Nie mająca dostępu do morza Białoruś pracuje nad zdalnie sterowaną morską jednostką pływająca.
Na zbiorniku Cniańskim (na północ od Mińska) trwają próby białorusko-chińsko-rosyjskiego dronu nawodnego. Jego oficjalna nazwa to „Wielozadaniowy morski bezzałogowy kompleks”. Jednostka ta jest budowana pod egidą Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SOW).
Łódź zaprojektowano w zakładach „Kompozitnoje sudostrojenije” w Petersburgu, Chiny opracowały kompozytowe osłony, natomiast białoruska firma „Kwand Inteligent systems” - pokładowe systemy elektroniczne.
Dron ma długość 6 m i szerokość 1,8 m, kształt według konstruktorów został zaprojektowany zgodnie z techniką stealth. Autonomiczność dronu określono na 5 dób, natomiast promień działania od brzegu to 360 km. Łódź może się poruszać z prędkością 55 węzłów (100 km/h).
Zdalnie sterowanie odbywa się z wykorzystaniem łączy satelitarnych, a w przypadku ich przerwania przewidywany jest mod autonomiczny, kiedy dron samodzielnie będzie odszukiwał drogę korzystając z systemu nawigacji satelitarnej. Łódź ma duży zapas pływalności i przestrzelenie kadłuba z karabinu maszynowego ma nie powodować jej zatopienia.
Twórcy projektu chcieliby nim zainteresować na Białorusi w pierwszej kolejności ministerstwo spraw wewnętrznych do zwalczania wodnych kłusowników, ale w przyszłości najważniejszym zadaniem tego dronu ma być ochrona brzegowej infrastruktury przemysłowej, portów oraz okrętów. Zainteresowanie tym rozwiązaniem już podobno wyraził Wietnam. Dlatego myśli się o zastosowaniu dłuższych łodzi (do 11 m) oraz zwiększenia wyposażenia - przede wszystkim o radar oraz uzbrojenie. Co ciekawe Białoruś chciałaby się stać ważnym eksporterem tego rodzaju systemów.
W tym wszystkim jest tylko jeden problem - to dopiero początek drogi. Brak radaru na prototypie dronu świadczy o tym, że mod autonomiczny, w którym łódź musi unikać przeszkód samodzielnie wracając do bazy, jest dopiero na papierze. Głowica optoelektroniczna ma tylko kamery (więc o działaniu w nocy nikt jeszcze nawet nie myśli), a anteny łączności satelitarnej również nie widać więc na razie pozostaje łączność UKF. Mówiąc krótko – dla Białorusinów zabawa się dopiero zaczyna.
(na podstawie topvar.ru)
Mirosław Znamirowski
Kształtem kadłuba ta jednostka do złudzenia przypomina amerykański kuter torpedowy typu Elco z okresu II wojny światowej (w swoim czasie była to jedna z najszybszych jednostek pływających).
noe
Pracują nad nią już teraz bo niedługo będą mieli gdańsk i gdynie....
realista
Nie... Szybciej Rygę i Tallin... Sojusznik ze wschodu pomoże.
tt
A tak poza tym to wszystko ok z myśleniem.
eon
Noe a tak poza tym to wszystko w porządku.