Reklama

Siły zbrojne

Fot. M.Dura

Negocjacje ws. pocisków manewrujących dla Orki. "Informacja MON - nieprecyzyjna"

Oficjalna informacja, że Ministerstwo Obrony Narodowej zwróciło się do Francji i USA z zapytaniem o możliwość pozyskania rakiet manewrujących dla przyszłych polskich okrętów podwodnych okazała się nieprecyzyjna. Zapytanie zostało bowiem wysłane pisemnie, ale tylko do Amerykanów.

Tymczasem resort obrony w oficjalnym komunikacie wyraźnie wskazuje: „W związku z przygotowaniem wymagań na okręty podwodne nowego typu i decyzją ministra obrony narodowej o potrzebie wyposażenia tych okrętów w pociski manewrujące, MON zwróciło się do producentów pocisków (Francji i USA) z zapytaniem, czy jest możliwe pozyskanie tego typu pocisków do przyszłych polskich okrętów podwodnych”.

Co więcej z tego komunikatu wyraźnie wynika: „Jeden z oferentów dotychczas udzielił pozytywnej odpowiedzi”. Podobne przesłanie można było odczytać na Twitterze, gdzie minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak już 12 marca br. odpowiedział: „Pytamy producentów, czy byliby gotowi sprzedać pociski manewrujące do okrętów podwodnych” i zacytował wpis ze strony resortu obrony „MON zwróciło się do producentów pocisków (Francji i USA) z zapytaniem o możliwość ich pozyskania”.

Minister Siemoniak użył liczby mnogiej również w wypowiedzi dla Polskiego Radia 12 marca br.: „Sprawa była analizowana długo, czy przyszłe nasze okręty podwodne powinny mieć taką zdolność. Podjąłem w zeszłym roku decyzję, że tak. I pytamy wszystkich, którzy są w stanie taką broń dostarczyć”.

Co było w pismach wysłanych do Francji i Stanów Zjednoczonych?

W związku z doniesieniami o działaniach mających na celu pozyskanie pocisków manewrujących zwróciliśmy się do MON o dodatkowe informacje. 17 marca br. otrzymaliśmy odpowiedź z Departamentu Prasowo-Informacyjnego: „obecnie trwa proces badania rynku w zakresie pozyskania tego typu uzbrojenia - dialog z potencjalnymi partnerami ma proces ciągły i z tego powodu wskazanie konkretnej daty jako ,,wyjściowej" nie jest możliwe… oraz: „…Podawanie w tej chwili do wiadomości publicznej dokładniejszych informacji na ten temat nie jest wskazane - mogłoby to osłabić potencjał negocjacyjny strony polskiej jak również tworzyć pole do niepotrzebnej spekulacji w tym zakresie”.

Wiedząc o tym, że daty wysłania obu pism nie powinny być niejawne ponownie autor artykułu zwrócił się do MON z zapytaniem o przekazanie: „…daty wysłania przez MON (lub inną instytucję resortu obrony) pism do producentów pocisków (Francji i USA) z zapytaniem, czy jest możliwość pozyskania rakiet manewrujących dla przyszłych polskich okrętów podwodnych?”.

Odpowiedziano 31 marca br.: „zapytanie o dostępność pocisków manewrujących ze strony Stanów Zjednoczonych, Inspektorat Uzbrojenia przekazał do Ambasady USA w Warszawie 28.01.2015 r.”.  Wyjaśniono również: „…informacje o dostępności takich pocisków od Francuzów, wyłącznie w formie transakcji połączonej z kupnem okrętu podwodnego nowego typu, zostały nam przekazane przez przedstawicieli Ambasady Francuskiej w Warszawie oraz firm DCNS i MBDA już podczas dialogu technicznego, który odbył się w dniach 26-27. 02. 2014 r.”.

„Przejrzyste” postępowanie w sprawie okrętów podwodnych

Bardzo dobrze się stało, że Ministerstwo Obrony Narodowej próbuje zwiększyć liczbę oferentów rakiet manewrujących, ponieważ im ich będzie więcej, tym lepsze warunki można będzie wynegocjować. Wątpliwości budzi jednak kwestia przejrzystości w postępowaniu, o czym świadczą przytoczone wyżej cytaty z informacji resortu obrony.  Zarówno komunikaty MON, jak i odpowiedzi przekazywane mediom lub nawet posłom w sprawie rakiet manewrujących dla okrętów podwodnych są nieprecyzyjne i co najmniej dwuznaczne.

Już samo to, że to nie Ministerstwo Obrony Narodowej wysłało pismo do Ambasady USA w Warszawie (jak wskazywano w oficjalnym komunikacie), ale Inspektorat Uzbrojenia może powodować co najmniej zdziwienie. Mówimy przecież o pozyskaniu broni odstraszania, której wprowadzenie wymaga poważnych negocjacji politycznych na szczeblu rządowym, co znajduje się raczej poza zakresem odpowiedzialności Inspektoratu.

Francuzi i Szwedzi zdecydowali się na ujawnienie dużej części swojej oferty posłom na Sejm RP. Przedstawiciele Francji poszli jeszcze dalej i taką prezentację zorganizowali również dla mediów 9 lipca 2014 r. w Ambasadzie Republiki Francuskiej w Warszawie. Decyzja o wyposażeniu okrętów podwodnych w pociski manewrujące została przedstawiona w listopadzie ubiegłego roku.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (10)

  1. poznaniak

    Czyli teraz można by wyposażyć szwedzkie okręty w amerykańskie rakiety?To świetnie ponieważ Szwecja ma takie samo zdanie o Rosji jak my i nie sprzedaje jej uzbrojenia.Francja z kolei sprzedaje okręty do Indii-najlepszych przyjaciół Rosji w Azji.

  2. 1234

    Artykuł to kolejny przejaw histerii w trosce o francuską wygraną w przetargu na Orkę. A było już tak dobrze, a tu nagle MON wymyślił Tomahawki! Zaraz będzie pewnie artykuł o spisku w MON i jakiś tam pro... nastawieniach w SG WP. Pan Dura deklarował często bezstronność wyrażanych poglądów, ale w przypadku Orki ta "bezstronność" jest niewiarygodna od dawna.

    1. Sky

      Widzę Pan już całkiem odleciał, pewnie na tym Tomahawku.

  3. znowu zostanę zablokowany?

    Powyższy artykuł to zwykłe bicie przysłowiowej piany. Od kiedy to organy państwa mają obowiązek informowania portali internetowych o swoich działaniach na rzecz obronności Polski? Kmd. Dura najwyraźniej nie rozumie, że nie jest pępkiem świata i nie otrzyma wszystkiego na tacy! A robienie sztucznej afery z uprawnieniami poszczególnych resortów zakrawa na... No właśnie, komandorze, na co zakrawa pańskim zdaniem?

    1. EUropa

      Jak to mozliwe, ze Pana cenzura przepuscila? Za kazdym razem, kiedy krytykuje M.D. moje posty nie sa przepuszczane! Co do meritum, zgadzam sie z Panem calkowicie.

    2. MarcPost

      Podstawą transparentności jest swobodny dostęp mediów do informacji publicznej. Dziennikarze informują społeczeństwo o tym co robią władze w określonym temacie. Gwarantuje to konstytucja. Nie rozumiem oburzenia kolegi. Pozdrawiam Pana komandora M. Durę.

  4. Gość

    Myślę że nie będzie problemu z uzyskaniem zgody.

  5. Szczepan Misiuira

    Zacznijmy od tego, że pozyskujemy broń taktyczną (TLAM - Tactical Land Attack Missile) a nie żadnego odstraszania strategicznego i to determinuje szczebel z jakiego prowadzone są (a przynajmniej rozpoczynane) negocjacje. Tomahawki są bronią o ograniczonej dostępności podobnie jak wiele innych produktów (np F22 Raptor), których technologią USA niekoniecznie chcą się dzielić w ogóle lub tylko z wybranymi. Pojawi się potrzeba zaangażowania szczebla politycznego w negocjacje - na pewno MON to uczyni (jeśli naprawdę chodzi o zakup pocisków i OP a nie tylko o propagandową histerię w którą powyższy tekst się tylko wpisuje) Kolejną sprawą jest, że jeżeli strona francuska jak słusznie zauważył MON już wyraziła chęć dostarczenia swojego produktu to obawy autora produktu można odczytać głównie jako dość stronnicze popieranie ich propozycji (ach ta prezentacja dla mediów w ambasadzie Republiki Francuskiej). Rozumię więzi inicjatora artukułu i całego zamieszania z OP i pociskami z Francją (wykształcenie itp) ale z przykrością stwierdzam, że przekracza to już granice dobrego smaku...

    1. Tyberios

      Produkt Francuzi dostarczą pod warunkiem "wygrania przetargu" przez ich okręt... to jest drogi kolego kryminał.

  6. Tyberios

    A czemu mieli by wysyłać zapytanie do Francji skoro ci już jakiś czas temu stwierdzili że sprzedadzą swoje pociski tylko jeżeli ich okręt wygra przetarg... taki mały szantażyk. Zamiast ogłaszać takie informacje powinno być to załatwiane za zamkniętymi drzwiami. I ciekawe czemu jak na razie nie pojawiły się żadne informacje o zainteresowaniu MON produktem Rafael czyli Popeye Turbo SLCM, zaobserwowany zasięg tego nadal "tajemniczego" pocisku to podobno 1.500 kilometrów. I raczej nie było by to obarczone "kontrolą rodzicielską" USA ani szantażowaniem Francji i ustawianiem przez nią w ten sposób przetargu. Niemcy już zintegrowali Izraelski pocisk z Dolphinami więc nie ma problemu by inni oferenci mogli to zrobić, przynajmniej konstrukcyjnie wystarczy zamontować dodatkowe wyrzutnie kalibru 650 mm. Co ponownie pokazano że nie stanowi to większego problemu czy szczególnej ingerencji w konstrukcję. Jest alternatywa... tylko czemu nikt o niej nie wspomina?

    1. ktosiek

      Wg mnie to żaden szantaż, tylko oferta handlowa. Jaki interes mieliby Francuzi w oferowaniu okrętu z obcymi rakietami? Pomijając bezsens wydawania pieniędzy na kosztowną integrację obcych pocisków gdy Scorpene ma już zintegrowane własne.

  7. bambach

    Wysłali zapytanie i załóżmy dostali zgodę od Raytheon pozyskania Tomahawków, ale co im daje zgoda producenta skoro kongres USA musi się zgodzić na sprzedaż, a to nie takie łatwe jak z JASSM.

  8. Seba

    Czy oni zawsze muszą kręcić?

  9. Jan Wąs

    Kolejny artykulik wypełniony niepokojem autora o właściwy wybór, któremu tak bardzo kibicuje. Jak się przeczyta ostatnie, powiązane z tematem okrętu podwodnego artykuły Pana Dury to po prostu nie da się nie dostrzec całej tej panicznej histerii. Każdy krok, każdy gest w stronę konkurencyjnej opcji (nawet nie koniecznie związany z samym przetargiem na OP) budzi kolejne niepokoje i zmartwienia zatroskanego autora. To nawet nie zdrowo w takim ciągłym horrorze trwać...

  10. A_S

    Francuzi nie mają nic do ukrycia. Normalny biznes. Rakiety koniecznie razem z okrętami Polsce, a Rosjanom kody źródłowe sprzedać należy. Że też nic kompletnie sami nie potrafimy zrobić.

Reklama