Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

NATO wycofa samoloty z państw bałtyckich? „Zły sygnał dla Moskwy”

Sojusz Północnoatlantycki zamierza wycofać część samolotów myśliwskich, pełniących służbę w ramach misji ochrony przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich – donosi The Guardian. Redukcja obecności Paktu może zostać odczytana przez Rosję jako sygnał słabości i potencjalnie zachęcić Moskwę do podejmowania agresywnych działań.

  • W misji ochrony przestrzeni powietrznej brały udział także holenderskie F-16, startujące z Malborka. Fot. US National Guard.
    W misji ochrony przestrzeni powietrznej brały udział także holenderskie F-16, startujące z Malborka. Fot. US National Guard.
  • We wzmocnionej misji Baltic Air Policing uczestniczyły także Eurofightery Luftwaffe (na zdjęciu - w trakcie ćwiczenia przechwycenia celu powietrznego). Fot. Bundeswehr/Gyga
    We wzmocnionej misji Baltic Air Policing uczestniczyły także Eurofightery Luftwaffe (na zdjęciu - w trakcie ćwiczenia przechwycenia celu powietrznego). Fot. Bundeswehr/Gyga
  • Fot. st. chor. szt. Adam Roik/CC DO SZ
    Fot. st. chor. szt. Adam Roik/CC DO SZ

Jak pisze The Guardian, Sojusz Północnoatlantycki zamierza ograniczyć liczbę maszyn pełniących służbę w ochronie Litwy, Łotwy i Estonii z szesnastu do ośmiu, a więc o połowę. Oznacza to prawdopodobnie, że sojusznicze myśliwce nie będą już obecne w polskiej bazie w Malborku w sposób ciągły, a na Litwie znajdzie się znacznie mniej myśliwców NATO.

W świetle kryzysu na Ukrainie Pakt zdecydował bowiem o podwojeniu liczby maszyn służących w bazie w Szawlach na Litwie (z 4 do 8) oraz o ustanowieniu obecności dodatkowych kontyngentów (liczących co najmniej cztery myśliwce) w bazie Amari w Estonii oraz w Malborku. W misji uczestniczyły więc kontyngenty wydzielone łącznie przez cztery państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego. Samoloty wielokrotnie brały udział w przechwyceniach rosyjskich samolotów nad Bałtykiem, w tym również dużych formacji, także z udziałem bombowców Tu-22M3 czy nawet strategicznych Tu-95MS.

CZYTAJ WIĘCEJ: 25 rosyjskich samolotów nad Bałtykiem. Bombowce strategiczne prowadzą pokaz siły?

3 sierpnia br. bazę w Malborku opuściły belgijskie myśliwce F-16, które pełniły tam służbę od stycznia, biorąc udział w szkoleniach Baltops czy Noble Jump. Ich wylot jest związany z planami remontu lotniska. W odniesieniu do kolejnych rotacji ppłk Marek Pietrzak z Wydziału Działań Komunikacyjnych DGRSZ poinformował Defence24.pl: „Na razie nie mamy potwierdzenia”. Jak wskazywano wcześniej, najprawdopodobniej więc działania z Malborka nie będą wykonywane w sposób ciągły.

Ponadto w grudniu br. serwis IHS Jane’s informował, powołując się na dowódcę estońskiej bazy, że rotacje z wykorzystaniem lotniska Amari będą kontynuowane przez cały rok 2015. Przypuszczalnie więc redukcje dotkną – w pierwszej kolejności – bazę na Litwie, gdzie będzie prawdopodobnie pełnić służbę „standardowy” kontyngent wydzielony przez jedno państwo oraz właśnie Malbork.

Decyzja o zmniejszeniu liczby samolotów pełniących służbę w ochronie krajów bałtyckich może przyczynić się do obniżenia poziomu bezpieczeństwa krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Może bowiem zostać odczytana przez Moskwę jako sygnał „wycofania” się ze wzmacniania wschodniej flanki, choć zakres misji będzie nadal większy, niż przed kryzysem na Ukrainie.

Rosjanie nie zaprzestali lotów dużych formacji w pobliżu granic krajów bałtyckich, czego dowodem jest incydent z lipca br. kiedy w jednym locie przechwycono 10 maszyn. Fot. MoD UK/Crown Copyright.

Należy zaznaczyć, że nie chodzi tutaj o bezpośrednie zagrożenie agresją, zwłaszcza o charakterze pełnoskalowym. W takiej sytuacji bazy w Estonii czy na Litwie byłyby mocno narażone na zmasowany atak i należałoby wziąć pod uwagę ograniczenie lub nawet wycofanie kontyngentów, jednak przy zapewnieniu ciągłych patroli powietrznych nad państwami bałtyckimi przez samoloty startujące z innych państw. Warto przypomnieć, że ciągły charakter działań wymagałby znacznego zaangażowania, również pod względem ilości wydzielonych środków, nawet jeżeli samoloty nie bazowałyby na Litwie czy w Estonii. W wypadku decyzji o pozostawieniu kontyngentów w wysuniętych bazach, konieczne byłoby ich znaczące wzmocnienie, wraz z zapewnieniem obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej środkami NATO.

Zmniejszenie liczby myśliwców w pewien sposób ogranicza, jednak, możliwości reagowania na „podprogowe” działania, jak np. naruszenia przestrzeni powietrznej. Cytowany przez The Guardian ppłk Jay Janzen z służb prasowych dowództwa sił NATO w Europie stwierdził, że kontyngent będzie odpowiednio przygotowany do wykonywania zadań (w domyśle – reagowania na działania rosyjskiego lotnictwa w pobliżu granic Sojuszu). Nawet jeżeli siły NATO istotnie będą nadal w stanie zapobiec naruszeniom przestrzeni powietrznej, ograniczenie ich liczebności może stanowić zły sygnał polityczny dla Moskwy, w pewien sposób zachęcający do podejmowania dalszych agresywnych działań.

Fot. st. chor. szt. Adam Roik/CC DO SZ

Wzmocniona misja Baltic Air Policing jest bowiem elementem działań wsparcia wschodniej flanki NATO, realizującą postanowienia szczytu z Newport. Podejmowane przez Sojusz środki mają jednak dość ograniczony charakter – w pierwszym rzędzie brak jest decyzji o stacjonowaniu znacznych sił wojskowych, pomimo apeli krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Powoduje to, w pewien sposób, wydzielenie spośród państw NATO członków „drugiej kategorii”.

Podstawą dla tego typu działań, wspieranych np. przez Niemcy, jest umowa pomiędzy Rosją a Sojuszem z 1997 roku, gdzie NATO zobowiązuje się do zaniechania stałego rozmieszczania większych sił „w obecnym i przewidywalnym środowisku bezpieczeństwa”. Moskwa anektując Krym i wprowadzając wojska do Donbasu jednoznacznie złamała te postanowienia ale kraje Paktu nadal ich dochowują.

Pewną zaletą postanowień z Newport jest, z kolei, szeroki udział różnych krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego – zarówno w obecności rotacyjnej, w ćwiczeniach, jak i właśnie w misji Baltic Air Policing. Jakkolwiek nie zapewniało to takiego poziomu bezpieczeństwa jak stałe bazy, to na pewno przyczyniło się do zaznaczenia obecności NATO w regionie – i to nie tylko przez Stany Zjednoczone lecz również kraje europejskie.

We wzmocnionej misji Baltic Air Policing uczestniczyły także Eurofightery Luftwaffe (na zdjęciu - w trakcie ćwiczenia przechwycenia celu powietrznego). Fot. Bundeswehr/Gyga

Zmniejszając zakres misji Baltic Air Policing państwa Paktu mogą – zapewne wbrew intencjom – wysłać Rosji sygnał słabości, gdyż w ten sposób już i tak niewielka misja zostanie ograniczona. Z kolei Moskwa wciąż nie zaprzestała działań, jakie przyczyniły się do rozpoczęcia procesu wzmocnienia wschodniej flanki (aneksja Krymu, wprowadzenie wojsk na Ukrainę, łamanie porozumień rozbrojeniowych). Kontynuowane są również loty dużych formacji wojskowych w pobliżu granic krajów bałtyckich.

Warto także zauważyć, że lotnictwo NATO jest obecnie zaangażowane również w innych obszarach – w pierwszym rzędzie w działania przeciwko tzw. państwu islamskiemu. Operacje prowadzą, oprócz samolotów z USA, także maszyny francuskie, brytyjskie, duńskie, holenderskie czy kanadyjskie. Uczestniczyła w nich również Belgia. Wszystkie wymienione państwa brały udział w Baltic Air Policing.

Nie można więc wykluczyć, że na decyzję Paktu wpływ wywarło także obciążenie sojuszniczego lotnictwa bombardowaniami terrorystów z IS. Ewentualne trudności w utrzymaniu w zagrożonym obszarze – w sposób ciągły - zaledwie około jednej eskadry myśliwców, mogą świadczyć jednak o ograniczonym poziomie zdolności lotnictwa NATO. Nie ulega natomiast wątpliwości, iż znaczny, negatywny wpływ na możliwości sił powietrznych Sojuszu wywarły cięcia budżetowe i redukcje strukturalne, jakie miały miejsce w ostatnich latach.

Ograniczenie zakresu misji Baltic Air Policing może więc oznaczać przekazanie Rosji negatywnego sygnału o braku determinacji w utrzymywaniu wzmocnionej obecności w krajach bałtyckich. O ile byłoby to do zaakceptowania w wypadku wdrożenia innych środków wzmocnienia, nie przewidzianych w Newport (np. stała obecność eskadry myśliwców Paktu w jednej baz w Polsce, niekoniecznie z zadaniem ciągłego wzmacniania Air Policing), o tyle w obecnej sytuacji można to odczytywać jako osłabienie – i tak już ograniczonej obowiązującą interpretacją paktu NATO-Rosja z 1997 roku – obecności Sojuszu w regionie.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama