Reklama

Siły zbrojne

Amerykańskie wojska lądowe po Afganistanie. Odbudowa potencjału pod znakiem zapytania

  • Fot. NASA
    Fot. NASA

US Army jest w trakcie wycofywania większości swoich sił z Afganistanu i zamierza dążyć do odtworzenia zdolności bojowej, także do działań konwencjonalnych. Na przeszkodzie planom dowódców amerykańskiej armii mogą jednak stanąć cięcia budżetowe związane z Budget Control Act.

Do końca 2014 roku z Afganistanu do miejsc stałego stacjonowania powróci zdecydowana większość jednostek US Army. Będzie to oznaczać koniec najdłuższego w historii wysiłku wojennego amerykańskiej armii, trwającego od 2001 roku. Działania w Iraku i Afganistanie spowodowały skupienie szkolenia US Army na prowadzeniu długotrwałych operacji stabilizacyjnych, kosztem zdolności do działania w warunkach klasycznego konfliktu.

Obecnie, zgodnie z wytycznymi Departamentu Obrony amerykańska armia chce odzyskać zdolność do reagowania na szerokie spektrum zagrożeń, od kryzysu humanitarnego, przez działania ekspedycyjne aż do udziału w pełnoskalowym konflikcie zbrojnym. Niestety, to właśnie na US Army spada obecnie ostrze cięć budżetowych, wymuszające ograniczenie liczebności armii w dużo większym zakresie, niż było to pierwotnie planowane. Ponadto, ograniczone fundusze na szkolenie i problemy z zakupami nowego sprzętu mogą co najmniej spowolnić proces odzyskiwania sprawności bojowej przez amerykańską armię.

Redukcje stanów liczebnych

W szczytowym momencie zaangażowania w Iraku i Afganistanie US Army liczyła nawet 570 00 żołnierzy. W związku z planowanym zakończeniem operacji w Iraku i Afganistanie naturalne wydawało się ograniczenie liczebności wojsk lądowych Stanów Zjednoczonych do poziomu około 520 000 żołnierzy. Jednakże, już po uchwaleniu Budget Control Act w 2011 było wiadomo, że US Army nie będzie liczyć więcej niż 490 000 żołnierzy. Liczba brygadowych zespołów bojowych (BCT) została ograniczona z 45 do 38, a z Europy wycofano 2 ostatnie ciężkie brygady zmechanizowane US Army. Redukcji nie planowano natomiast w jednostkach US Army stacjonujących w regionie Azji i Pacyfiku. Jest to zgodne z polityką administracji prezydenta Obamy, zakładającą przesunięcie punktu ciężkości obecności wojskowej z Europy i Bliskiego Wschodu do Azji Południowo – Wschodniej (Pacific Pivot).

Zakupy kołowych transporterów opancerzonych Stryker to najbardziej udany program pozyskania nowych wozów bojowych US Army w ostatnich latach. Fot. SPC Bryan Willis/US DoD.

Po wprowadzeniu w życie automatycznych cięć budżetowych okazało się, że dotychczasowe redukcje stanów liczebnych US Army są dalece niewystarczające. Według szacunków Departamentu Obrony, dostępny poziom finansowania pozwoli na utrzymanie najwyżej 450 000 żołnierzy czynnej armii, zgrupowanych w 28 brygadowych zespołów bojowych. Mieliby oni być wspierani przez 24 brygady Gwardii Narodowej, liczącej 335 000 żołnierzy oraz 195 000 żołnierzy sił rezerwowych. Już pod koniec FY2015 US Army liczyć będzie nie więcej niż 32 BCT. Warto pamiętać, że założenia projektu budżetu na FY2015 z perspektywą do FY2019 powstały przy założeniu, że w kolejnych latach DoD otrzyma dodatkowe środki, zgodnie z paktem dla wzrostu, bezpieczeństwa i nowych możliwości rozwoju forsowanym przez administrację prezydenta Obamy.

Utrzymanie obowiązywania automatycznych cięć budżetowych po FY 2015 w niezmienionym kształcie oznacza kolejność wdrożenia dalszych redukcji. W ich wyniku liczebność US Army miałaby zostać ograniczona do 420 000 żołnierzy, a liczba brygadowych zespołów bojowych armii czynnej do 24. Według dowództwa US Army, ograniczenie liczebności poniżej poziomu 440 000 – 450 000 tysięcy żołnierzy będzie równoznaczne z brakiem możliwości wypełniania przez amerykańską armię zadań wyznaczonych przez wytyczne dotyczące strategii obronnej Stanów Zjednoczonych.

Fot. MDA.
Rozbudowa systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej to jeden z kluczowych obszarów prac B+R prowadzonych przez US Army. Fot. MDA.

Zmiany w strukturach i szkoleniu

Wraz z wycofaniem większości sił amerykańskiej armii z Afganistanu wprowadzane są zmiany w strukturach US Army, mające na celu umożliwienie elastycznego reagowania w warunkach szerokiego spektrum zagrożeń. Większość brygad wojsk lądowych Stanów Zjednoczonych ma otrzymać trzeci batalion bojowy oraz dodatkowe pododdziały wsparcia. Powinno się to przyczynić do zwiększenia autonomiczności podstawowych związków taktycznych US Army. Niezmiernie istotną kwestią jest odtworzenie gotowości do działań w warunkach klasycznego konfliktu zbrojnego. Podczas działań w Iraku i Afganistanie żołnierze większości służb, w tym np. załogi czołgów często występowały w roli lekkiej piechoty. Doprowadziło to do sytuacji, w której niektórzy podoficerowie należący do pododdziałów pancernych w okresie swojej służby w ogóle nie brali udziału w ćwiczeniach załóg czołgów, a część dowódców kompanii nie prowadziła szkoleń we współdziałaniu z pododdziałami zmechanizowanymi.

US Army rozpoczęła ponowne prowadzenie szkoleń na szczeblu brygady w działaniach konwencjonalnych wraz z zakończeniem wycofywania sił z Iraku w 2011 roku. Niestety, automatyczne cięcia budżetowe spowodowały, że proces ten nie odbywa się w sposób planowy i nie uda się przywrócić pełnego poziomu gotowości bojowej wszystkich brygad do końca FY2015. W pewnym okresie w 2013 roku tylko dwie brygady US Army znajdowały się w stanie pełnej gotowości bojowej na wypadek wystąpienia niespodziewanego zagrożenia.

US Army dąży do głębokiej modernizacji istniejących typów uzbrojenia, w celu zachowania ich wartości bojowej na współczesnym polu walki. Program Paladin Integrated Management jest jednym z przykładów udanej modernizacji. Fot. Mr. John Andrew Hamilton (ATEC)/US Army.

Finansowanie zapewnione przez Bipartisan Budget Act pozwoliło na ponowne zwiększenie tempa szkoleń, ale tylko w odniesieniu do części jednostek. Nie udało się przywrócić pełnej zdolności bojowej także w niektórych brygadach, które trafiły do centrów szkolenia bojowego (CTC) z uwagi na niedostateczny poziom wyszkolenia na szczeblu batalionu i niższym, prowadzonego w macierzystych jednostkach. W chwili obecnej US Army zamierza utrzymywać w pełnej gotowości bojowej jedynie 20 % związków taktycznych, w tym siły rozmieszczone w Republice Korei oraz część jednostek powietrznodesantowych. Pozostałe brygady będą utrzymywały niższy stopień gotowości bojowej. Nie przewiduje się utrzymywania pełnej gotowości bojowej w jednostkach Gwardii Narodowej i rezerw, które nie są przeznaczone do planowych działań w ramach misji zagranicznych.

Obecność zagraniczna

Dowództwo US Army jeszcze przed wprowadzeniem automatycznych cięć budżetowych podjęło decyzję o rozwiązaniu dwóch ostatnich ciężkich brygad rozlokowanych w Europie. Większym redukcjom nie podlegają natomiast stałe bazy położone na Bliskim Wschodzie oraz w Azji Południowo – Wschodniej. US Army zamierza zaznaczać swoją obecność w różnych rejonach świata za pomocą jednostek rotacyjnych, które mają współdziałać z jednostkami sojuszników w obszarach podlegających poszczególnym dowództwom regionalnym US Army. Przykładem jednostki regionalnej US Army jest 1. Brygada 1. Dywizji Kawalerii (ciężka), przyporządkowana europejskiemu dowództwu US Army i będąca częścią Sił Odpowiedzi NATO (NRF). Ewentualne zmiany w rozśrodkowaniu jednostek US Army poza granicami kraju mogą się okazać bardzo trudne, jeżeli w okresie po roku fiskalnym 2015 zostaną utrzymane automatyczne cięcia budżetowe.

US Army
W ostatnich latach szkolenie US Army skupiało się głównie na prowadzeniu operacji stabilizacyjnych. Dotyczy to także załóg czołgów, co odbija się negatywnie na ich zdolnościach do działania w ramach pododdziałów pancernych i zmechanizowanych. Fot. Spc. Elisha Dawkins/US Army.

Zakupy nowego sprzętu

US Army pozostaje najlepiej wyposażoną armią lądową na świecie. Niestety, procesy modernizacyjne nie odbywają się w sposób planowy, a zakupy nowego sprzętu i uzbrojenia, szczególnie w zakresie nowych pojazdów bojowych, napotykają na trudności. Po anulowaniu rozwoju nowego bojowego wozu piechoty Ground Combat Vehicle (GCV) najważniejszym planowanym zakupem US Army w zakresie wozów bojowych jest nowy transporter opancerzony, rozwijany w ramach programu Armored Multi Purpose Vehicle (AMPV). Znajdujące się obecnie na uzbrojeniu ciężkie wozy bojowe są sukcesywnie modernizowane i nadal w zdecydowanej większości spełniają wymogi pola walki.

Prace badawczo – rozwojowe prowadzone przez US Army są skupione głównie w obszarach systemów C4ISR oraz systemów obrony przeciwrakietowej. Niepokoi jednak bardzo niska efektywność prac badawczo – rozwojowych nad nowymi typami wozów bojowych oraz piętrzące się problemy proceduralne, mogące utrudnić realizację koniecznych zakupów sprzętu wojskowego i uzbrojenia. Najlepszym przykładem nieudanego zakupu US Army jest właśnie wspominany program GCV, rozpoczęty po unieważnieniu zbyt ambitnego programu Future Combat System (FCS). Jednym z założeń niedawno anulowanego programu nowego wozu bojowego dla US Army było właśnie ograniczenie ryzyka technologicznego i ryzyka przekroczenia kosztów. Było to podyktowane chęcią aby program GCV nie podzielił losu poprzednika, co jak wiemy ostatecznie miało miejsce.

Podsumowanie

US Army jest w trakcie procesu odtwarzania gotowości bojowej wraz z zakończeniem zaangażowania w długotrwałe operacje stabilizacyjne w Iraku i Afganistanie. Niestety, cięcia budżetowe i złe zarządzanie programami badawczo – rozwojowymi znacznie utrudniają zarówno odzyskiwanie gotowości bojowej, jak i prowadzenie modernizacji technicznej. Wydaje się, że kluczowa dla amerykańskiej armii będzie ewentualna decyzja o przyznaniu dodatkowych środków w ramach paktu dla wzrostu, bezpieczeństwa i nowych możliwości rozwoju, forsowanego przez administrację prezydenta Obamy. Utrzymanie obowiązywania automatycznych cięć budżetowych może spowodować zahamowanie i odwrócenie procesu odzyskiwania przez US Army gotowości bojowej. Dynamika ostatnich wydarzeń w Europie Środkowo – Wschodniej wskazuje, że założenia, pod jakimi podjęto decyzje o redukcjach w amerykańskiej armii należy podstawić pod dużym znakiem zapytania. Dalsze ograniczanie finansowania US Army będzie więc grozić brakiem zdolności do wypełniania podstawowych zadań związanych z realizacją polityki obronnej Stanów Zjednoczonych.

Jakub Palowski

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Jac

    Dlaczego autor tak bardzo wytyka problemy z projektami i zakupami nowego sprzętu dla wojsk lądowych, podczas gdy zarówno Wielkie Brytania jak i USA stały się supermocarstwami za sprawą najlepszej i najsilniejszej marynarki wojennej i lotnictwa (choć tu oczywiście bardziej USA z racji tego kiedy zaczęto budować samoloty). W tej kwestii programy badawcze są prowadzone. Poza tym te wszystkie wozy bojowe mają znaczenie drugorzędne, gdyż nie ma żadnych podstaw aby wątpić w to, że w przypadku konfliktu między bardziej porównywalnymi przeciwnikami, np. USA - Rosja (choć nie przesadzajmy z porównywalnością) nie użyto by w którymś momencie głowic jądrowych, czyniąc pole zmagań tych wozów zupełnie nie istotnym. Jedynym powodem dla którego by tego nie zrobiono, byłoby to że nas zaboli bardziej niż wroga (dlatego też Hitler nie użył broni chemicznej przeciwko Wielkiej Brytanii). W przypadku konfliktu Rosja -USA taka sytuacja nie ma miejsca. To właśnie zasada wzajemnego gwarantowanego zniszczenia zapewniła nam ten najdłuższy w nowożytnej historii okres pokoju a nie UE czy NATO, choć to akurat było ważne. Dlatego też o wiele ważniejsze jest intensywne rozwijanie z jednej strony obrony przeciwlotniczej, przeciwrakietowej i środków które mogą ją wspomagać a z drugiej własnych środków przenoszenia broni masowego rażenia, żeby w ogóle myśleć o konwencjonalnym konflikcie w pełnej skali. A na konflikty w stylu Afganistan, Irak to są gotowi albo różnica potencjału sprawi, że będą gotowi.

  2. todobre 11.04.2014

    Amerykańskie i światowe media próbują zaklinać rzeczywistość, wmawiając nam, że Stany Zjednoczone podnoszą się z kolan. Ale liczby są nieubłagane. Hegemonia tego kraju dobiega końca. Wraz z nią zniknie potęga militarna, kulturowa i finansowa. Jako obywatele tzw. świata zachodniego mamy się, czego obawiać?. Cały nasz system monetarny opiera się, bowiem na dolarze, a system bezpieczeństwa na NATO. Upadek USA będzie spektakularny i bardzo bolesny. Odczują go wszyscy, nie tylko Amerykanie. Jedno jest pewne: ktoś przejmie po nich schedę. Kto to będzie? To już pozostawiam ocenie czytelników. Przywilej posiadania waluty rezerwowej świata, otworzyła Amerykanom drogę do kulturowej i militarnej dominacji na arenie międzynarodowej. Ale ta epoka dobiega końca. Amerykańskie imperium to dziś kolos na glinianych nogach. Ostatnie dane pokazują, że kraj ten jest w stanie społeczno-ekonomicznego rozkładu.

    1. muminek

      z przyjemnością poznam dane świadczące o społeczno-ekonomicznym upadku ... podziel się z nami ...

    2. xd

      zapomniałeś, że nie siedzisz na Onecie lub Wp

    3. Jac

      Szczególnie ciekaw jestem następcy anglosasów w sferze kultury. No i nie wiem czy wiesz ale tzw. "cywilizacja zachodnia" to dużo więcej niż dolar. Tak na marginesie to zawdzięczamy ją Wielkiej Brytanii, bo można rzec, że to ona w największej mierze zbudowała współczesny świat.

  3. Piter

    Niedlugo Amerykanie zamiast wysylac zolnierzy beda lisingowac lub pozyczac nieodplatnie sprzet pancerny krajom sojuszniczym. Przeciez latwiej wyslac przedmioty niz podmioty i dbac o nich na cudzej ziemi. Nawet w Korei maja jakies 30-40tys. zolnierzy co nie stanowi duzej sily bojowej w stosunku do kilkusettysiecznej armii Poludnia. To jakies 5% calosci. Nie przejmujmy sie moze zamiast Leo2A6 bedziemy mieli Abramsa, bo Stryker nam niepotrzebny. Ruskim szczeka by opadla. No i kilkadziesiat wyrzutni Patriot oraz przeciwrakiety dla pociskow nuklearnych. MOze jakies Apache z nadwyzek magazynowych.

Reklama