Siły zbrojne
MSPO 2016: Przemysł musi otworzyć się na eksport i rynek cywilny
Polskie firmy zbrojeniowe muszą szerzej otworzyć się na myślenie biznesowe i nie skupiać się w swych działania nie tylko i wyłącznie na zamówieniach płynących z Wojska Polskiego. Takie wnioski płyną z dyskusji dotyczącej bezpieczeństwa w kontekście „Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” podczas MSPO 2016. W dyskusji udział wzięli wicepremier Mateusz Morawiecki, sekretarz stanu w MON Bartosz Kownacki, Morten Tiller z ministerstwa obrony Norwegii, prezes PGZ Arkadiusz Siwko oraz wiceprezes Leonardo Helicopters Krzysztof Krystowski.
Premier Mateusz Morawicki stwierdził na MSPO, że cieszy się, iż dziś wszyscy zajmujący się gospodarką oraz obronnością mówią jednym językiem. Według niego następuje rozwój przemysłu obronnego i wciągnięcie jego zasobów do gospodarki państwa w szerszym tego słowa znaczeniu. Premier Morawiecki zaznaczył, że wcześniej nie było tak oczywiste. Według premiera należy działać w tym kierunku, żeby przemysł obronny był tak podziwiany jak są podziwiani nasi żołnierze.
Zdaniem premiera przemysł obronny to współcześnie nie tylko sam sprzęt ciężki, ale również informatyka, cyfryzacja oraz cyberbezpieczeństwo. Przy czym są to sfery, gdzie można przeskoczyć pewne etapy rozwoju, które były kiedyś nieudanym okresem dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. Jego zdaniem mamy narodową kompetencję, wyrażoną ponadprzeciętną wartością jaką oferują nam polscy informatycy. Obecnie należy właśnie ich zdolności szerzej włączyć w przemysł obronny. Premier zaznaczył, że największa wartość dodana jest tam, gdzie umiejętnie włączy się przemysł obronny w inne obszary gospodarki, przy współpracy z nauką i instytutami badawczymi.
Mateusz Morawiecki wskazał, że pierwszy filar odbudowy przemysłu zbrojeniowego stanowić musi wspomniana inwestycja w informatykę oraz rozwiązania zaczerpnięte z gospodarki cyfrowej. Drugim filarem programów rozwojowych winno być lepsze podłączenie prac badawczych i naukowych pod elementy całościowej polityki obronnej. Tego rodzaju kooperacja przemysłu i nauki była, jego zdaniem, dotychczas piętą achillesową w Polsce. Zaznaczył, że mają zostać zbudowane odpowiednie mechanizmy legislacyjne, konstruowane przy współudziale ministerstw nauki i szkolnictwa wyższego, rozwoju oraz obrony narodowej. Kolejnym filarem musi być również współpraca z przemysłem zbrojeniowym naszych sojuszników z Paktu Północnoatlantyckiego. Premier stwierdził przy tym, że wzrasta znaczenie NATO, szczególnie po Brexicie.
Morten Tiller, reprezentujący ministerstwo obrony Norwegii, zaznaczył, że w przypadku jego państwa kluczowa stała się modernizacja podjęta w ostatnich latach. Szczególnie, że Norwegia przechodziła znaczne zmiany w obrębie sił zbrojnych. Przechodząc od modelu umasowionej, ale gorzej uzbrojonej i wyszkolonej armii, do znacznie mniejszej lecz lepiej wyszkolonej oraz uzbrojonej siły zbrojnej. Norwegia dziś dostrzega największe wyzwania z zakresu swojej obronności szczególnie na kierunku północnym. Wobec tego dostosowuje swoje programy zbrojeniowe stawiając na wywiad i rozpoznanie, samoloty F-35 oraz okręty podwodne.
Czytaj więcej: Norwegia buduje warstwową obronę powietrzną. A Polska?
Tiller wprost zaznaczył, iż Norwegowie niejako zmarnowali znaczne fundusze w zakresie inwestycji w swoją obronność w latach 90. XX w. Wówczas istniało znaczne niezrównoważenie pod względem struktury norweskich sił zbrojnych z ich budżetem. Widoczne były również mankamenty pod względem zadań i organizacji sił zbrojnych. Norwegia nadal jednak utrzymuje system oparty o pobór powszechny.
Odnosząc się do problematyki przemysłu zbrojeniowego, reprezentujący norweskie ministerstwo obrony, podkreślił, że fakt istnienia silnego przemysłu zbrojeniowego jest elementem tradycji i interesu narodowego Norwegii. Zabezpieczenie dostaw przez własny przemysł zbrojeniowy, w przypadku położenia Norwegii, jest jego zdaniem kluczowe dla bezpieczeństwa kraju. Przy czym budowanie skutecznego przemysłu zbrojeniowego jest procesem bardzo długim i rozłożonym w czasie. Trzeba przy tym wybrać zakresy i nisze, które są ważne dla bezpieczeństwa, a następnie skupić się na nich.
Minister Bartosz Kownacki podkreślił, że przemysł zbrojeniowy jest ważnym komponentem sił zbrojnych. Dotychczas dało się zauważyć, że w Polsce nie było konkurencyjności, co wpłynęło na występowanie negatywnych zachowań w przemyśle. Dlatego, chociażby PMT jest ewidentnie szansą na podniesienie wymogów, szczególnie w sektorze przemysłu zbrojeniowego. Wcześniej kontrakty eksportowe miały charakter niszowy, zaś sam przemysł nie był przygotowany nawet w przypadku pozyskania niektórych kontraktów i ich realizacja nie była pewna.
Zdaniem Kownackiego priorytetem dla przemysłu zbrojeniowego pozostają siły zbrojne, ale także szukanie nowych rynków zbytu, które ocenią jego realny potencjał. Minister podkreślił, że wcześniej zdarzało się nawet, że poszczególne zakłady nie odpowiadały na zapytania z innych państw. Uznając, że kontrakty z polskimi siłami zbrojnymi są wystarczające. Aczkolwiek również państwo polskie nie wspierało dostatecznie na zewnątrz starań polskiego przemysłu zbrojeniowego. Było to szczególnie widoczne w porównaniu do innych państw.
Bartosz Kownacki stwierdził, ze obecnie konkurencja na arenie europejskiej jest strasznie silna, dlatego trzeba szukać współpracy z takimi państwami jak Norwegia. Minister podkreślił, że pracujemy już nad wspólnym rozwojem projektu okrętów podwodnych. Dzięki kooperacji polsko-norweskiej możliwe jest potencjalne obniżenie ceny za wspólne zamówienie. Jednocześnie oferta byłaby skierowana bezpośrednio do przemysłu polskiego i norweskiego.
Zdaniem sekretarza stanu w MON, koncerny zbrojeniowe muszą też wzmacniać gałąź cywilnej produkcji, nie tylko skupiając się wyłącznie na samej obronności. Wymagane jest przy tym wykorzystywanie przez nie innowacyjności, na rzecz zarówno technologii wojskowych jak i cywilnych. Dzięki temu Polska jest w stanie także utrzymać większy potencjał w tych gałęziach gospodarki, które w przypadku zagrożenia można włączyć do wsparcia potrzeb wojska. Obniża to znacząco koszty funkcjonowania przemysłu obronnego w warunkach pokoju.
Prezes PGZ Arkadiusz Siwko stwierdził, że jedyna potrzeba jaką odczuwa przemysł zbrojeniowy obecnie, to potrzeba głębokiej kooperacji ze wszystkimi agendami państwa. Jego zdaniem podporządkowanie przemysłu pod MON stworzyło różnicę. Przemysł dziś jest traktowany jako filar bezpieczeństwa, a nie tylko jakiś kolejny jego komponent. Zdaniem prezesa PGZ polski przemysł zbrojeniowy ma ogromny potencjał, posiada już kompetencje, wysoką technologię, ale aby je odpowiednio wdrożyć to należy stworzyć myślenie rynkowe. Wcześniejsze oczekiwanie na zamówienia ze strony władz państwa spowodowało ograniczenie perspektyw w zakresie pozyskiwania nowych rynków zbytu.
Prezes PGZ zaznaczył, że połączenie starych i nowych kadr w zakresie rozwoju przemysłu zbrojeniowego ma zwiększyć jego zdolności już teraz. Krytykując wcześniejsze myślenie, że kooperacja na rynkach zagranicznych miała być zbyteczna, bo państwo i tak odbierze to co wyprodukujemy. Dziś trzeba myśleć gospodarczo i to się jego zdaniem już dzieje. PGZ ma być elementem systemu gospodarczego kraju. Prezes Grupy stwierdził, że rozpoczyna się wchodzenie w rynek cywilny, szukając przy tym synergii.
Przykładem ma być sprawa Autosanu. Podobnie rozwija się przemysł stoczniowy należący do PGZ, który uzyskał stabilność finansową. Stocznia Gryfia przejęta w złej sytuacji dziś prowadzi rozmowy ze szczecińskim parkiem technologicznym, w celu jej dalszego rozwoju. Oczekuje się również produkcji opon radialnych w Stomilu, zaś do tego potrzeba jest pomocy państwa.
Wiceprezes Leonardo Helicopters Krzysztof Krystowski stwierdził, że istnieją już takie miejsca w polskim przemyśle zbrojeniowym, które nie odbiegają od standardów światowych. Prezes zaznaczył, że jest zadowolony z faktu, iż rząd tak silnie akcentuje kwestie zwiększenia możliwości bezpieczeństwa kraju. Jego zdaniem, przez lata mówiliśmy w Polsce o przemyśle zbrojeniowym jako o balaście, skupiając się na potrzebie restrukturyzacji. Dziś,takie myślenie uległo zmianie.
Krystowski zaznaczył jednocześnie, że sam przemysł zbrojeniowy jest łatwym kooperantem w przypadku relacji z władzami. Wystarczy bowiem, jak stwierdził, mądrze kupować, a najlepiej w Polsce. Odnosząc się do roli PZL-Świdnik podkreślił, że nie chcą się zamykać w ich własnym zakładzie i dążą do dzielenia się swoimi doświadczeniami np. z PGZ. Dziś są to nie tylko śmigłowce, ale i technologie kosmiczne rozwijane w zakresie współpracy Leonardo i PGZ.
PZL-Świdnik już dziś współpracuje z PGZ przy Głuszcu, a na MSPO w Kielcach zaprezentowano po raz pierwszy Głuszec z pociskami Spike. Spółka chce wraz z PGZ nowy polski śmigłowiec wielozadaniowy. Zdaniem Krystowskiego AW 149 powinien w przyszłości być znany jako nawet "Sokół plus", ale żeby móc tak powiedzieć trzeba dążyć do włączenia w ten projekt jak największej liczby polskich technologii.
Prezes Krystowski wskazał, że wszelki offset jest ostateczności, stosowaną wtedy, kiedy nie mamy potencjału w kraju do wyprodukowania jakiegoś sprzętu. Kupować u siebie to dużo lepsze rozwiązanie niż import, nawet wsparty przez offset. Offset jest jego zdaniem wymuszoną współpracą gospodarczą, będącą zawsze kosztem dla producenta z zewnątrz. Lokalny producent traktuje to inaczej, widząc w tym inwestycję we własną firmę. Dzięki czemu przyczynia się do rozwoju całego przemysłu w państwie.
Mikrostan wojenny, Mad Max w Syrii - Defence24Week 102