Reklama

Siły zbrojne

Naloty w Iraku kosztują już miliard. Czas zmienić taktykę

Fot. USAF
Fot. USAF

Powietrzna ofensywa przeciwko siłom Państwa Islamskiego wchodzi obecnie w nową fazę. Ze względu na specyfikę przeciwnika nie posiada on zbyt wielu stałych punktów, które mogą stać się celem ataków, a nie zostały dotąd zniszczone. Trzeba więc działać bardziej elastycznie i wydajniej ekonomicznie. Dotąd naloty kosztowały USA niemal miliard dolarów. 

Jak informują nieoficjalnie przedstawiciele Departamentu Obrony, zostało już bardzo niewiele stałych celów sił ISIS, które mogą stać się celem ataków koalicyjnego lotnictwa. Niezbędna staje się zmiana taktyki z nalotów na patrole bojowe.

Dotąd siły powietrzne USA, Francji, ZEA i innych krajów walczących przeciwko Państwu Islamskiemu niszczyły cele takie jak stanowiska dowodzenia, magazyny i punkty przeładunkowe sprzętu oraz paliwa, zgrupowania sił czy nawet rafinerie. Akcje przeprowadzano przede wszystkim przeciwko nieruchomym celom zidentyfikowanym przez maszyny bezpilotowe lub inne środki wywiadowcze. Atakowano również zgrupowania wojsk, artylerię i czołgi zagrażające irackim lub kurdyjskim siłom lądowym czy celom cywilnym.

Obecnie zostało już niewiele podobnych celów, dlatego niezbędne jest bardziej dynamiczne poszukiwanie i zwalczanie sił Państwa Islamskiego. Przykładem misji nowego typu, nazywanych "dynamic targeting", były wspólne działania pary amerykańskich F-15 i dwóch samolotów tego samego typu należących do Arabii Saudyjskiej. W miniony piątek realizowały one lot patrolowy nad terytorium Syrii kontrolowanym przez Państwo Islamskie. Maszyny zostały skierowane na wykrytą kolumnę czołgów należących do sił ISIS, którą zniszczyły za pomocą amunicji kierowanej.

Podobne misje realizują startujące z Cypru brytyjskie samoloty Panavia Tornado GR.4 uzbrojone w bomby kierowane laserem i pociski rakietowe Brimstone. Dlatego pomimo zezwolenia na działania ofensywne dotąd nie zaatakowały celów w Iraku czy Syrii. Podczas realizowanych przez brytyjskie maszyny Tornado patroli nie wykryto wystarczająco istotnych celów.

Tego typu działania wiążą się z utrzymaniem częstotliwości lotów bojowych, przy znacznie mniejszej ilości przeprowadzanych ataków na wykryte cele. Skutkiem jest znaczne utrudnienie operacji bojowych sił ISIS oraz ograniczenie ich ruchów przez stałe zagrożenie atakiem powietrznym. Koszty tego typu działań szacowane są na 320 mln dolarów miesięcznie, około 3,8 mld rocznie. Dotąd naloty koalicji kosztowały USA około miliarda dolarów.

 

 

Reklama

Komentarze (7)

  1. Zbee

    To tylko potwierdza opinię znanego teoretyka wojskowości Martina van Crevelda, że czasy lotnictwa są już skończone i nie ma ono już znaczenia w działaniach zbrojnych. Konflikty od wojny Izraela z Hezbollahem, poprzez wszystkie następne, aż do ostatniego na Ukrainie, gdzie użycie lotnictwa przez siły ukraińskie dało im tylko straty.

    1. Marcin

      I wnioskujemy koniec lotnictwa po tym, że nie radzi sobie ono z quazi-partyzantką? W ten sam sposób można orzec, że atomowe okręty podwodne nie mają znaczenia - nie są w stanie zwalczać piratów somalijskich. Każda broń ma swoje zastosowanie, lotnictwo zrobiło swoje, reszta należy do wojsk lądowych - albo raczej nie należy, bo ich na miejscu nie ma.

    2. ja

      Dało im straty bo to nie była klasyczna wojna. Chodziło o oszczędzenie mieszkańców i infrastruktury cywilnej (własnych cywili i infrastruktury). Poza tym lotnictwo ukraińskie nie ma instrumentów do naprawdę precyzyjnych ataków na duzym dystansie spoza OPL. A chcieli takie cele likwidować. W prawdziwej bezwzględnej wojnie po atakach lotnictwa z Doniecka czy Ługańska został by krajobraz po powstaniu warszawskim..... PS Wiesz o stratach lotnictwa ukraińskiego ale czy masz pełną wiedzę o stratach jakie te lotnictwo zadało separatystom?

  2. z prawej flanki

    w trakcie ofensywy powietrznej na talibów i al-Kaidę w ramach operacji Enduring Freedom ; wartościowych celów do zwalczania zabrakło tak już po mniej/więcej tygodniu nalotów. Jakby określił to Guderian ; "z armaty strzelano do wróbli"...

  3. 27f3

    Moim zdaniem wszytki koszty powinny pokrywać z nawiązką, bogate państwa naftowe, ponieważ ISIS to głównie zagrożenie dla ich samych i ich stylu życia. Powinni być wdzięczni Zachodowi, że chroni ich styl życia przed fanatykami. ;) Po za tym nie przesadzajmy, te bombardowania to nie tylko straty, ale i zyski w wyszkoleniu i dobry test uzbrojenia. Zapewne gdy koszty zaczną być dokuczliwe to Amerykanie wyślą tam stare, dobre B52 z tonami tanich bomb "nieinteligentnych".

  4. zdz

    Te ataki są głównie medialne , realizowane wobec braku obrony przeciwlotniczej , czyli bezpieczne , z użyciem środków "inteligentnych " a więc bez ofiar w ludności cywilnej . Pokazują "zaangażowanie" bez faktycznego , skutecznego zaangażowania . Minimum kosztów . Swoją drogą jednak , jak historia i praktyka wskazuje , użycie sił lądowych , które jako jedyne mogłyby być skuteczne , doprowadziłoby do tego że "bojownicy" przemieszali by się z uchodźcami i byłaby powtórka z Afganistanu i Iraku . Moim zdaniem najskuteczniejsze byłyby uderzeniowe drony wiszące 24 h nad głową , reagujące na bieżąco na wydarzenia na ziemi , oczywiście w powiązaniu z wywiadem agenturalnym (a o to baaaadrzo ciężko ) . Potencjalnie taka metoda może być dość skuteczna niszcząc ośrodki decyzyjne i zgrupowania przeciwnika działającego w formacji "partyzanckiej" . Warto by wyciągnąć wnioski z doświadczeń z właściwie analogicznych działań w Afganistanie .

  5. w

    Ciekawe kiedy w rece IS wpadnie Buk lub inne ustrojstwo. BTW. Niszczenie syryjskich rafinerii jest chyba pogwalceniem prawa. To cel typowo cywilny i jednoczesnie infrastruktura krytyczna dla cywili. Ide o zaklad, ze rafinerii irackich nie bombarduja.

  6. mw

    Teraz już wystarczą Predatory i dyżury WSB na bliskich lotniskach.

  7. 27f3

    Moim zdaniem wszytki koszty powinny pokrywać z nawiązką, bogate państwa naftowe, ponieważ ISIS to głównie zagrożenie dla ich samych i ich stylu życia. Poganiacze wielbłądów powinni być wdzięczni Zachodowi, że chroni ich styl życia przed fanatykami. ;) Po za tym nie przesadzajmy, te bombardowania to nie tylko straty, ale i zyski w wyszkoleniu i dobry test uzbrojenia. Zapewne gdy koszty zaczną być dokuczliwe to Amerykanie wyślą tam stare, dobre B52 z tonami tanich bomb "nieinteligentnych".

Reklama