Koncerny Thales i DCNS zgłosiły australijskiemu rządowi chęć uczestniczenia w przetargu na okręty podwodne dla sił morskich Australii.
Sprawa jest o tyle ważna, że australijskie siły morskie chcą od 2025 r. zacząć wprowadzać do linii aż 12 okrętów podwodnych. Mają one zastąpić sześć starzejących się coraz bardziej jednostek typu Collins, które są w linii od lat dziewięćdziesiątych. Pomimo, że postępowanie jest przygotowane od kilku lat to rząd australijski nadal nie wie dokładnie, w jaki sposób program zostanie zrealizowany. Przykładowo ciągle rozważana jest możliwość budowania okrętów podwodnych w Australii lub w oparciu o producenta zagranicznego.
Opóźnienie pozwoliło przygotować ofertę najpierw szwedzkiej spółce Saab (która uzyskała taką możliwość po przejęciu stoczni Kockums od niemieckiego koncernu TKMS) a później francuskiemu konsorcjum zadaniowemu złożonemu z Thales i DCNS.
Nie wiadomo jaki typ okrętu podwodnego zaproponowali Francuzi Australijczykom, ale jest wysoce prawdopodobne, że będzie się on opierał na konstrukcji i rozwiązaniach najnowszego uderzeniowego okrętu podwodnego o napędzie atomowym budowanego dla sił morskich Francji – typu Barracuda.
Roman
Można tu przypomnieć, że koncern DCNS przedstawił niedawno projekt dużego okrętu podwodnego o napędzie konwencjonalnym o nazwie Ocean, który chyba wpisuje się dość dobrze w oczekiwania australijskiej marynarki wojennej działającej na dużych przestrzeniach morskich. Zastanawiające jest tylko, że Australia nie może zdecydować się na okręty podwodne o napędzie nuklearnym, które najpewniej byłyby najbardziej efektywne dla państwa leżącego wśród olbrzymich przestrzeni oceanicznych. Tym bardziej, że chyba nie miałaby problemów z zakupieniem takowych okrętów choćby w Wlk. Brytanii.
Tyberios
Cena, cena i reszcze raz cena.