Reklama

Siły zbrojne

Amerykanie ćwiczą obronę kraju przed bombowcami

F/A-18 startują w trakcie ćwiczeń, fot. Mass Communication Specialist 2nd Class Tamara Vaughn
F/A-18 startują w trakcie ćwiczeń, fot. Mass Communication Specialist 2nd Class Tamara Vaughn

Zintegrowana obrona przestrzeni powietrznej Stanów Zjednoczonych i Kanady, funkcjonująca w ramach dowództwa NORAD, była testowana przez bombowce strategiczne B-1B. Wszystko w ramach dużych manewrów obrony Ameryki Północnej, które odbywały się pod koniec maja z udziałem samolotów bojowych, okrętów, ale też systemów łączności satelitarnej za utrzymanie których odpowiedzialne było najnowsze Dowództwo Kosmiczne Stanów Zjednoczonych.

Pod sam koniec maja, tj. w dniach 28-31, odbyły się zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia obronne w Stanach Zjednoczonych. Koordynowało je Dowództwo Północne (US Northern Command) w ścisłej współpracy z odpowiadającym za bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej Stanów Zjednoczonych i Kanady dowództwem NORAD (North American Aerospace Defense Command), jak i innymi stricte amerykańskimi dowództwami, w postaci U.S. Transportation Command i U.S. Strategic Command, a także U.S. Space Command. Jak stwierdzono w komunikacie, były to pierwsze tego rodzaju manewry w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa obszaru Ameryki Północnej, gdzie współpracowały ze sobą symultanicznie cztery dowództwa sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych oraz wspomniany NORAD.

Chodzić miało o przećwiczenie zdolności obronnych kraju na płaszczyźnie strategicznej, a także uzyskanie niezbędnych zdolności do prowadzenia operacji połączonych oraz integracji sił oraz środków, podlegających różnym strukturom dowodzenia, szczególnie w obrębie C2 czyli dowodzenia i kontroli zasobów. Podkreślono, że uzyskiwano także zdolności do prowadzenia operacji wspólnie z innymi państwami. Zaznaczono też, że przeprowadzenie działań na takim szczeblu w trakcie trwania pandemii koronawirusa, ma pokazać istniejącą zdolność do stałej obrony Stanów Zjednoczonych niezależnie od czynników niewojskowych. Tego rodzaju zapewnienie znalazło się chociażby w komentarzu gen. Terrence J. O'Shaughnessy, dowódcy NORAD oraz US NORTHCOM.

Co interesujące, na czas ćwiczeń, pod kontrolę operacyjną US Northern Command przesunięta została cała lotniskowcowa grupa bojowa, skupiona wokół USS Harry S. Truman i krążownika rakietowego USS Normandy. W powietrzu współpracowały ze sobą F/A-18 Super Hornet startujące ze wspomnianego lotniskowca, ale również samoloty myśliwskie F-15 oraz kanadyjskie CF-18. W przypadku US Transportation Command chodziło o szybką mobilizację latających tankowców KC-135. Działając wzdłuż wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych miały one zapewniać utrzymanie zdolności do prowadzenia działań przez inne statki powietrzne. Ze strony U.S. Strategic Command  pojawiły się bardzo dobrze aktywne ostatnio bombowce strategiczne B-1B, które symulowały samoloty przeciwnika dążące do penetracji amerykańskiej przestrzeni powietrznej.

W przypadku aktywności U.S. Space Command, chodzić miało przede wszystkim o ćwiczenie zdolności do utrzymania łączności satelitarnej oraz możliwości korzystania z nawigacji satelitarnej GPS. Uczestnicy ćwiczeń mieli również wykorzystywać możliwości jakie daje zastosowanie systemu Link 16 pozwalającego na integrację danych taktycznych pochodzących z różnych źródeł i dzielenie się nimi pomiędzy różnymi uczestnikami działań w czasie rzeczywistym.

JR

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. Zmechu 12

    Kraby strzelają w Bałtyk Polowanie na,dorsza To jest polskie ćwiczenie

  2. UFOman

    Gdyby ruski bombowiec byl UFO to NORAD miał by kłopot A tak widac go z Alaski

    1. HeHe

      Wygląda na to, że kłopot jest w Ameryce bez ruskich bombowców i jest on widoczny z każdego miejsca na kuli ziemskiej.

    2. mobilny

      To po ci ćwiczą?