Reklama

Siły zbrojne

F-35 i "Królowa" pierwszy raz w boju

Fot. British MOD, licencja Crown Copyright, www.army.mod.uk
Fot. British MOD, licencja Crown Copyright, www.army.mod.uk

Terroryści stali się pierwszym bojowym celem samolotów pokładowych piątej generacji F-35B dyslokowanych na brytyjski lotniskowiec HMS Queen Elizabeth. Wraz z podjętymi 20 czerwca działaniami bojowymi Londyn wysyła sygnał na cały świat o powrocie zdolności w ramach projekcji siły, bazującej na możliwości przeprowadzenia uderzeń lotniczo-morskich w oparciu o lotniskowcową grupę bojową wyposażoną w najnowszej generacji samoloty bojowe.

Samoloty piątej generacji F-35B należące do grupy uderzeniowej brytyjskiego lotniskowca HMS Queen Elizabeth po raz pierwszy zostały wykorzystane w warunkach bojowych. Piloci wykonali loty operacyjne w związku z walką z tzw. Państwem Islamskim (Da`ish). Wykorzystane bojowo F-35 należą do 617 Squadron Królewskich Sił Powietrznych (RAF), znanego lepiej jako „The Dambusters” (Niszczyciele tam). Działania zostały podjęte w ramach operacji Shader i Inherent Resolve skierowanej na walkę z organizacją terrorystyczną zagrażającą bezpieczeństwu na Bliskim Wschodzie.

Brytyjczycy podkreślają, że użycie w realnej walce samolotów piątej generacji z HMS Queen Elizabeth poprzedziła seria ćwiczeń, które były prowadzone z sojusznikami na Morzu Śródziemnym. Brytyjskie pokładowe F-35 miały odciążyć w dotychczasowych obowiązkach Typhoony należące do RAF i operujące z baz na Cyprze. Co ważne w 2019 r. w czerwcu F-35 również operowały z Cypru, ale jednak od 2015 r. podstawową siłą uderzeniową RAF względem celów powiązanych z terrorystami były wycofane już maszyny typu Tornado oraz wspomniane Typhoony.

Oprócz oczywiście samego praktycznego i operacyjnego znaczenia uderzeń wykonanych przez brytyjskie F-35, nawet Londyn nie ukrywa, iż mamy do czynienia z pokazem siły całej lotniskowcowej grupy bojowej. Ta ostatnia ma podkreślać wręcz globalne możliwości do projekcji siły jeśli chodzi o współczesne siły zbrojne Wielkiej Brytanii. Pamiętać należy, że w momencie wycofania starszych lotniskowców i oczekiwania na nowe jednostki zarzucano właśnie władzom w Londynie, iż państwo jest pozbawione tego rodzaju możliwości działania w przypadku kryzysów w różnych częściach świata. Dziś maszyny z 617 Squadron mają wykazać powrót Brytyjczyków do tego rodzaju zdolności, które nie były obserwowane od ponad dekady, gdy wycofano maszyny Harrier.

Co więcej, w ramach zgrupowania CSG21 (ang. Carrier Strike Group) na czele z HMS Queen Elizabeth mamy widzieć największą brytyjską koncentrację połączonej siły morskiej i lotniczej od wielu lat. Stanowiąc wręcz symbolicznie początek prawdziwej zdolności operacyjnej samego lotniskowca HMS Queen Elizabeth. Nie zaskakuje, że brytyjski sekretarz obrony Ben Wallace stwierdził przy tym, że był to „znaczący moment w historii”. Zespół oparty na HMS Queen Elizabeth ma w ciągu najbliższych 28 tygodni odwiedzić szereg państw na całym świecie.

Reklama
Link: https://sklep.defence24.pl/produkt/orly-i-rakiety/
Reklama 

Obecne uderzenia na cele terrorystyczne wykazują zdolność nie tylko do współpracy między brytyjską Królewską Marynarką Wojenną (Royal Navy) i Królewskimi Siłami Powietrznymi (Royal Air Force), ale też sojusznikami. Na pokładzie lotniskowca ma w sumie znajdować się 18 brytyjskich i amerykańskich F-35B. Amerykańskie maszyny należą do komponentu powietrznego Korpusu Piechoty Morskiej (USMC). Brytyjczycy zauważają przy tym, iż jest to pierwszy przypadek podjęcia przez stronę amerykańską działań bojowych z użyciem własnego lotnictwa pokładowego bazującego na obcym lotniskowcu od czasu II wojny światowej. Dokładniej, ostatnia taka sytuacja miała mieć miejsce w 1943 r. i była również związana ze startem amerykańskich samolotów z brytyjskiego okrętu HMS Victorious.

Trzeba również odnotować, że to już drugi raz w ostatnim czasie, gdy F-35 stykają się z Rosjanami. Jak widać dotyczy to zarówno Morza Bałtyckiego i obecności samolotów włoskich w ramach Air Policingu (Włosi wykorzystali klasyczne F-35A), a teraz także działań na Morzu Śródziemnym, gdzie strona rosyjska ma swój bastion w Syrii. W tym ostatnim przypadku grupa lotniskowcowa ma być obserwowana zarówno jeśli chodzi o rosyjskie samoloty, ale też okręty.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama