- Komentarz
- Opinia
- Wiadomości
15 lat w NATO: Skok milowy polskiej armii
Dokładnie 12 marca 1999 r. Polska razem z Węgrami i Czechami stała się pełnoprawnym członkiem Paktu Północnoatlantyckiego. Związane to było z ogromną pracą, dużymi wydatkami, a także krwią naszych żołnierzy podczas wspólnych misji sojuszniczych. Szczególnie teraz, widząc wydarzenia na Krymie wiemy, że było warto.

Po transformacji ustrojowej po 1989 r. przystąpienie Polski do dwóch najsilniejszych organizacji międzynarodowych Zachodu UE i NATO stało się głównym celem naszej polityki. Wszyscy słusznie zdawali sobie sprawę, że tylko współpraca z innymi państwami zachodnimi w ramach sojuszu wojskowego zapewni nam bezpieczeństwo i będzie gwarancją pokoju.
Przed nami była ogromna praca
Podpisanie dokumentów przez profesora Geremka to był jednak dopiero początek drogi. W całych polskich siłach zbrojnych rozpoczął się proces wprowadzania standardów, jakie przez kilkadziesiąt lat wypracowano w NATO. My to musieliśmy zrobić kilkakrotnie szybciej i dlatego ponosiliśmy realne koszty.
Otrzymaliśmy jednak pomoc. Przykładowo, jako członkowie Paktu mogliśmy zacząć korzystać z budżetu NSIP (Programu Inwestycji NATO w Dziedzinie Bezpieczeństwa). W okresie od 1999 r do 2013 r. otrzymaliśmy z niego około 1,4 miliarda złotych, które pomogły zmodernizować bazy morskie i lotnicze, stworzyć system rozpoznania radiolokacyjnego dalekiego zasięgu, zbudować nowe stanowisko dowodzenia systemem obrony powietrznej, dostosować systemy łączności do standardów NATO, w tym także jeżeli chodzi o łączność utajnioną.
Otrzymaliśmy również pomoc specjalistyczną. Nasza kadra zaczęła się szkolić w zachodnich szkołach wojskowych, była przyjmowana na staże i szkolenia. Język angielski stał się równie ważny jak kiedyś był język rosyjski. W kwaterze głównej NATO w Brukseli uczono nas od podstaw działania jako równorzędny partner, a nie kraj zależny od silniejszego sojusznika.
Ruszyły inwestycje
By przyśpieszyć te prace w Polsce zaczęto równolegle realizować cele sił zbrojnych wskazujące najważniejsze zadania pozwalające naszej armii na jak najszybsze przygotowanie do współdziałania z innymi armiami paktu. Za ogromne pieniądze wymieniono np. cały system identyfikacji radiolokacyjnej swój-obcy (IFF), wprowadzono wojskowy system GPS, wojskowe systemy transmisji danych itd.
Tylko dzięki tym pracom możemy teraz na równych prawach uczestniczyć w ćwiczeniach i operacjach NATO. Polska stała się też miejscem, gdzie są realizowane inwestycje sojusznicze. Do najważniejszych z nich należy zaliczyć zlokalizowane w Bydgoszczy: Centrum JFTC (Joint Force Training Centre) - Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO oraz Centrum MP CoE (Military Police Centre of Excellence) – Centrum Eksperckie Policji Wojskowej NATO.
Zaczęliśmy działać
Wstąpienie Polski do NATO wcale nie oznaczało, że zaczynaliśmy od zera. Już wcześniej nasze siły zbrojne uczestniczyły w działaniach sojuszniczych, które pozwoliły później na łagodne przejście naszej armii w skład sił paktu. Zaczęło się to już w 1990 r., gdy wysłano do udziału w operacji „Pustynna Burza” dwa okręty (okręt szkolny ORP „Wodnik” – przerobiony na jednostkę szpitalno-ewakuacyjną i okręt ratowniczy ORP „Piast”) oraz grupę medyczną.
Marynarka Wojenna była tym rodzaje sił zbrojnych, który szczególnie intensywnie działał z siłami sojuszniczymi, początkowo w ramach wybranych ćwiczeń a później już w sposób usystematyzowany w ramach programu „Partnerstwo dla Pokoju”. Ale prawdziwa praca zaczęła się dla marynarzy dopiero od 12 marca 1999 roku. Zgodnie z oficjalnymi obliczeniami od tej daty „…polskie okręty, samoloty i śmigłowce lotnictwa morskiego ponad 400 razy operowały w międzynarodowych manewrach, z czego 47 razy już w pierwszym roku członkostwa”. Inne rodzaje sił zbrojnych również nie zostały w tyle. W ich przypadku doszły jednak już operacje bojowe – przede wszystkim w Iraku i Afganistanie. Wojna z terroryzmem ostatecznie udowodniła, że jesteśmy wiarygodnym parterem i sojusznikiem.
Szkoda tylko, że piętnasta rocznica naszego wejścia do NATO zbiegła się ze zbrojną interwencją Rosji na Krymie. Widać to nawet w programie imprez rocznicowych, z których część odwołano. Ale z drugiej strony mamy wyraźny dowód, że ogromny wysiłek całego społeczeństwa nie poszedł na marne. Dopiero teraz bowiem mogliśmy tak naprawdę poczuć, że nie jesteśmy sami.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS