Reklama

Siły zbrojne

Fot. mil.gov.ua

"Moskwa największym zagrożeniem". Ukraina aktualizuje koncepcję obrony

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podpisał dekret, którym zatwierdził nową koncepcję rozwoju bezpieczeństwa i obrony. Jako główne zagrożenie wskazano w dokumencie agresywne działania Rosji – podała w środę administracja szefa państwa. 

W średniookresowej perspektywie najbardziej aktualnym zagrożeniem pozostaną agresywne działania Rosji, zmierzające do wyniszczenia ukraińskiej gospodarki i destabilizacji sytuacji społeczno-politycznej w celu unicestwienia Ukrainy i zajęcia jej terytorium, a także zastosowanie (przez Rosję) siły militarnej oraz technologii wojny hybrydowej (…)” – głosi dokument.

Za zagrożenie ukraińskie władze nadal uważają „czasową okupację Krymu przez Federację Rosyjską”, a także działania Rosji, których celem jest destabilizacja sytuacji w regionie mórz: Bałtyckiego, Czarnego i Kaspijskiego. Koncepcja mówi również o dywersyjnej działalności Rosji, ukierunkowanej na rozżeganie waśni etnicznych i religijnych oraz separatyzmu i terroryzmu.

Wśród problemów najważniejszych dla bezpieczeństwa Ukrainy pozostają m.in. wspierane przez Moskwę formacje separatystyczne w Donbasie, duża koncentracja wojsk rosyjskich wzdłuż granic i wzmacnianie sił rosyjskich na zaanektowanym Krymie, a także możliwość rozmieszczenia na tym półwyspie broni jądrowej.

Ogromnym „wyzwaniem dla bezpieczeństwa jest możliwość wykorzystania terytorium Ukrainy do działań bojowych w razie wybuchu konfliktu między państwami NATO a Federacją Rosyjską” – czytamy.

Dla ograniczenia tych zagrożeń w koncepcji wskazano na konieczność dalszego reformowania sektorów bezpieczeństwa i obrony zgodnie z rozwiązaniami stosowanymi w krajach NATO i UE oraz demokratyzacji państwa i rozwoju patriotyzmu.

We wrześniu ubiegłego roku rząd w Kijowie opracował nową doktrynę wojenną Ukrainy, w której po raz pierwszy wymieniono Rosję jako głównego agresora i przeciwnika. We wcześniejszych doktrynach nie było mowy o wrogich dla Ukrainy państwach.

PAP - mini

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (7)

  1. adam

    Być może Ukraina kiedyć odzyska niepodległość. Na dzisiaj jest pod okupacją.

  2. Redrum

    W 2014 roku, przy okazji eskalacji konfliktu na Ukrainie publikowano tu i ówdzie wywiad z pewnym rosyjskim byłym oficerem KGB (nie pamiętam nazwiska). Przyznał on, że Moskwa, po rozpadzie ZSRR i UW, nawet na jeden dzień nie przyjęła do wiadomości, że byłe republiki i państwa satelickie mogą uzyskać od niej suwerenność. Innymi słowy, jeżeli w poniedziałek radziecka rzeczywistość poniosła ostateczną klęskę, to we wtorek rozpoczęto planowanie i wdrażanie nowej koncepcji podporządkowywania sobie tzw. bliskiej zagranicy. I trwa to po dziś dzień, czego przykładem właśnie Ukraina, ale również Gruzja, Mołdawia, Armenia, Białoruś, państwa Azji Centralnej. Słowa tegoż oficera potwierdzają, że mamy do czynienia z zupełnie niezmienną od setek lat doktryną destrukcji i podboju, której sami padaliśmy wielokrotnie ofiarą. Czy Ukraina przez ćwierć wieku była naiwna i nieświadoma zagrożenia, jakoby ono nie istniało? Zapewne tak, ale była to naiwność sterowana wprost z Moskwy.

  3. ja

    Agresja Rosji na Ukrainę był wynikiem jej słabości i to jest 100% prawda. Martwi nie tylko jaka cześć ukrainców tak naprawdę chce do europy bo większość to żyje tam mentalnie jak za ZSRR. Wdrażają jakieś reformy ale jak pisał Geoffrey "Za późno, za wolno i za mało". Czy oni myśleli że można tak żyć i prowadzić państwo przez następne 100 lat i to jak ma się Rosję za sąsiada. Części ukraińskich obywateli podoba się system władzy w Rosji i tylko ciekawe jaka to jest naprawdę część społeczeństwa. Bo jeśli to większość to czy warto szarpać się i promować demokracje typu zachodniego.Do każdej transformacji potrzebne są reformy, wytrwałość , czas i w miarę stabilne warunki międzynarodowe a tego Ukraińcy teraz nie maja bo zaprzepaścili to ok 15 lat temu.

    1. Geoffrey

      To nie tak, że "większa" część ludzi na Ukrainie nie chce zmian. To "bogatsza" część nie chce zmian, bo żyją z korupcji, mafijnych układów i postsowieckich instytucji państwowych. Ale to jest najwyżej 5% społeczeństwa. Do tego dochodzi jakieś 25-30% "sowków", albo "waty", która ma wszystko gdzieś i nie przejawia żadnej inicjatywy. Mentalnie są w ZSRR. Właśnie ta grupa społeczna dość szybko się zmniejsza, bo nawet najbardziej odporni intelektualnie mieszkańcy wschodu widzą co się dzieje w Donbasie, spotykają się z uciekinierami, z uczestnikami walk. I swoje wnioski wyciągają. Pozostałe 60-70% społeczeństwa chciałoby żyć jak na Zachodzie, wstąpić do UE, NATO itp, ale najczęściej nic w tym kierunku nie robią. Aktywna część społeczeństwa to jakieś 30% i duża część z nich jest już w Polsce lub dalej na Zachodzie. I ci, co zobaczą trochę świata, nauczą się pracować - nie dadzą się już wepchnąć do postsowieckiej rzeczywistości. to oni będą budować zupełnie inny kraj. W Polsce przecież też tak było, zaczynaliśmy od prywatnego importu i sezonowej pracy w Niemczech.

    2. PiotrEl

      Dochód narodowy Ukrainy jest mniejszy niż w 1990 o 30%. Oni nigdy nie osiągneli nawet poziomu 1990. System poltyczny jest identyczny z ZSRR. "Samorząd" Krymu (rozjechany zresztą ukraińskimi czołgami w 1993 - została wydmuszka ale na szczęście wystarczyła) nadzorowało w Kijowie 3 razy tyle etatów ile on liczył. Cała "Ukraina" to jedna wielka pomyłka i nie ma co zwalać na ZSRR bo tama Ukraina była najbogatszą republiką a teraz jest najbiedniejszą z byłych. To zerwanie więzi z Rosją, Białorusią, Kazachstanem itd. sprowadzi ich przemysł do zera. Na zachodzie nie jest nikomu potrzebny. Politycznie to sobię mogą bełkotać co tylko sobie zechcą ale żreć też trzeba, Ci co wyjechali w większości już nie wrócą, tak jak ci co wyjechali z Polski 2,5 mln.

  4. PiotrEl

    Wrogiem nr 2 jest NATO: „wyzwaniem dla bezpieczeństwa jest możliwość wykorzystania terytorium Ukrainy do działań bojowych w razie wybuchu konfliktu między państwami NATO a Federacją Rosyjską” :D kto wykorzysta? która strona? zapomnieli napisać.

  5. wiercipięta

    Ukraina szuka jakiegoś oparcia w zachodzie = a sama na swoje podwórko nie patrzy ? Że sytuacja jest taka jaka jest , winna jest Rosja i tego zdania nie chce zmienić że to sami ukraińcy sami są sobie winni . Gdyby PUTIN po puczu - chciał zająć kijów uczynił by to zaraz , a nie teraz . Boli Poroszenki ze Europa wypina się na nich .Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego i Handlu Ukrainy poinformowało, że kraj już wyczerpał kwoty na bezcłowy eksport do UE cukru, kaszy jęczmiennej i mąki. Kwoty na cukier, nawiasem mówiąc, wynosiły zaledwie 20 tysięcy ton, a na mąkę jeszcze mniej — nieco ponad sześć tysięcy. Już dawno wyczerpano limity na dostawy soku winogronowego i jabłkowego, miodu i kukurydzy. Kończą się limity na pomidory i pszenicę.Na Ukrainie, jak się wydaje, zaczynają zdawać sobie sprawę z rzeczywistej ceny „przyjaźni” z Europą. A mianowicie — umowy o wolnym handlu z Unią Europejską, która weszła w życie z dniem 1 stycznia tego roku. Wydawałoby się, że trzeba się radować: staliśmy się zupełnie „swoimi” dla Europy! Jednak rozczarowanie przyszło szybciej, niż ustąpiła radość.porozumienie w sprawie utworzenia strefy wolnego handlu z Unią Europejską podpisał prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Wkrótce miną dwa lata. A Laszko myślał, że Europa pozwoli się zatopić ukraińskim smalcem, arbuzami i czereśniami? Nie, Europie nie potrzeba tych dóbr. Oni sami mają nadwyżki produktów rolnych. Z jakiegoś powodu przy tym kiwają na Rosję, chociaż powinni „podziękować” za to Brukseli. I Waszyngtonowi. No i co zrobić z ukraińskimi produktami? Do Rosji nie można już eksportować. Chiny — daleko i czy potrzebny jest im ukraiński smalec? Ponadto czy do Państwa Środka dojadą ukraińskie towary. Ukraina traci międzynarodowe wsparcie, ponieważ w Europie widzą, że na Ukrainie jest „coś nie tak”…

    1. vvv

      raczej nie traci i utrzymuje duze wsparacie. rosja dostala kolejne 6m sakncji i ich gospodarak sie wali :)

    2. chorąży

      Szanowny "Wiercipięta" Brawo za rozsądne słowa. Niedawno "podniecano" się, iż Rosyjska fregata nie będzie miała Ukraińskiej siłowni, tylko jakąs "starszą" lokalną Rosyjską.. No nie będzie miała ale i Ukraina też nie sprzeda tej siłowni, bo nie ma na to popytu, "europa" ma dość swojego, ona potrzebuje rynku zbytu a nie "wytwórców/producentów" .. Nie czarujmy się to są "bliźniacy syjamscy"

    3. RR

      Ależ w tej wypowiedzi rusycyzmów! To samo już wystarczy, by mieć odpowiedni stosunek do treści...

  6. Geoffrey

    Za późno, za wolno i za mało, ale krok w dobrą stronę. Jeśli jest oficjalny dokument, część ociężałej ministerialnej biurokracji, która żyje w wirtualnym świecie - przeczyta dokumenty i dotrze do niej, że "przyjaźń ukraińsko-rosyjska" już nie jest oficjalną linią rządu i można zacząć działać według nowej linii.

  7. Kz

    Brawo! Kilka lat po napaści na jej terytorium Ukraina nazwała wroga wrogiem

Reklama