- Wiadomości
MANPADS - prosta i niebezpieczna broń w rękach separatystów
Do zestrzelenia dwóch ukraińskich śmigłowców Mi-24 koło Słowiańska prawdopodobnie użyto przenośnych zestawów rakiet przeciwlotniczych MANPADS. W mediach od razu pojawiła się błędna teoria, że do ich wykorzystania potrzebni są wykwalifikowani żołnierze i dlatego strzelcami musieli być rosyjscy komandosi. W rzeczywistości tego rodzaju systemy mogą obsługiwać nawet krótko przeszkoleni cywile.

Przenośne zestawy rakiet przeciwlotniczych MANPADS (Man-portable air-defence system) to w większości systemy przeznaczone do obsługi przez jednego żołnierza. Były one używane wielokrotnie w czasie różnych konfliktów zbrojnych już od 1969 roku, a więc od granicznych starć egipsko – izraelskich. Głównym elementem MANPADS jest umieszczona w rurowej wyrzutni rakieta przeciwlotnicza, która samodzielnie naprowadza się na najsilniejsze źródła promieniowania termicznego (a więc tam, gdzie znajduje się silnik statku powietrznego).
Z założenia ma być to system tani (cena najtańszych waha się od 25 000 do 80 000 dolarów), dlatego jak najbardziej upraszcza się jego konstrukcję. Przykładowa sama rakieta nie ma najczęściej zapalnika zbliżeniowego, ale uderzeniowy, stąd jej wybuch następuje w momencie, gdy trafia ona bezpośrednio w najcieplejsze miejsce statku powietrznego. Ponadto generalnie nie stosuje się zewnętrznych systemów wykrywania, a sama detekcja celu odbywa się z wykorzystaniem głowicy naprowadzającej rakiety znajdującej się w wyrzutni rurowej.
Dodatkowo urządzenie spustowe jest odłączane i można go wykorzystywać wielokrotnie po wymianie zużytej wyrzutni.
Broń dla analfabetów
Prostota konstrukcji zestawów MANPADS przekłada się na łatwość ich obsługi. Tu nie ma jakiś specjalnych systemów kalibracji, testów i celowania, wszystko jest w miarę wytrzymałe, niekiedy toporne i „głupcoodporne”. Procedura strzelania w przypadku działań terrorystycznych polega jedynie na zamontowaniu mechanizmu startowego i zbiornika z chłodziwem na wyrzutni, zdjęciu z niej osłon, podniesieniu na ramię i nakierowanie jej w kierunku statku powietrznego. Przechwycenie obiektu przez rakietę jest sygnalizowane operatorowi (sygnałem świetlnym lub dźwiękowym) i strzelanie polega tak naprawdę jedynie na naciśnięciu spustu.
Później pustą rurę wyrzutni się odrzuca – oczywiście po zdemontowaniu mechanizmu startowego, który można ponownie wykorzystać. Jak widać do strzelania z MANPADS nie potrzeba wyszkolonego specjalisty, o czym przekonali się m.in. Rosjanie w Afganistanie, gromieni przez często niepiśmiennych Talibów, a obecnie przekonuje się lotnictwo rządowe w Syrii ostrzeliwane przez rebeliantów.
Prostota obsługi ale i skuteczność
Prostota systemu wcale nie oznacza, że jest on mało skuteczny. Początkowo sukcesy odnosiły przede wszystkim łatwo dostępne rakiety rosyjskie. Przykładowo Wietnamczycy tylko w latach 1972 - 1975 wystrzelili 589 rakiet Strzała-2 i Strzała-2M, trafiając nimi 204 amerykańskie statki powietrzne. Używano ich również w Afryce, Ameryce Południowej i Środkowej, w Azji i na Bliskim Wschodzie.
Swoje sukcesy odnosiły również amerykańskie rakiety Stinger, które Afgańczycy otrzymali od Amerykanów (podobno w ilości 1000 sztuk). Zmusiły one Rosjan do całkowitej zmiany taktyki działania w Afganistanie co i tak nie zmieniło faktu, że stracili oni tam ponad 250 statków powietrznych. MANPADS były również wykorzystywane w Czeczeni, Gruzji, a obecnie są coraz bardziej pożądaną bronią przez terrorystów.
Terrorysta a żołnierz
Prostota obsługi wcale nie oznacza, że do korzystania z MANPADS w siłach zbrojnych nie jest potrzebne szkolenie. Jest bowiem ogromna różnica pomiędzy działaniem terrorystów, a wykorzystaniem systemów przeciwlotniczych na współczesnym polu walki przez żołnierzy.
Terroryści działają przede wszystkim z zaskoczenia, a wiec w środowisku, gdzie nikt nie spodziewa się ataku i nie ma przeciwdziałania. Tak niestety było również w Słowiańsku, gdzie Ukraińcy prawdopodobnie nie wiedzieli o wyposażeniu „separatystów prorosyjskich” w rakiety przeciwlotnicze. Terrorysta ponadto nie ma presji, że jeżeli nie wystrzeli to zginie, ponieważ to on wybiera czas i miejsce ataku.
W przypadku żołnierzy – operatorów MANPADS sytuacja jest zupełnie odmienna. Przenośne rakiety przeciwlotnicze są bowiem systemami obronnymi i konieczne jest wyszkolenie szybkich nawyków oraz nauczenie najskuteczniejszej taktyki działania. MANPADS to bowiem ostatnia linia obrony, po której przejściu statki powietrzne przeciwnika mogą już działać bez ograniczeń.
Ponadto żołnierze strzelają na rozkaz i co najważniejsze muszą odróżnić własne obiekty stosując przede wszystkim system identyfikacji radiolokacyjnej „swój-obcy” (interrogator przenośny IFF). Jego wykorzystanie znacznie utrudnia proces przygotowania wyrzutni, chociaż sama sekwencja strzału jest praktycznie taka sama.
MANPADS w Słowiańsku a Rosjanie
W tym wszystkim nie jest ważne kto strzelał, ponieważ jak wykazaliśmy nie jest to wielką filozofią, ale skąd się te przenośne zestawy rakiet przeciwlotniczych wzięły u prorosyjskich separatystów. Jako broń pożądana przez terrorystów systemy MANPADS są bowiem na całym świecie restrykcyjnie kontrolowane i trzeba takiej zawieruchy jak w Libii czy Syrii by ta kontrola nie wystarczyła.
Nie można ich więc kupić zgodnie z wyjaśnieniami prezydenta Putina w „moskiewskich sklepach”, ani nawet zdobyć w magazynach broni budynków policyjnych i służb bezpieczeństwa zajętych przez separatystów. Nie ma ich również w większości jednostek wojskowych, dzięki czemu można bardzo dokładnie określić źródła pochodzenia praktycznie każdego zestawu. Konieczne jest tylko znalezienie zużytej wyrzutni lub urządzenia spustowego i to może dlatego Rosjanie tak się obawiają zajęcia przez Ukraińców Słowiańska i aresztowania działających tam „separatystów”.