dot. propagandy komunistycznej - już nie jest taki jednoznaczny. Ja, w przeciwieństwie do Ciebie, nie wiem czy głównym założeniem propagandy komunistycznej w powojennej Polsce - było szczucie nas na Niemców? Zakładam, że znajomość funkcjonowania mediów publicznych (byłych i obecnych), to jest dla Ciebie chleb powszedni. No dobrze, nie mam powodów, aby twierdzić, że jest inaczej. Internauto! Nie wiem, na ile jesteś biegły w historii PRL-u i czy pamiętasz tamten okres z autopsji, czy jedynie z literatury, innych środków masowego przekazu oraz opowiadań osób starszych wiekiem? Tak czy inaczej, przypomnę krótko jedynie dwie sprawy: w latach 1970-1980, w tzw. dekadzie gierkowskiej - bezpośrednio odpowiedzialnymi za propagandę byli dwaj, niesławnej pamięci ludzie, a mianowicie: sekretarz KC PZPR Jerzy Łukaszewicz oraz - niedawno zmarły - były prezes Radiokomitetu Maciej Szczepański (w l. 1972-1980). I obaj - bez przesady - z pozycji swoich stanowisk uprawiali tzw. propagandę sukcesu, z koszmarnymi dla Polski skutkami. Pomimo tego, doskonale pamiętając tamten okres, nie zauważyłem, aby propaganda w czasach - umownie zwanych gierkowskimi - szczuła Polaków na Niemców. Powtarzam: ja tego nie zauważyłem! Powiem więcej, to właśnie w czasach gierkowskich, nastąpiło realne zbliżenie Polski do ówczesnej Republiki Federalnej Niemiec, o NRD nawet nie wspominam. Przyznaję natomiast, że zdecydowanie inaczej w dziedzinie propagandy, było w czasach rządów Władysława Gomułki (1956-1970). W tamtych latach, odpowiedzialnym za funkcjonowanie instytucji tzw. nadbudowy ideologicznej był, dzisiaj niemal już zupełnie zapomniany - Zenon Kliszko. Podobno bardzo cenił poezję Norwida oraz uwielbiał muzykę jazzową. Niemniej, miał opinię człowieka mało sympatycznego i przedstawiciela betonu partyjnego. Natomiast, prezesem Radiokomitetu (w l. 1956-1972) był były minister Kultury i Sztuki Włodzimierz Sokorski. Postać barwna i nietuzinkowa, chociaż dzisiaj również - prawie zupełnie zapomniana. Ci dwaj, decydowali o kierunkach propagandy komunistycznej w Polsce na przełomie lat 50-tych i 60-tych XX wieku. Jednak najważniejsze, kluczowe decyzje dot. propagandy, podejmował osobiście Władysław Gomułka, który z kolei miał opinię satrapy z poczuciem misji dziejowej. Podobno(!?). Przyznaję, rzeczywiście oficjalna propaganda partyjna i państwowa w tamtym okresie była antyniemiecka. Pozostaje pytanie: dlaczego była taka, a nie inna ówczesna propaganda? Co najmniej z kilku powodów. Pamiętajmy, że wówczas żyło pokolenie, które pamiętało doskonale lata wojny, okupacji niemieckiej, prześladowań, zbrodni ludobójstwa i terroru hitlerowskiego. Bardzo żywe były wspomnienia żołnierzy polskich walczących z Niemcami, byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych i niemieckich obozów zagłady oraz niemieckich obozów jenieckich, a także pracy przymusowej Polaków na rzecz III Rzeszy. Tego nie można było bagatelizować. Ani wówczas, ani obecnie. Ponadto, moim zdaniem, wpływ na kształt ówczesnej propagandy antyniemieckiej w Polsce - miała również osoba samego Władysława Gomułki. Przypomnę jedynie, że Gomułka przeżył lata wojny - znajdując się na terenach pod okupacją niemiecką i cierpiał na autentyczne fobie antyniemieckie. Miał okazję osobiście obserwować codzienne prześladowania ze strony Niemców oraz zorganizowany, wręcz pedantyczny terror niemiecki. Przy okazji, nie da się ukryć ani zatuszować, że duży wpływ na naszą ówczesną propagandę antyniemiecką miała również Moskwa. Rosjanie, obok polskich komunistów, mieli również swój interes i wyraźny cel, aby propagandę w Polsce skierować na tory antyniemieckie, a nie antyradzieckie. To oczywiste! Należę do pokolenia, które urodziło się po wojnie i nie mnie oceniać w pełni ludzi, którzy przeżyli wojnę i okupację - niemiecką bądź radziecką. I na zakończenie: rzeczywiście, przez wiele lat w okresie PRL-u, mieliśmy do czynienia z czymś, co umownie nazywamy - propagandą antyniemiecką. Co do tego, to nie ma żadnych wątpliwości. Ale ... Czy możemy powiedzieć, że było to klasyczne szczucie Polaków na Niemców, nawet w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku? Osobiście, tak bym tego nie nazwał. Moim zdaniem, to za dalekie określenie. Jednak zdaję sobie sprawę z faktu, że wiele osób może mieć odmienne zdanie w przedmiotowej sprawie. I pewnie też będą mieli swoje racje.

    1. Drzewko

      Bardzo dziękuję za naprawdę ciekawą odpowiedź na mój komentarz. Faktycznie był trochę emocjonalny, bo czasami męczą mnie już te antyzachodnie komentarze, podważanie naszych powiązań ze światem zachodu czy wiara w całkowitą samowystarczalność, siłę czy tendencja do uważania jakbyśmy "wszystkie rozumy pozjadali". Masz rację, nie znam czasów PRL-u z autopsji. Jak upadał uczyłem się dopiero w pierwszych klasach podstawówki, a przytoczone czasy Gierka, czy tym bardziej Gomółki, to dla mnie naprawdę wyłącznie historia, której uczyłem się na studiach i czytałem w rożnych opracowaniach. Tym samym moje podejście do tych zagadnień jest bardziej zdystansowane, niż osoby, która wtedy żyła i opiera się wyłącznie na wiedzy książkowej. Zgadzam się, że w latach 70-tych retoryka antyniemiecka była już całkiem inna niż w latach Gomółki. Nie zmienia to również faktu, że Polacy jeszcze długo po wojnie mieli pełne prawo sąsiadów z zachodu szczerze nienawidzić. Czasy się jednak zmieniają, a bezpieczeństwo i sojusze zmieniają się dynamicznie. Musimy za tym wszystkim nadążać, a nie żyć sentymentami i historią. Ja również uważam, że w miarę możliwości powinniśmy budować swój potencjał obronny nie zapominając jednak, że nie jesteśmy żadną potęgą i bez sojuszu z krajami zachodnimi (w tym Niemcami) nie zagwarantujemy sobie pełnego bezpieczeństwa. Pozdrawiam.

    2. zLoad

      Nikt tu nikogo na nikogo nie szczuje. Ale niemcy nam jasno pokazali ze licza sie tylko i wylacznie INTERESY. Tu nie ma miejsca na zadne sentymenty. Jesli w interesie naszego zachodniego sasiada bedzie , zeby na wiejskiej zasiadal slaby nieumiejetny rzad , to bedzie skrycie podejmowal takie kroki. Poprzez swoje koncerny w Polsce, poprzez oplacanych lobbystow, poprzez swoje media.

  4. zLoad

    "Jakosciowo" w swiatowy system bezpieczenstwa. Hehe Co to znaczy? Oczywiste jest ze chca wydawac wiecej pieniedzy na rozwoj nowych technologii. Niech sie angazuja. Ich armia jest ubezwlasnowolniona przez muzulmanow. Jesli tylko sprobuje sie ruszyc z kraju w dzielnicach najwiekszych miast rozpetaja sie zamieszki. To samo domyslam sie z Francja. Rosja slabnie z dnia na dzien. Naszym zagrozeniem obecnie sa Chiny. I podobne kraje do ktorych przeniesiona zostala produkcja w ostatnich parudziesieciu latach. Merkel musi zrozumiec ,ze czas Niemiec jako przywodcy w UE sie konczy. Teraz beda sie liczyc kraje w ktorych wszyscy obywatele pracuja a nie podpalaja auta siedzac na zasilkach.

  5. pragmatyk

    niech oni się skupia na bezpieczeństwie wewnętrznym bo niedługo będą mieć bunt islamu i wojnę domową albo terroryzm na epicką skalę.

  6. Jw4646

    Polska jak zwykle zostanie z ręką w nocniku . Nie wyciągamy wniosków z przeszłości , nie analizujemy naszej historii i to będzie naszą zgubą . Potrafimy się tylko kłócić i ta wewnętrzna niezgoda znowu doprowadzi nas do klęski . Kiedy ten durny naród zrozumie ,że może liczyć tylko na siebie . Żaden obcy kraj nie będzie walczył a tym bardziej umierał za Polskę . Takimi idiotami są tylko Polacy ( za naszą i waszą wolność ) , którzy ochoczo umierają za interesy innych .To od nas zależy suwerenność i bezpieczeństwo naszego kraju a nie od żadnych papierowych sojuszy .Polska leży w takim położeniu geograficznym ,że zawsze powinna być przygotowana i czujna .Nie ma się co oszukiwać ani Niemcy ani Rosja nie są przychylne Polsce . Już dawno powinniśmy wejść w posiadanie broni atomowej , która jest jedynym prawdziwym gwarantem bezpieczeństwa . Tylko nie piszcie ,że wspólnota międzynarodowa by nam nie pozwoliła bo to zakrywa na śmiech . Izrael dał radę , Pakistan dał radę , Iran albo już ma albo wkrótce będzie miał . W Polsce potrzeba tylko do tego woli politycznej .

    1. Max Mad

      Chłopie nie bajdurz... atomówki to tylko w TV co najwyżej. Tak samo "woli politycznej" brakuje byśmy mieli kolonię na Marsie pewnie. Tu chodzi człowieku o kasę i to w astronomicznych ilościach, rozumiesz to ASTRONOMICZNYCH! Coś nam nie wychodzi budowa jednej elektrowni atomowej a ty chcesz głowice mieć. Nie ma na to kasy, nawet małego procentu na to nie ma. Z pustego nie nalejesz!

    2. kim1

      Popieram. Trzeba zakasać rękawy i do pracy. Posiadanie broni atomowej oraz możliwości jej wykorzystania (rakiety) w dzisiejszej sytuacji to nasz priorytet. Niepodległość kraju jest bezcenna. Inaczej prędzej czy później czeka nas powtórka z historii

  7. Darek

    PKB wg siły nabywczej (PPP) Niemiec to tylko 4 x PKB(PPP) Polski. Jesli u nas wydatki na obronnosc to 2%, a u nich 1,17% to efektywnie mamy tylko/az polowe ich budzetu. Sila nabywcza jest dobra do obliczen, bo żołd, koszty sa wg tego liczone. Gdyby - wlasnie gdyby - srodki byly tak samo efektywnie wykorzytane, to dwukrotna przewaga jest zbyt mala na ofensywe. Wiec sami sa niegrozni.

    1. trx

      Tak tylko jaka jest struktura tych wydatków? U nas np. duża część budżetu MON idzie na emerytury wojskowe zdaje się, czy w Niemczech jest podobnie czy raczej emerytury są finansowane spoza budżetu ich MON?

    2. kryty

      To jeszcze dobitniej pokazuje przepaść jaka jest w wydatkowaniu budżetów w PL i DE ... biorąc pod uwagę, że trzon naszej armii stanowią czołgi które dostaliśmy od Niemiec za złotówkę. No i liczenie wg siły nabywczej nie bardzo ma się do obronności, gdzie gdy kupujemy za granicą (samoloty, śmigłowce, OP) to nasza siła nabywcza nie ma żadnego znaczenia, kontrakty są międzynarodowe.

    3. tak tylko

      Juz odpowiedzialem tobie pod postem trx'a, co jest nie tak z metoda PPP, ale jezeli uwazasz, ze ona ma cos wspolnego z realiami to mam pytanie: Wedlug ciebie polski budzet MON to mniej-wiecej polowa budzetu MON Niemiec( w tym PPP). Bundeswehra jest prawie dwa razy wieksza od WP. Czyli liczac na zolnierza maja podobny budzet jak Polska[wedlug twojej metody PPP :)]. Dobrze mysle? Wydaje mi sie, ze tak, wiec do sedna sprawy: Dlaczego wiec WP wyglada przy BW jak skansen i dostaje nawet od tej BW uzbrojenie z demobilu i nalezy ono do najnowoczesniejszego i najlepszego w WP? Dlaczego roznica w jakosci i ilosci uzbrojenia jest tak razaca na niekorzysc WP? Szczegolnie Marynarka Wojenna moze byc tutaj doskonalym przykladem, gdyz w obu armiach traktowana jest po macoszemu i jest najmniej istotna czescia sil zbrojnych, tylko ze MW Niemiec to kosmos z innej planety w porownaniu z muzeum historii urzadzen morskich, inaczej zwanym MW III RP! Tak jest z kazdym rodzajem sil zbrojnych a o satelitach, walce z cyberprzestepczoscia, bronia laserowa itp. nawet nie wspomne! Sam widzisz, ze liczenie PKB metoda PPP jest wymyslem "ku pokrzepieniu serc" wszystkich biedakow tego swiata! Pzdr

  8. czarnyopal

    No tak Niemcy pośrednio przyznają się do błędu, ciekawe kiedy nasi decydenci dojdą do podobnych konkluzji w wyniku ewidentnych zagrożeń. Zawsze twierdziłem że poza armią zawodową powinna istnieć armia rezerwowa z poboru jako że w razie konfliktu i przykrych doświadczeń historycznych Polska powinna liczyć przede wszystkim na siebie.

    1. Dropik

      niczym korea polnocna. moze nawet gorzej bo ci mają Chiny. Co za bzdury .

  9. Drzewko

    Niewiarygodne! A ja myślałem, że propaganda komunistyczna, której głównym założeniem było szczucie Nas na Niemców już dawno się skończyła. A tu czytam komentarze i widzę, że dalej komuś na tym zależy. Zrozumcie, że Polska sama NIGDY nie będzie problemem dla Rosji. Naszą jedyną szansą są odpowiednio dobrane i podtrzymywane sojusze. NATO i UE są jedynym gwarantem bezpieczeństwa i problemem Rosji. A głosy członków sojuszy dotyczące sytuacji w Naszym kraju są jak najbardziej na miejscu. Działania naszych władz faktycznie jakoś dziwnie osłabiają nasze związki w ramach tych sojuszy i tym samym nasze bezpieczeństwo zewnętrzne. Po drugie, nikt nas na siłę do UE nie wciągał. Sami tego chcieliśmy, a uczestnictwo w sojuszu to nie tylko profity, ale również obowiązki, z których absolutnym minimum to zachowanie zasad, które kraje sojuszu uważają za obowiązujące.

    1. OK

      Lepsze od każdego sojuszu są balistyczne rakiety bliskiego i średniego zasięgu z głowicami jądrowymi.

    2. ern

      Nie nazywaj UE sojuszem bo to żaden sojusz i zasady w nim obowiązują tylko kraje poza tzw ścisłym jądrem. Jakoś Berlin czy Paryż mało sobie robią z "zasad" gdy w grę wchodzi ich interes. Zwłaszcza z Rosją. Polska zachowuje wszystkie zasady sojuszu którym jest NATO i ani na krok się z nich nie wycofała, czego nie można powiedzieć o niektórych krajach które obcinają np budżety obronne. Ale ani NATO ani tym bardziej UE nie są problemem dla Rosji. Dla Rosji co najwyżej i to w ograniczonej sferze problemem są Stany Zjednoczone. Ale i to się zmienia. USA potrzebują Rosji w grze globalnej i Polska to dla nich temat dawno odfajkowany. NATO głosami poszczególnych krajów głośno mówi że nie ma ochoty być gwarantem bezpieczeństwa wschodniej europy. Niemcy dbają o to żeby interes Rosji i jej dobre samopoczucie nie zepsuły jakieś istotne zmiany na kierunku wschodnim NATO. Natomiast UE nie może się doczekać kiedy będzie można znowu swobodnie robić biznes w Rosji bez żadnych problemów. Poza tym i tak w większości obszarów i Niemcy i Francja i Włochy robią ten biznes tylnymi drzwiami poza może sferą obronności. Ale tu Rosja nie zabiega bo i tak żaden konflikt z UE jej nie grozi. UE nie jest żadnym gwarantem naszego bezpieczeństwa bo UE to interesy właśnie z Rosją a nie bezpieczeństwo Polski czy Estonii, a nasza pozycja to pozycja dojnej krowy która można w chwili zagrożenia niedźwiedziowi rzucić na żer i w ten sposób oddalić groźbę konfliktu. UE to twór lewicowy i zorientowany na wschód i aby osłabić wpływy USA na kontynencie zrobi wszystko aby promować potworki typu Armia Unijna, która pozostając pod kontrolą Berlina będzie faktycznym anty-NATO w Europie. Putin z Europą nie ma żadnego problemu. To my mamy od wieków problem z sojuszem niemiecko-rosyjskim a dzięki USA które faktycznie oddały Europe Wschodnią pod kontrolę Berlina i właściwie wycofują się militarnie z Europy jesteśmy w punkcie podobnym jak w 1939. I raczej się to nie zmieni.

    3. @

      Niemcy sami nie przestrzegaja zasad, których łamanie widza u innych. Podczas obecnego kryzysu przyjżałem sie nieco ich urzędnikom unijnym i powiem szczerze orły polityki to nie są. Nie bronię rzadu ale kiedyś myślałem, że takie numery jakie Konclerz Merkel wywineła z imigrantami, nikogo się o zgodę nie pytając, nie mogą się zdarzyć...A jednak. Oczywiście Rosja teraz nas nie zaatakuje ale w razie otwartej wojny na Bliskim Wschodzie i np prowokacji w jednym z krajów Bałtyckich cały nasz region może stać się strefą zdestabilizowaną. Bez baz amerykańskich i wpięcia się w system NATOwskiego odporu (jakiego nie ma) nikt tu się nie obroni.

  10. JAN127

    A MÓWI SIĘ MĄDRY POLAK PO SZKODZIE.....

  11. Jacek

    Ta Puma jest świetna , przydałby się taki sprzęt w naszej armii .... szkoda tylko że nie pływa ;-(

    1. scorpion

      90% polskich rzek można przejść nie mocząc tyłka. Większość sprzętu pancernego może brodzć do wysokości 1 metra. Pływalność to duże ograniczenia osłony przeciwpancernej a tym samym przeżywalności załogi w boju. Nasi sztabowcy jak do tej pory nie wyrośli z idei pływalności. Rosomak jest tego durnym przykładem, gdzie pływalnością wykazał się w ...Afganistanie. Dopancerzony już na szczęście nie pływa.

    2. AS1

      No Puma jest fajna tylko cena 10-15 M$ (zalezy od wersji) jest zaporowa , my albo cos sami zbudujeml (LOL) , lub kupimy CV90 (2.9-5.5 M$).

  12. panzerfaust39

    Teraz Merkel pospiesznie do Bundeswehry upchnie nowych Niemców urodzonych w Afryce i na Bliskim Wschodzie a prawdziwi Niemcy będą dalej na każdym kroku indoktrynowani unijnymi wartościami pacyfizmem i humanitaryzmem do tego stopnia że karabinu nie wezmą do ręki nawet gdy Putin zapuka do drzwi

    1. Podpułkownik Wareda

      panzerfaust39! " ... prawdziwi Niemcy ... karabinu nie wezmą do reki, nawet gdy Putin zapuka do drzwi". Internauto! Nie obawiaj się, Putin nie zapuka Niemcom do drzwi. PRZYNAJMNIEJ Niemcom! O Putinie można powiedzieć wiele różnych rzeczy: poważnych, mniej poważnych i zupełnie niepoważnych. Za wyjątkiem jednej: Putin nie jest głupcem, a wręcz odwrotnie - jest zimnym graczem politycznym i bardzo sobie ceni współpracę oraz dobre stosunki z Niemcami. Udowodnił to niejednokrotnie.

  13. Sido

    Udala im sie ta Puma,zakupic licencje uzbroic w Spike to by bylo cos,tylko to nie plywa a u nas wiadomo same bagna i rzeki...No ale zapomnialem teraz Niemcy sa be.....

  14. Waldemar

    A my mamy też osiągnięcia mamy goryla, bwp 2000, andersa no i niewidzialnego super kartonowego pl01 concept - mam nadzieję że szybko kupimy jakąś licencję na czołg tak jak to było z rośkiem.

  15. jj

    oni nie zbroją się bo Rosja. oni się zbroją, bo my...

    1. Białowieski

      Bo my co?

  16. Czerwony Wiewiór

    Czy to tak w ramach współpracy Niemcy-Rosja? A może w związku z ochroną europejek przed tzw. imigrantami? Czy nadal wierzycie naszym zachodnim sojusznikom? Czyżby historia miała się powtórzyć?

    1. panzerfaust39

      Nie to w ramach z bratniej pomocy jaką już niedługo udzielą Polsce na prośbę opozycji i UE zaniepokojonej stanem demokracji nad Wisłą

  17. Maruda

    Tak tylko zapytam - jaki jest stan prawny "przybyszów, emigrantów" pod kątem ewentualnego konfliktu zbrojnego - czy będą brali udział w walkach, zostaną wcieleni do armii czy tak jak teraz będą uciekać do innego kraju czy dekować się gdzieś. Pytanie dotyczy sytuacji w Polsce.

  18. Ojciec 6 dziecivfeu

    Może imigranci byli potrzebni Merkel żeby obudzić społeczeństwo z pacyficznego letargu? Wygląda, że to się udało. Oj idą ciekawe czasy, trzeba się zbroić i mieć dzieci, żeby miał kto przetrwać.

  19. Wafel

    Nie jestem pewien, czy silna Niemiecka armia jest nam na rękę. Im słabsza ich armia, tym bardziej w razie czego będzie im zależeć, żeby nas wzmacniać przeciw Rosji, natomiast sami nie będą stanowili większego zagrożenia w razie geopolitycznej wolty. Bo kto wie, jak będzie wyglądał świat za 25 lat?

    1. Tomasz Stelmach

      Na rękę dla Polski jest aby jej zachodni sąsiedzi mieli słabe armie i własne problemy. By nie powtórzył się scenariusz czechosłowacki i węgierski z lat komuny, ale tym razem z "bratnia pomocą" z zachodu czyli nowej euro-komuny.

  20. GPAS

    Sorki że tak nie w temacie. Czy ktos wie coś o przyszłości 22 batalionu piechoty górskiej w Kłodzku ? Czy ma zostać przekształcony w OT czy wogóle zlikwidowany ? Jeśli nie to w jaki sprzęt będzie wyposażony ??

  21. as

    Pilnie trzeba kupić licencję na K-2 Black Panther i klepać w kraju, sami nie opracujemy Geparda za mało czasu.

  22. Luke

    Nie najlepsza wjadomosc dla Polski! oni maja jakis wmiare sprzet i technologie a polska nie, no moze na papierku!

    1. rcicho

      Ale my mamy pełno dialogów technicznych a oni nie.

  23. atom

    ciekawe w tym kontekście jest odpowiedz na pytanie : ileż to brygad , batalionów w pełni wyposażonych , ukompletowanych i zdolnych do wykonywania zadań jest w naszej Armii, o Dywizjach nie wspominam bo śmiech na sali - wg mojej wiedzy, majac na uwadze systemy walki - żaden z tych szczebli

  24. Quan

    Szykują się do "bratniej pomocy" w Polsce.....

  25. marek

    THOR się zbliża

Reklama