Reklama

Siły zbrojne

Desant na Hostomel. Anatomia porażki Rosji [ANALIZA]

Fot.mil.ru
Fot.mil.ru

Śmigłowcowy desant w Hostomelu, na tzw. lotnisko „Antonowa”, był jednym z najważniejszych wydarzeń pierwszego dnia wojny, który miał wpływ na przebieg pierwszej fazy całej kampanii kijowskiej. Przypuszcza się, że celem desantu było opanowanie lotniska, zabezpieczenie możliwości przyjmowania samolotów transportowych, a zatem przyjęcie na lotnisku sił wzmocnienia - zmechanizowanego komponentu Wojsk Powietrznodesantowych (WDW) transportowanego samolotami Ił-76. Siły te mogłyby operować na bezpośrednim przedpolu Kijowa, a w kolejnych dniach lotnisko Hostomel przemieniłoby się w ogromny logistyczno-wojskowy hub.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Tak się jednak nie stało, walki o lotnisko przedłużały się, sam pas startowy był pod ukraińskim ostrzałem, desant samolotów transportowych w takich warunkach był niemożliwy, lub wiązał się zbyt wielkim ryzykiem. Powszechnie uważa się, że obrona lotniska, a zatem uniemożliwienie wykorzystania jego pasa startowego, była jednym z najważniejszych sukcesów ukraińskiej obrony na odcinku kijowskim, a sam desant zakończył się operacyjną porażką.

Czytaj też

Tymczasem odmienna ocena tej sytuacji jest po stronie rosyjskiej, gdzie w RUNecie lansowana jest teza, również przez ekspertów militarnych, że desant przejdzie do historii, jako przykład bohaterskiej, udanej operacji rosyjskiej elity spadochronowej. Przedstawia się nawet tezę, że atak na lotnisko nie miał na celu przyjmowanie kolejnej fali desantu, ale związanie sił npla, aby ułatwić przemarsz pod stolicę sił pancerno-zmechanizowanych. Logicznym jest jednak, chociaż nie ma na to oficjalnego potwierdzenia, że celem desantu było szybkie opanowanie lotniska, jego zabezpieczenie i wzmocnienie siłami przerzucanymi samolotami Ił-76.

Reklama

Taki scenariusz kreślony był już przez analityków przed wojną - rosyjskim celem będzie szybka operacja sił pancerno-zmechanizowanych i powietrznodesantowych na Kijów, co z chaosem wewnątrz miasta i dezorganizacją sił obrony, miało doprowadzić do upadku stolicy i kapitulacji rządu.

Taki scenariusz kijowski przewidywali np. analitycy z białoruskiego thin-thanku "Belarus Security Blog", którzy zwracali uwagę na to, że uderzenie z obwodu homelskiego na Kijów, pozwala na operację bez konieczności forsowania Dniepru. Przy uderzeniu dwoma drogami, po osi Jelsk-Owrucz-Irpień-Kijów i Narowla-Iwanków-Kijów, zgrupowanie operacyjne wchodziłoby do zachodniej części miasta, gdzie „mieści się większa część budynków administracji", a co więcej zachodnia kolumna może „zająć lotnisko, w którym potem mogą lądować IŁ-76MD z pododdziałami WDW".

Czytaj też

Zakładając, że punkt ciężkości uderzenia na Kijów, już pierwszego dnia, miałby leżeć na siłach uderzeniowych nacierających z obwodu homelskiego, po zachodniej stronie Prypeci i Dniepru, w grę wchodziły dwa lotniska - lotnisko Antonow w Hostomelu, lub "głębiej" ulokowany port lotniczy Kijów-Żuliany, w mniejszym stopniu bardziej odległe lotnisko (baza lotnicza) w Wasylkowie. Port lotniczy Kijów- Boryspol w tym przypadku nie wchodził w grę, bowiem leżał po drugiej stronie Dniepru, raczej nie było możliwe dotarcie do niego tego samego dnia szpicy sił lądowych. Oczywiście lotniska ukraińskie, w tym te podkijowskie, uznawane były jako obiekty o strategicznym znaczeniu, i miały - w miarę możliwości - wcześniej wydzieloną ochronę.

Z perspektywy czasu, znając kierunki głównych natarć sił rosyjskich, lotnisko "Antonow", z długim na 3,5 km pasem startowym zdolnym przyjąć najcięższe samoloty, położone jest niemal idealnie - ok. 25-30 km od centrum kijowa, na zachodnim brzegu Dniepru, na drodze głównego uderzenia sił lądowych. Zdobycie lotniska Antonowa, Żuliany, czy Wasylkowa, umożliwiałoby przerzut dodatkowych sił na pokładach samolotów transportowych Ił-76 i An-124 i wejście do miasta, ewentualnie zamknięcie pierścienia okrążenia stolicy, od strony zachodniej, czy południowej.

Rosyjscy desantnicy przed samolotem transportowym Ił-76MD. Fot. MO FR
Rosyjscy desantnicy przed samolotem transportowym Ił-76MD. Fot. MO FR

Nie znamy jeszcze pełnego obrazu wstępnej fazy operacji kijowskiej, ale intrygujące jest, że przed 24 lutego wydzielona grupa samolotów Ił-76 i grupa taktyczna WDW przygotowana była również do klasycznej operacji powietrznodesantowej - desantowania sił i środków metodą spadochronową (włącznie z BMD). Mógł to być element dezinformujący, ale równie dobrze może to świadczyć o tym, że w warunkach korzystnych dla agresora, np. w sytuacji załamania się morale i obrony strony przeciwnej, zakładano nie tylko desanty śmigłowcowe, ale również klasyczny desant, ze zrzutem spadochronowym. Jeśli takie były plany, można przypuszczać, że desant taki odwołano, np. po niepokojących doniesieniach o wysokiej skuteczności ukraińskiej OPL, lub po prostu nadmiernego ryzyka takiej operacji, która łatwo mogłaby się skończyć masakrą samolotów transportowych i ogromnymi stratami.

Mimo, że operacja desantowa na lotnisko "Antonowa" w Hostomelu miała miejsce kilka miesięcy temu, wciąż trudno jest odtworzyć pełną chronologię wydarzeń. Kluczowym dzisiaj jest jednak konstatacja, że siły rosyjskie miały chyba dobrze rozpoznane siły i środki obrony lotniska, z kolei strona ukraińska przypuszczała, że są plany zajęcia tego lotniska.

Czytaj też

Bezpośrednią obronę lotniska stanowiła kompanijna grupa taktyczna (KGT) ze składu hostomelskiej 4 Brygady Operacyjnej Gwardii Narodowej (GN), zwanej również Brygadą Szybkiego Reagowania, silnej i uznawanej za elitarną jednostki bojowej GN. W krótkiej, oficjalnej notce z 26 lipca, zamieszczonej na oficjalnej stronie ukraińskiej GN czytamy: "Kompanijna grupa taktyczna brygady (ukr. rotno-takticzna grupa) pierwsza podjęła walkę z elitarnymi rosyjskimi pododdziałami specjalnymi w rejonie lotniska "Antonow" (Hostomel), co odegrało kluczową rolę w obronie stolicy, nie pozwalając okupantom szybko przerzucić główne siły bezpośrednio pod Kijów".

Głównym celem desantu było najprawdopodobniej zajęcie i zabezpieczenie pasa startowego na przyjęcie ewentualnie samolotów transportowych. Pas zastawiony był pojazdami technicznymi, ale te można było szybko usunąć, oczyścić pas, zabezpieczyć perymetr bazy.

Taktyczny desant śmigłowcowy składał się prawdopodobnie z 2-3 fal, najpierw leciała grupa wsparcia, czyli śmigłowce szturmowe Ka-52, mająca za zadanie "wyczyszczenie" rejonu lądowania, a następnie grupa szturmowych Mi-24/Mi-35M i wielozadaniowych Mi-8AMTSz z desantem na pokładzie. Według kanału Zwiezda, śmigłowcowy trzon desantu stanowiło 8 Mi-24 jako osłona i 8 Mi-8 z transportowanym desantem.

Desantowała się z przyziemienia kombinowana grupa bojowa, prawdopodobnie ok. 200 żołnierzy z lekką bronią. Zakładano zapewne krótki opór, i szybkie połączenie się z siłami naziemnymi nacierającymi z terenu Białorusi, dlatego desant nie był nazbyt liczny, a przede wszystkim nie miał lekkich pojazdów, chociaż wsparcie zapewniała desantowana bateria moździerzy. Żołnierze wyposażeni byli w granatniki i ppk, natomiast grupa saperów w lekkie miotacze ognia RPO-97 i miny OZM-72 i MON-50. Co ciekawe materiał wideo z 26 lutego pokazuje ogień załogi moździerza 82 mm 45 Brygady, korygowany przez dron DIJ Mavic-2, być może ze wspomnianej baterii moździerzy.

RPO Trzmiel
RPO Trzmiel
Autor. Генеральний штаб ЗСУ, Twitter

Zakłada się, że główne siły śmigłowcowego desantu stanowili specnazowcy z elitarnej 45 Brygady WDW (Kubinka), jednakże najpewniej była to kombinowana grupa taktyczna sformowana na potrzeby zadania z różnych jednostek. Świadczy o tym fakt, że kapitan Iwan Romanow, uczestnik operacji desantowej, służył w 16 Brygadzie Specjalnego Przeznaczenia.

Jak wspomniano obronę lotniska organizowała kompania operacyjna (piechoty) GN, wsparta plutonem przeciwlotniczym z brygadowego dywizjonu OPL, uzbrojonym m.in. w wyrzutnie naramienne typu "Igła" (nad samą płytą lotniska z "Igły" zniszczono Ka-52). Śmigłowce szturmowe były pod ogniem przenośnych zestawów naramiennych, ale też broni maszynowej i działek 23 mm. Stanowiska ogniowe ulokowane były m.in. na zakrzaczonym polu wokół pasa startowego, atakowane były przez szturmowe Ka-52 ogniem broni pokładowej i niekierowanymi rakietami. Zaatakowana kompania otrzymała rozkaz wycofania się z lotniska. Wg wersji ukraińskiej kończyła się amunicja, kilku gwardzistów odniosło rany lub dostało się do niewoli, uwidoczniła się przewaga liczebna i ogniowa desantu. "Gdyby nie dali mi rozkazu (przyp. red. wycofania), bronilibyśmy się do ostatniego, a kiedy otrzymałem takie zadanie, trzy razy się upewniałem... Po tym jak odeszliśmy na bezpieczny dystans, ogniem artylerii poraziliśmy pas startowy, czym go uszkodziliśmy" - wspomina dowódca KGT.

Zamysł ukraińskiego dowództwa polegał prawdopodobnie na tym, żeby wycofać broniącą się w rejonie lotniska kompanię, rozproszoną na dużym terenie i przygniecioną ogniem, najpierw śmigłowców szturmowych, potem specnazu, a następnie uszkodzić pas ogniem artylerii, prawdopodobnie moździerzy.

Fot. Rostech
Fot. Rostech

Oczywiście po opanowaniu lotniska przez rosyjski specnaz, konieczne było przegrupowanie oddziałów 4 Brygady GN, podciągnięto świeże siły oraz wsparcie lotnicze, przystąpiono do kontrataków. Pas startowy znalazł się pod ogniem artylerii (moździerzy?), niemożliwe było jego dalsze użytkowanie, więc lotnisko nie nadawało się do lądowania lotniczego rzutu desantu.

Kluczowe walki o lotnisko "Antonow" trwały więc 24 lutego. Starcia w Hostomelu, również w rejonie lotniska, trwały jeszcze przynajmniej kilka dni, ale znaczenie strategiczne obiektu było już wówczas nieduże. Siłom agresora chodziło już tylko o odblokowanie specnazu, który miał walczyć kilka godzin, a bronił się na terenie lotniska 2-3 dni i przebicie się przez Hostomel, Irpień, Buczę do Kijowa.

Czytaj też

YouTube cover video

Minister spraw wewnętrznych Ukrainy Denys Monastyrski stwierdził, że strona rosyjska miała dane na temat rozmieszczenia sił i środków obrony na lotnisku "Antonow". Zdanie to nie opiera się na żadnych dokumentach, ale jedynie na przekonaniu obrońców, którzy mieli wrażenie, że śmigłowce agresora atakują zamaskowane pozycje nad wyraz skutecznie. Monastyrski powołał się na rozmowy z obrońcami lotniska, którzy byli pod ogniem: "... mówili, że najprawdopodobniej wróg wiedział, gdzie rozmieszczone są nasze pozycje. Dlatego kilka punktów ogniowych było porażonych pierwszymi rakietami". Dalej Monastyrski sugeruje, że powodem mogła być działalność szpiegów i dywersantów "jacy działali w tym czasie, i którzy przyczynili się do tego, że w pierwszych chwilach wróg odniósł takie pewne sukcesy".

Szerszy kontekst tej sprawy to oczywiście problem kolaboracji, infiltracji agenturalnej struktur siłowych, czy działań sabotażowo-dywersyjnych, której pełna skala nie jest jeszcze znana, ale wciąż stanowi duży problem. Nie szukając daleko warto wspomnieć chociażby przykład działania agenturalnego, który 24 lutego doprowadził do kapitulacji bez walki oddziału GN stacjonującego w strefie wykluczenia w Czarnobylu, który to rejon stanowił obszar wyjściowy części sił uderzeniowych agresora.

Z drugiej strony są poważne poszlaki, żeby przypuszczać, że z kolei ukraińskie dowództwo wiedziało, a przynajmniej podejrzewało, że na lotnisku w Hostomelu ma/może lądować desant. Spodziewano się jakoby lądujących Ił-76, a przyleciały śmigłowce. W każdym bądź razie wygląda na to, że rano 24 lutego, a więc przed samym desantem, obronę wzmocnił pododdział Sił Specjalnych Operacji SZU. Z drugiej jednak strony słusznie zakładano, że obiektem npla będą we wczesnej fazie operacji stołeczne lotniska, i być może prewencyjnie wzmacniano ich obronę. Wiadomo, że rano 24 lutego do wzmocnienia obrony lotniska Kijów-Żuliany wydzielono pododdział jednostki specjalnej "Omega".

Opór na jaki natknięto się w rejonie lotniska w Hostomelu był silniejszy niż przypuszczano. Siły elitarnej 45 Brygady Rozpoznawczej, specnaz WDW, okazały się za słabe, żeby zabezpieczyć teren całego lotniska. Prawdopodobnie ma rację ukraiński specjals, ze wspomnianego pododdziały SSO SZU, który mówi "Oni nie byli przygotowani na tak silny opór. Planowali po prostu wysadzić desant i zająć pozycje, okopać się, albo przemieszczać dalej".

Autor. Головне управління розвідки Міністерства оборони України

Strona rosyjska podkreśla "profesjonalizm" i bohaterstwo specnazowców, którzy desantowali się w Hostomelu. Powstaje legenda "200 Spartan" broniących lotniska przed przeważającymi siłami wroga, w tym również zachodnich najemników, operacja nazywana jest "unikalną", która przejdzie do historii.

Trzon legendy o heroizmie rosyjskich specnazowców powstaje na bazie, logicznego wydawało by się stwierdzenia, że skoro w Hostomelu bazowała elitarna 4 Brygada, to ona atakowała lotnisko, a zatem specnazowcy dawali odpór - przez dwa, trzy dni - przeważającym siłom wroga. Tymczasem przynajmniej część brygady (batalionowa grupa taktyczna) była wówczas w Donbasie, nie ma również potwierdzenia, że użyto w walkach czołgi tejże brygady. Na tą chwilę nie jesteśmy w stanie określić jakie rzeczywiste siły rzucono do kontrataku na lotnisko, z pewnością pas startowy i pozycje npla były pod intensywnym ogniem moździerzy, aktywne było ukraińskie lotnictwo.

Rosyjscy uczestnicy desantu wspominają, że pomoc nadeszła dopiero na drugi dzień, a więc po dwóch dobach walk, a niektórzy przesuwają ten termin dalej, twierdząc, że walczyli czekając na odsiecz nawet trzy dni. Wydaje się, że te różnice mogą wynikać z tego, że broniąc perymetru dużego obszaru lotniska (pas startowy, przyległe pola, budynki administracji, hangary itp.) niektóre grupy bojowe walczyły w izolacji od siebie, relacje z pola walki mogą się więc od siebie nieco różnić. Przykładowo grupa bojowa wspomnianego kpt Romanowa (zginął 24 kwietnia) broniła zabudowań administracyjnych lotniska. Od dziewiątej wieczorem 24 lutego do siódmej rano 25 lutego grupa miała odeprzeć jakoby cztery ukraińskie ataki, a pierwsze posiłki przybyły dopiero 25 lutego ok. 10.44, a więc drugiego dnia walk.

Uniemożliwienie wykorzystania lotniska w Hostomelu do przyjęcia większych sił powietrzno-desantowych miało wpływ na walki już pierwszego dnia operacji kijowskiej. Szybko okazało się, że jakikolwiek blitzkrieg i scenariusz krymski nie wchodzi w grę, a większe desanty śmigłowcowe i spadochronowe, przy dobrze zorganizowanej ukraińskiej obronie i dużym nasyceniu środkami OPL krótkiego zasięgu, mogą zakończyć się ogromnymi stratami.

Czytaj też

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (12)

  1. Ma_XX

    Market-Garden 2022 roku się nie udał :D, Zamysł dobry ale wręcz oczywisty dla strony ukraińskiej. Stąd potrzeba ruskiej propagandowej narracji aby porażkę przekuć w sukces.

    1. Jaszczur

      Ta cała operacja była jedna wielka porażka a największą było to że wogule ktoś wpadł na taki szalony pomysł by wysłać 200 nawet największych Rambo na lotnisko przy stolicy kraju atakowanego było wysłanie ich na śmierć..... Gdzie siły właściwe były kilkadziesiąt km od nich ... Nawet jakby Rosja miała armię USA to ten scenariusz by się skończył podobnie ... To jest lądowanie w najważniejszym miejscu wroga - równie dobrze ruskie mogły ruszyć z desantem na lotnisko pod Washingtonem takie same szaleństwo.... Ruskie uwierzyli że jak mają bardzo dobrze wyszkolonych żołnierzy i super sprzęt to jak na filmach zrobią rozrube ... Nawet jakby lotniska broniło kilkuset kelnerów i kurierów to i tak by przegrali bo scenariusz samobójstwo

    2. Powiślak

      Dokładnie. W szczególności atak był prawdopodobny gdyż Kacapia ćwiczy to od dziesiątek lat, a lotnisko to szansa na otrzymanie wsparcia więc taki cel jest oczywisty - od desantu Niemców na lotniska na Krecie. Nie docenili Ukraińców i tyle. I dobrze że dostali srogie "bęcki"!

    3. komik

      Jeszcze przed 24 lutego czytałem sporo artykułów pisanych przez różnych mniej lub bardziej znających się ludzi i każdy, dosłownie każdy wskazywał to lotnisko, jako kluczowe pod względem desantu na początku wojny, więc sytuacja w której oni naprawdę je zaatakowali świadczy ... już nie wiem o czym, głupocie, arogancji. Ale my możemy się tylko z tego cieszyć.

  2. turpin

    >>>Przedstawia się nawet tezę, że atak na lotnisko nie miał na celu przyjmowanie kolejnej fali desantu, ale związanie sił npla, aby ułatwić przemarsz pod stolicę sił pancerno-zmechanizowanych.<<< Z dobrze poinformowanych źródeł wiadomo, że plan rosyjski był jeszcze bardziej złożony i perfidny. 'Związanie sił npla' przez spadochroniarzy-straceńców miało istotnie ułatwić przemarsz pod stolicę. I to się powiodło. Maszerujące na Kijów kolumny miały następnie ugrzęznąć same w ogromnych korkach, które same spowodowały. I tak się rzeczywiście stało. Następnie - widząc to - ukraińskie wojsko powinno paść ze śmiechu, i Kijów byłby wzięty. I dopiero ten punkt nie wypalił - GRU przeceniło nieco ukraińskie poczucie humoru. Woleli strzelać.

  3. rwd

    Operacja była zbyt oczywista, bez elementu zaskoczenia i dla tego zakończyła się klapą.

    1. Jur

      Tak.

  4. Olender

    Pucin... WOT jest szkolony do niczego. W idei Antoniego M. miały to być młode wilki które siedzą w lesie i organizują partyzantkę miejską. W praktyce wg historii jaka rozegrała się w Buczy i innych miastach WOT siedział by w lesie i obserwował jak gwałcą kobiety i mordują ludzi. Z tego co widać na Ukrainie kluczowe są wojska liniowe wysoko zmechanizowane a WOT może jedynie dostarczyć rekruta do piechoty. Aktualnie WOT zbiera śnięte ryby z Odry z tego co słyszałem

    1. Jur

      Dobrze, że już do szkoły będziesz musiał wrócić się za dwa tygodnie, a egzamin 8-klasisty już niedługo.

  5. GB

    Dzanskoje jest baza 39 pułku śmigłowców, więc jeśli tam był atak to może został zdemilitaryzowany.

  6. GB

    W tym Dzanskoje wybuchł magazyn amunicji i przy okazji podstacja transformatorowa. Podobno ewakuowano 2000 mieszkańców, tak więc sytuacja jest poważna. Miejscowość znajduje się około 140-150 km od pozycji ukraińskich, poza donośnością rakiet M30/31 systemu HIMARS i Toczka-U.

  7. GB

    Jakiś magazyn płonie w miejscowości Dzanskoje na okupowanym Krymie, Też tam płonie elektrownia, ale miejscowości póki co nie podano. Był kolejny atak na Melitopol i Tokmak (tu baza wojskowa).

  8. Pirat

    Ten desant by działał przeciwko kokosowej republice. Niestety pokazuje jak Rosjanie nie doceniają Ukraińców.

  9. Pucin:)

    W kontekście powyższego artykułu stawiam jako tezę do dyskusji ale poważnej - Do czego jest szkolony polski WOT???? Proszę o odpowiedź gen. Kukułę lub jego otoczenie w formie artykułu. :) - A to istotny cytat który zaważył na moim pytaniu - "Bezpośrednią obronę lotniska stanowiła kompanijna grupa taktyczna (KGT) ze składu hostomelskiej 4 Brygady Operacyjnej Gwardii Narodowej (GN), zwanej również Brygadą Szybkiego Reagowania, silnej i uznawanej za elitarną jednostki bojowej GN." :) No i podobno GN Ukrainy jest wzorowana na WOT???? :)

    1. Esteban

      Pucin... Jakby ci to napisać żebyś zrozumiał i nie odpowiadał podobnymi komentarzami, który napisałeś powyżej. Rozumiesz, że Ukraina praktycznie od 2014 roku jest w stanie wojny. To wszystko tłumaczy i nie trzeba tego rozwijać.

    2. Pucin:)

      @Esteban - to tylko gorzej świadczy o ....................... A tak gwoli ścisłości to formalnie/prawo międzynarodowe/ obydwa państwa Rosja i Ukraina są w pokoju oraz nie wypowiedziały sobie nawet po 2014, żadnej wojny pomimo zaangażowania na pełną skalę z obu stron!!!!!! :) Więc o co kammmmann z tym twoim sarkazmem!!!! :0 Partyzantka na zajętych obecnie terenach Ukrainy jest znikoma (rzeźnie Buczy ect. wybiły z głowy to wszystkim mieszkańcom na okupowanych terenach). Działania dywersyjne prowadzi jak słychać z dobrym skutkiem specnaz Ukrainy!!!!!! Więc jeszcze raz o co kammmannnn!!!! :0 Wielodomenowość wojny jest znana od stuleci!!!!! :0

    3. Esteban

      Nie piszę, o twoich wyobrażeniach prawa międzynarodowego, a faktach. Fakty są jakie są i raczej nie ma co z nimi dyskutować, choć widzę, że należysz do tych, którzy po prostu muszą na siłę udowadniać swoje wizje świata. Doradzam wstrzemięźliwość, przynajmniej będzie wyglądać poważniej.

  10. wert

    wielbicielom Pioruna na ramieniu strzelca do zastanowienia. UKR mieli tam pluton OPL z Igłami i stado śmigieł nad głowami, Przez cały dzień zestrzelili JEDEN śmigłowiec. Co zrobiłby tam Poprad mający zupełnie inną świadomość sytuacyjną, mobilność i cały czas 4 rakiety gotowe do strzału?

    1. Pirat

      Z tego co pamiętam, jakieś 2-3 Mi-8 również zostały zestrzelone podczas bitwy.

    2. Valdore

      @wercik tyle ze tego Poprada raszysci mogliby bez problemu wykryć, w końcu to lotnisko a nei las czy zarosla. A w tym wyscigu Wihr niestyety wygra z Piorunem. Aha Igła ma gorsze możliwosci niż Piorun i Rosjanie doskonale znają ten pocisk.

    3. P

      Tyle samo. Duży nośnik byłby pierwszoplanowym celem dla wrogiego śmigłowca.

  11. Esteban

    Aż dziw bierze, że w rosyjskiej przestrzeni medialnej nie pojawiło się stwierdzenie, że lotnisko w Hostomelu napadło na F.R. a dzielni bojcy poświęcili swe życie w obronie matiuszki i gaspadina Putina. Ależ oni tam mają fajnie.

    1. Echo

      Chyba chodzi o to ze maja teze ze spadchrnizy atakowala (odbijala) 4 Brygada. Brygada to jesli pamietem 4000 zolnirzy. Wiec dobrze brzmi 4000 na 200. Zrszta w Polsce byly podobne opowiesci np obrona Wizny.

    2. Esteban

      Echo, chodzi o to, by odróżnić agresorów od obrońców. Tu jest esencja!

    3. Valdore

      @Echo, lotniska broniła kompania piechoty i pluton OPL, a 4 brygada GN uderzyła dopiero później, jak już obrońcy uniemozliwili wykorzystanie lotniska do desantu. Szkoda ze raszystom udało się zwiać.

  12. GB

    Było info, że 18 może więcej Ił-76 stoi na lotnisku w Pskowie. Poszło też info że wystartowały, ale później miały wylądowały w Białorusi. Desant miał stamtąd iść drogami na Kijów.

Reklama