Reklama
  • Wiadomości

Rosjanie wracają do atomowej artylerii?

W czasie wielkich manewrów Wostok-2018 Rosjanie po raz pierwszy od wielu lat użyli samobieżnych armat kalibru 207 mm 2S7M Małka. W Polsce wykorzystywano starszą wersję tej armaty - 2S7 Pion - ale w 2006 roku ostanie egzemplarze wycofano z linii.

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Użycie SAU Małka w tak dużych ćwiczeniach jak „Wostok-2018” było pewnym zaskoczeniem dla specjalistów. Rosjanie bardzo dużo inwestowali bowiem w nowe wersje samobieżnych armat, a tu nagle odkurzono coraz bardziej lekceważony system uzbrojenia o konstrukcji pochodzącej jeszcze z lat siedemdziesiątych.

Tymczasem, jak się okazało, Rosjanie wrócili do systemu artyleryjskiego, który według nich jest „najmocniejszą” armatą na świecie. Dodatkowo jest to uzbrojenie zaliczane do klasy „atomowej”, mając możliwość wystrzeliwania pocisków z taktyczną głowicą jądrową. Z oficjalnego komunikatu wynika, że powoli wycofywane z jednostek zestawy SAU „Małka” nie były złomowane, ale przechowywano je w magazynach.

Teraz okazało się, że po modernizacji połączonej z remontem, armaty kalibru 207 mm są ponownie wprowadzane do jednostek rosyjskiej armii. Manewry Wostok-2018 miały udowodnić słuszność tej decyzji w warunkach zbliżonych do realnych. Według rosyjskiego ministerstwa obrony zadania postawione pododdziałom artyleryjskim obejmowały m.in. zwalczanie celów na odległości około 50 km.

Obsługi były także sprawdzane pod względem umiejętnosci zwalczania widocznych celów – w tym przede wszystkim czołgów. I w tym przypadku okazało się, że armaty „Małka” mogą trafiać pojazdy i - jeżeli trafią - to z praktycznie stuprocentową skutecznością (ze względu na masę pocisku).

Rosjanie testowali również manewrowość systemu, ponieważ jego masa oficjalna jest większa niż 46 ton bez amunicji. Pomimo tego okazało się, że mające już swoje lata podwozie sprawowało się bardzo dobrze i pozwalało na utwardzonej drodze poruszać się z prędkością ponad 50 km/h. Natomiast zabierany zapas paliwa daje możliwość przemieszczenia się na odległość do 600 km. Kolejnym problemem są załogi, które liczą aż 6 osób. Rosjanie jednak uważają, że zalety armaty tak dużego kalibru są większe niż ich wady, stąd prawdopodobnie będą zwiększali liczbę Małek w armijnych jednostkach artyleryjskich.

Zestaw artyleryjski kalibru 207 mm 2S7M Małka to zmodernizowana w latach osiemdziesiątych wersja samobieżnej armaty 2S7 „Pion” wykorzystywanej m.in. w polskiej armii. Założeniem programu modernizacyjnego było m.in. zwiększenie szybkostrzelności (o 1,6 razy) oraz zapasu zabieranej amunicji dwukrotnie (z 4 sztuk do 8). Poprawiono także zawieszenie, wprowadzając nowe podwozie (zwiększając przebieg armaty nawet do 10000 kilometrów), wymieniono mechanizm ładujący, zautomatyzowano system celowania oraz zwiększono osiągi amunicji.

Pozostawiono przy tym samą konstrukcję systemu zakładającą przede wszystkim brak wieży (obecnej w takich systemach jak haubicoarmaty kalibru 152 mm: 2S19 MSTA-S i 2S35 Koalicja-SW). Zastanawia sam zasięg systemu. Rosjanie pochwalili się zwalczaniem celów nawet na odległości 50 km. Tymczasem dane encyklopedyczne wyraźnie wskazują, że pocisk wspomagany silnikiem rakietowym o masie 103 kg ma maksymalny zasięg 47 km, natomiast pocisk odłamkowo-burzący o masie 110 kg może dolecieć na odległość 37,5 km.

Szybkostrzelność to 2,5 wystrzału na minutę, co oznacza, że armata może samodzielnie działać tylko przez około cztery minuty i musi mieć dowiezioną amunicję (zapas jednego działonu to w sumie 40 pocisków, z czego osiem jest na pojeździe). W rzeczywistości dla bezpieczeństwa Rosjanie zakładają konieczność częstego zmieniania stanowisk. Samo przejście z położenia marszowego do bojowego zajmuje od 5 do 6 minut, natomiast odwrotnie od 3 do 5 minut.

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama