- Analiza
- Wiadomości
Rosja przygotowuje jednostki pływające do dywersji morskiej
Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o zwodowaniu w Sankt Petersburgu dwóch nowych kutrów projektu 03160 typu „Raptor”. W Rosji oficjalnie klasyfikuje się te jednostki jako „patrolowe”. W rzeczywistości są to kutry dywersyjne – pozwalające na szybkie i skryte przerzucenie grup specjalnych w rejonach przybrzeżnych i dorzeczach rzek. Teoretycznie.

Wodowanie dwóch „Raptorów” zorganizowano w stoczni OAO Leningradskij sudostroitielnyj zawod „Pełła”w Sankt Petersburgu w obecności przedstawicieli rosyjskiej marynarki wojennej, w skład której wejdą nowe jednostki pływające. Początkowo zamówiono tylko osiem takich kutrów, które przekazano do Wojennomorskowo Fłota do grudnia 2015 r.
Zamówienie jednak zwiększono i kolejne jednostki projektu 03160 mają być budowane do co najmniej 2018 r.
Do czego teoretycznie mają służyć „Raptory”?
Rosjanie bardzo ogólnie mówią o przeznaczeniu „Raptorów”. Według nich są to kutry patrolowe nowego pokolenia, przystosowane do „wykonywania zadań w bliskiej strefie, w warunkach dziennych i nocnych. Są one zdolne do dostarczania pododdziałów piechoty morskiej (minimum 20 osób) do miejsca przeznaczenia i ich szybkiego wysadzenia na brzeg lub na inny, dowolny obiekt”. Dopiero na drugim miejscu wylicza się, że „Raptory” mogą „pełnić służbę patrolową na wyznaczonych akwenach, przechwytywać i zatrzymywać niewielkie cele nawodne oraz wypełniać zadania poszukiwawczo-ratownicze”.
W rzeczywistości są to kutry przeznaczone przede wszystkim do działań dywersyjnych i przeciwdywersyjnych. „Raptory” posiadają niewielką dzielność morską, ale nie ma to znaczenia, ponieważ Rosjanie chcą je wykorzystywać tylko w strefie przybrzeżnej, w dorzeczach rzek oraz na takich akwenach – jak np. Zalew Wiślany. Do tego rodzaju zadań niewielki promień działania (100 Mm od miejsca bazowania) jest w zupełności wystarczający.
„Raptory” są małymi jednostkami pływającymi (długość 16,9 m, szerokość 4,1 m) i zostały opracowane w taki sposób, by były trudnowykrywalne przez systemy obserwacji optoelektronicznej i radiolokacyjnej. Sprzyjać temu ma nie tylko kształt, ale również lądowy kamuflaż. Ogromne znaczenie w działaniach dywersyjnych ma mieć duża prędkość kutrów, która przekracza nawet 50 węzłów (92 km/h).
Co mogą rzeczywiście zdziałać „Raptory”?
Rosjanie podkreślają, że „Raptory” to kutry nowej generacji. W rzeczywistości jest to projekt niedopracowany, który być może dopiero w przyszłości, po wprowadzeniu uwag załóg i desantu, będzie dopracowany do w miarę użytecznej postaci.
Przede wszystkim „Raptory” to nie są typowe jednostki pływające stealth jak chwalą się Rosjanie. O ile trudno jest oszacować pole termiczne tych jednostek, to na pewno można ocenić efekt prac rosyjskich konstruktorów nad zmniejszeniem skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego. Tutaj widać wyraźnie, że tak naprawdę poza niską sylwetką, jedynym typowym elementem stealth jest niewielki postument masztu. Rosjanie nie wysilili się jednak nawet, by zamontowana na nim jednorurowa podpora pod radar była opuszczana. Tymczasem tak wysoko wyniesiony i skonstruowany element może działać na jednostkach stealth jak odbijacz kątowy.
Zadziwia również duża ilość mało przydatnych elementów pokładowych – w tym relingów zainstalowanych na burtach. Są one potrzebne podczas pokojowego działania, jednak w czasie misji bojowych powinno się mieć możliwość ich złożenia. Tymczasem rosyjscy stoczniowcy zastosowali solidne relingi: rurowe lub z płaskowników, które są wszędzie na stałe przyspawane do pokładów.
Do kategorii stealth nie można tez zaliczyć zdalnie sterowanego modułu uzbrojenia. Został on zainstalowany (na śródokręciu - tuż za mostkiem), ponieważ „Raptory” mają zgodnie z założeniami dodatkowo udzielać wsparcia własnym jednostkom na lądzie. Moduł posiada własną głowicę optoelektroniczną, dzięki której można naprowadzać zsynchronizowany z nią ciężki karabin maszynowy kalibru 14,5 mm „KPWT”. Siłę ognia mają dodatkowo zwiększyć dwa karabiny maszynowe kalibru 7,62 mm „Pieczenieg”, dla których przygotowano dwie podstawy na śródokręciu oraz uzbrojenie desantu znajdującego się na pokładzie.
„Raptor” dla dywersji, ale nie dla dywersantów
Założenie by wykorzystywać uzbrojenie osobiste desantu jest czysto teoretyczne, ponieważ wydzielono dla tego celu specjalne miejsce na śródokręciu jest bardzo słabo przystosowane do przebywania tam ludzi. Nie ma więc na pokładzie (na razie), pokryć antypoślizgowych, brak jest siedzisk i zaczepów, do których żołnierze mogliby się przyczepić przy dużych prędkościach oraz gwałtownych manewrach. Nie zastosowano także kompozytowych osłon balistycznych.
Takie osłony zastosowano jednak do „wymoszczenia” burt w pomieszczeniu desantu. Pomieszczenie to jest słabo przygotowane na przyjęcie ludzi (patrząc według współczesnych standardów zachodnich), co może być odczuwalne przy dużych prędkościach i falowaniu. Na obu burtach są oczywiście rozmieszczone siedziska z pasami biodrowymi. Są one jednak słabo amortyzowane (chociaż zastosowano specjalny system przystosowujący siedzisko do wagi żołnierza), a żołnierze siedzą na nich jak na krzesłach, odbierając całym ciałem uderzenia łodzi o wodę. Tymczasem na zachodzie już dawno stwierdzono, że najbardziej optymalną przy dużych prędkościach jest pozycja półsiedząca i jak najprostsze rozwiązania.
Czytaj też: Rosyjsko-indyjskie manewry morskie coraz bliżej
Co najdziwniejsze Rosjanie na razie nie rozwiązali problemu, co robić z uzbrojeniem i ekwipunkiem. By temu zaradzić rosyjscy komandosi i piechota morska nie zajmują wszystkich miejsc, nie zdejmują oporządzenia (w tym nawet hełmów) i starają się nie przypinać pasami.
Problemem jest również samo wychodzenie na zewnątrz. „Raptor” został przystosowany do szybkiego opuszczania i wchodzenia na pokład zarówno od strony dziobu, jak i z rufy. W tym celu na dziobie znajdują się dwie otwierane hydraulicznie na obie burty pokrywy oraz opuszczana na dwóch łańcuchach rampa z przejściem dla jednej osoby. Na rufie jest jedna klapa podnoszona ręcznie, przez którą żołnierze wydostaje się na pokład z kabiny desantowej. W praktyce może to być jednak trudne ze względu na różnicę poziomów (konieczność pokonania kilku schodów), brak wykładziny antypoślizgowej na pokładzie śródokręcia i uchwytów ułatwiających przebiegnięcie w kierunku rufy bez potrzeby łapania równowagi „w powietrzu”.
Wszystkie te uwagi nie dyskwalifikują jednak „Raptorów”. Są to bowiem jednostki, które z łatwością można zmodyfikować, korzystając z doświadczeń uzyskiwanych podczas eksploatacji na ośmiu kutrach - już wprowadzonych do służby.
Bazą do prac modernizacyjnych jest bardzo dobry układ napędowy oraz nowoczesny system kierowania łodzią, w którym większość danych jest zobrazowanych na płaskich ekranach LED. Zmiany wprowadzone w wyposażeniu pokładowym oraz w kabinie desantowej mogą spowodować, że Rosjanie uzyskają bardzo skuteczny środek transportu dla piechoty morskiej. Do wprowadzenia tych zmian już się przygotowano zostawiając np. w pomieszczeniu dla desantu dużo miejsca na środku oraz specjalne zaczepy na pionowych czterech poręczach.
Być może w przyszłości pozwoli to zabierać nosze dla rannych lub zasobniki z uzbrojeniem. Po wprowadzeniu tych zmian, kraje sąsiadujące z Rosją będą musiały uwzględnić w swoich planach obronnych bardzo poważne, choć nie nowe, zagrożenie.