Reklama

Siły zbrojne

MON chce przeszkolić jak najwięcej ochotników

Fot. M. Rachwalska/Defence24.pl.
Fot. M. Rachwalska/Defence24.pl.

Moim priorytetem jest przeszkolenie jak największej liczby osób; podkreślam — chodzi o ochotników — oświadczył we wtorek minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

Szef MON był pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia o wypowiedź b. dowódcy Grom gen. Romana Polko, który skrytykował wezwanie resortu obrony skierowane do osób bezrobotnych, aby zgłaszały się na odpłatne szkolenia wojskowe — rezerwy i służby przygotowawczej. Szef MON ocenił, że gen. Polko "nie doczytał, albo nie usłyszał, jak to jest postanowione". "Moja decyzja jest jasna. Chodzi o to, i to jest najważniejsze, żeby przeszkolić żołnierzy rezerwistów, bo przecież z tym był olbrzymi problem. Od 2009 do 2012 r. żaden żołnierz rezerwy nie został przeszkolony. Potem bardzo mała liczba żołnierzy była szkolona" - argumentował Błaszczak.

Podkreślił, że jego priorytetem, jako szefa resortu obrony jest przeszkolenie jak największej liczby osób, co ma wzmocnić zdolności obronne Polski. "Podkreślam — chodzi o ochotników, a nie o powoływanie" - zaznaczył. W sobotę Błaszczak poinformował o wznowieniu i zintensyfikowaniu szkoleń wojskowych. "Jesteśmy przygotowani do tego, żeby przeszkolić do 20 tys. osób. Priorytetem są osoby, które utraciły pracę w wyniku koronawirusa" - zaznaczył. Wskazał, że są dwie formy przeprowadzenia szkoleń — pierwsza dotyczy rezerwistów, druga służby przygotowawczej.

Szef MON podkreślił, że szkolenie rezerwy jest odpłatne. "Oferujemy ponad 3 tys. zł miesięcznie za szkolenie, dodatkowo gwarantujemy również zakwaterowanie i wyżywienie" - wyjaśnił. Zachęcając do służby przygotowawczej, podkreślił, że "to jest też oferta skierowana przede wszystkim do osób, które utraciły pracę". "Do trzech miesięcy, miesięcznie ponad tysiąc złotych i 2,5 tys. zł odprawy po zakończeniu szkolenia i również gwarantujemy zakwaterowanie i pełne wyżywienie" - przekazał szef MON.

Gen. Roman Polko, b. dowódca Grom pytany w wywiadzie dla "Do Rzeczy" o wezwanie resortu obrony ocenił, że "armia nie jest przytułkiem ani Powiatowym Urzędem Pracy". "Nie może być tak, że do armii dołączy osoba z ulicy, która od wejścia dostanie 3 tys. zł. (...) Nie może być tak, że ludzie bez żadnych kwalifikacji będą zarabiali tyle, ile zarabiają ci, którzy wiele już potrafią" - przekonywał. "Wiadomo, że ludzie, którzy są mamieni tym, iż dostaną zupkę, zakwaterowanie i 3 tys. zł będą się garnąć do służby. Jednak nie zrobią nic więcej. To nie będą ludzie, którzy wykażą się jakąś inicjatywą. Zatrudnienie ludzi, o których będzie się martwił dowódca, jest bez sensu" - stwierdził gen. Polko.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (7)

  1. vcxvcxbvcxbnvc

    Decyzja jest wprawdzie kontrowersyjna, ale to jest okazja do rekrutacji dla armii wielu ludzi. Generał Polko musi zrozumieć, że armia konkuruje o ludzi na rynku prywatnym, każdy może iść do pracy w wojsku lub do firmy prywatnej. Tak jest w Państwie kapitalistycznym (konkurencja) i demokratycznym (problemy z wprowadzeniem przymusu wojskowego). Należy poczekać z oceną kilka lat, aż znane będą skutki tej akcji, czyli na ile zwiększy się potencjał obronny w stosunku do kosztów.

    1. marian

      Pan generał rozbroił mnie stwierdzeniem, że żołnierz dopiero co uczący się fachu, nie zasługuje na normalną pensję. A to głównym, lub jednym z głównych zajęć każdego żołnierza w czasie pokoju nie jest szkolenie się?

  2. myślenie nie boli...

    Skoro MON może finansować nierentowne kopalnie, budować drogi lokalne i radiowozy czy skupować zakażoną wieprzowinę, to może też wspierać Powiatowe Urzędy Pracy - moim zdaniem stanowisko pana ministra jest zupełnie logiczne.

    1. marian

      Pytanie czy MONowi bardziej zależy na ludziach do szkolenia, czy PUPom bardziej zależy na pozbyciu się bezrobotnych? Moim zdaniem to tylko medialne frazesy. Może kilkanaście osób się na takie coś zdecyduje. Już to widzę jak jednostki wojskowe będą robić ćwiczenia rezerwy w wakacje.

    2. safcdsvfdgdfs

      To doskonała szansa na rekrutację dla wojska, a co z tego wyniknie czas pokaże. Łatwiej do służby przekonać kogoś kto stracił pracę, i oferuje mu się w miarę stabilną pracę w wojsku, niż kogoś kto podobne pieniądze zarabia na cywilnym etacie.

    3. marian

      Moim zdaniem powinni jednak na służbie przygotowawczej dawać tyle pieniędzy, ile dostaje normalnie szeregowy rezerwy lub TSW. Nie każdy jednak chce być zawodowym żołnierzem i nie może sobie pozwolić na taki koszt "inwestycji" w siebie. I nie piszę tego pod siebie - nigdy na przygotowawczej nie byłem i nie będę bo już swoje odsłużyłem. Ale jeżeli wojsku naprawdę zależy na jakiejś rezerwie, to muszą coś z tym zrobić.

  3. kapsel

    To, że się zgłosi ileś tam chętnych to nie znaczy że nagle MON zaleje masa ludzi których zanecilo 3 tysie i darmowa zupka. Część jak zwykle odpadnie na badaniach lekarskich, inni zrezygnują w trakcie samego szkolenia(bo karzą biegać po kompani, bo wydali gacie za duże a darmowe wyżywienie okaże się nie takie smaczne). A to, że ukończy ktoś służbę przygotowawczą to nie oznacza, że z miejsca go wezmą na zawodowego do jw. Tam też będzie musiał przejść lekarza a wcześniej kwalifikacje w tym sprawnościowke a tam z nowu połowę chętnych przerośnie drążek i biegi. A co do pieniędzy które na to całe przedsięwzięcie, można by było niby to wykorzystać lepiej, ale za jednym zamachem przybędzie na papierze świeżych rezew osobowych a i teoretycznie da się ludziom pracę bo część z tych którzy przejdą tą fale szkoleń i będą na prawdę chcieć zostać w wojsku pewnie wchłonie 18 dywizja. A MON będzie mieć argument by im budżetu nie obcięli, bo pomagało podczas pandemii i walczyli z kryzysem

    1. Karas

      Drazek nie jest miarodajny do spr sily juz dawno powino byc cos innego

    2. marian

      No świeżo po przygotowawczej to ta rezerwa nie będzie chyba papierowa?

    3. marian

      Ale że w jaki sposób nie jest? Ja np. nie jestem silny, a drążek robię kilkanaście razy. Czy chciałby Pan coś trudniejszego?

  4. Ustawiator

    Propagandowa szmira WOT ledwo dycha bo brak kady na sxkolenia i sprzęt

    1. archie

      Ma lepszą kadrę i nowocześniejszy , bo nowy sprzęt niż armia "kontynentalna''. I trochę szacunku dla ludzi którzy poświęcają swój prywatny czas dla państwa i obywateli.

    2. marian

      Jeden z problemów armii "kontynentalnej" jest taki, że musi ona zapewnić sprzęt na rozwinięcie mobilizacyjne. Dlatego sprzęt po około 2/3 czasu (przebiegu) swojej używalności jest poddawany przechowywaniu. No ale kiedyś trzeba go dojechać i zezłomować zanim całkowicie zużyje się moralnie. Ale taki sprzęt po takim przechowywaniu jest już sprawny trochę inaczej ;) I nasi żołnierze muszą się z tym "sprawnym inaczej" sprzętem męczyć.

  5. marian

    A w jaki inny sposób Pan generał chce zachęcić ludzi żeby stali się żołnierzami rezerwy? Jeżeli ktoś planuje być zawodowym, to przeboleje te kilka miesięcy za tysiaka/miesiąc. Normalnego chłopa to baba do domu nie wpuści po tych 4 miesiącach przygotowawczej. Poza tym co to za twierdzenie, że nie może tyle dostawać, bo nic nie umie. Ale poświęca swój czas dla Ojczyzny, to dlaczego ma tracić na tym ochotnik i jego rodzina. A unitarka nie jest chyba najwygodniejszym sposobem zarabiania pieniędzy, więc niech Pan generał to doceni.

  6. Meska

    Marnowanie pieniedzy, które powinny zostać przeznaczone na zakup sprzętu dla armii zawodowej. To naprawdę robi się już irytujące.

    1. marian

      Ale po co sprzęt, jak za 5-10 lat nie będzie ludzi do tego sprzętu. Taki jeden bewup, czy jeden czołg, potrzebuje dziesiątki ludzi w logistyce.

  7. hermanaryk

    Polko chciałby być jedynym żołnierzem w Polsce. Nie miałby wtedy konkurencji jako telewizyjny autorytet :)

    1. ech...

      Znam człowieka osobiście. Nie wiem za co mu na pagonach choinkę zrobili bo żołnierz z niego "taki se" a o taktyce czy strategi to tylko słyszał chyba. Taki "typowy młotek" - jest gwóźdź do wbicia to idzie wbijać. To raczej ktoś kto potrafi wykonać rozkaz ale wydać to już niezupełnie. Co do pomysłu z przeszkoleniem to zły nie jest choć to też trochę jak akt desperacji w świecie zdominowanym przez odmienne orientacje mentalne i tekstylne.