Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Dlaczego „Ślązak” to nie ORP „Ślązak”?

Patrolowiec „Ślązak”. Fot. M.Dura
Patrolowiec „Ślązak”. Fot. M.Dura

Pomimo zakończenia prób zdawczo-odbiorczych, okręt patrolowy „Ślązak” nie jest przyjmowany na stan Marynarki Wojennej RP. Wygląda to tak, jakby wszyscy się bali wprowadzić tą jednostkę do służby wiedząc, że to tak naprawdę nie będzie to koniec, ale dopiero początek problemów.

Zgodnie z umową podpisaną 29 czerwca 2018 r. przez Inspektorat Uzbrojenia z konsorcjum składającym się z Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. oraz stocznią PGZ Stocznia Wojenna S.A., okręt patrolowy „Ślązak” miał zostać przekazany Marynarce Wojennej RP do końca marca 2019 roku. Proces wykańczania i zdawania tego okrętu się jednak wydłużał, co zresztą nikogo tak naprawdę nie dziwiło. Wszyscy specjaliści zdawali sobie bowiem sprawę, że „Ślązak” to jednostka pływająca budowana od osiemnastu lat, na pokładzie której są dodatkowo urządzenia z już dawno utraconą gwarancją.

Nikt nie mógł więc mieć pewności, że wszystkie te systemy zadziałają prawidłowo, dlatego część komentatorów i dziennikarzy branżowych nie przykładała większej wagi do przedłużających się badań i prób zdawczo-odbiorczych. Nawet biorąc pod uwagę zapowiedzi ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, który w czasie święta Marynarki Wojennej w 2018 r. obiecywał oddanie „Ślązaka” w marcu 2019 r. a później ten termin nie został dotrzymany. Jednak do czasu.

Sytuacja zmieniła się w momencie, gdy Siły Zbrojne RP, pomimo zakończenia prób zdawczo-odbiorczych i usunięciu przez stocznię wykrytych problemów technicznych nie wprowadziły okrętu „Ślązak” do służby. Co gorsza, nikt nie informuje dokładnie, kiedy to wprowadzenie ma nastąpić. Nie wiedziało o tym nawet Ministerstwo Obrony Narodowej, które jeszcze w połowie września 2019 r. poinformowało „Rzeczpospolitą”, że wykonanie umowy zawartej w dniu 29 czerwca 2018 r. nastąpi w 2020 r.

Później wiadomość tą sprostował kapitan Krzysztof Płatek, rzecznik prasowy Inspektoratu Uzbrojenia, przesyłając m.in. do Defence24.pl na początku października br. wyjaśnienie, że „okręt zostanie przekazany do użytkownika w bieżącym roku”. Nadal jednak nie wiadomo, dlaczego przekazanie nie nastąpiło od razu po zakończeniu prób zdawczo-odbiorczych, oraz dlaczego MON nie ma aktualnej informacji o statusie programu. Wygląda to tak, jakby nikomu nie zależało, by patrolowiec „Ślązak” znalazł się w linii. Prawdopodobnie wszyscy zdali sobie bowiem sprawę, że problemy z tym okrętem dopiero wtedy się tak naprawdę zaczną.

image
Patrolowiec „Ślązak”. Fot. M.Dura

Co trzeba zrobić, by wprowadzić „Ślązaka” do służby?

Z informacji przekazanej przez Inspektorat Uzbrojenia wiadomo w tej chwili jedynie tyle, że okręt „Ślązak” przeszedł pozytywnie próby zdawczo-odbiorcze oraz Wykonawca usunął w lipcu i sierpniu br. wszystkie usterki wykryte w czasie trwania tych prób (dotyczące głównie system napędowego oraz systemu klimatyzacji i wentylacji). W związku z powyższym patrolowiec ma zostać przekazany do Marynarki Wojennej RP jeszcze w tym roku.

Próby zdawczo-odbiorcze patrolowca Ślązak zostały zakończone we wrześniu br. Zdiagnozowane podczas prób morskich i zdawczo-odbiorczych patrolowca Ślązak usterki dotyczyły m.in. niesprawności w układzie napędowym oraz systemie klimatyzacji i wentylacji. Wszystkie usterki zostały usunięte przez Wykonawcę. Okręt zostanie przekazany do użytkownika w bieżącym roku.

Kpt. Krzysztof Płatek - rzecznik prasowy Inspektoratu Uzbrojenia

Potwierdził to również główny Wykonawca – PGZ Stocznia Wojenna, która w opublikowanym 24 września 2019 r. oświadczeniu udokładniła, że przewidywane programem próby okrętu oraz wszystkie usterki zostały usunięte w pierwszej połowie września br. i że okręt „jest w pełni sprawny i gotowy do służby”.

Jednak na pytanie portalu Defence24.pl, dlaczego w takim razie się go do tej służby nie wprowadza, Inspektorat Uzbrojenia stwierdził jedynie, że „trwa proces opracowania dokumentacji zdawczo-odbiorczej oraz wykonywane są przez Wykonawcę czynności obsługowe przed przekazaniem jednostki do użytkownika”. Podobnie informowała zresztą PGZ Stocznia Wojenna wskazując na trwające obecnie końcowe prace „związane z protokolarnym przekazaniem okrętu do Zamawiającego”.

Ale to właśnie takie tłumaczenie jest dla obserwatorów z zewnątrz trudne do zrozumienia. Przecież od co najmniej lipca br. wszyscy doskonale wiedzieli, że próby zdawczo-odbiorcze zakończą się pozytywnie i nikt nie mógł wątpić, że Wykonawca bardzo szybko usunie wykazane w ich trakcie niesprawności. Było więc kilka miesięcy na wcześniejsze przygotowanie protokołów przekazania okrętu, wprowadzając do nich w międzyczasie jedynie kosmetyczne poprawki.

Natomiast przy dobrej organizacji i woli, na samo zebranie całej dokumentacji zdawczo-odbiorczej wystarczy tak naprawdę jeden lub dwa dni. Nie dłużej powinien trwać również proces jej podpisywania. W przypadku tak ważnego kontraktu to nie bowiem dokumentacja powinna wędrować po kancelariach, a potem urzędach i gabinetach, ale to urzędnicy i wojskowi powinni przyjechać do miejsca, gdzie ta dokumentacja zostałaby przygotowana i wyłożona na stołach do podpisania.

image
Patrolowiec „Ślązak”. Fot. M.Dura

W przypadku „Ślązaka” powtarza się jednak casus programu budowy niszczycieli min „Kormoran”, gdzie o rok opóźniono podpisanie umowy na dwa kolejne niszczyciele min, pomimo iż było doskonale wiadomo, że badania zakończą się powodzeniem. Nie działano jednak równolegle, ale po kolei - wydłużając sztucznie czas trwania całego programu i narażając na straty finansowe firmy realizujące budowę.

Tak samo teraz dzieje się w przypadku patrolowca „Ślązak”. Część obserwatorów uważa, że takie przedłużanie procedur wynika po prostu z planu uroczystego wprowadzenia okrętu do linii w rocznicę powstania Marynarki Wojennej (28 listopada br.) lub w Święto Niepodległości (11 listopada br.). Jest jednak przesadą czekanie dwa miesiące na podniesienie bandery tylko po to, by uroczyściej celebrować zakończenie budowy, której tak naprawdę powinniśmy się wszyscy wstydzić: politycy, wojskowi i stoczniowcy.

Dlatego wprowadzenie do służby „Ślązaka” powinno nastąpić jak najszybciej, tym bardziej, że praca z tym okrętem tak naprawdę dopiero się zacznie. I nie powinno się tego sztucznie odwlekać.

Czym będzie tak naprawdę okręt ORP „Ślązak”?

Zbilżające się nieuchronnie podniesienie bandery na „Ślązaku” to również moment, kiedy Ministerstwo Obrony Narodowej powinno potrafić odpowiedzieć na cztery pytania: do czego ten okręt ma w rzeczywistości służyć, jak go wykorzystywać w czasie pokoju, kryzysu i wojny, jak go utrzymywać w gotowości i szkolić na nim załogę, oraz czy rzeczywiście ma on do końca swojej służby być tylko patrolowcem?

Wbrew pozorom żadna z tych odpowiedzi nie będzie łatwa, chociaż na ich przygotowanie było dostatecznie dużo czasu. Nawet to co wydaje się w miarę proste, a więc proces szkolenia, może spowodować niekończące się problemy. Wraz ze „Ślązakiem” zostanie bowiem wprowadzonych bardzo dużo urządzeń i systemów, których wcześnie nie było w Marynarce Wojennej oraz których nie ma też w lądowej bazie szkoleniowej. Nie będzie więc instruktorów, którzy mogliby szkolić kilku specjalistów z patrolowca, ani też w większości przypadków nie będzie trenażerów, które takie szkolenie mogłoby ułatwić.

image
Unikatowym rozwiązaniem w Marynarce Wojennej RP będzie m.in. radar wielofunkcyjny SMART-S Mk2. Fot. M.Dura

Tutaj mści się decyzja o zbudowaniu tylko jednej jednostki i to unikatowej w skali światowej (według indywidualnych wymagań Marynarki Wojennej RP), dla której po prostu nie opłaca się budować bazy szkoleniowej na lądzie. Efekt tego będzie taki, że załoga będzie się uczyła i trenowała na bojowym sprzęcie ze wszystkimi tego konsekwencjami, zdobywając potrzebną wiedzę na zasadzie prób i błędów.

Pomóc w tym mogą oczywiście producenci poszczególnych systemów, ale takie działanie sprawdzi się tylko w odniesieniu do pierwszej załogi (która może się szybko zmienić z powodu rotacji kadr) i tylko jeżeli chodzi o obsługę systemów. Samo ich taktyczne wykorzystanie to już jednak inna sprawa.

Wcale nie łatwe do odpowiedzi będzie też pytanie, do czego ten okręt ma rzeczywiście służyć. I nie chodzi tu o encyklopedyczne wyliczanie, że np. ma on uczestniczyć w akcjach poszukiwawczo-ratowniczych, ponieważ taką deklarację może złożyć generalnie każda jednostka pływająca. Tym bardziej, że „Ślązak” ma jak na razie działać głównie na Bałtyku, gdzie operacje SAR są prowadzone przez specjalistyczne i wydzielone służby, a od Marynarki Wojennej oczekuje się tylko pomocy z wykorzystaniem śmigłowców.

Tu chodzi bardziej o konkretne wskazanie: do czego ma być przygotowany ORP „Ślązak” i co ma robić, zarówno w czasie pokoju, wojny, jak i kryzysu. Należy przy tym pamiętać, że każda taka decyzja będzie się wiązała z konkretnymi kosztami. Widać to bardzo dobrze przy wyborze sposobu wykorzystania pokładu lotniczego oraz sposobu pozyskania śmigłowca pokładowego.

W czasie prób zdawczo-odbiorczych wykorzystywano helikopter Kaman SH-2G z 43. Oksywskiej Bazy Lotnictwa Morskiego, ale jest on docelowo przeznaczony do współdziałania z polskimi fregatami typu Oliver Hazard Perry i czas jego użytkowania niedługo się kończy. Natomiast zakupione dla Marynarki Wojennej cztery śmigłowce AW101 będą zbyt ciężkie (w wersji ZOP ważą około 15 ton), by lądować na pokładzie lotniczym „Ślązaka” przygotowanego (według wcześniejszych danych) na przyjmowanie śmigłowców maksymalnie dziesięciotonowych.

Trzeba więc się zadeklarować, czy dla tego okrętu zostanie dokupiony specjalny helikopter pokładowy, czy też lądowisko będzie utrzymywane tylko „tak na wszelki wypadek”. Wbrew pozorom każda z tych decyzji będzie się wiązała z dużymi kosztami. Nawet bowiem w sytuacji, gdy Marynarka Wojenna będzie chciała jedynie okazjonalnie przyjmować na „Ślązaku” załogowe lub bezzałogowe śmigłowce to i tak konieczne jest certyfikowanie (i to okresowo): zarówno systemów wspomagania lądowania (przede wszystkim radiolatarni TACAN i świateł lądowiska), jak i obsługi pokładu lotniczego oraz systemów naprowadzania. Naprowadzaniem statków powietrznych nie mogą się bowiem zajmować doraźnie przeszkoleni marynarze ale specjaliści ubezpieczenia lotów, których utrzymywanie jest bardzo drogie.

image
Grupa abordażowo-inspekcyjna z kanadyjskiej fregaty typu Halifax HMCS „Vancouver”. Fot. S. McEwen/U.S. Navy

Podobnie kosztowna może być również decyzja o skierowaniu „Ślązaka” do realizowania misji patrolowych poza Bałtykiem – np. w działaniach antypirackich lub antyimigracyjnych. Czasu wymaga chociażby samo przygotowanie grupy abordażowo-inspekcyjnej, której członkowie nie mogą być dobierani doraźnie z załogi, ale muszą być odpowiednio przeszkoleni i wyposażeni. O niebezpieczeństwach, jakie z tym się wiążą przekonali się Rosjanie, gdy przy kontroli jedynie rybaków rannych zostało aż sześciu ich funkcjonariuszy.

Marynarze wchodzący w skład takiej grupy muszą więc nie tylko potrafić wchodzić na burty wysokich statków (opanowując pewne umiejętności jeżeli chodzi o wspinaczkę), ale również umieć prowadzić przeszukania, kontrolę pomieszczeń i dokumentacji, czy także znać zasady samoobrony. W tym przypadku pomóc mogliby np. Amerykanie, ale trzeba o to wcześniej poprosić.

Czy „Ślązak” rzeczywiście musi pozostać tylko patrolowcem?

Najważniejsze pytanie, które jawnie pokaże, co tak naprawdę wyszło w czasie prób zdawczo-odbiorczych dotyczy dalszych losów tego okrętu. Jeżeli bowiem wszystkie systemy zadziałały dobrze to rzeczywiście należy się zastanowić, czy nie należy najbliższego remontu (przewidzianego na za około 5 lat) połączyć z modernizacją - przerabiając patrolowiec na pełnowartościową korwetę.

Zakończenie prób zdawczo-odbiorczych powinno być równocześnie końcem dyskusji w tej sprawie oraz czasem na konkretne decyzje i działanie. Trzeba bowiem zadecydować nie tylko, co konkretnie zamontować, ale również zaplanować na to odpowiednie środki finansowe i podpisać zawczasu konkretne umowy. Sprawa jest o tyle pilna, że przez ostatnich kilka lat Inspektorat Uzbrojenia do perfekcji opanował umiejętność przedłużania tego rodzaju procedur (szczególnie jeżeli chodzi o etap tzw. prac analityczno-koncepcyjnych połączonych z dialogami technicznymi) i pięć lat może w takiej sytuacji nie wystarczyć.

Tymczasem sprawę rozstrzygnąłby po prostu przetarg na dodanie „Ślązakowi” zdolności zwalczania okrętów podwodnych, nawodnych i celów powietrznych. Wbrew pozorom zadanie to nie jest technicznie bardzo trudne, na co portal Defence24.pl wskazywał już przy okazji wizyty w Gdyni brytyjskiej fregaty HMS „Westminster” na początku grudnia 2018 r.

image
Systemy elektroniczne wykorzystywane w systemie przeciwlotniczym Sea Ceptor mieszczą się w dwóch blokach wielkości pralki automatycznej, tak więc nie sprawią problemu na „Ślązaku”. Fot. M.Dura

Nie przesądzając o wyborze konkretnych rozwiązań, bo to decyzja Marynarki Wojennej i MON, wskazywaliśmy wtedy przykładowo, że na pokładzie okrętu jest wystarczająco dużo miejsca i zapasu energetycznego, by zamontować rakiety przeciwlotnicze CAMM systemu Sea Ceptor, rakiety przeciwokrętowe RBS-15 Mk3 (pozyskane dla oszczędności z okrętów typu Orkan), torpedy ZOP typu MU90 Imapct (pozyskane z fregat typu OHP) oraz kompaktowy sonar holowany typu CAPTAS-2 zdolny do wykrywania okrętów podwodnych nawet wtedy, gdy się one ukryją pod warstwą wody odbijającą fale akustyczne.

Pozostałe systemy okrętowe zastosowane na „Ślązaku” (w tym przede wszystkim radar wielofunkcyjny SMART-S Mk2 oraz okrętowy system walki TACTICOS firmy Thales) są jakby z założenia przygotowane do wprowadzania i integrowania tego rodzaju dodatkowych systemów pokładowych, których sterowanie może się odbywać z konsol wielofunkcyjnych, istniejących już na patrolowcu w Bojowym Centrum Informacyjnym.

Decyzja, co do dalszych losów  okrętu „Ślązak” jest o tyle ważna, że już uaktywniły się osoby, które pomimo, że nie mają dostępu do protokołów zdawczo-odbiorczych oraz odpowiedniej wiedzy zaczęły w jakimś sobie tylko znanym celu, dyskredytować tą jednostkę twierdząc coraz głośniej np., że jej siłownia pracuje wadliwie, albo np. że patrolowiec jest przeciążony (przez co nie można go będzie dozbroić). Uciąć taką dyskusję (w jedną lub drugą stronę) mogą tylko konkrety, które powinny się pojawić już podczas uroczystości wprowadzenia „Ślązaka” do służby w Marynarce Wojennej.

Być może to jednak właśnie dlatego, ta uroczystość jest obecnie bez powodu opóźniana.

Reklama

Komentarze (80)

  1. jm

    Czy ktoś już poszedł siedzieć za te "budowę" Na pewno nie i wszystko w temecie.

    1. rezerwa 77r.

      nikt nie siedzi jednak ,,konto " jest pełne

  2. raaex

    W 2019 WPROWADZAMY DO SŁUŻBY OKRĘ GORSZY NIŻ 1932

    1. rezerwa 77r.

      taniej i szybciej było zamówić KORWETY w CHINACH za te pieniądze byłyby trzy korwety czas budowy do 1,5 roku //problem brak ,, zabujczych kopert " / może motorówka spacerowa dla admiralicji /

  3. Były stoczniowiec

    Do wszystkich "specjalistów' którzy określają OPV Ślązak jako starą jednostkę nie pojmują faktu że każdy system, każda rodzielnica, UPS, uzbrojenie, materiały pędne i smary czy inwentarz były i są przez stocznię lub ich podwykonawców wymieniane, konserwowane zgodnie z dokumentacją eksploatacyjną i wymaganiami postawionymi przez producentów poszczególnych systemów i sprzętów. Co więcej próby HAT, SAT, Z-O potwierdziły słuszność dbania o te podzespoły. Konserwacja malarska i przeglądy części podwodnej (pędnik, śruby nastawne) również były wykonywane. Okręt mimo wszystko jest wypieszczony dla MW, tylko jak napisano MW boi się przyjąć na stan OPV Ślązak, i takie przekonanie panowało / panuje w stoczni że dla nich (MW) najgorsze co mogło się wydarzyć to jednoznaczna decyzja o dokończeniu tego projektu, śmieszne a zarazem straszne !

    1. Kolo

      Po tej wypowiedzi teraz wiem dlaczego były stoczniowiec

  4. Marek

    To niestety smutna prawda. Ludzie, o których piszesz, są szkodliwi. Ich podejście do własnego kraju to wynik spustoszenia w mózgach jakiego dokonał socjalizm, powierzchownej wiedzy i bezkrytycznego zapatrzenia się na obecną Europę.

    1. Davien

      Doprawdy? USA ciągle kontroluje syryjskie pola naftowe. Wpakowali Rosję w odbudowę Syrii, problemy z imperialistycznymi ciagotkami Erdogana.

    2. Davien

      Gnago, oddziałami wojskowymi na tych polach i wsparciem z powietrza co wystarcza do pozbycia sie napastników wiec jezdzij sobie tym palcem po mapie:))

  5. adamus

    A licencja na meko to razem z turbiną, radarem i 57 mm dla fasonu i odmiany. Mieć licencję na kadłub to nie wszystko. Jeśli czaplę odbieramy rok, bo nikt nie wie jak, i niczego się nie nauczyliśmy do Kujawiaka jak widać, to wynika że postanowiono pana admirała nie niepokoić jak widać co i jemu przyjąć wypada, ludzie morza! posejdon grzmi, a wy spicie?!

    1. w

      turbiny dla scigaczy robiło WSK Rzeszów. Teraz po akcjach ARP nie ma nic ( jak za Kononowiczem)

    2. -CB-

      Tak. 50 lat temu adaptując do tego radziecki silnik lotniczy... I nie dla ścigaczy, a dla kutrów torpedowych.

    3. obalaczbredni

      Teoretycznie to nawet możesz polecieć w kosmos - teoretycznie. Nie pisz tym co byłoby gdyby - obecnie Krab to 20 km - tyle w temacie, tak jak i Palladyn. - reszta to teoria viki tak jak te 8 ton paliwa w F35 - w kasku pilota

  6. Extern

    Tyle że walczyły dla kogo i finalnie w czyim interesie? Czesi nie mieli żadnego własnego okrętu u aliantów a zostali po wojnie lepiej potraktowani niż my. Nie nie były te okręty dobrze ulokowaną inwestycją jeśli nie broniły ojczyzny. Za te kwoty można było nakupić tyle boforsów że Niemieckie czołgi i samoloty nie zmasakrowały by nam bezkarnie 80 tysięcy żołnierzy we wrześniu.

    1. Davien

      Gnago, to samo czeka wasze S-300/S-400/S-500 i cała reszte:) I Istotnie Patriot nie jest dla Rosji jeszcze byscie dokonali skoku technologicznego o dekady:)

  7. w

    przez te 20 lat nie mozna było opracowac radarów z fazowaniem aktywnym ???I zrobic to co Izrael na nowym MEKO ??? Pełno naukowców a jak przyjdzie do czego to nie mamy NIC i czekamy na licencje

    1. WC

      Gawron idzie do Świnoujścia potem dołączy do grupy NATO

    2. w

      patrolowac francuski obszar interesów

    3. Stefan

      Myślę, że jak Rosjanie czytają Twoje komentarze to zacierają ręce. Im bardziej się poróżnimy w ramach NATO i UE, to ich bardziej cieszy. A czego oczkujesz od Francuzów? Chcesz, żeby bronili naszych granic? Czy chcesz liczyć tylko na Trumpa. Jak liczy się jego wsparcie i pomoc dwa dni temu przekonali się Kurdowie.

  8. raaex

    Uzbrojenie[edytuj edytuj kod] Działoczyny przy stanowisku artylerii głównej „Burzy”. Uzbrojenie okrętu w momencie przyjęcia do służby w 1932 roku stanowiły[25][19]: 4 armaty kalibru 130 mm Schneider-Creusot wz. 1924 (4 x I), ustawione w osi symetrii okrętu, osłonięte półotwartymi maskami (przedpiersiami) przeciwodłamkowymi. Maski zaopatrzone były w brezentowe osłony, chroniące marynarzy obsługi przed złymi warunkami atmosferycznymi. Masa działa z osłoną wynosiła 12,7 tony[26][27]. Zapas amunicji wynosił 500 sztuk[28]. 2 armaty kal. 40 mm Vickers-Armstrong wz. 28 (2 x I) na burtach na śródokręciu przy nadbudówce rufowej, na podstawach morskich R4SM. Masa z podstawą wynosiła 305 kg[29][30]. Zapas amunicji wynosił 1200 sztuk[28]. 6 wyrzutni torpedowych kal. 550 mm (2 x III), ustawionych w płaszczyźnie symetrii okrętu na śródokręciu, z reduktorami dla torped kal. 533,4 mm i 450 mm. Wyrzutnie dostosowane były do francuskich torped kal. 550 mm 1923D[31][d], po zastosowaniu reduktorów można było strzelać torpedami 533,4 mm Mk IX i torpedami 450 mm wz. A. Okręt przenosił 12 torped[28]. 2 wyrzutnie bomb głębinowych umieszczone w tunelach pod pokładem na rufie. Tunele zamykane były klapami, bomby wyrzucane przy pomocy napędzanych elektrycznie ślimacznic z łańcuchami Galla. Zapas stanowiło 20 bomb BH200. Dodatkowo na burtach w części rufowej ustawione były 2 miotacze bomb głębinowych Thornycrofta, z zapasem 10 bomb (po jednej na miotaczu i po 4 na stelażach obok). 2 pary torów minowych na rufie, na których ustawić można było do 60 min wz. 08. W trakcie służby uzbrojenie okrętu ulegało zmianom. Już w 1935 roku dodano dwa podwójnie sprzężone najcięższe karabiny maszynowe Hotchkiss kal. 13,2 mm z celownikami systemu Le Prieur DAC940, ustawione na podstawach morskich typu R4SM na skrzydłach mostka przy głównym stanowisku dowodzenia (GSD), które miały wzmocnić obronę przeciwlotniczą[33][34]. Zapas amunicji wynosił 10 tys. sztuk[28]. W tym samym roku usunięto natomiast miotacze bomb głębinowych Thornycrofta[17]. Po przebazowaniu do Anglii, w listopadzie 1939 roku, kolejnemu wzmocnieniu uległo uzbrojenie przeciwlotnicze: na platformach po obu stronach zejściówki do maszynowni na śródokręciu ustawiono dwa poczwórnie sprzężone karabiny maszynowe Vickers Mk III kal. 12,7 mm[35][e]. Monoblokowa lufa karabinu miała długość 762 mm i była chłodzona wodą. Lufy w zestawie ustawione były w płaszczyźnie pionowej jedna nad drugą, amunicja do każdej z nich podawana była taśmowo z magazynków bębnowych o pojemności 200 nabojów każdy. Karabiny miały kąt podniesienia od -5° do +80°, szybkostrzelność praktyczna wynosiła do 200 strzałów na minutę, a donośność pionowa do 1400 m. Masa zestawu wraz z podstawą wynosiła 1320 kg[33]. W trakcie remontu w maju 1940 roku okręt przezbrojono: usunięto tory minowe, podpokładowe zrzutnie bomb głębinowych oraz rufowy aparat torpedowy. W miejscu aparatu torpedowego ustawiono armatę przeciwlotniczą 76 mm 12 pdr Mk V na podstawie HA/LA IX**. Armata miała zamek klinowy, przystosowana była do amunicji zespolonej. Ładowanie, nastawianie na cel i odpalanie było ręczne. Armata miała kąt podniesienia od -5° do +90°, szybkostrzelność praktyczna wynosiła do 20 strzałów na minutę, a donośność pionowa do 6300 m. Masa działa wynosiła 1000 kg[37]. Ponadto zamontowano na rufie 2 rampowe zrzutnie bomb głębinowych, na bomby typu D i dodano 2 miotacze bomb głębinowych Thornycrofta[36]. Gruntowne przezbrojenie okrętu nastąpiło w trakcie remontów na przełomie 194942 roku, w związku ze zmianą funkcji okrętu na niszczyciel eskortowy. Na miejscu działa nr 1 zamontowano wyrzutnię pocisków głębinowych typu Hedgehog. Z wyrzutni można było wystrzelić 24 pociski o masie 15,75 kg z zapalnikiem uderzeniowym na odległość do 270 metrów przed dziób okrętu[19]. Na miejscu działa nr 3 zamontowano zestaw 4 armat przeciwlotniczych kal. 40 mm QF HA Mk VIII (1 x IV) („pom-pom”) na podstawie Mk VII[36]. Kąt podniesienia armat wynosił od –10 do +80°, donośność w pionie do ok. 3960 metrów, szybkostrzelność 96-98 strzałów na minutę. Armaty zasilane były z zasobników zawierających 112 nabojów i doładowywane kartridżami po 14 nabojów. Obrót i zmiana elewacji luf realizowana była automatycznie (elektryczno-hydraulicznie) lub ręcznie, odpalanie ręczne. Masa zestawu wynosiła 8,7 tony, obsługiwało go 8 marynarzy[38]. Usunięto karabiny maszynowe[f], na ich miejscu na skrzydłach pomostu i na śródokręciu, po obu stronach trzeciego komina, ustawiono na pojedynczych podstawach Mk III 4 armaty przeciwlotnicze kal. 20 mm Oerlikon Mk I (4 x I)[36][39][g]. Ich kąt podniesienia wynosił od –5° do +80°, donośność skuteczna w pionie do ok. 914 metrów, szybkostrzelność 450 strzałów na minutę, strzelca osłaniała stalowa tarcza o grubości 10 mm[41]. Dodano dwa kolejne miotacze bomb głębinowych Thornycrofta. Zapas bomb głębinowych zwiększono do 110 sztuk[36]. Po powrocie do kraju po zakończeniu wojny uzbrojenie okrętu zmieniono, co wynikało ze zmiany dostawcy uzbrojenia, którym wówczas stał się ZSRR, i nowej funkcji okrętu. Od 1955 roku artylerię główną, rozlokowaną tak jak w ustawieniu przedwojennym, stanowiły 4 działa B-34U kal. 100 mm. Armaty umieszczone były w półotwartych osłonach przeciwodłamkowych, masa pojedynczego zestawu wynosiła 12,5 tony. Armata miała lufę o długości 5600 mm, jej kąt podniesienia wynosił od –5° do +85°, a donośność dochodziła do 22 tys. metrów. Ładowano ją ręcznie, odpalano ręcznie lub elektrycznie[42]. Artylerię przeciwlotniczą stanowiły 4 podwójne działa W-11M kal. 37 mm ustawione na skrzydłach pomostu i nadbudówki rufowej. Były to armaty automatyczne, o szybkostrzelności 150 strzałów/min., kąt elewacji luf wynosił od –10° do +85° a donośność w pionie – 4000 metrów. Masa działa wraz z podstawą wynosiła 1350 kg[43]. Ponadto okręt uzbrojony był w pojedynczą ramową zrzutnię bomb głębinowych B-1 na rufie i 4 miotacze bomb głębinowych Thornycrofta[h], na rufie ustawiono też 2 tory minowe dla 60 min wz. 08/39[45][16]. Po przekształceniu okrętu na okręt-muzeum zamiast działek W-11M kal. 37 mm ustawiono na okręcie pojedyncze działka 70-K kal. 37 m

  9. SZACH-MAT

    wyrzucić z MW ( upss to nie marynarka tylko kamizelka) RP dwa amerykańskie falochronowce ala hulki Bolka i Lolka których siła sprawcza jest adekwatna do somalijskich łodzi pirackich a źre toto prawie 23% środków MW ...a pieniądze scedować na Ślązaka i zbudować w oparciu o starą/nową idee budowy okrętów novum a mianowicie uniwersalny moduł bojowy zwany kanonierką natomiast wyposażenie okrętu zaczerpnąć z projektu "Orłosępa" i będzie odpowiedni system by wspierać armady NATOwskie....druga opcja skonfigurować okręt jako system dowodzenia dla naszych kutrów rakietowych "Orkan" i tak ŚLĄZAK będzie miał oczy i uszy by widzieć dalej oraz jako zaopatrzeniowiec w środki logistyczne i bojowe dla kutrów rakietowych a Orkany jako mu towarzyszące systemami bojowymi i mając taką armadę możemy uprawiać politykę Polski nawet w cieśninie Ormuz...... trzecia opcja zrobić z niego drugiego Czernickiego II.....inne opcje nie mają racji bytu bo fanaberie kosztują i technologi dużych kadłubów nie umiemy robić .....a siły i środki w przyszłości scedować na uniwersalne moduły o tonażu 1000 -1200 ton...tj zbudować w oparciu o nowe technologie jednostki o tonażu do 1000 ton które apropo umiemy samodzielnie zbudować i stworzyć nowego uniwersalnego Kaszuba dorzucając do tego co ma dwie wyrzutnie rakiet woda-woda ,wyrzutnie lekkich torped ,wyrzutnie RIM-21...i lądowisko na małego śmiglaka w konwencji SW-4

    1. w

      wstawic sekcje do Kormorana, zmienic naped, wyposazenie- czyli zrobic nowy okret o wypornosci ok 1000-1200T. Ale najpierw zrobic 8 Gawronów. A co do SW-4 to "Solo'

    2. Edsa

      Dokladnie. Już dawno powinni wywalić na złom te dwa trupy o zerowej wartości bojowej. Na już dopodazyc Slazaka i zacząć budowe drugiego okrętu. To takie trudne? Co USA się obrazi? . Dlaczego na Slazaku nie ma żadnego zdalnie kierowanego śmigłowca? Co za drogo?. Żenada.

    3. andrzej.wesoly

      nie wiem, kto cię inspiruje, ale pisanie o OHP, że to falochronowce, hulki Bolka i Lolka, których siła sprawcza podobna do somalijskich łodzi, moduł bojowy zwany kanonierką, a ze Ślązaka - po dozbrojeniu - niezłej korwety, zrobić drugiego Czernickiego??? - to jakiś bełkot...Człowieku, ogarnij się!

  10. Szwejk

    Dac Ślazakami rbs15 lub nsm do tego moŻliwości przeciwlotnicze Camm Plus coś do zwalczania podwodniakow kolejno dołączyć do niego posiadane już Orkany i będzie choć czym wypłynąć w morze

    1. Wojciech

      Wypłynąć w morze tak, gorzej z powrotem do portu. Przedwojenni dowódcy przynajmniej zdawali sobie sprawę że nasza wówczas 100x silniejsza niż teraz MW nie ma szans z dużo silniejszym przeciwnikiem. Z tego co czytam w komentarzach to większość jest gotowa posłać do boju z Rosją nawet jeden okręt, byle "wyszedł w morze" i miał czym strzelać. Nie ważne że tych setek milionów usd zabraknie później do obrony przed rosyjskim lotnictwem, rakietami czy choćby specjalnie przeciwko nam reaktywowanej 1 Pancernej Armii Gwardii. Byle tylko móc wysłać cokolwiek w morze. Identycznie było w 1939 roku. Mieliśmy niszczyciele, okręty podwodne a nie mieliśmy choćby rowerów czy amunicji do Ur-ów. Kapitan Raginis do powstrzymania 350 czołgów Guderiana dostał 2 Ury z 20 nabojami. Ale jakie piękne niszczyciele wysłaliśmy do Anglii w ramach planu Peking.

    2. -CB-

      Marynarka wojenna jest potrzebna nie tylko w czasie wojny, ale również w czasie pokoju. Dokładnie tak samo jak się wysyła lotnictwo na przechwycenie, tak się wysyła i okręty, gdy coś zbliża się do Twoich wód terytorialnych. Tacy Brytyjczycy np. zawsze wysyłają jakiś okręt do asysty, gdy tylko Rosjanie przepływają przez Kanał La Manche. Dokładnie to samo dzieje się w przypadku innych krajów, gdy Rosjanie przepływają z Bałtyku na Północne i dalej na ocean. Jeśli teraz jakiś okręt naszych "przyjaciół ze wschodu" wpłynie na nasze wody terytorialne żeby prowokować, to co zrobisz? Wystrzelisz od razu rakiety NSM i rozpętasz wojnę? Nie, trzeba właśnie wysłać jakiś okręt, żeby go pilnował. Bez MW nie mamy żadnej możliwości ruchu, tylko stan zero-jedynkowy. Albo atakujemy i niszczymy, albo nie robimy nic i patrzymy sobie bezradnie co oni tam robią.

    3. DK

      Te niszczyciele to najlepiej wydane pieniądze Drugiej Rzeczpospolitej. Z chwilą dotarcia do Wielkiej Brytanii stały się bronią strategiczną, więcej wartą niż 2 pancerniki w Zatoce Gdańskiej. W sytuacji geopolitycznej z września 1939 r. wyników kampanii nie zmieniło by posiadanie 2 dodatkowych dywizji, nawet pancernych. A te niszczyciele, być może, zadecydowały o wypowiedzeniu wojny przez Brytyjczyków. Walczyły aktywnie do końca wojny, czego nie można powiedzieć o żadnym czołgu ani dziale. Nie dostały się w ręce wroga i nie służyły mu ani przez chwilę.I ostatnie ale najważniejsze: PRZEZ CAŁĄ WOJNĘ BYŁY SUWERENNYM TERYTORIUM POLSKI a przynajmniej tak były postrzegane przez Brytyjczyków (a konieczność postrzegania jak nasze posunięcia odbierają sojusznicy i przeciwnicy jest elementarnym wymogiem planowania obronnego).

  11. hermanaryk

    Pan komandor nie wziął pod uwagę jeszcze jednej możliwej przyczyny tej opieszałości - krojącego się konfliktu zbrojnego USA z Iranem, w który bynajmniej nie chcemy zostać wciągnięci. "Ślązak" z racji słabego uzbrojenia i wyszkolenia załogi mógłby co prawda służyć tylko jako jednostka pomocnicza, ale nawet taki udział by się nam nie opłacił. Można się spodziewać, że dopóki awantura z Iranem nie ucichnie, "Ślązak" nie dostanie porządnego uzbrojenie i co jakiś czas będzie zaglądał do stoczni.

    1. Wojciech

      Obyś miał rację.

  12. Wawiak

    Co gorsza jest to zapatrzenie bez zrozumienia na co i skąd się patrzy...

  13. Ja Grot

    Wera miało być zbudowanych 7 sztuk teraz dociera czy jeszcze nie bardzo?

  14. w

    a tak mi przyszło do głowy ze MON i dowództwo MW ( naszej) wobec rosnacych kosztów utrzymania Błyskawicy planuje zrobic nowy okret muzeum- na dodatek pływajacy-Ślązak. Mozna wszystkiego sie spodziewać

  15. say69mat

    Znacznie bardziej 'wiedzotwórcza' byłaby analiza historii kolejnego okrętu powstałego w oparciu o polsko - francuską zależność z czasów IIRP. Mam tu na myśli historię koncepcji, projektu i realizacji największego okrętu naszej MW ORP 'Gryf'. Na przykładzie tej jednostki widać jak na dłoni do czego prowadzi kataklizm chciejstwa i elementarnych błędów koncepcyjnych przy projektowaniu, budowie i wykorzystaniu bojowym okrętu. Tak na marginesie, jakim cudem w okresie poprzedzającym agresję Rzeszy, nasze okręty nie prowadziły ćwiczeń, z wykorzystaniem samolotów P24/43 jako maszyn symulujących atak bombowców nurkujących. Skoro w trakcie wojny domowej w Hiszpanii Ju87 wsławiły się atakami punktowymi na centra komunikacji, lotniska i ... okręty sił republikańskich.

  16. olaf

    Przyjąć do służby Ślązaka a następnie rozpocząć modernizację naszych Orkanów nie tylko o armaty Bofors Mk 3 a również zamiast AK-630M i wyrzutni rakiet Strzała-2M zamontować RIM-116. Później nowy okręt podwodny i nic więcej nie trzeba.

    1. Olo

      Orkany są tak stare człowieku że nadają się na złom.

  17. Arek

    Zamontować Camm i NSM.

    1. Eeda

      Tak. Dospawac do kadłuba. Pstryknac palcami i już jest. Ja też tak mam..chcę Lamborgini i pstrykam palcami i już jest. Jakie to proste. Banalne wręcz.

    2. hermanaryk

      Na "Ślązaku" jest mnóstwo miejsca przeznaczonego na rakiety, co więcej - są radary bojowe oraz system kierowania walką zdolne te rakiety obsłużyć. Są wreszcie same rakiety - nie tylko na Orkanach, ale i w magazynach MW. Tak, to proste.

    3. Marek

      Nie. Nie jest proste. Na takim okręcie trza mieć OPL krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu jeszcze. I to zanim założy się na nim RBSy.

  18. Racjonalista

    Ten bezzębny stateczek bardziej by się przydał Straży Granicznej a nie MW. Przekazać Słązaka do SG, w miejsce całkowicie nieprzydatnych kryp typu Kaper.

    1. rydwan

      to nie lepiej dac im rozbrojonego Orkana?

    2. oskarm

      Koszty utrzymania Ślązaka zabiłby budżet MOSG.

    3. Marek

      Jeśli już, to dlaczego rozbrojonego? Działa powinny na nim być.

  19. jpr

    Po pierwsze, trzeba usunąć agenturę wpływu z admiralicji. Być może, najprościej było by zastosować "wariant zerowy"... Po drugie - przypomnieć sobie pryncypia; czego przede wszystkim Polska potrzebuje w zakresie marynarki wojennej. Ustalono to już trafnie 25 lat temu, kiedy powstał projekt budowy 7 korwet. Polska ma 440 km granicy morskiej, która jest obecnie praktycznie nie broniona przed ew. "działaniami asymetrycznymi". Te 440 km granicy morskiej jest doskonale przenikliwe dla rozmaitej maści ew. "zielonych ludzików", którzy mogą sobie dosyć swobodnie podpłynąć na kutrach rybackich i innych zamaskowanych jednostkach, desantować się cichutko pod osłoną nocy i zlikwidować nasz dzielny NDR i inne ważne instalacje, zanim zorientujemy się, że zaczyna się otwarta agresja. Już sowiecka doktryna wojenna zakładała działania specnazu wyprzedzające ew. konflikt pełnoskalowy, a współczesna Rosja twórczo rozwinęła tę doktrynę. Polska potrzebuje więc flotylli jednostek zdolnych skutecznie patrolować te 440 km. granicy morskiej i przeciwstawić się ew. próbom wtargnięcia "zielonych ludzików" na uzbrojonych, ale zamaskowanych jednostkach nawodnych i podwodnych. Planowana flotylla 7 korwet miała temu służyć. Ale agentura wpływu po pierwsze wyeliminowała skutecznie ministra, który takie rozwiązania popierał, a następnie skutecznie, na 25 lat zablokowała i blokuje wszelkie działania idące w tym kierunku.

    1. asf

      Tylko, że brak zakupów to nie kwestia admirałów, tylko tego, że politycy kasy nie chcą dać na nowe okręty. Zresztą rola polskiej Marynarki Wojennej jest mocno niedoceniana w u nas w kraju. Przeglądając dyskusje w internecie często pojawiają się komentarze "po co nam Marynarka, toż trzeba pilnować tzw. bramy smoleńskiej... "

    2. oskarm

      jpr - temu służy sieć wspólnych posterunków MW / MOSG z radarami radary i głowicami termowizyjnymi.

    3. Hektor

      Na te morskie "zielone ludziki" spokojnie wystarczyłoby odpowiednia liczba obsadzonych przez "morskich komandosów" szybkich kutrów w rodzaju szwedzkich Stridsbåt 90 H czy fińskich Jehu. Do tego na lądzie grupy komandosów w szybkich pojazdach terenowych do "polowania" na tych specnazowców, którym udało by się mimo wszystko wedrzeć na brzeg oraz do bezpośredniej osłony NDR-ów i innych ważnych instalacji. A z drugiej strony potrzebujemy wielu kutrów dywersyjnych w rodzaju północnokoreańskich/irańskich Taedong-B/Zulfikar i miniaturowych okrętów podwodnych w rodzaju północnokoreańskich Sang-O oraz masy innych "wynalazków" w rodzaju nieodżałowanego Błotniaka do tego by nasi komandosi mogli skrycie przenikać na teren "potencjalnego przeciwnika". Skoro, jak się wydaje, nie stać nas na marynarkę wojenną "z prawdziwego zdarzenia", to trzonem PMW powinno być coś na kształt morskiej części irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji. Polskie "budżetowe dziadostwo" sprawia, że właściwie pozostaje nam jedynie "morska wojna podjazdowa".

  20. Eswa

    Oczywiście że nikt nie chce tego zgnilego jaja bo koszty jego utrzymania będą gigantyczne biorąc pod uwagę budżet MW. okręt ten jest już stary i tak naprawdę powinien przejść poważne remonty. Dodatkowo okręt jest wielki jak stodoła z nieekonomicznym napędem jak na pattolowiec i całkowicie bezbronny. Sprawdzili napęd i systemy klimatyzacji i wyszły usterki. A sprawdzili ten malutki system uzbrojenia? Nie?. Kto ma pływać tym okrętem jak załoga nie ma pojęcia o jego systemach? Gdzie mają pływać? CZEGO się uczyć? Jak strzelać raz na 5 lat z działa 76mm bo amunicja droga i pewno nawet nie ma pełnej jednostki ognia. Ten okręt to wstyd dla Polski i dawno powinien zostać albo sprzedany albo pocięty na złom. Teraz niewiadomo do czego ma służyć. Położenie rakiet RBS lub NSM to żaden problem bo rakiety gnija w magazynach. Ale znowu trzeba by nich czasem strzelać....drogo panie.

    1. marek

      Zobacz ile musiałeś użyć słów, żeby pokazać swoją zerową wiedzę w temacie. Żenada!

    2. -CB-

      To przez 18 lat rządził w MONie jeden minister? Nie mówiąc już o tym, że o budżecie nie decyduje minister (co najwyżej o rozdziale środków już mu przyznanych), a stocznia też podlegała w międzyczasie pod różne ministerstwa.

  21. Edi

    Chodzą plotki, że Ślązak ma zostać ochrzczony jako ORP Admirał Andrzej Karweta.

    1. asf

      Ślązak już został ochrzczony...

  22. -CB-

    I jeszcze jedno: piszesz o tym mitycznym "DMW" jakby oni tam tkwili od 30 lat w niezmienionej formie, a przecież w tym okresie przewinęły się setki ludzi i były setki koncepcji, doktryn i priorytetów. Obecny rząd też przecież wsadził tam swoich ludzi i aktualne "DMW" jest z ich nadania. Co się zmieniło przez 4 lata ich rządów?

  23. Skoczek

    Bardzo bym chciał, żeby taka interpretacja okazała się prawdziwa. Choć, moze i jestem pesymistą, obawiam się, że przyczyna jest bardzo prozaiczna...

  24. Roman

    Ślązak będzie korwetą! A to, że go tak długo budowano i tylko jednego, było spowodowane przez gry geopolityczne wielkich tego świata i nadal tak jest.Uczynienie Ślązaka korwetą, to poważna zmiana sił na Bałtyku...A to nie tylko Putinowi się nie podoba...

    1. Jan

      Oj, chyba Cię poniosło i to we wszystkich kwestiach...

    2. Dobre :)

      Roman, odkryles swietego Grala! To jest dokladnie to io to TY to odkryles. Co teraz bedzie, przeciez po TWOIM odkryciu to w Moskwie i Berlinie pospadali z krzesel... ze smiechu!

  25. Stary Grzyb

    Ten artykuł po prostu trudno skomentować. Jeżeli "poważnymi i kosztownymi problemami" mają być takie np. Himalaje technologiczno-organizacyjno-finansowe, jak utrzymanie radiolatarni i oświetlenia lądowiska dla helikoptera oraz zorganizowanie grupy abordażowej, to chyba naszą "Marynarkę Wojenną" pozostaje wyłącznie rozwiązać, sztandary złożyć w muzeum, a zaoszczędzone środki przeznaczyć na inne rodzaje sił zbrojnych. Przykładowo, na rozbudowę i dosprzętowienie "Formozy", ze szczególnym uwzględnieniem zadań osłony morskiej infrastruktury energetycznej i portowej, zaś NDR podporządkować WRiA (w końcu artyleria nadbrzeżna jak najbardziej jest artylerią). Żal, żal du(p)szę ściska ...

Reklama