Reklama

Siły zbrojne

Amerykanie szukają małych dronów bojowych

Fot. L.Hitt/U.S. Marine Corps photo
Fot. L.Hitt/U.S. Marine Corps photo

Amerykańska marynarka wojenna USA rozważa możliwość wykorzystania małych i średnich, komercyjnych bezzałogowych aparatów latających do przenoszenia uzbrojenia. Takie rozwiązanie ma pozwolić niewielkim kosztem na zaspokojenie rosnących w tej dziedzinie potrzeb sił zbrojnych USA.

Idea wprowadzenia niewielkich, uzbrojonych dronów pojawiła się w Stanach Zjednoczonych kilkanaście lat temu. Prace przebiegały dwutorowo, ponieważ zajmowano się zarówno samymi bezzałogowcami, jak również uzbrojeniem, które byłyby one w stanie przenosić. O ile jednak sama amunicja jest proponowana w coraz większym zakresie, o tyle zgody co do docelowych, tanich dronów jak na razie nie ma.

Tymczasem obok wojska powstał bardzo szybko rozwijający się rynek cywilnych systemów bezzałogowych, które dzięki masowej produkcji są kilkakrotnie tańsze od tych, jakie oferuje się dla potrzeb militarnych. To właśnie dlatego 6 lipca br. Centrum Działań Nawodnych NSWC (Naval Surface Warfare Center) opublikowało zapytanie o informację RFI (Request for Information) w sprawie komercyjnych dronów COTS (commercial off-the-shelf), które byłyby w stanie przenosić lekkie uzbrojenie (rakiety, granaty, minibomby) oraz inne mniej śmiercionośne efektory.

W RFI wyjaśniono, że mogą to być: albo bezzałogowce produkowane seryjnie, albo prototypy lub projekty, pod warunkiem że będą miały status „gotowych do testów porównawczych” planowanych w okolicach kwietnia 2019 r. Amerykańska marynarka wojenna wyjaśniła dodatkowo, że pod pojęciem małych i średnich bezzałogowców rozumie się takie drony, które są w stanie latać od 5 minut do 6 godzin w promieniu 50 km i mogą być sterowane z niewielkiego, taktycznego smartfonu lub tabletu a także innego systemu kierowania obsługiwanego przez maksymalnie dwóch operatorów.

Opublikowane zapytanie o informację nie różni się więc generalnie od tych analiz, które organizowano wcześniej poza jednym szczegółem. Amerykańskie siły zbrojne poprzednio szukały głównie dronów do prowadzenia rozpoznania. Teraz bezzałogowce mają być w stanie nie tylko znaleźć i zidentyfikować cel, ale również natychmiast go zaatakować.

Jest prawie pewne, że Amerykanie nie chcą wykorzystywać dronów komercyjnych do działań bojowych. Jednak badania pokazały, że konstrukcje cywilne są równie odporne mechanicznie jak wojskowe i można je z powodzeniem zaadoptować nawet do przenoszenia uzbrojenia. W przypadku wyboru jakiegoś rozwiązania jest prawie pewne, że będzie musiał zostać zmodyfikowany jego system łączności i kierowania, tak żeby ograniczyć możliwość przejęcia kontroli nad dronem lub jej czasowego utracenia.

Konieczna będzie również wymiana albo modyfikacja systemu obserwacji – jednak nie po to, żeby poprawić jakość obrazu (ponieważ w cywilnych dronach komercyjnych jest ona zaskakująco dobra), ale by dostosować ja do naprowadzania uzbrojenia (np. montując laserowy wskaźnik celów).

Pomysł wykorzystania komercyjnych dronów jest jeszcze o tyle ciekawy, że w przypadku tanich rozwiązań istnieje możliwość ich masowego użytkowania (np. działając „w roju”), co w dzisiejszych czasach praktycznie nie pozwala na przeciwdziałanie.

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. tylko Uzupełniam

    :) dziwne, bo niedawno davien-ek śmiał się z analizy uzycia przez Rosje dronów w Syrii, przecież kpił on kpił z \"małych\" dronów

  2. MAZU

    Czy ktoś z MON to czyta?

  3. Michaś

    Mam drona Phantom Pro 3, kupilem nowego za 1200$, i mozliwosci jakie ten dron posiada sa ogromne. Lata na 5 km odleglosci, 3 km wysoko, predkosc 35 mil na godzine(1 mila = 1.6 km), kamera 4k, udzwig 2kg, czas latania okolo 25 min. na jednej bateryjce, i jeszcze wiele innych coekawych rzeczy np. z kamera i nagrywaniem jak aitomatyczne sledzenia i nagrywanie wybranego obiektu. Fajna sprawa, i to jest jeden z podstawowych modeli klasy dostepnej dla spolexenstwa.

  4. stg44

    Jak to nie można zwalczać takich rojów dronów? A mikro fale? Cyberatak?