Reklama

Siły zbrojne

NATO wycofa samoloty z państw bałtyckich? „Zły sygnał dla Moskwy”

  • Fot. Paolo Dala/Flickr/CC3.0
    Fot. Paolo Dala/Flickr/CC3.0

Sojusz Północnoatlantycki zamierza wycofać część samolotów myśliwskich, pełniących służbę w ramach misji ochrony przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich – donosi The Guardian. Redukcja obecności Paktu może zostać odczytana przez Rosję jako sygnał słabości i potencjalnie zachęcić Moskwę do podejmowania agresywnych działań.

Jak pisze The Guardian, Sojusz Północnoatlantycki zamierza ograniczyć liczbę maszyn pełniących służbę w ochronie Litwy, Łotwy i Estonii z szesnastu do ośmiu, a więc o połowę. Oznacza to prawdopodobnie, że sojusznicze myśliwce nie będą już obecne w polskiej bazie w Malborku w sposób ciągły, a na Litwie znajdzie się znacznie mniej myśliwców NATO.

W świetle kryzysu na Ukrainie Pakt zdecydował bowiem o podwojeniu liczby maszyn służących w bazie w Szawlach na Litwie (z 4 do 8) oraz o ustanowieniu obecności dodatkowych kontyngentów (liczących co najmniej cztery myśliwce) w bazie Amari w Estonii oraz w Malborku. W misji uczestniczyły więc kontyngenty wydzielone łącznie przez cztery państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego. Samoloty wielokrotnie brały udział w przechwyceniach rosyjskich samolotów nad Bałtykiem, w tym również dużych formacji, także z udziałem bombowców Tu-22M3 czy nawet strategicznych Tu-95MS.

CZYTAJ WIĘCEJ: 25 rosyjskich samolotów nad Bałtykiem. Bombowce strategiczne prowadzą pokaz siły?

3 sierpnia br. bazę w Malborku opuściły belgijskie myśliwce F-16, które pełniły tam służbę od stycznia, biorąc udział w szkoleniach Baltops czy Noble Jump. Ich wylot jest związany z planami remontu lotniska. W odniesieniu do kolejnych rotacji ppłk Marek Pietrzak z Wydziału Działań Komunikacyjnych DGRSZ poinformował Defence24.pl: „Na razie nie mamy potwierdzenia”. Jak wskazywano wcześniej, najprawdopodobniej więc działania z Malborka nie będą wykonywane w sposób ciągły.

Ponadto w grudniu br. serwis IHS Jane’s informował, powołując się na dowódcę estońskiej bazy, że rotacje z wykorzystaniem lotniska Amari będą kontynuowane przez cały rok 2015. Przypuszczalnie więc redukcje dotkną – w pierwszej kolejności – bazę na Litwie, gdzie będzie prawdopodobnie pełnić służbę „standardowy” kontyngent wydzielony przez jedno państwo oraz właśnie Malbork.

Decyzja o zmniejszeniu liczby samolotów pełniących służbę w ochronie krajów bałtyckich może przyczynić się do obniżenia poziomu bezpieczeństwa krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Może bowiem zostać odczytana przez Moskwę jako sygnał „wycofania” się ze wzmacniania wschodniej flanki, choć zakres misji będzie nadal większy, niż przed kryzysem na Ukrainie.

Rosjanie nie zaprzestali lotów dużych formacji w pobliżu granic krajów bałtyckich, czego dowodem jest incydent z lipca br. kiedy w jednym locie przechwycono 10 maszyn. Fot. MoD UK/Crown Copyright.

Należy zaznaczyć, że nie chodzi tutaj o bezpośrednie zagrożenie agresją, zwłaszcza o charakterze pełnoskalowym. W takiej sytuacji bazy w Estonii czy na Litwie byłyby mocno narażone na zmasowany atak i należałoby wziąć pod uwagę ograniczenie lub nawet wycofanie kontyngentów, jednak przy zapewnieniu ciągłych patroli powietrznych nad państwami bałtyckimi przez samoloty startujące z innych państw. Warto przypomnieć, że ciągły charakter działań wymagałby znacznego zaangażowania, również pod względem ilości wydzielonych środków, nawet jeżeli samoloty nie bazowałyby na Litwie czy w Estonii. W wypadku decyzji o pozostawieniu kontyngentów w wysuniętych bazach, konieczne byłoby ich znaczące wzmocnienie, wraz z zapewnieniem obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej środkami NATO.

Zmniejszenie liczby myśliwców w pewien sposób ogranicza, jednak, możliwości reagowania na „podprogowe” działania, jak np. naruszenia przestrzeni powietrznej. Cytowany przez The Guardian ppłk Jay Janzen z służb prasowych dowództwa sił NATO w Europie stwierdził, że kontyngent będzie odpowiednio przygotowany do wykonywania zadań (w domyśle – reagowania na działania rosyjskiego lotnictwa w pobliżu granic Sojuszu). Nawet jeżeli siły NATO istotnie będą nadal w stanie zapobiec naruszeniom przestrzeni powietrznej, ograniczenie ich liczebności może stanowić zły sygnał polityczny dla Moskwy, w pewien sposób zachęcający do podejmowania dalszych agresywnych działań.

Fot. st. chor. szt. Adam Roik/CC DO SZ

Wzmocniona misja Baltic Air Policing jest bowiem elementem działań wsparcia wschodniej flanki NATO, realizującą postanowienia szczytu z Newport. Podejmowane przez Sojusz środki mają jednak dość ograniczony charakter – w pierwszym rzędzie brak jest decyzji o stacjonowaniu znacznych sił wojskowych, pomimo apeli krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Powoduje to, w pewien sposób, wydzielenie spośród państw NATO członków „drugiej kategorii”.

Podstawą dla tego typu działań, wspieranych np. przez Niemcy, jest umowa pomiędzy Rosją a Sojuszem z 1997 roku, gdzie NATO zobowiązuje się do zaniechania stałego rozmieszczania większych sił „w obecnym i przewidywalnym środowisku bezpieczeństwa”. Moskwa anektując Krym i wprowadzając wojska do Donbasu jednoznacznie złamała te postanowienia ale kraje Paktu nadal ich dochowują.

Pewną zaletą postanowień z Newport jest, z kolei, szeroki udział różnych krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego – zarówno w obecności rotacyjnej, w ćwiczeniach, jak i właśnie w misji Baltic Air Policing. Jakkolwiek nie zapewniało to takiego poziomu bezpieczeństwa jak stałe bazy, to na pewno przyczyniło się do zaznaczenia obecności NATO w regionie – i to nie tylko przez Stany Zjednoczone lecz również kraje europejskie.

We wzmocnionej misji Baltic Air Policing uczestniczyły także Eurofightery Luftwaffe (na zdjęciu - w trakcie ćwiczenia przechwycenia celu powietrznego). Fot. Bundeswehr/Gyga

Zmniejszając zakres misji Baltic Air Policing państwa Paktu mogą – zapewne wbrew intencjom – wysłać Rosji sygnał słabości, gdyż w ten sposób już i tak niewielka misja zostanie ograniczona. Z kolei Moskwa wciąż nie zaprzestała działań, jakie przyczyniły się do rozpoczęcia procesu wzmocnienia wschodniej flanki (aneksja Krymu, wprowadzenie wojsk na Ukrainę, łamanie porozumień rozbrojeniowych). Kontynuowane są również loty dużych formacji wojskowych w pobliżu granic krajów bałtyckich.

Warto także zauważyć, że lotnictwo NATO jest obecnie zaangażowane również w innych obszarach – w pierwszym rzędzie w działania przeciwko tzw. państwu islamskiemu. Operacje prowadzą, oprócz samolotów z USA, także maszyny francuskie, brytyjskie, duńskie, holenderskie czy kanadyjskie. Uczestniczyła w nich również Belgia. Wszystkie wymienione państwa brały udział w Baltic Air Policing.

Nie można więc wykluczyć, że na decyzję Paktu wpływ wywarło także obciążenie sojuszniczego lotnictwa bombardowaniami terrorystów z IS. Ewentualne trudności w utrzymaniu w zagrożonym obszarze – w sposób ciągły - zaledwie około jednej eskadry myśliwców, mogą świadczyć jednak o ograniczonym poziomie zdolności lotnictwa NATO. Nie ulega natomiast wątpliwości, iż znaczny, negatywny wpływ na możliwości sił powietrznych Sojuszu wywarły cięcia budżetowe i redukcje strukturalne, jakie miały miejsce w ostatnich latach.

Ograniczenie zakresu misji Baltic Air Policing może więc oznaczać przekazanie Rosji negatywnego sygnału o braku determinacji w utrzymywaniu wzmocnionej obecności w krajach bałtyckich. O ile byłoby to do zaakceptowania w wypadku wdrożenia innych środków wzmocnienia, nie przewidzianych w Newport (np. stała obecność eskadry myśliwców Paktu w jednej baz w Polsce, niekoniecznie z zadaniem ciągłego wzmacniania Air Policing), o tyle w obecnej sytuacji można to odczytywać jako osłabienie – i tak już ograniczonej obowiązującą interpretacją paktu NATO-Rosja z 1997 roku – obecności Sojuszu w regionie.

Reklama

Komentarze (17)

  1. Ciekawski

    Dlaczego Litwa, Łotwa i Estonia nie zrobią zrzutki na zakup jakichś używanych myśliwców, aby przynajmniej stworzyć jakieś pozory samowystarczalności. Jak długo oni zamierzają pasożytować na sojusznikach ? Chyba wspólny zakup 12 używanych F-16 czy Mirage-2000 (po 4 sztuki dla każdego kraju, czyli po 2 pary dyżurne) nie był by takim wielkim obciążeniem dla tych 3 krajów ? Te 12 myśliwców załatwiło by sprawę, to ilość wystarczająca do realizacji zadań wykonywanych obecnie przez NATO.

    1. TomZZ

      Okazuje się jednak, że tego typu zrzutka przerasta możliwości budżetowe 3PB. Nie dość że SZ mają skromniutkie, wciąż niezbyt dobrze wyposażone (w wielu przypadkach bazowali na donacjach dużych państw NATO), to jeszcze teraz w związku ze zwiększonym zagrożeniem ze wschodu muszą inwestować w nowoczesny sprzęt rozpoznawczy i uderzeniowy a także wywiad. Np. wydatki na obronność Litwy na 2015 rok zostały zaplanowane w wysokości $ 0,5 mld (1.1% PKB), a Polski w tym samym czasie ok. $10 mld (1.95% PKB). Przy czy Litwa w 2015 r. wyda kwotowo najwięcej z 3PB (Łotwa - $ 0,3 mld, Estonia - 0.4 mld). Razem 3PB na 2015 r. dysponuj ą więc kwotą $ 1,2 mld na wydatki obronne.

  2. TomZZ

    Czy autor uważa, że aby informacja dotarła do odbiorców trzeba ją 5 razy powtarzać. Tyle właśnie razy użyto w artykule sformułowania iż, redukcja obecności Paktu może zostać odczytana przez Rosję jako sygnał słabości i potencjalnie zachęcić Moskwę do podejmowania agresywnych działań. Myślę, że odbiorcy portalu są na tyle inteligentni, że nie potrzebują utrwalania informacji powtarzanej wielokrotnie. Zamiast tego brakuje w artykule informacji np. na temat dotychczasowego zaangażowania państw sojuszniczych i sprzymierzonych - trochę liczb, dat danych etc.czyli trochę więcej wysiłku....

  3. paw

    Czyli negocjacje na linii Rosja-USA trwają w najlepsze, a my widząc ruchy negocjatorów zastanawiamy się o co chodzi. Stąd te dziwne wiadomości ( patrz również wypowiedz Łukaszenki).

  4. taki jeden

    I słusznie, bo taka kosztowna zabawa w kotka i myszkę nie prowadzi do niczego, poza wątpliwymi walorami ćwiczebnymi. Jeżeli Rosjanie latają w strefach neutralnych, nie naruszając terytorium innego kraju, to i tak nic im nie można zrobić, czy mają włączoną identyfikację czy nie. Przechwytywanie ma sens gdy naruszą granice terytorium innego kraju lub jego przywilejów ekonomicznych, o ile intruz ma włączoną identyfikację. Jeżeli jej nie ma, wlatuje skrycie, to po prostu należy go zestrzelić, traktując jako agresora lub potencjalne zagrożenie aktem terroru. Rosjanie nie mieli z tym problemu zestrzeliwując koreańskiego rejsowego Boeinga 747 nad Kamczatką. Trzeba im tylko przedstawić to w oficjalnej nocie dyplomatycznej, żeby byli w pełni świadomi co ich czeka. Odpowiedzialność i konsekwencje będą wówczas po ich stronie. To jedyna metoda, żeby skończyć z tym cyrkiem. I dość patyczkowania.

    1. ito

      "Rosjanie nie mieli z tym problemu zestrzeliwując koreańskiego rejsowego Boeinga 747 nad Kamczatką"- proponuję dowiedzieć się czegoś o zdarzeniu zanim się coś napisze- nie dość, że przeniosłeś miejsce zdarzenia o kilkaset kilometrów to jeszcze napisałeś bzdurę- mieli ogromny problem z zestrzeleniem intruza (kilkaset kilometrów od najbliższego korytarza mogli się spodziewać wszystkiego- ale nie samolotu komunikacyjnego)- czekali i straszyli (myśliwce) intruza bardzo długo, w końcu zestrzelili tuż przed wejściem nad terytorium ZSRR. A najbardziej prawdopodobnym intruzem (znowu odsyłam do poczytania jak rzecz wyglądała) był dla nich amerykański samolot szpiegowski na płatowcu boeinga, tak więc zestrzelenie jawiło się jako prosta droga do potężnej konfrontacji. Samoloty wojskowe mają prawo poruszać się w międzynarodowej przestrzeni poza korytarzami powietrznymi z wyłączonymi transponderami. "po prostu należy go zestrzelić, traktując jako agresora"- życzę szczęścia. Przy takim podejściu zwykły durny błąd nawigacyjny kończysz konfliktem zbrojnym. Bałtyk jest ciasny, o błędy łatwo, a nie bądźmy dziennikarzami i nie pieprzmy głupot- loty z okolic Petersburga do Kaliningradu i z powrotem MUSZĄ się odbywać wzdłuż granic Finlandii i Krajów Bałtyckich, nie ma innej drogi. Rzeczywiście starty myśliwców do każdego niezidentyfikowanego przelatującego nad Bałtykiem samolotu są kosztownym idiotyzmem. Zupełnie wystarczyłaby identyfikacja przez zwykły samolot, lub dron, patrolowy- i prowadzenie na radarach OPL (o ile są do tego zdolne, jeśli nie- wymagają pilnej modernizacji).

  5. Zgred

    Redukcja nie jest błędem. W tym roku więcej maszyn rosyjskich spadło z powodu nadmiernej eksploatacji niż w działaniach wojennych na przestrzeni dekady. Lepiej żeby latali, i spadali niż miało by NATO wydawać grube pieniądze za to żeby Rosjanie stali w bazach.

  6. realizm

    Przy całej wiedzy o niedoskonałości NATO, nieruchawości i politycznej niespójności tego sojuszu, to jednak jest on zasadniczo inną wartością niż gigantyczna i zdezelowana ruska machina wojenna. Zachód to nie sowiety, gdzie do dziś nikt nie liczy się z ludzkim życiem (życiem żołnierza) i kosztami. Tutaj istotny jest stosunek środki/efekty. Jeśli oceniono, że efekty BAP (polityczne i wojskowe) można osiągnąć mniejszymi środkami, to tak właśnie się czyni. Nie potrzeba w krajach bałtyckich armady przestarzałych, nieremontowanych, spadających ruskich gwiazd, wystarczy taka manifestacja wojskowa, która przyniesie pożądany efekt polityczny. Tak czy inaczej kolejny raz mamy dowód, że powinniśmy umieć bronić się sami. NATO dziś to w pierwszym rzędzie sojusz polityczny. Kto nam zagwarantuje, że w razie zagrożenia np. Niemcy zgodzą się na wykorzystanie szpicy, kto zadecyduje czy już jesteśmy w stanie wojny, czy jeszcze nie? Ergo - widzę nasze bezpieczeństwo tak: 1. własna, silna armia obronna (jak zorganizowana to kwestia do dyskusji dla fachowców, najlepiej uczciwych - są tacy jeszcze w naszym pięknym kraju?) 2. sojusz regionalny, niezależny od NATO (Polska powinna aktywnie organizować wokół siebie grupę państw zainteresowanych tym samym problemem - zagrożeniem rosyjskim), 3. ścisły, dwustronny sojusz polityczno - wojskowy z USA (może także z innymi krajami, np. Wielką Brytanią), 4. i dopiero na końcu, jako globalna struktura bezpieczeństwa - NATO. Są to jak najbardziej realne postulaty, całkowicie w zasięgu państwa o potencjale Polski.

    1. heh

      Potwierdzam to co słusznie wskazujesz z jednym ale, na razie nie mamy rządu który dbałby o bezpieczeństwo i interes Polski, problem nie polega na tym czy nas stać czy nie gdyż stać nas nawet na własny atom, problem polega jednak na tym kto i jakie decyzje podejmuje (czyją jest marionetką).

  7. Walczysław

    Ciekawe czy Rosjanie łykną przynętę...

    1. heh

      tylko o to w tym chodzi, żeby zdestabilizować region robi się sztuczny ruch (tak samo działa giełda) to wszystko sumuje się już na kasie w zakładach zbrojeniowych licząc nowe kontrakty

  8. barbarossa

    to latanie w cywilnym ruchu świadczy że nawet te nieliczne myśliwce to sól w oku kacapa. Już lata temu F-16 potrafił rozwalić szybkiego MiGa-25 a jak widzę polotów Su-34 siedzących obok siebie-bo przyda się para oczu dla precyzji-to się nie dziwię że NATO redukuje patrole. Przecież takiego widzą odpowiednio wcześniej. Już w 1982 nowoczesniejsze biły na łeb LICZNIEJSZE siły w powietrzu

    1. Tykariew

      Tak Dżorcz, MiG-25 udowodnił już swoją wartość w czasie wojny w zatoce gdzie zastrzelił F-18. Saddam miał jednak mało nowoczesnych samolotów, a te które miał zwiały do Iranu. Natowskie myśliwce to tak jak czołgi, owiane legendą i propagandą, a radzą sobie z rosyjskim sprzętem pod warunkiem że jest 50 lat od nich starszy. Zawsze krytykowałem te buble F-16, ale zaczynam myśleć że Polska zrobiła z nimi jednak kapitalny interes, jeżeli by to porównać z chęcią zakupu tego psudo-samolotu F-35. A ty Dżorcz pisz te swoje brednie o gospodarce Włoch, onucach, walonkach i bimbrze :)

  9. PAmcy

    Czyli Putin chce atakować na wielką skalę i dlatego NATO wycofuje samoloty z pierwszej linii.

  10. KDT

    Sowieci ostatnio spadają z nieba niczym kaczki, pewnie teraz odetchną z ulgą, ze będą mogli "z twarzą" wycofać się z idiotycznego wypuszczania stad z wyłączonymi transponderami...

  11. m

    Państwa nadbałtyckie powinny kupić wspólnie eskadrę samolotów, nawet jeżeli składałaby się wyłącznie z trzech kluczy po cztery maszyny (np. JAS-39). Dokonując wspólnego zakupu i tworząc wspólną eskadrę mogliby ograniczyć koszty zarówno zakupu, jak i eksploatacji.

  12. navigator

    W takim razie po zmianie rzadu w Polsce, nalezy podpisac umowe z Lotwa na dzierzawe bazy dla wydzielonej grupy bojowej (w sile batalionu zmechanizowanego) i z Litwa podobna umowe, na dzierzawe bazy lotniczej w Szawlach. Gdzie mogloby na stale bazowac kilka maszyn z Malborka (6-8). Nalezy dac gwarancje Baltom na niepodleglosc, to pierwszy krok do powrotu Rzeczpospolitej na te tereny.

    1. zyzio

      po co? przecież NATO wykonuje swoje zobowiązania siłami BAP, adekwatnymi do potrzeb...

    2. lsd

      Nikogo takie siły nie odstraszą. Jedynie obecność wojsk amerykańskich miałaby działanie odstraszające. Atak na ich wojska w krajach bałtyckich niósłby ryzyko odwetu ze strony USA. Problem w tym, iż amerykanie nie chcą być wplątani w wojnę w Europie. Bronią się rękoma i nogami aby nie tworzyć nowych baz w Europie Środkowo-Wschodniej. Rosja to przeciwnik który wymagałby zaangażowania bardzo dużych środków, ze względu na liczebność swojej armii i nieobliczalną politykę.

    3. Fermi

      A po co? Niech sami sobie kupią samoloty.

  13. A_S

    Koncerny zbrojeniowe państw zachodnich wolą sprzedawać broń państwom zagrożonej flanki niż wspierać swoim wojskiem ich obronę i na tym polega bezsens organizacji i zobowiązań sojuszniczych NATO. Nigdy od strony wschodniej nie zostaną zgromadzone siły członków I kategorii, których nie da się wywieść jednym dużym samolotem transportowym w razie zagrożenia.

  14. Daniel

    Przecież podwojenie BA spowodowało, że Rosja podwoiła/potroiła/... liczbę incydentów ze swoimi maszynami. Kilka dni temu to już całkiem niezłą eskadrę wysłali. Rosja sobie nic z tego i tak nie robiła:)

    1. vvv

      ja czekam az jakis ruski samolot spadnie do baltyku przy granicy ze szwecja i zostanie wylowiony przez marynarke Szwecji :)

  15. Anders B.

    Nareszcie jakaś "zachęta" dla Litwinów żeby zrobili coś sami. Orlen tyle lat doili to niech teraz sobie kupią parę myśliwców A nie tylko plują na nas a my udajemy że to deszcz pada. I proszę mi nie wyjeżdżać o sojuszniczych zobowiązaniach.

    1. kzet69

      Nie pisz głupot, zakup 4-8 samolotów jest bezsensowny zarówno militarnie jak i ekonomicznie, znaczenie strategiczne państw nadbałtyckich dla NATO to ich położenie a nie armie, zresztą zasadą NATO jest solidarność, dlatego nikt nie ma pretensji że Holandia nie ma wojsk pancernych, Polska - MW a Litwa, Łotwa czy Estonia lotnictwa...

  16. kzet69

    Bzdura kompletna, autor prezentuje myślenie kategoriami rosyjskimi, "naj.. naj.. naj...", w rzeczywistości zmniejszenie liczebności kontyngentu NATO w ramach BAP, w połączeniu z zachowaniem skuteczności pokaże jedynie dobitnie przewagę w tym segmencie NATO nad Rosją... Nie ma najmniejszego sensu dowartościowywać ruskich...

  17. polski podatnik

    Niech cwaniaczki z Litwy, Estonii i Łotwy kupią swoje samoloty a nie płacą żałosne 1 mln$ ROCZNIE za 1 dyżurującą maszynę bo to śmieszne pieniądze w porównaniu z kosztem maszyny, wyszkolenia pilota, uzbrojenia i eksploatacji!!!

Reklama