Reklama

Siły zbrojne

Airbusy wsparły Francję na Pacyfiku. Przerzut na 17 tys. km

Fot. Wojska Powietrzno-Kosmiczne Francji
Fot. Wojska Powietrzno-Kosmiczne Francji

Koncern Airbus podsumował operację „Heifara Wakea”, polegającą na dokonaniu przerzutu francuskich samolotów i myśliwców w rejon Oceanu Spokojnego – rejonu niezwykle zagrożonego działaniami Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej.

Komunikat Airbusa miał związek z wydarzeniami z końca czerwca, kiedy to francuskie wojska powietrzno-kosmiczne dokonały przerzutu m.in. czterech samolotów Airbusa – dwóch tankujących A330 MRTT i dwóch transportowców A400M oraz trzech myśliwców Dassault Rafale – z Francji do Polinezji Francuskiej na południu Oceanu Spokojnego. Maszyny wykonały przelot w zaledwie 48 godzin, pokonując około 17 tysięcy kilometrów. Co ciekawe, myśliwce na tak długiej trasie musiały siedem razy tankować w powietrzu.

Była to operacja „Heifara Wakea”, która miała na celu zademonstrowania mieszkańcom wysp francuskich szybkiej reakcji na ewentualne zagrożenie, organizując w tak krótkim czasie przelot, nawet w najodleglejsze zakątki świata, pomimo dzielącego ogromnego dystansu. Do terytoriów zamorskich jednocześnie dowieziono za pomocą A400M około 30 ton sprzętu wojskowego i zaopatrzenia oraz 170 żołnierzy.

Należy dodatkowo uszczegółowić zadania, jakie wykonywało kontynentalne lotnictwo w dniach 20-27 czerwca. Manewry zostały podzielone na dwa etapy. W pierwszym przeprowadzano szereg ćwiczeń, w tym prowadzenia symulowanej walki powietrznej po przekroczeniu przez wroga przestrzeni powietrznej czy poszukiwania i ratowania rozbitków morskich. Natomiast etap drugi – „Wakea” – odbył się już nad Hawajami z udziałem lotnictwa Stanów Zjednoczonych. Celem była interoperacyjna współpraca dwóch sojuszników oraz wzmacnianie umiejętności w reagowaniu na atak w rejonie Oceanu Spokojnego.

Reklama
Reklama

Amerykańskie i francuskie lotnictwo wojskowe w dalszej kolejności zawitało do bazy sił powietrznych Nellis nieopodal Las Vegas w stanie Nevada oraz do Langley w stanie Virginia. Kurtuazyjna wizyta francuskiego lotnictwa w ostatniej placówce była  elementem obchodzenia rocznicy amerykańskiej niepodległości. Uczczono tamże „przedwcześnie” 240 rocznicę bitwy pod Yorktown, kiedy to rewolucyjna Francja pomogła amerykanom w walce z Brytyjczykami.

Wizyta dużego europejskiego gracza na swoich zamorskich posiadłościach prawdopodobnie mogła zostać podyktowana rosnącą aktywnością azjatyckiego państwa, które ma znacznie bliższy dystans do Polinezji Francuskiej niż sama metropolia – mowa jest tu o Chińskiej Republice Ludowej. Nic zatem dziwnego, że w obliczu potencjalnego zagrożenia zaistniała potrzeba wzmocnienia odległych terytoriów oraz demonstrowania przed mieszkańcami obecności wojska ojczystego.

Reklama

Komentarze

    Reklama