Reklama
  • Analiza

BMD – pancerz rosyjskiego desantu [ANALIZA]

Bojowe Wozy Desantowe (BMD) od dawna kojarzone są z rosyjskimi Wojskami Powietrznodesantowymi i szeregiem rożnych operacji, w których pojazdy te brały udział od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku aż po czasy obecne. Podobnie jak szereg innych rozwiązań obszaru wojsk pancernych i zmechanizowanych opracowanych w czasach istnienia ZSRR i Rosji, dały one początek swoistej rewolucji w organizacji i - przede wszystkim - taktyce wykorzystania wojsk powietrznodesantowych.

BMD-3. Fot. Vitaly V. Kuzmin/CC BY-SA 4.0
BMD-3. Fot. Vitaly V. Kuzmin/CC BY-SA 4.0

Obecnie Wozduszno-Diesantne Wojska (WDW) są oficjalnie traktowane jako odwód Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, ale w praktyce to uniwersalne w zastosowaniu siły szybkiego reagowania, pierwsze obecne wszędzie tam, gdzie wymagają tego interesy Moskwy.

Według obowiązujących założeń operacyjnych oddziały desantowo-szturmowe mają być transportowane drogą powietrzną na opanowane lotniska przez wcześniej zrzucane z wykorzystaniem spadochronów oddziały powietrznodesantowe. Jednak brak wystarczającej liczby środków transportu powietrznego sprawiają, że tak naprawdę sposób przerzutu tych wojsk jest w zasadzie dowolny i może on odbywać się też koleją czy morzem.

WDW dzisiaj tworzą dwie dywizje powietrznodesantowe, dwie desantowo-szturmowe, cztery samodzielne brygady desantowo-szturmowe, samodzielna brygada specjalnego przeznaczenia oraz specjalne oddziały łączności, dowodzenia, wsparcia logistycznego i szkolne. Całościowo daje to ponad 45 tys. żołnierzy, a docelowo ma być nawet 72 tys.

Realizowane od kilku lat programy modernizacji WDW zakładają, przede wszystkim, odtworzenie zdolności przerzutu drogą powietrzną oddziałów wyposażonych w nowej generacji sprzęt typu „ciężkiego”, a więc głównie nowe wozy desantowe, pojazdy wsparcia i nawet - w ograniczonym stopniu - czołgi. Dlatego pozyskanie nowych BMD oraz modernizacja starszych to obecnie priorytet.

Trzeba jednak przypomnieć, że w 2011 roku tempo modernizacji WDW oscylowało zaledwie wokół 20%, by w 2015 roku spaść do 10%. Wówczas to odsetek nowoczesnego sprzętu w tej formacji wynosił ok. 41%, a zgodnie z planami w 2020 roku powinien przekroczyć 75%.

Trudne, ale i owocne początki

W zasadzie każdy pojazd, transporter opancerzony czy nawet czołg, który można przerzucić na wymaganą odległość w ładowni samolotu lub podwiesić pod śmigłowiec można uznać za środek transportu i walki przeznaczony dla wojsk aeromobilnych. Jednak w ZSRR z czasem stworzono oryginalne konstrukcje wozów bojowych, przeznaczone specjalnie do takich zadań.

Już w latach trzydziestych w ZSRR powstała taktyka polegająca na dostarczaniu za pomocą ciężkich bombowców lekkich czołgów wspierających pododdziały desantowe. Najpierw jednak trzeba było opanować lotnisko/lotniska na terytorium przeciwnika, by mogły na nim wylądować samoloty przenoszące takie maszyny.

Pierwsza, jeszcze eksperymentalna, jednostka miała w swoim składzie pluton czołgów, a kolejno tworzone brygady powietrznodesantowe po 16 lekkich tankietek/czołgów T-27/37A i sześć transporterów D-8. Transportowano je z wykorzystaniem ciężkich bombowców TB-3 (ANT-6) z wykorzystaniem systemu G-43 (PD-T). Kolejno wykorzystywane wozy to lekkie czołgi T-38, T40/60 i działa samobieżne SU-76K. Ograniczeniem wówczas był udźwig dostępnych samolotów oraz ich niewielka liczba w eksploatacji, szczególnie w porównaniu z ilością formowanych jednostek WDW.

image
Lekki czołg T-27 podwieszony pod bombowcem TB-3. Fot. wikipedia.com/domena publiczna

Jednym z pierwszych już specjalistycznych wozów przeznaczonych dla wojsk powietrznodesantowych było samobieżne działo ASU-76 (Obiekt 570), ale opóźnienie prac nad szybowcem desantowym IŁ-32 oraz brak odpowiednich samolotów transportowych spowodowały zarzucenie dalszych prac nad tym systemem. Kolejne lekkie działo samobieżne to ASU-57 z 57 mm armatą Cz-51/51M, które wraz z wyrzutniami przeciwpancernych pocisków kierowanych i działami bezodrzutowymi miało stanowić rdzeń obrony ppance. formacji desantowych. Desantowano je z wykorzystaniem wieloczaszowego spadochronu towarowego i palety P-7 z samolotów AN-8/12.

W latach pięćdziesiątych na stan WDW przyjęto też niewielką liczbę kołowych transporterów opancerzonych BTR-40, a następnie BRDM i BRDM-2 oraz wersji specjalistycznych na ich bazie.

Nowym specjalistycznym pojazdem była za to 85 mm armata przeciwpancerna ASU-85, którą można było desantować z ładowni AN-22 z wykorzystaniem dedykowanych systemów spadochronowych i palet P-16. Formowano z tych dział samodzielne dywizjony artylerii samobieżnej w dywizji o 4-5 bateriach ogniowych (po 25-31 wozów).

image
ASU85 w barwach polskiej 6. DPD. Fot. wikipedia.com/domena publiczna

W latach siedemdziesiątych w ZSRR narodziła się koncepcja głębokiego, połączonego uderzenia z wykorzystaniem broni masowego rażenia i wojsk powietrznodesantowych na szerszą skalę. Wymusiło to skonstruowanie odpowiedniego pojazdu dającego nie tylko wsparcie ogniowe, ale i szeroko pojętą osłonę desantowi. Ponadto założono, że pojazdy te powinny być zrucane na specjalnych platformach desantowych z już eksploatowanych i nowo opracowywanych „cięższych” maszyn transportowych (jak AN-22 czy IŁ-76 i kolejno AN-124).

Nowa era WDW

Początkowo rozważano wprowadzenia do WDW nowego bwp BMP-1, ale ostatecznie okazał się on za duży i zbyt ciężki, a ponadto trudno by go było dostosować do specjalnych wysmagań tego rodzaju wojsk.

Nowe transportery gąsienicowe, które charakteryzowały się wówczas posiadaniem stosunkowo dużej siły ognia (73 mm armata gładkolufowa 2A28 Grom, trzy 7.62 mm km PKT i wyrzutnia ppk 9M14M Malutka z trzema pociskami) i dużej manewrowości (współczynnik mocy jednostkowej 26.3 kW/t), pozwalały spadochroniarzom na ziemi działać podobnie jak piechota zmotoryzowana.

Bojowy wóz desantowy BMD-1 (Obiekt 915) bo o nim mowa, opracował ten sam zespół, który wcześniej zaprojektował również BMP-1. Ale ograniczenia co do masy oraz wymiarów spowodowały, że elementem wspólnym dla tych konstrukcji jest głównie wieża (w BMD pozbawiona automatycznego zasilania w amunicję). Wóz wprowadzono do uzbrojenia w 1968 roku (masowa produkcja zaczęła się od 1969 roku w Wołgogradzkiej Fabryce Traktorów).

image
BMD-1 w barwach białoruskich. Fot. Serge Serebro/wikipedia.com/CC BY-SA 3.0

Cechami wyróżniającym ten unikatowy wówczas wóz desantowy była duża prędkość maksymalna wynosząca ponad 62 km/h, zdolność do pokonywania przeszkód wodnych pływaniem z prędkością do 10 km/h, zawieszenie hydropneumatyczne (regulacja prześwitu w granicach 100-450 mm) oraz małe wymiary (5400 mm długości, 2630 mm szerokości i 1620-1970 mm wysokości). Ponadto nietypowy jak na transporter był układ konstrukcyjny z przedziałem napędowym (silnik 5D20 o mocy 176 kW przy 2600 obr/min.) w tylnej części kadłuba.

Jednak to wszystko okupiono znaczną ciasnotą wnętrza (załoga to trzech ludzi i czterech żołnierzy desantu) oraz słabym opancerzeniem (kadłub wykonano metodą spawania z cienkich płyt aluminiowych o maksymalnej grubości 15 mm a stalową wieżę metodą częściowego odlewu z dospawanymi elementami o maksymalnej grubości 23 mm) nie zapewniającym skutecznej ochrony balistycznej i - tym bardziej - przeciwminowej.

Pojazd był dodatkowo opuszczany po załadowaniu na specjalną platformę desantową systemu PRSM-915, wyciąganą za pomocą spadochronu hamującego z ładowni samolotu transportowego na wysokościach od 500 do 1500 metrów. Można go było również desantować za pomocą spadochronów podczas lotu samolotu na małej wysokości. Śmigłowiec Mi-6, a następnie Mi-26, mógł transportować trzy takie pojazdy w swojej ładowni.

Już w 1971 roku przyjęto do eksploatacji wersję dowódczą oznaczoną BMD-1K, a od 1974 roku transporter BTR-D (Obiekt 925) w którym kosztem pozbawienia wieży dokonano wydłużenia kadłuba o ok. 400 mm. Dzięki temu ten drugi oprócz trzyosobowej załogi mieścił dziesięciu żołnierzy desantu. Uzbrojeniem tego wozu były dwa 7,62 mm km PKT oraz 30 mm granatnik automatyczny AGS-17 Płamia.

Konstrukcja BTR-D stała się podstawą do opracowania szeregu wariantów specjalistycznych. I tak w 1984 roku przyjęto do uzbrojenia ciągnik remontowo-ewakuacyjny BREM-D wyposażony w żuraw, urządzenie spawalnicze i podstawowe zestawy części zamiennych. Kolejne wozy to transporter zestawu STROI-P do obserwacji TV pola walki (za pomocą BSP Pszczoła-1) i prowadzenia WRE, BTR-ZD z armatą przeciwlotniczą ZU-23/2D, BTR-ZD Skreżet przewożący rakiety Strzała-2M/3 i niszczyciel czołgów BTR-RD Robot z wyrzutnią ppk Fagot lub Konkurs.

Jednak najbardziej znanym wariantem był samobieżny 120 mm moździerz 2S9 Nona-S (Obiekt 926), zapewniający wsparcie ogniowe desantowi na odległościach do 9000-12 800 metrów (za pomocą kierowanej amunicji Kitlow-2 do 14 000 m). Zamocowano go w obrotowej wieży, a lufa była ładowana półautomatrycznie od tyłu i naprowadzana w płaszczyźnie pionowej w zakresie kątów od -40 do +800.

image
Moździerz samobieżny 2S6 Nona-S. Fot. Olegvdv68/wikipedia.com/CC BY-SA 3.0

Ponadto powstały jeszcze wozy obserwacyjne 1W118 i rozpoznania-kierowania ogniem 1W119 Reostat, stacja współpracy z satelitą BMD-1WR4400DB, pojazd łączności i WRE BMD-1R, wozy dowodzenia i łączności szczebla pułk-brygada BMD KszM-D Soroka z radiostacjami R-111, R-123M, R-130 lub R-163, czy stanowisko dowodzenia batalionu BMD-1 KSzM Sinica.

Reostat wyposażono m.in. w radiolokator 1RL133-1, dalmierz laserowy DAK-2, busolę artyleryjską PAB-2AM oraz specjalny zestaw dzienno-nocnych przyrządów obserwacyjnych. Łączność satelitarną zapewniała stacja R-440 ODB Kristal-BD, a następnie zmodernizowana R-440 ODBM.

Ciekawymi projektami, ostatecznie niezrealizowanymi, na bazie BMD-1 była 122 mm haubica samobieżna 2S2 Fiałka i 120 mm moździerz 2S8 Landysz.

BMD-1 całkowicie zmieniał taktykę i sposób walki WDW. Zapewnił on bowiem dotychczasowym lekkim formacją efektywne wsparcie i mobilność. Wywołał panikę w krajach należących do NATO oraz pokazał swoje walory w niektórych operacjach realizowanych przez Moskwę. Jednak już podczas działań w Afganistanie jego efektywność okazała się niewystarczająca i malała wraz z upływem lat.

Na stanie batalionu desantowo-szturmowego z reguły było 27 tych pojazdów, cztery wozy dowodzenia, 18 BTR-D i dwa 1W119. W DPD etatowo 101 BMD-1 i 23 BTR-D. Oprócz ZSRR wóz ten eksploatowano w Indiach i w Afganistanie.

Dość szybko stało się oczywiste, ze skuteczność 73 mm armaty jest niewielka w walce z coraz lepiej opancerzonymi czołgami, ma ona małą szybkostrzelność, zasięg i niewielką celność (szczególnie podczas ruchu wozu), a ponadto jej mały kąt podniesienia uniemożliwiał prowadzenie efektywnego ognia do celów znajdujących się na pewnej wysokości (np. podczas działań w terenie zurbanizowanym czy wyżynno–górzystym oraz do śmigłowców). Ponadto działo to nie było stabilizowane oraz stosowano aktywne przyrządy obserwacyjne do prowadzenia ognia i jazdy w nocy (maksymalny zasięg obserwacji wahał się od 400 do 900 metrów).

Jednym ze sposobów poprawy tej sytuacji było wprowadzenie wersji BMD-1P/PK (ogółem zmodernizowano ok. 1250 wozów) z nowszą wyrzutnią ppk 9K111/9K113 Fagot/Konkurs (dwa pociski). Również w trakcie produkcji kolejnych partii wozów m.in. zmieniono elementy układu jezdnego, przekonstruowano fragmenty kadłuba, wymieniono urządzenie filtrowentylacyjne czy dodano wyrzutnię 82 mm granatów dymnych 902W Tucza i montowano radiostacje R-173. Modernizowano też inne wozy, jak 1W119 do wariantu 1W119 Reostat-1 z nowszym wyposażeniem np. dalmierzem 1D22.

image
BMD-2. Fot. mil.ru

W 1985 roku przyjęto do uzbrojenia BMD-2 (Obiekt 916 Budka), w którym zastosowano nową wieżę ze stabilizowaną (układ 2E36-3) w dwóch płaszczyznach 30 mm armatą automatyczną 2A42 (szybkostrzelność do 500 strz./min.), sprzężonym 7,62 mm km PKT i wyrzutnią ppk 9K113 Konkurs. Kąt podniesienia uzbrojenia umożliwia prowadzenie ognia w zakresie od -50 do +750. Wóz ten jest nieco większy (długość 5970 mm, szerokość 2700 mm, wysokość 1830-2180 mm) i cięższy (8225 kg) od poprzednika. Może on być desantowany z wykorzystaniem uniwersalnego zestawu desantowego PRSM 925 (916) na wysokości od 500 do 1500 metrów. Na jego bazie opracowano wersję dowódczą BMD-2K (Obiekt 916K) z dwiema radiostacjami R-173, agregatem AB-0.5-P/30, zestawem nawigacyjnym GPK-59 oraz przyrządem rozpoznania skażeń PRChR GO-27.

Produkcja seryjna kolejnej wersji BMD-3 (Obiekt 950) rozpoczęła się w 1990 roku, ale ostatecznie powstało niewiele takich pojazdów (planowano pozyskać min. 700 egz.). W latach 1990-97 do WDW przekazano tylko 137 maszyn. Powstała też wersja BMD-3K, ale ostatecznie nie uruchomiono jej produkcji seryjnej.

Podniesienie limitu masy dopuszczalnej pozwoliło zbudować wóz z nowym, większym kadłubem o zwiększonej odporności balistycznej (ale nie osiągnięto osłonności balistycznej przeciw amunicji ppanc kalibru 12,7 mm a osłona przeciwminowa sprowadzała się do ok. 2,5 kg TNT pod kadłubem). Masa bojowa tej wersji sięga już 13 000 kg a wymiary to – długość 6100-6360 mm, szerokość 3114 mm i wysokość 2170-2450 mm. W dwuosobowej wieży umieszczono 30 mm armatę automatyczna 2A42 (elektromoechaniczny układ stabilizacji 2E36-5) ze stosunkowo dużym zapasem amunicji (łącznie ok. 860 sztuk). Oprócz sprzężonego z armatą 7,62 mm km PKT i wyrzutni ppk Konkurs, w kadłubie zamontowano 30 mm granatnik AGS-17 i 5,45 mm km RPKS-74. Pojazd napędza silnik 2W-06-2 o mocy 450 KM zapewniający uzyskanie prędkości maksymalnej na drodze ponad 70 km/h.

Wóz zachował zdolność do pokonywania przeszkód wodnych pływaniem, a dość ciekawym rozwiązaniem są zamontowane w jego wnętrzu siedziska załogi umożliwiające jej desantowanie w środku pojazdu. Specjalne urządzenia podgrzewające umożliwiają uruchomienie wozu przy temperaturze –250 w 5 minut, a przy -450 w 20 minut. Hydropneumatyczne zawieszenie pozwala na regulację prześwitu od 130 do 530 mm.

image
BMD-3. Fot. Vitaly V. Kuzmin/CC BY-SA 4.0

BMD-3 jest desantowany systemem wielospadochronowym PBS-950 Bachcza-PDS (bez platformy) z samolotów IŁ-76M (trzy pojazdy w ładowni). Na bazie BMD-3 opracowano prototyp platformy mającej zastąpić BTR-D.

Od połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku był również rozwijany pojazd wsparcia ogniowego 2S25 Sprut-SD (Obiekt 952) ze 125 mm armatą gładkolufową. Jednak przyjęto go do uzbrojenia dopiero na przełomie 2005/06 roku. Ogólnej krytyce poddawana jest jego wysoka cena, wady układu jezdnego oraz słaba odporność balistyczna i przeciwminowa. Do 2010 roku dostarczono WDW tylko ok. 36 takich wozów. Desantuje się go za pomocą systemu PBS-925 Szelf (Sprut-PDS z P260M).

image
Fot. Vitaly V. Kuzmin/CC BY-SA 4.0

W 2005 roku w Tule przyjęto do eksploatacji nowy BMD-4 (Obiekt 960), który - de facto - stanowi modyfikację kadłuba BMD-3 z uniwersalną wieżą Bachcza-U. Jednak wozy takie otrzymał tylko jeden batalion (ok. 30 sztuk) pomimo, że Państwowy Program Zbrojeniowy na lata 2007-15 mówił o zapotrzebowaniu na 2000 takich pojazdów. W stosunku do poprzednika zmieniono kształt ekranów osłony pancernej wieży, układ jezdny i zawieszenie. Jego uzbrojenie to 100 mm armata gwintowana 2A70, 30 mm armata automatyczna 2A70 montowana po prawej stronie działa i sprzężony 7,62 mm km PKTM po jego lewej stronie. Z 2A70 można też wystrzeliwać przeciwpancerne pociski kierowane 9M117 Bastion.

W tym samym 2005 roku zintensyfikowano prace nad BMD-4M Sadownica (Obiekt 960M) z nowym kadłubem i układem jezdnym. W latach 2014-15 testowano 10 takich pojazdów, by od marca 2015 roku wprowadzić pierwsze wozy do jednostek. Do 2025 roku planuje się pozyskanie przynajmniej 700 BMD-4M (ale jest to raczej mało realne). Pojazd, pomimo że cieszy się dobra opinią, jest bardzo drogi w pozyskaniu. Wóz ten jest desantowany za pomocą systemu PBS-950U Szelf-2U (Bachcza-U-PDS), a na bazie kadłuba BMD-4M opracowano rakietowy niszczyciel czołgów Korniet-D, czy bezzałogowy wóz bojowy Kungas. Z czasem BMD-4M też zmodyfikowano poprzez dodanie dodatkowych płyt wzmacniających odporność balistyczną. Zapewniono osłonność przodu kadłuba przeciw 23 mm amunicji wystrzeliwanej z dystansu 100 metrów oraz przeciwminową dna do poziomu 3 kg TNT.

image
BMD-4M. Fot. Vitaly V. Kuzmin/CC BY-SA 4.0

Gąsienicowy transporter opancerzony BTR-MDM Rakuszka-M (Obiekt 955M) jest rozwojową wersją transportera BTR-MD (Obiekt 955), bazującą już na konstrukcji BMD-4M. Pierwsze wozy trafiły do WDW w 2015 roku, a do 2025 roku planuje się dostarczyć ich 1000.

Na bazie tego transportera powstał mobilny punkt dowodzenia obroną przeciwlotniczą OKR Barnauł-T, wóz dowodzenia artylerią OKR Andromeda, wozy ewakuacji i pomocy medycznej BMM-D1 Trawmatizm i BMM-D2/D3 Miraż-2002, wóz rozpoznania i dowodzenia OPL MRU-D z radiolokatorem 1L122-1 oraz pojazd dowódczo-sztabowy OKR Kasiopeja. Ma też powstać nowy wóz dowodzenia i kierowania ogniem artylerii BTR-MDM Kankan.

Dla WDW opracowano również wóz rozpoznania chemicznego RHM-5 Dawozka D-1, przyjęty do uzbrojenia w 2012 roku.

Zgodnie z najnowszymi planami kolejnych 50, ale już zmodernizowanych pojazdów 2S25M Sprut-SDM-1, ma zostać pozyskanych do 2020 roku. Opracowano je na wydłużonym i dostosowanym podwoziu z BMD-4M (z podzespołami od BMP-3), a zasadnicze uzbrojenie to 125 mm armata gładkolufowa 2A75 z nowym, cyfrowym SKO.

image
2S25 Sprut-SD. Fot. Vitaly V. Kuzmin/CC BY-SA 4.0

Miało też powstać działo samobieżne 2S36 Zauraliec-D, które projektowano jako uniwersalny, modułowy systemem o kalibrze 120 (2S36) lub 152 mm (2A89) z możliwością osadzenia zarówno na podwoziu kołowym, jak i gąsienicowym. Ostatecznie jednak 2S9 Nona-S zastąpi 2S42 Lotos, który stanowi modułowy system wieżowy osadzony na zmodyfikowanym podwoziu wozu desantowego BMD-4M (wydłużony kadłub z dodaną, siódmą parą kół nośnych). W wieży umieszczono nowej generacji 120 mm moździerz o zakresie kątów naprowadzania od -50 do +800. Zakłada się osiągnięcie szybkostrzelności w granicach 6-10 strz./min. Dodatkowym uzbrojeniem będzie zamontowany na wieży ZSMU z 12,7 mm wkm Kord. Załoga działa składać się będzie z 4 żołnierzy. Dwóch zajmować będzie miejsce z przodu kadłuba, a dwóch pozostałych w wieży. Zaproponowano wysoki system automatyzacji obsługi moździerza i zastosowanie cyfrowego systemu kierowania ogniem. DMC pojazdu ma nie przekroczyć 18 000 kg. Działo ma osiągać maksymalną prędkość w granicach 70 km/h (w terenie do 40 km/h) i zasięg do 500 km.

Jednym z najważniejszych elementem tego uzbrojenia będzie zupełnie nowa, programowalna amunicja o zwiększonym zasięgu. Obecnie zakłada się uzyskiwanie zasięgu strzelania od 1000 do ponad 13 000 metrów). Do działa dołączy wóz kontroli Testament-D.

Inne zamierzenia i plany na przyszłość

Pięciodniowa wojna w Gruzji w 2008 roku pokazała, że podstawowe pojazdy WDW, czyli BMD-1P/PK, BMD-2, BTR-D oraz 2S9 są już zupełnie przestarzałe. Dlatego BMD-2 są poddawane modernizacji i np. w 2009 roku WDW otrzymały ponad 100 sztuk takich pojazdów, a w 2012 roku podjęto decyzje o modernizacji 135 BMD-1 do tego standardu. W latach 2016-17 zmodernizowano kolejnych 200 BMD-2 do wersji BMD-2M z wieżą Bierieżok. Na tej platformie powstał też zautomatyzowany system dowodzenia szczebla pluton-kompania-batalion WPD Palot-K (dostarczono już ponad 400 takich pojazdów).

Nieco inaczej wygląda proces dostaw już zmodernizowanych dział 2S9-M1 - dostarczono je w liczbie wystarczającej tylko dla dwóch dywizjonów artylerii samobieżnej, a proces dalszej modyfikacji starych 2S9 Nona-S i 2S9-1 Swirstiełka w zasadzie stoi w miejscu. Prowadzone są też prace nad zmodernizowanym wozem dowodzenia pododdziałów artylerii 1W119-1 Reostat-1. Sama modernizacja była też procesem niejako wymuszonym „przepychankami” nad decyzją o dalszych losach BMD-4M. Obecnie, gdy podjęto decyzje o szerokim wprowadzeniu tego pojazdu do eksploatacji, modernizacja wcześniejszych wozów może być znowu ograniczana.

O efektywności samych pojazdó w dużym stopniu decydować będą odpowiednie środki do ich transportu. Dlatego realizowany jest program odbudowy potencjału lotnictwa transportowego,  w tym modernizacji samolotów IŁ-76MD do standardu IŁ-76MDM (150 egz.) i zamawianiu nowych IŁ-76MD-90A (40 egz.), oraz do 20 AN-124-100M i 30 AN-178.

Jednak od pewnego już czasu trwają prace nad zupełnie nową konstrukcją gąsienicowego wozu bojowego przeznaczonego dla desantu. Konstrukcja ma być oparta o założenia opracowane w WDW, a ze szczątkowych informacji wynika, że zerwano z dotychczasowym układem konstrukcyjnym starszych transporterów rodziny BMD-1/2/3/4/4M.

Nowy pojazd zostanie zbudowany w klasycznym układzie z przedziałem napędowym z przodu, bojowym pośrodku i desantowym z tyłu wozu. Ma być większy od swoich poprzedników, co znacznie poprawi komfort pracy załogi i przewożonych żołnierzy desantu, a przy tym konstrukcja ta zapewni zwiększony poziom osłony balistycznej i przeciwminowej (szczególnie w przedniej strefie).

Kolejna nowością na być zastosowanie, po raz pierwszy w BMD, wieży bezzałogowej, ale z zachowaniem uzbrojenia z wozu BMD-4M. Na wieży zamontowana będzie wyrzutnia sześciu 81 mm granatów dymnych, mówi się też o perspektywicznym, aktywnym systemie ochrony pojazdu (ASOP). Cyfrowy system kierowania ogniem Witiaź kolejnej generacji ma zapewnić wysokie prawdopodobieństwo zwalczania różnych stacjonarnych i ruchomych celów. Dowódca i działonowy dysponować będą w pełni stabilizowanymi, identycznymi celownikami Kreczet z kamerami dziennymi, termowizyjnymi i dalmierzami laserowymi, co umożliwia pracę w trybie „hunter–killer”. Sama wieża była już pokazywana na BMP-3 Dragun.

Desant będzie dysponował włazami zamontowanymi w stropie kadłuba i tylną rampą hydrauliczną. Taki układ zwiększy bezpieczeństwo podczas opuszczania wozu.

Pojawiły się też informacje o pracach nad zupełnie nowym, lekkim (masa do ok. 18 000 kg) pojazdem wsparcia bazującym na zmodyfikowanym kadłubie BMD-4M i uzbrojonym w 125 mm armatę 2A46M-05. Miałby on możliwość korzystania z najnowszej amunicji rodziny Mango czy Świniec.

Podsumowanie

Po wielu „burzliwych” posunięciach dotyczących ostatecznego kształtu WDW oraz dalszych perspektyw wykorzystania w nich pojazdów rodziny BMD ostatecznie ustalono, że w wozy gąsienicowe będą uzbrojone bataliony powietrznodesantowe i desantowo-szturmowe oraz niektóre wsparcia. Natomiast rozpoznanie, elementy sił specjalnych, WRE czy pozostałe wsparcia (np. ppanc), wyposażone będą w dedykowane pojazdy kołowe.

Obecnie jednak ok. 70% sprzętu gąsienicowego (z ponad 2000 eksploatowanych egzemplarzy) wykorzystywanego w WDW stanowią wozy rodziny BMD-2 i BTR-D, w tym zmodernizowane lub doprowadzone w wyniku modernizacji do tego standardu. BMD-3 jest ponad 130, a BMD-4/4M ok. 250-350. Plany pozyskania kolejnych maszyn są ambitne, ale też mało realne (szczególnie jeśli chodzi o terminy dostaw).

Największą wadą całej rodziny jest stosunkowo niska osłonność balistyczna i przeciwminowa, zwłaszcza w porównaniu z najnowszymi bwp czy transporterami opancerzonymi.

Inna wada to dyskomfort pracy załogi oraz fakt umieszczenia przedziału napędowego z tyłu, co powoduje, że desant w celu zajęcia miejsca w wozie i jego opuszczenia korzysta z włazów umieszczonych w stropie kadłuba.

Należy jednak pamiętać, że są to wozy przygotowane do desantowania i przerzutu drogą powietrzną, a to wymaga kompromisów.

Czy desant takich maszyn jest w ogóle obecnie efektywny niech odpowiedzą np. działania na Krymie. O ich skuteczności będą decydować szybkość i pełne zaskoczenie, a pojazdy takie jak BMD mają tę szybkość działań spotęgować już na ziemi.

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama