Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Rosyjskie ćwiczenia w Pakistanie
Rosyjski resort obrony poinformował, iż ponad 70 rosyjskich żołnierzy z Południowego Okręgu Wojskowego przybyło w do Pakistanu, aby wziąć udział w pierwszych rosyjsko-pakistańskich ćwiczeniach pod kryptonimem „Przyjaźń-2016”.
Według ministerstwa rozpoczynające się w sobotę ćwiczenia pomogą "w rozwijaniu i zacieśnianiu wojskowej współpracy pomiędzy dwoma krajami".
"W międzynarodowych ćwiczeniach uczestniczy ponad 70 żołnierzy Południowego Okręgu Wojskowego, w tym żołnierze z batalionu piechoty zmotoryzowanej stacjonującego w Republice Karaczajsko-Czerkieskiej oraz oficerowie sztabu Okręgu" - podały źródła wojskowe.
Wspólne rosyjsko-pakistańskie ćwiczenia odbywać się będą na poligonie Gilgit na północy Pakistanu.
W czwartek rozpoczęły się na rosyjskim Dalekim Wschodzie wspólne rosyjsko-indyjskie ćwiczenia, w których uczestniczy po 250 żołnierzy każdej ze stron.
Moskwa i Delhi utrzymywały w czasach zimnej wojny ścisłe polityczne i wojskowe kontakty, gdy z kolei USA popierały Pakistan - sąsiada Indii i jego odwiecznego rywala. Indie to główny odbiorca rosyjskiej broni, ale Rosja rozwija również kontakty z Pakistanem.
Kosmit
Wygląda na odwrócenie sojuszy z czasów Zimnej Wojny (o ile relacje indyjsko-radzieckie można było określać jako sojusz - raczej była to "życzliwa neutralność" New Delhi). Teraz Pakistan ćwiczy wspólnie z Rosją, a Indie właśnie podpisały z USA dwustronne porozumienie o zakładaniu baz wojskowych (o ile dobrze pamiętam, mogę sprawdzić, jeśli ktoś się będzie pytał, czego właściwie dotyczyło). Z tym, że w przeciwieństwie do dość spektakularnych i rzeczywiście wzmacniających pozycję Rosji działań na Bliskim Wschodzie, to wydaje się być reakcja Moskwy na to, że "traci Indie" na rzecz Waszyngtonu. Obecne Indie to jednak co najmniej dwie klasy wyżej od obecnego Pakistanu i współpracę Islamabadu z Rosją trudno uważać za umocnienie się Rosji w rejonie w sytuacji coraz ściślejszej współpracy Indii i USA. To jest raczej "ruch ostatniej szansy" w sytuacji kształtującego się, na razie niezbyt formalnego jeszcze, sojuszu amerykańsko-indyjskiego, na zasadzie "jak nas nie chcecie, to pójdziemy do waszego wroga", bez względu na to, że Pakistan to kraj permanentnego kryzysu politycznego i coraz wyraźniejszej stagnacji gospodarczej. Trudno też się spodziewać, że Pakistan - jak słaby i chwiejny by nie był - stanie się strategicznym aliantem Rosji w regionie. Wpływy Chin są tam bardzo silne, sojusz z Pekinem coraz mocniejszy, a ekonomiczna kolonizacja przez Państwo Środka postępuje w szybkim tempie. Pekin raczej nie zechce się dzielić swoim Pakistańskim tortem, więc Rosji pozostaje tam rola, której Rosja bardzo nie lubi - rola "młodszego brata" wobec Chin. Zakładając oczywiście, że relacje amerykańsko-indyjskie dalej będą się umacniać, wobec czego nie widać jednak przeciwwskazań, widać za to przesłanki (rywalizacja chińsko-indyjska). Tak przynajmniej to widzę.
Realpolitik
Totalne bzdury. Indie od lat są liderem państw niezaangażowanych i dogmatem ich polityki jest równy dystans od Rosji i USA. Tak było dawniej (przecież i za Sowietów Indie kupowały np. samoloty na Zachodzie, a nie tylko od Sowietów) i tak chcą teraz. Indie się skarżą, że wręcz ten dystans jest zaburzony, bo ponad 75% importowanego uzbrojenia mają teraz z Rosji. Jak myślisz, że Hindusi to tacy naiwniacy jak Polacy i za cukierki będą się dawać USA szczuć na Rosję czy Chiny to bardzo się mylisz. Za dobrze pamiętają, jak musieli w brytyjskich mundurach strzelać do buntujących się przeciw brytyjskiej okupacji Zulusów. Pamiętają też, jak Brytyjczycy zabraniali im ważenia soli czy tkania (nawet w domach na swój użytek - to było przestępstwo!) tkanin i nakazywali kupowanie w Anglii. Pamiętają też, jak Brytyjczycy wpadali do wiosek, łapali dzieci, przywiązywali je w upale do słupów i nie pozwalali rodzicom dawać dzieciom jeść i pić zanim wioska nie zapłaci nakazanych podatków. Jak nie zapłaciła, to dzieci umierały (w Iraku jeszcze w 1922 RAF wioski, które nie zapłaciły podatku bombardował iperytem. Wszyscy piszą jaki zły był Adolf ale o tym, jak i o obozach koncentracyjnych dla Burów, gdzie zginęło 25% burskich kobiet i dzieci, to już mało kto wie.). Państwa III Świata chętnie nawiązują kontakty z Chinami i Rosją bo te kraje nie są obciążone grzechami kolonializmu. Rosja rolę ma bardzo dobrą: wybierając USA lub Chiny decyduje która strona zyskuje geopolityczną przewagę. Ponadto Rosja może istnieć samodzielnie a Chiny mają ten sam problem co Japonia, powodujący, że nie mogą być prawdziwym supermocarstwem - są uzależnione od zagranicznych dostaw surowców i żywności i kontrola tych szlaków znajduje się obecnie w rękach USA, co naturalnie pcha Chiny, w przypadku amerykańskiej wrogości, w ręce Rosji. Już nawet patologicznie antyrosyjski Zbig Brzeziński, który widzi, że dzięki Putinowi Rosja nie rozpadnie się (a tak głosił - że rozleci się na 17 państw okupowanych przez USA), teraz nawołuje, że antyrosyjska polityka USA była zła, ten Putin to fajny kolega jest i teraz trzeba się kumplować z Rosją przeciw Chinom. Plan Reagana dla Gorbaczowa był taki: demontaż komunizmu w zamian za przyjęcie Rosji do Zachodu na partnerskich warunkach. Ale Reagan (którego w Rosji szanują, w przeciwieństwie do oszustów Bushów) przeminął i nastali w USA naziści jak Bush, Rumsfeld, Wolfowitz itp. (Reagan ich nienawidził, mówił że to najbardziej podli ludzie i najgorsze kanalie jakie w życiu spotkał, płakał, że musiał władzę oddać takiej kanalii jak Bush - jest to w pamiętnikach Nancy Reagan). Nazistowski plan USA podboju świata (Project of New American Century) był taki: uznali Rosję za groźniejszą od totalnie zacofanych Chin, więc postanowili ją zgnoić, pokroić i okupować a "partnersko" traktować Chiny, czyli zastosować na Chinach neokolonializm - przenieść tam brudny, syfiasty przemysł i traktować Chińczyków jak w XIXw w USA - jako siłę roboczą za miskę ryżu pracującą na swoich białych panów. Po rozpadzie Rosji zamierzali wziąć się za wykończenie Chin. Plan się nie powiódł - Chiny nie dały się zniszczyć metodą "na Balcerowicza" i Zachód nie przejął chińskiej gospodarki. Co więcej, Chiny przeskoczyły lukę techniczną i naukową i przejęły zachodnie technologie i tak Zachód zostały bez przemysłu za to w niezamieszony sposób zindustrializował Chiny. Rosja się nie rozpadła, tylko zaczęła błyskawicznie umacniać. Teraz chińska gospodarka, licząc wg parytetu siły nabywczej, jest większa od USA. Chiny wiedzą, że bez Rosji, USA Chiny zniszczy, więc nie pozwoliły Zachodowi zniszczyć Rosji. Teraz Zachód widząc debilizm swojej polityki zaczyna mrugać i uśmiechać się do Rosji (poza paroma zakutymi pałami z Pentagonu, żyjącymi w latach 70., ale wiadomo - wojskowi nigdy bystrzy nie byli...) czy nie zechciałaby kolegować się z Zachodem przeciw Chinom. Sądzę, że Rosja nie będzie głupsza od Chin i zdaje sobie sprawę, że jakby Zachód załatwił Chiny to Rosja będzie następna na widelcu. Dlatego Rosja i Chiny jadą na tym samym wózku i nawet gdyby się nie kochały (a wbrew propagandzie ich stosunki nie są złe - uregulowali spory graniczne i wbrew propagandzie rusofobów z tego forum, są na poziomie może nie kordialnych ale sympatycznych i koleżeńskich. USA przy tym wypada na chamów: Putin do Chin przyjechał z rosyjskimi lodami dla Xi Jinpinga, Juncker z drogim bordeaux a Obama z mordą na "prawa człowieka" i "manipulacje walutowe" to wysiadał tylnym wyjściem i bez czerwonego dywanu...). Po oszukaniu Rosji przez USA Rosja teraz Zachodowi za grosz nie ufa (Ławrow to publicznie jasno powiedział) i teraz Zachodowi będzie trudno skumplować się z Rosją. Rosja też nie jest głupia i wszystkich kart na Chiny też nie postawi. Dlatego będzie stała trochę z boku i przyjmowała lepsze oferty od Zachodu i Chin, ale nie takie, które prowadziłyby do całkowitego zniszczenia Chin lub Zachodu bo Rosja chce być tym trzecim decydującym o pierwszym miejscu pozostałych dwóch, a nie chce być drugim do bicia. Chiny nie chcą okupować Świata, tylko zająć należne im miejsce (w XIXw miały 25% światowego PKB i do tego chcą wrócić), Rosja też nie, więc Rosji i Chinom układ trójbiegunowego świata całkowicie odpowiada. Nie odpowiada to tylko neonazistom od New American Century, którym marzyła się okupacja całej Ziemi, ale na szczęście głupota Busha juniora (napaść na Irak i Afganistan) te plany pogrzebała. Trump wydaje się też być zadowolony z układu trójbiegunowego, natomiast Clintonowa popiera neonazistów (stąd Bush senior, republikanin, powiedział, że będzie głosował na Clintonową!).