Siły zbrojne
Rosyjscy komuniści chcą rozmieścić rakiety na Kubie
Przedstawiciele rosyjskiej Dumy z Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) zaproponowali prezydentowi Putinowi rozmieszczenie na Kubie rosyjskich systemów rakietowych „w celu ochrony interesów i sojuszników z Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB)”. Kuba nigdy nie należała tej organizacji.
Propozycja dwóch komunistycznych posłów: Walerija Raszkina i Siergieja Obuchowa została przekazana do: prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina, ministra obrony Siergieja Szojgu oraz ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa. W międzyczasie dostała się też do jednej z największych, rosyjskich agencji prasowych.
Komuniści tłumacząc swój „pomysł” powołali się na informację o planach rozmieszczenia w południowo-wschodniej Turcji w maju 2016 r. przez Stany Zjednoczone wyrzutni rakiet „ziemia-ziemia” M142 HIMARS (High Mobility Artillery Rocket System). Rakiety mogłyby według Raszkina i Obuchowa potencjalnie zagrozić interesom Rosji oraz jej sojusznikom z ODKB – w tym przede wszystkim Armenii. Pociski TACMS wystrzeliwane z wyrzutni tego typu mają według większości źródeł zasięg około 300 km, choć wniosek rosyjskich deputowanych mówi o około 500 km. Komuniści zaproponowali, by w odpowiedzi na te plany rozmieścić na Kubie rosyjskie systemy rakietowe o podobnym lub większym zasięgu. System HIMARS trafi do Turcji w związku ze zwalczaniem Daesh, użytkuje też pocisków GMLRS o mniejszym zasięgu, wynoszącym około 70 km.
Historia niestety lubi się powtarzać
Podobne plany realizowano na początku lat sześćdziesiątych w ramach operacji „Anadyr” i niewiele brakowało by doprowadziło to do wybuchu III wojny światowej. Rosjanie zainstalowali wtedy na Kubie 24 stanowiska startowe dla 36 rakiet R-12 (według NATO SS-4 Sandal) o zasięgu do 2000 km oraz 14 stanowisk startowych dla 24 rakiet R-14 (według NATO SS-5 Skean) o zasięgu do 4500/5500 km. Miała to być odpowiedź m.in. na przeniesienie przez Stany Zjednoczone do Turcji amerykańskich zestawów rakietowych średniego zasięgu „Jupiter” (z głowicami jądrowymi) o zasięgu 2400 km.
Odpowiedź była o tyle szokująca dla Amerykanów, że każda rakieta R-12 mogła przenosić głowicę jądrową o mocy 1 MT, a każda rakieta R-14 głowice większe niż 2 MT. Rosjanie poszli jeszcze dalej i stworzyli na Kubie bazę atomową również dla systemów krótkiego zasięgu 2K6 „Łuna” (zasięg do 45 km), dwóch pułków (każdy z 8 stanowiskami startowymi) dla 80 rakiet skrzydlatych FKR-1 z głowicami jądrowym (o teoretycznym zasięgu 125 km), sześć zestawów rakiet przeciwokrętowych „Sopka” z głowicami jądrowymi oraz sześć uzbrojonych w bomby jądrowe bombowców Ił-28.
Czy Kuba może być rosyjskim lotniskowcem?
Propozycja rosyjskich komunistów to w obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej na Kubie bardziej marzenia niż realna do wykonania groźba. Już wcześniej kubańscy przywódcy nie mogli darować Rosjanom wycofania z ich wyspy instalacji rakietowych. Związek Radziecki oczywiście formalnie zachował twarz, ponieważ Amerykanie również zabrali swoje „Jupitery” z Turcji, ale czasy wielkiego sojuszu wojskowego z Kubą zaczęły się powoli kończyć.
Rosjanie zbudowali jeszcze na wyspie centrum nasłuchu radiowego (w miejscowości Torrance koło Hawany), które uruchomiono w 1967 r., ale ostatecznie zakończył on pracę w 2002 roku. W podobny sposób wycofano z Kuby stacjonującą tam 7 samodzielną brygadę zmechanizowaną wojsk sowieckich oraz zamknięto bazę lotniczą w San-Antonio (gdzie stacjonowały m.in. sowieckie samoloty rozpoznawcze oraz działające nad Atlantykiem sowieckie samoloty zwalczania okrętów podwodnych).
Komuniści w Rosji marzą teraz by ponownie przybliżyć się niestrategicznymi systemami uzbrojenia do Stanów Zjednoczonych i kraje Ameryki Łacińskiej doskonale by się do tych planów nadawali. Amerykanie jednak wyprzedzają te działania i starają się ocieplać stosunki polityczne, nawet z tak komunistycznie zorganizowanymi państwami jak Kuba.
Dlatego według wielu analityków propozycje rosyjskich deputowanych z KPFR należy na razie traktować z przymrużeniem oka. Jednakże, zmiany polityczne w poszczególnych państwach mogą być bardzo gwałtowne, a wtedy przeniesieniu przez Rosję systemów rakietowych o zasięgu większym niż 2000 km w pobliże USA stało by się możliwe i bardzo prawdopodobne. Tym bardziej, że systemy (w tym m.in. oparte na pociskach manewrujących, zbliżonych do rodziny Kalibr) są również montowane w standardowych kontenerach, a więc było by trudno się zorientować, że taka baza rakietowa gdzieś jest tworzona.
Czytaj więcej: Kalibry odpalane z wyrzutni Iskanderów? Rosja złamała traktat INF
dobranoc
Rosja stara się odbudować dawne relacje z Wenezuelą, głównym sojusznikiem. Kraj ten od 2005 r. do 2007 r. wydał blisko 4,5 mld dol. na zakup rosyjskiej broni. Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro otrzymał miliard dolarów kredytu na dalsze zakupy uzbrojenia. Wenezuela planuje jeszcze w tym roku rozpocząć montaż rosyjskich ciężarówek Kamaz. Oba kraje tworzą również od 2013 r. spółki joint-venture, które mają zająć się eksploatacją największych znanych rezerw ropy na świecie w Orinco. Zacieśnieniu uległy stosunki Rosji z Kubą. W maju ub. roku postanowiono rozszerzyć współpracę w dziedzinie obrony. Rosja anulowała sowiecki dług Kubańczyków. Zamierza także częściowo sfinansować budowę nowego lotniska na Kubie. Moskwa wysłała również duże ilości żywności do Hawany i zintensyfikowała zabiegi w celu zniesienia embarga USA wobec Kuby. Kreml zacieśnił stosunki z Nikaraguą. W ciągu ostatnich dwóch lat Rosja wysłała do Nikaragui ponad 150 tysięcy ton pszenicy i sprzęt medyczny wart miliony dolarów, a także samochody pancerne. Oba kraje podpisały kilka umów o współpracy wojskowej, a parlament Nikaragui głosował w listopadzie ub. roku nad prawem, zezwalającym rosyjskim statkom i samolotom na odwiedzanie tego kraju. Rosja podjęła także działania zmierzające do zacieśnienia współpracy z Brazylią. Moskwa chciałaby poprawić bilans handlowy, by wzrósł on do 14 miliardów dolarów rocznie. Brazylijczycy nabyli w 2012 r. rosyjskie śmigłowce Ka- 62. Pod koniec ub. roku oba kraje rozpoczęły współpracę przy projektach kosmicznych. Rosja zbudowała w Brazylii – pierwszą na półkuli zachodniej - stację GLONASS. Read more: http://www.pch24.pl/putin-rozszerza-strefe-wplywow--zbuduje-bazy-wojskowe-w-ameryce-lacinskiej,21807,i.html#ixzz47cFli3gi
jasio
Wenezuela wprowadziła ostatnio 2 dniowy tydzień pracy ze względu na całkowite bankructwo i niedobór energii, ich nie stać na to by skarpetki sobie kupić, a co dopiero nowe uzbrojenie. Kuba tak zacieśnia współpracę z Rosją, że... otworzyła ostatnio ambasadę USA i hucznie gościła Obamę. Rosyjska stacja Glonass w Brazylii to rozgrzebany plac budowy i to od lat, podobnie jak rosyjska elektrownia atomowa na Kubie. Tak że świat w rzeczywistości jest zupełnie inny od tego oglądanego w RT.
kasander
Tylko czy Kuba ma na to ochotę? Wątpię. Na Kubie możną zaobserwować stosunkowo duza wrogość w stosunku do Rosji. Spowodowane to jest dosyć bezceremonialnym traktowaniem przez dziesięciolecia dumnych Kubańczyków przez Rosjan, a także wycofaniem się z dnia na dzień Rosji, a właściwie ZSRR z wielu dziedzin działalności w tym np. budowy elektrowni atomowej w okolicach Hawany, Rosjanie traktowali Kubę jak kolonie, a jak wiemy to było główna przyczyną obalenia Batisty przez Fidela, tylko w grę wchodził neokolonializm USA. Obecny kurs na zbliżenie z USA jest reakcja z wystawienie Kuby do wiatru przez Rosje. "Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie", a właściwie jak Rosja Kubie, tak Kuba Rosji. Wracajac do elektrowni atomowej, Kubańczycy wykształcili całkiem duzo ludzi do jej obsługi (syn Fidela miał byc dyrektorem, kształcił sie i nawet zrobił doktorat z fizyki atomowej) a Rosjanie z dnia na dzień zwinęli manatki, zostawili rozgrzebany plac budowy, ale cały projekt był mocno zaawansowany. Budowe widać z Hawany i przypomina "przyjaciół". Zresztą inicjatywa deputowanych świadczy o tym, ze tendencje "kolonialnego" traktowania Kuby w Rosji są wiecznie żywe....
wiercipięta
dobranoc - dzięki za obszerną informacje i dobry portal . Wiedze trzeba poszerzać - a nie tylko ślepo i wąsko patrzeć przez różowe okulary .
Podpułkownik Wareda
Przedstawiciele Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) w Dumie rosyjskiej mogą sobie proponować, co im się rzewnie podoba. Takie jest prawo każdej opozycji parlamentarnej. Wiadomo wszystkim w Rosji oraz poza nią, że decyzja w tej - jakże istotnej sprawie - i tak należy wyłącznie do prezydenta Putina. Mam nadzieję, że przedstawiciele komunistów rosyjskich są tego świadomi - czego dowodem jest powyższa propozycja. Ale, jestem skłonny przychylić się do opinii tych forumowiczów, którzy chyba słusznie argumentują, że w chwili obecnej, rozmieszczenie na Kubie rosyjskich systemów rakietowych jest mrzonką? Co nie znaczy, że tego nie można zupełnie wykluczyć. Uważam, że gdyby Rosja bardzo tego chciała, to Putin byłby w stanie przekonać R. Castro do takiego pomysłu. Jednak obecnie, to mało prawdopodobne. Korzystając z okazji, przypomnę młodszym forumowiczom (porusza to również po części autor powyższego artykułu), że od największego konfliktu politycznego w okresie zimnej wojny - pomiędzy b. ZSRR a USA, minęło już jednak kilkadziesiąt lat. Obecnie żyjemy w zupełnie innym świecie, w dosłownym tego słowa znaczeniu. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, Amerykanie zademonstrowali swoją siłę militarną - umieszczając na przełomie 1959/1960 roku, rakietowe pociski balistyczne na terytorium Wielkiej Brytanii, Włoch i Turcji. W odpowiedzi, ówczesny przywódca b. ZSRR Nikita Chruszczow - jesienią 1962 roku - zdecydował się na rozmieszczenie na Kubie pocisków balistycznych z głowicami jądrowymi średniego zasięgu. Kiedy ten fakt został odkryty przez Amerykanów, to - jak mawia się do dzisiaj - świat wstrzymał oddech. Wybuch III wojny światowej był bardzo prawdopodobny. Pamiętam z autopsji tamten okres, chociażby dlatego, że mój ojciec - będąc rezerwistą WP - został powołany do wojska na okres trzech miesięcy. Jak wiadomo, ostatecznie Rosjanie - po wielu dniach skrajnego napięcia nerwowego po obu stronach konfliktu - usunęli swoje rakiety, zdemontowali stanowiska startowe oraz inne urządzenia i wywieźli je do ZSRR. W zamian, Amerykanie zadeklarowali nieagresję na Kubę i zgodzili się wycofać swoje rakiety z terytorium Turcji. Świat, autentycznie odetchnął. Dosłownie! Przy okazji, autor powyższego artykułu słusznie przypomniał, że przywódcy kubańscy byli bardzo niezadowoleni z faktu zdemontowania przez Rosjan instalacji rakietowych. Skądinąd wiemy, że Fidel Castro był autentycznie wściekły na Nikitę Chruszczowa. Ale, jak domyślamy się, na wściekłości gniew Fidela Castro się skończył. Na nic więcej nie mógł sobie pozwolić. Mimo wszystko - cokolwiek o nim mówiono - Castro znał swoje miejsce w szeregu. Do czasu rozpadu b. ZSRR, tj. do 1991 roku, F. Castro - bez zgody Rosjan - nie wykonał żadnego istotnego ruchu w polityce wewnętrznej oraz zagranicznej Kuby. Żadnego! PS. Z pewnością, wiele racji ma forumowicz "Vulcan" i inni, pisząc o obecnej sytuacji na Kubie oraz pragnieniach i tęsknotach, szczególnie młodych, Kubańczyków. Kto był na Kubie, ten zgodzi się z tymi uwagami. Natomiast, niektórzy komentatorzy, wpadają z kolei w skrajności w przeciwną stronę. Jestem bardzo daleki od tego, aby wychwalać socjalizm w wydaniu kubańskim i jego przywódców. Skądże znowu. Przypominam jedynie wszystkim niedowiarkom, że przed 1-szym stycznia 1959 roku i zwycięstwem rewolucji kubańskiej - Kuba była państwem bardzo dalekim od ideału. Wręcz odwrotnie! Kuba, przede wszystkim, była skrajnie skorumpowana. Ponadto, Kuba była traktowana przez Amerykanów jak prywatne lenno i miała opinię największego domu publicznego na Karaibach. A także, śmiertelność niemowląt i dzieci do 5-go roku życia była zastraszająca. Do tego należy dodać: ubóstwo i niedożywienie znacznej części obywateli, wysoki procent analfabetów i tzw. półanalfabetów wśród dorosłej części społeczeństwa kubańskiego oraz wysokie bezrobocie. Zorganizowana służba zdrowia i szkolnictwo ponadpodstawowe, w zasadzie było zarezerwowane wyłącznie dla wybranych. Jednym z takich wybranych był Fidel Castro, który urodził się w rodzinie zamożnych plantatorów trzciny cukrowej i posiadaczy ziemskich. Dzięki temu, miał możliwość ukończenia studiów prawniczych na uniwersytecie w Hawanie. I co również ważne: powszechne łamanie praw człowieka na Kubie, to nie jest wymysł jedynie komunistów kubańskich. Praw człowieka nie przestrzegano tam również - przed pierwszym stycznia 1959 roku. I to nawet bardzo. Pomimo tego, współcześni Kubańczycy mają w pełni rację, kiedy mówią, że: REWOLUCJA KUBAŃSKA POSZŁA W ZŁĄ STRONĘ, A TYM SAMYM, ZOSTAŁA PRZEGRANA.
Kiks
Panie Wareda, decyzja ta należy nie do Putina. Należy wyłącznie do kraju, który chciałby taką "bratnią" pomoc przyjąć. Oczywiście pod warunkiem, że jest to kraj jako tako niezależny. Jak widać uszło to uwadze.
maj
Pan Pułkownik się myli. Castro nie raz wykonywał kroki wywołujące frustrację na Kremlu. Np. pakując się wojnę na południu Afryki. Inna rzecz, że ZSRR jako wierny sojusznik pomagał mu mimo wyraźnego niezadowolenia z jego polityki. Oczywiście czasami hamował jego awanturnictwo -jak np. pomysł wkroczenia do Namibii i RPA z Angoli w 1976.
DOBRANOC
Rosja ma wystarczający potencjał, aby zagwarantować swą obecność w różnych częściach świata. Jeśli rosyjskie Siły Zbrojne chciałyby znaleźć się w Wenezueli,Nikaragui i.CUBIE--- zostaną przyjęte bardzo ciepło.AMERYKANIE O--TYM -----WIEDZA
Kiks
Ciekawe ile razy jeszcze będziesz nicki zmieniał. Potencjał? Chyba na umieszczenie kilku czołgów w każdym z tych krajów. Rosja jak na długość swoich granic ma rachityczne siły zbrojne. Jedynie rakiet pod dostatkiem. A na taką obecność potrzebne są pieniądze. Dużo pieniędzy. Których Rosja nie ma w nadmiarze. Wszystkie kraje, które wymieniłeś mają problemy. Poważne problemy. Zwłaszcza Wenezuela i Kuba. Myślisz, że potrzebne są im kolejne i ruska broń? Komu to miałoby służyć? Im czy Rosji? Te kraje potrzebują pieniędzy, doinwestowania, reform, a nie czerwonego awanturnictwa. 90% świata ma w głębokim poważaniu Rosję. Nikt na nich nie czeka. Oprócz lokalnych watażków i satrapów walczących o przetrwanie, którym można sprzedać broń.
Zenio
Nie właśnie kompletnie potencjału mi mają. ZSRR nie miało ntakiego potencjału czego to dowiodlo fiasko instalowana rakiet na Kubie. Współczesna Rosja jest od ZSSR wielokrotnie słabsza. Pod każdym względem.
Vulcan
Ale ściema - od blisko 20 lat jeżdżę na Kubę. Tam nikt, łącznie z nomenklaturą, nie marzy o Rosji. Może jakieś twardogłowe złogi... Wszyscy marzą tylko o jednym - o USA. O kasie, którą przysyłają Kubańczycy, o turystach z USA, o firmach z USA. Na drugim miejscu są ex aequo Chiny i Japonia. Rosję Kuba ma w głębokim poważaniu. Rosja ich upokorzyła (sprzedała w czasie konfliktu kubańskiego) i porzuciła po upadku ZSRR - o tym się mocno pamięta. Co więcej, Kubańczycy zdają sobie sprawę, że Rosjanie nie mogą im dać nic poza złudzeniami, w odróżnieniu od USA. Rosyjskie rakiety? Po co im rakiety - oni nie chcą rakiet, wojny, biedy. Kuba jest spragniona tzw. zachodniego stylu życia, konsumpcjonizmu. To widać gołym okiem. Oni chcą samochodów, telewizorów, komórek, mieszkań, fajnych ciuchów, pełnych lodówek i dobrze zaopatrzonych sklepów; chcą bezpieczeństwa i pogonienia łapówkarzy. Są wpatrzeni w USA jak w obrazek. Im bardziej bieda ich ciśnie tym bardziej chcą do USA. Mechanizm podobny do tego, który u nas występował w latach 80 - kto wtedy żył pamięta. Rosja na Kubie jest przegrana. Najpóźniej za 5 lat też reżim braci Castro się rozleci i Kuba wpadnie w orbitę wpływów USA.
xxx
Rakiety mogłyby według Raszkina i Obuchowa potencjalnie zagrozić interesom Rosji oraz jej sojusznikom z ODKB – w tym przede wszystkim Armenii. Pociski TACMS wystrzeliwane z wyrzutni tego typu mają według większości źródeł zasięg około 300 km, choć wniosek rosyjskich deputowanych mówi o około 500 km. Ciekawy fragment mówiący o tym jakie możliwości zasięgu może mieć przyszły Homar
Leon
Ktoś ich za późno wybudził po hibernacji.Czasy się zmieniają,Kubie potrzebne są imperialistyczne $ a nie kartofle i rakiety
Mła
Wielka stacja benzynowa chce rozmieszczać rakiety gdzie popadnie. W tej Rosji niektórzy całkowicie już pogłupieli. Poza tym kogo i poco chcą Rosjanie odstraszać. Przecież nikt zdrowy na umyśle nie będzie ich napadał bo nie ma po co. Może tylko Chińczycy będą chcieli odebrać swoje ziemie, które sowieci im ukradli.
Mła
Ciekawe czy Kubańczycy wiedzą o planach Rosjan:))) Jakoś ostatnio coś im bliżej do USA niż Rosji.
wiercipięta
Dziś przy grze z dolarem jest to całkiem realne tym bardziej że chiny są zainteresowane współpracą z tym rejonem . A i rosja jak najbardziej , każdy kto zna politykę kija i marchewki usa , jest dokładnie zorientowany jak z nimi wygląda współpraca . Nic za darmo nie ma - zresztą doktryna usa , to jest uzależnić potem podpuścić na końcu podpalić różnymi sposobami . Tą taktykę stosuja od 1945r. - gdzie był konflikt z udziałem usa , przebiegał tak samo . Oczywiście zawsze zasłaniając się dobrem ludzi tam zamieszkujących " wolnością i demokracją " . Z resztą polska doświadczyła to częściowo - ruch solidarnośc zanim powstał , KOR i inne stowarzyszenia ,były finansowanie w przedziwny sposób , różnymi fundacjami z kilku kierunków od kilku państw . Ale głównym dostarczycielem gotówki i instrukcji jak sprawnie bojkotować i podsycać nastroje wśród robotników odgrywała jednak ameryka . Kuba na pewno jako strategiczne miejsce - może służyć jako startowe centrum rakiet w stronę usa . Nie potrzeba angażować aż tylu łodzi podwodnych , a i naziemne rakiety typu kalibr również miały by swoje zastosowanie . Jeśli przyjąć że więcej rakiet usa znajdzie się w Europie - Azji . Na pewno jest rozważana możliwość rozmieszczenia na kubie - rosyjskich rakiet ? Dlaczego wymieniłem chiny - ano i one są zainteresowane by uwagę usa zwrócono na kube . Uwalniając uwagę usa od tajwanu i całego układu na morzu chińskim . Nie jesteśmy zorientowani w tym czy chiny razem z rosją nie rozważają takiego układy ( takie ciche nie oficjalne porozumienie rosji , chin ) oficjalnie sama rosja występuje z inicjatywą rozmieszczenia tych rosyjskich rakiet różnego rodzaju . Kuba nie jest aż tak zaślepiona na amerykę - może nie których kubańczyków blask dolara oślepia ? Ale każdy kto śledzi potęge dolara jest zorientowany że to tylko dmuchany papier , nic nie wart przy tym zadłużeniu jakie ameryka posiada . Jeszcze odezwie się duch BRICKS - a w tedy o tym się przekonamy jaka jest mocna waluta usa . Na pewno hipoteza iż można wykorzystać kubę do swoich rozgrywek , rozwarzaja obie strony ?
Kiks
Jasne. Już widzę jak Kuba ładuje się w kolejne kłopoty, żeby zadowolić ruskich. Kraj, który geograficznie i geopolitycznie nie ma wyjścia jak nastawić się na współpracę z USA.
olo
Szkoda że nie na Księżycu o przepraszam Rosjanie nie postawili stopy na Księżycu. Kuba to dziś przyjaciel USA bo z biedy do której wciągnęli ją komuniści może wyjść tylko handlując z USA i dzięki amerykańskim turystom.Rosja sama leży gospodarczo i nie pomoże.
maj
O tak, przed komunistami na Kubie było El Dorado tylko Castro wszystko zmarnował.
sdf
Wątpię, żeby Kuba marzyła o nowym embargu na kolejne 50 lat.
Redrum
Rosjanie wspominają kryzys kubański z dumą i tęsknotą. Kiedy tylko mocnej iskrzy między nimi a USA, wtedy idea rakietowego straszaka powraca jak bumerang, i nie jest to myśl krążąca jedynie wśród polityków i wojskowych. To jedna ze spoin rosyjskiego społeczeństwa, powstała w okresie największej świetności ZSRR, przy czym świetność państwa w rosyjskim rozumieniu oznacza ni mniej ni więcej, tylko zdolność do zadania śmierci każdemu na tej planecie (a może nawet i poza nią). "Bojatsja, znaczit uważajut" (boją się, znaczy szanują) mówi popularne rosyjskie powiedzenie. Mówi wiele o samych Rosjanach.
salsa
Rosja nie ma Kubie nic do zaoferowania oprócz biedy
say69mat
@def.24.pl: Przedstawiciele rosyjskiej Dumy z Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) zaproponowali prezydentowi Putinowi rozmieszczenie na Kubie rosyjskich systemów rakietowych „w celu ochrony interesów i sojuszników z Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB)”. Kuba nigdy nie należała tej organizacji. say69mat: W sumie ciekawa propozycja. Tym bardziej, że jak się wydaje Castro zdecydowanie wybrał amerykańskich turystów. A nie jakieś ... rakiety.
lord_vader
Na Kubie to ostatnio otworzono ambasadę USA, nikt tam Rosjan nie wpuści, nie te czasy. Przede wszystkim sami Kubańczycy wolą imperialistycznego dolara od carskiego wróbla...