Reklama

Siły zbrojne

Rosyjscy przeciwlotnicy ćwiczą w Abchazji

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Rosyjskie wojska w bazie w Abchazji przygotowują strzelców przenośnych, rakietowych zestawów „ziemia-powietrze” za pomocą symulatorów startu rakiet. Rosjanie pilnują przy tym, aby umiejętność wykorzystania wyrzutni MANPADS była nie tylko domeną wąskiej grup specjalistów z pododdziałów przeciwlotniczych.

W całym ćwiczeniu wzięło udział udział dwustu żołnierzy z bazy wojskowej w Abchazji, którzy wykorzystali 20 sztuk techniki wojskowej, w tym zestawy przeciwlotnicze „OSA-AKM”, „Strieła-10” oraz przenośne zestawy rakietowe klasy MANPADS typu „Igłą”.

Rosjanie utrudnili ćwiczącym zadanie, każąc im trenować we mgle - w warunkach praktycznie „zerowej” widoczności (przy niskim pułapie chmur). Symulowano przy tym ataki na obiekty powietrzne grupowe i pojedyńcze. Co ciekawe, resort obrony poinformował jedynie, że dane o wykrytych celach były przekazywane automatycznie z ośrodków obserwacji do punktu dowodzenia obrony przeciwlotniczej. Nie ćwiczono natomiast sytuacji odwrotnej, gdy wskazania celu na punkty ogniowe byłyby przekazywane z zewnątrz.

Dowódcy pododdziałów trenowali nie tylko samo strzelanie, ale również zajmowanie pozycji zgodnie z normami, przejście ze stanu marszowego do bojowego, maskowanie stanowisk ogniowych oraz organizowanie systemu łączności i kierowania. Cele powietrzne były symulowane przez bezzałogowe aparaty latające. Natomiast wstępne wykrywanie obiektów powietrznych zapewniono przez małą, przenośną stację radiolokacyjną „Garmoń”, której zasięg teoretycznie wynosi 45 km.

Obserwatorzy wskazują, że duża liczba ćwiczących żołnierzy może oznaczać, że w strzelaniach z symulatorem mogli brać udział nie tylko etatowi operatorzy zestawów MANPADS. System ten jest bowiem obecnie na tyle prosty w obsłudze, że w razie konieczności mogą go obsługiwać również doraźnie wyszkoleni strzelcy. 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. mw

    Jeśli mają strzelać do wszystkiego co lata to mogą to być "doraźnie wyszkoleni strzelcy", w Afganistanie niepiśmienni Talibowie strącali sowieckie śmigłowce amerykańskimi stingerami. Co innego jeśli mają strzelać tylko do wroga a nie do swoich czy cywilnych samolotów jak w Donbasie. Wtedy potrzebna jest stacja wstępnego wykrywania i IFF.

    1. Pieczarkarz

      Skuteczność stingerów w Afganistanie to amerykański mit, wg różnych szacunków trafiało od 11 do 16% wystrzelonych rakiet przeciwko helikopterom. Wynikało to m.i. z faktu że Mi-24 umiał to zakłócać. Trafienie z tego złomu samolotu było natomiast równe z prawidłowym skreśleniem szóstki w totolotku.

  2. Marek1

    Można mieć nadzieję, że i w WP choćby 2-3 ludzi w każdym plutonie umie obsłużyć Grom/Piorun ?

Reklama