Rozpoczęta ewakuacja niemieckiego uzbrojenia będzie kosztowną i niespotykaną do tego czasu dla Bundeswery operacją logistyczną. Do końca 2014 roku ma zostać wycofanych ponad 1200 opancerzonych pojazdów oraz 4800 kontenerów wypełnionych bronią, amunicją, komputerami, i innymi materiałami używanymi przez niemieckich żołnierzy.
Małe obozy wojskowe, takie jak Faizabad w północnowschodnim Afganistanie zostały już rozebrane. Teraz rozpoczęto zwijanie obozu w Kanduz chcąc zdążyć z opuszczeniem północnego Afganistanu przed ostrą w tamtym rejonie zimą.
Więcej: Mimo kontrowersji, niemiecki przemysł zbrojeniowy odważnie wkracza na rynki arabskie
Część pojazdów jest już w drodze do głównej bazy tranzytowej dla niemieckich wojsk w Mazar-i-Sharif. Niemcy przypuszczają, że transport lotniczy najbardziej wrażliwego sprzętu (np. haubic) do Lipska wyznaczonego jako bazę powrotną będzie ich kosztował 150 milionów euro.
Reszta wyposażenia powróci do Niemiec trzema drogami: północną - przez Uzbekistan, Kazachstan, Rosję i kraje bałtyckie, południową – drogą lądową i powietrzną do Karaczi w Pakistanie a stamtąd drogą morską oraz główną trasą - z Mazar-i-Sharif do tureckiego portu Trabzon i stamtąd przez cieśniny Bosfor, Gibraltar i kanał La Manche do portu Emden.
Więcej: Niemieckie śmigłowce transportowe coraz bliżej Afganistanu
Część wyposażenia jednak pozostaje w Afganistanie, częściowo z powodów ekonomicznych, a częściowo również z powodów politycznych (np. uzbrojenie, pojazdy, agregaty lub żywność). Część będzie również sprzedana w prowincji Kunduz.
(MD)
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie