Wydobycie poprzedziły osiemnastomiesięczne przygotowania prowadzone pod egidą muzeum RAF Hendon. Bombowiec leży na mieliźnie Goodwin Sands zakopany w piasku na głębokości około 15 m. Został odkryty pięć lat wcześniej i jest jedynym zachowanym samolotem tego typu z okresu wojny, który zachował się do dzisiejszych czasów (ostatni samolot Do-17 został złomowany przez fińskie siły powietrzne w 1952 r). Dochodzenie wykazało, że odszukany na dnie bombowiec to samolot, który wystartował 26 sierpnia 1940 r. z bazy St. Trond w Belgii i po uszkodzeniu silnika musiał wodować. Obrócił się wtedy do góry grzbietem i powoli opadł na dno.
Więcej: Wydobyć Junkersa – najnowsze znalezisko Marynarki Wojennej
Przygotowania objęły opracowanie klatki, która pozwoli podnieść wrak bombowca z jak najmniejszymi uszkodzeniami. Przygotowano specjalny żel i plastik, którym zamierza się chronić kadłub samolotu po jego wydobyciu z wody, do momentu dostarczenia go do miejsca, gdzie będzie prowadzona konserwacja (muzeum RAF w Cosford). Wynajęty został również dźwig, przygotowano wsparcie medialne (m.in. BBC) i co najważniejsze tak rozpropagowano tą akcję, że śledzi ją praktycznie cały świat.
Zdjęcia pokazują, że stan maszyny jest o wiele gorszy niż bombowca Ju-88, który niedawno został dokładnie zlokalizowany przez okręt hydrograficzny Marynarki Wojennej ORP „Arctowski”. Niestety jak dotąd nic nie słychać o planach wydobycia „polskiego” wraku by go zachować dla następnych pokoleń. Nic nie słychać również o zbieraniu środków na ten cel i szukaniu sponsorów. Mamy nadzieję, że nasze apele o jakiekolwiek działanie w celu wydobycia tego samolotu wreszcie zostaną usłyszane. Brytyjczycy potrzebowali na to 5 lat. My tyle czasu nie mamy.
Poprośmy więc Brytyjczyków o pomoc. Z ich doświadczeniem i już opracowaną techniką (np. klatką) będziemy potrzebowali o wiele mniej czasu. Na pewno pomogą. Coś nam się za Dywizjon 303 naprawdę należy.
Maksymilian Dura