Reklama
  • Wiadomości

Berlin przeciwny znacznemu wzmocnieniu wschodniej flanki NATO. „Nie prowokować Rosji”

Władze Republiki Federalnej Niemiec są sceptyczne wobec rozlokowania w Polsce i krajach bałtyckich batalionów wojsk NATO, znajdujących się pod dowództwem Paktu Północnoatlantyckiego – pisze The Wall Street Journal. O podobne działania wnioskowały między innymi Litwa, Łotwa i Estonia.

Fot. Sgt. Brandon Anderson/US Army
Fot. Sgt. Brandon Anderson/US Army

Jak podaje The Wall Street Journal, obecnie trwają rozmowy nad sposobami trwałego wzmocnienia obecności sił Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce i w krajach bałtyckich. Pod uwagę brane jest bądź rozlokowanie na Litwie, Łotwie, w Polsce i w Estonii batalionów, liczących około 1000 żołnierzy, bądź też jednego batalionu w całym regionie.

W obydwu wypadkach jednostki zostałyby podporządkowane dowództwu NATO. Stanowi to jakościową zmianę w stosunku do obecnej sytuacji, w której siły obecne rotacyjnie na wschodniej flance są tam kierowane z zamiarem przeprowadzenia konkretnych ćwiczeń. Rozmieszczeniu batalionów w Polsce i w krajach bałtyckich sprzeciwiają się jednak w nieoficjalnych rozmowach Niemcy, wskazując na dążenie do ograniczenia napięcia w stosunkach z Rosją.

„The Wall Street Journal” zaznacza, że obecnie nie wiadomo, czy Berlin zdecyduje się na otwarty sprzeciw wobec wdrożenia środków wzmacniających wschodnią flankę w większym zakresie. W tym miejscu warto przypomnieć, że Litwa, Łotwa i Estonia otwarcie zadeklarowały, że będą wnioskować do Paktu Północnoatlantyckiego o rozmieszczenie na ich terytorium właśnie jednostek wielkości batalionów. Takie rozwiązanie ma być, według amerykańskiego dziennika, popierane przez Stany Zjednoczone i większość sojuszników.

Dyskusje związane z kształtem trwałego wzmocnienia obecności NATO w Europie wpisują się w przygotowania do szczytu Sojuszu w Polsce w przyszłym roku. W założeniu mają tam zostać podjęte decyzje dotyczące strategicznej, trwałej adaptacji NATO do nowych zagrożeń.

W Newport podjęto bowiem decyzje o ustanowieniu w Europie Środkowo-Wschodniej ciągłej rotacyjnej obecności sił NATO, realizowane jednak do niedawna w głównej mierze przez jednostki amerykańskie. Obejmowały one ćwiczenia, a wsparcie z państw europejskich, choć obecne, nie miało charakteru ciągłego. Ta sytuacja ulega jednak zmianie, zważywszy na deklaracje i pierwsze działania Niemiec i Wielkiej Brytanii w ramach obecności rotacyjnej. Oczywiście, oprócz tego zdecydowano także o znacznym wzmocnieniu Sił Odpowiedzi NATO, zadeklarowano także dążenie do podwyższenia wydatków obronnych.

Ewentualne rozlokowanie batalionów Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie Środkowo-Wschodniej, znajdujących się pod dowództwem NATO stanowiłoby jakościową zmianę w stosunku do ustaleń w Newport. Takie rozwiązanie pozwoliłoby na większy automatyzm odpowiedzi na ewentualną agresję, a jednostki wielkości batalionu są uznawane za najmniejsze, zdolne do samodzielnych działań, jednak w europejskich warunkach w zasadzie nie mają potencjału ofensywnego. O podobne rozwiązanie apelował prof. Zbigniew Brzeziński, były doradca prezydenta Jimmy’ego Cartera.

Oczywiście, nadal nie pozwoliłoby to krajom bałtyckim na odparcie pełnoskalowej agresji Rosji siłami rozmieszczonymi w rejonie, ale zdecydowanie zwiększyło by to koszt napaści – choćby z uwagi na zdecydowanie wyższe prawdopodobieństwo wysłania sił wzmocnienia NATO. W celu zapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa wschodniej granicy Paktu oprócz wzmocnienia obecności sił Sojuszu w regionie konieczne jest zdecydowane zwiększenie zdolności całości wojsk NATO, zwłaszcza do działań w warunkach konfliktu konwencjonalnego.

Powyższy postulat jest zawarty w Warszawskiej Inicjatywie Adaptacji Strategicznej i jest co najmniej tak samo ważny, jak ustanowienie – w odpowiednim stopniu – trwałej obecności wojsk NATO w regionie. Sprzeciw Berlina wobec takiego rozwiązania może przyczynić się do osłabienia sojuszniczej zdolności i wpisuje się w postawę wobec Rosji w świetle kryzysu na Ukrainie.

Początkowo, po aneksji Krymu, Niemcy byli bardzo sceptyczni wobec jakichkolwiek środków, wzmacniających obecność NATO w Europie Środkowo-Wschodniej czy też np. zwiększenia wydatków obronnych (co przekłada się na podniesienie ogólnej zdolności armii). Po zestrzeleniu przez Rosjan malezyjskiego samolotu pasażerskiego i wkroczeniu regularnych sił Federacji do Donbasu Berlin zaostrzył jednak stanowisko, zgadzając się na rotacyjną obecność sił NATO w Europie Środkowo-Wschodniej, a także wzmocnienie sił reagowania i niewielkie zwiększenie budżetu Bundeswehry.

The Wall Street Journal zaznaczył, że Niemcy mogliby opowiedzieć się za „mniejszym” wariantem wzmocnienia obecności wojskowej – rozmieszczeniu w całym regionie jednego batalionu, znajdującego się pod dowództwem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Siły, jakie NATO miałoby otrzymać do dyspozycji, byłyby w takiej sytuacji mniejsze, niż działające ostatnio w Europie Środkowo-Wschodniej na zasadzie rotacyjnej obecności. W tej chwili bowiem w regionie w sposób obecny jest batalion ciągły US Army (po kompanii, liczącej około 150-200 żołnierzy w Polsce i krajach bałtyckich), a także – okresowo - jednostki z krajów europejskich. Tej jesieni w ćwiczeniach uczestniczyli np. przedstawiciele British Army i Bundeswehry.

Ponadto, pojedynczy batalion byłby zdolny do samodzielnych działań w zasadzie wyłącznie w jednej lokalizacji. Trudno uznać go zatem za jednostkę bojową, jeżeli „odpowiadałby” za wsparcie (nawet ograniczone, wręcz symboliczne), kilku państw. Jakościowa zmiana, o jakiej możnaby mówić w wypadku rozmieszczenia kilku batalionów w Polsce i w krajach bałtyckich, stanęłaby pod znakiem zapytania.

Obecnie trwają dyskusje dotyczące sposobów trwałego wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Wydaje się, że rozlokowanie w krajach bałtyckich (gdzie przynosi to pewną poprawę potencjału bojowego w stosunku do istniejącego stanu) i w Polsce batalionów znajdujących się pod dowództwem NATO byłoby istotnym krokiem w dobrym kierunku, choć nadal nie jest spełnieniem postulatu ustanowienia stałych baz dla znacznych sił wojskowych. Sprzeciw Niemiec może jednak osłabić nawet ograniczone środki wzmacniające, choć na razie jest zdecydowanie za wcześnie, aby mówić o konkretnych decyzjach.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama