- Wiadomości
Czołgi Armata na Paradzie Zwycięstwa. Dlaczego będą zamaskowane?
Rosjanie zamierzają pokazać w czasie Parady Zwycięstwa w Moskwie swoje najnowsze rozwiązania techniczne, w tym czołg i bojowy pojazd piechoty z programu Armata. Kreml propagandowo już wygrał, ponieważ niemal wszyscy spekulują czy nowe pojazdy będą zasłonięte, zamiast analizować dlaczego Rosja tak „pręży muskuły”.

W rzeczywistości to, czy Armata będzie pokryta plandekami i kamuflażem, czy też odsłonięta w całości ma tutaj drugorzędne znaczenie. O wiele ważniejsze jest to, że pomimo kryzysu Rosja zamierza zorganizować największą w swojej najnowszej historii paradę wojskową. Zachód powinien poczuć się zagrożony stylem, w jaki Kreml prowadzi swoją politykę zewnętrzną i wewnętrzną.
Trzeba sobie zdawać sprawie, że obywatele Federacji Rosyjskiej będą zachwyceni nowymi czołgami, transporterami oraz rakietami i jest im zupełnie obojętne, czy ich ilość jest rzeczywiście adekwatna do sytuacji. W przewadze są miłośnicy rosyjskiej broni, którzy z niecierpliwością czekają na przemarsz 14 tysięcy żołnierzy, 194 pojazdów oraz przelot 140 statków powietrznych (dla porównania w 2014 r. prezentowało się 11 tysięcy mundurowych, 151 pojazdów i „tylko” 69 statków powietrznych).
Największe oczekiwania są wobec rozwiązań opracowanych w ramach programu Armata. Zdjęcia opublikowane w Internecie pokazują, że już rozpoczęły się treningi 12 czołgów (oznaczanych jako obiekt 148/ T-14), 12 bojowych wozów piechoty (oznaczanych jako obiekt 149) i 10 pojazdów ewakuacji technicznej (oznaczanych jako BREM-1).
Pojazdy są produkowane przez zakłady UrałWagonZawod z Niżnego Tagiłu, jednak do dzisiaj nie wiadomo, jaki jest stan programu – poza tym, że jest on poważnie opóźniony. Parada Zwycięstwa ma pokazać, że problemy są już przeszłością i do rosyjskich wojsk wreszcie trafił „najnowocześniejszy czołg na świecie". „Trafił” – ponieważ pierwsze pojazdy zostały już podobno przekazane do jednostek w lutym bieżącego roku. Ich testy i badania mają trwać do końca 2016 r., a plany przewidują wyprodukowanie ponad 2300 czołgów w ciągu kolejnych czterech lat.
Jak na razie są one jednak pilnie strzeżoną tajemnicą. Jest to o tyle dziwne, że tak naprawdę sekretem jest wnętrze Armat oraz ich możliwości i opancerzenie, a nie wygląd. Moskwa rozpuszcza plotki, że np. czołg będzie posiadał zdalnie sterowany karabin maszynowy i zautomatyzowaną armatą, bezzałogową wieżę, nowy systemem dowodzenia i kierowania ogniem, oddzielną, kompozytową kapsułą dla załogi oraz wielowarstwowe, stalowo - ceramiczne opancerzenie. Ale tego nie da się sprawdzić z odległych trybun i telewizji.
Rosjanie jednak już przygotowują widzów obserwujących defiladę na to, że mogą niewiele zobaczyć. Armaty na próbach są bowiem szczelnie zakrywane i jest coraz bardziej prawdopodobne, że te zasłony nie zostają zdjęte. Co więcej pojazdy są pokryte specjalnym kamuflażem deformującym kształty oraz minimalizujący obraz termiczny i radiolokacyjny. Rosjanie plotkują, że będzie to „malowanie” Nakidka – opracowane przez moskiewski instytut metalurgiczny.
Takie nienaturalne działanie może mieć dwa powody. Albo Rosjanie nie mają co pokazać i Armata nie jest żadną technologiczną rewolucją, albo ukrywają sprzęt, który da im przewagę w planowanym w najbliższym czasie konflikcie zbrojnym. Ze zrozumiałych przyczyn większość specjalistów wolałaby to pierwsze wytłumaczenie.